XXXIII
Kannan
Walka była zażarta. Na każdym zakręcie spotykaliśmy jakąś grupkę szturmowców którzy mimo sparaliżowania bazy ciągle stawiali zażarty opór. Czerwone promienie przeszywały powietrze czasami trafiając to raz w naszych a to raz wroga.
W końcu jednak dotarliśmy do celu. Cele więźniów. Gdy tam weszliśmy zobaczyliśmy ku lekkiemu zaskoczeniu już toczoną walkę ale nie przez naszych ale przez więźniów którzy zaatakowali szturmowców. Natychmiast ruszyliśmy ich wesprzeć a na nasz widok szturmowcy zaczęli powoli się cofać do wyjścia po drugiej stronie.
- Szukajcie Sato! - Krzyknąłem i wszyscy się rozbiegliśmy w poszukiwaniu komandora i innych naszych towarzyszy
Imperialni jednak tak łatwo nie dawali za wygraną. Co chwila natykałem się na jakiegoś. A to technicy, oficerowie czy zwykli szturmowcy. Wszystkich jednak powalałem lub zmuszałem do ucieczki. Biegłem wzdłuż otwartych cel szukając mojego celu.
- UWARZAJ! - Krzykną ktoś nade mną i ledwo uniknąłem strzału z blastera
Spojrzałem w górę i zobaczyłem młodą dziewczynę o długich, sięgających do kolan, czerwonych włosach która była w więziennych ciuchach! Powaliła ciosem zadanym nogą szturmowca i w mgnieniu oka skoczyła na platformę niżej czyli tuż koło mnie.
- Cześć! - Przywitała się
- Niezła jesteś! - Pochwaliłem ją i szybko odbiłem kolejny strzał z blastera - Gdzie się nauczyłaś tak walczyć? - Spytałem a ta się zaśmiała
- Zawsze było ze mnie takie ziółko - Faktycznie, pomyślałem
- Mam pytanie - Kiwnęła mi głową
- Dawaj - Powiedziała z uśmiechem lekko skulona gdyż niżej wybuchł granat
- Znasz może niejakiego Sato? - Ta się przez chwile zamyśliła
- Hm..... A! Tak! Wiem gdzie jest! Zaprowadzę cię! - Mówiła bardzo entuzjastycznie
- Będę ci bardzo wdzięczny
I pobiegłem za nią co jakiś czas osłaniając nas przed wrogim ostrzałem.
Sabin
To zaczynało być już straszne. Wysyła nas w jedno miejsce potem każe lecieć w następne i czekać aż przyleci a na pokładzie mamy tajemniczy ładunek który jakimś sposobem doprowadził do śmierci żołnierza! A Eric jest dalej spokojny jak zawsze. Jakby śmierć żołnierza go nie obchodziła. Wiem że Imperialny a ja jestem Mandalorianką no ale ludzie szanujmy się to dalej człowiek! Tak wiem paradoks ale ja zawsze byłam taką inną Mandaloeianką.
- Możesz w końcu posadzić swój zadek - Odezwał się podenerwowany Eric - Zaczyna mnie to irytować - Naburmuszyłam się
- A mnie irytuje to twoje anielskie poczucie spokoju - Wygarnęłam mu na co ten spiorunował mnie gniewnym wzrokiem
- Oj dziewczyno gdyby nie to że jesteś kimś ważnym dla Ezry to byśmy już inaczej rozmawiali - Powiało grozą
- Co ty masz z tym że niby jestem dal niego ważna...
- NO NIE! - Warkną na co podskoczyłam wystraszona - Bogowie trzymajcie mnie! Co on w tobie widzi skoro ty nie potrafisz zobaczyć jak się o ciebie troszczy!? - Wycedził wściekły - To niesprawiedliwe! - Warkną i walną pięścią o ścianę po czym wyszedł wściekły z pomieszczenia w którym byliśmy zostawiając mnie osłupiałą i z jeszcze większym potokiem pytań
Kwatera Główna Sił Imperialnych
- Co ten cały Cień wyrabia! - Dopytywał się jeden z wyższych oficerów
- Lata sobie gdzie tylko chce mimo że powierzyliśmy mu ważne zadanie! - Bulwersował się kolejny
- Myślałem że Sloane go utemperuje ale widocznie ją przeceniłem - Wzdychał kolejny starszy oficer
- Trzeba odebrać mu dowództwo! - Zażądał jeden z młodszych oficerów
- Niestety to niemożliwe, sam Imperator go chroni - Oznajmił jeszcze jeden
- Przeklęty! - Zbulwersował się jeszcze jeden waląc całą siłą w biurko
Mgławica Perseusza
Kannan
Po przedarciu się przez zastępy wrogów w końcu, według mojej przewodniczki, dotarliśmy do celu. Staliśmy przed dużymi stalowymi wrotami. Czerwono włosa zaczęła coś majstrować przy tablicy rozdzielczej. Ja ją osłaniałem. W końcu coś przy drzwiach walnęło i te zaczęły się otwierać. Wyjąłem komunikator.
- Zeb! Znalazłem ich! Wysyłam ci sygnał - Powiadomiłem go
- Przyjąłem! Zaraz tam będziemy! - Oznajmił
Weszliśmy do środka i po kilku zakrętach trafiliśmy do specjalnych cel dla specjalnych osadzonych. Zaczęliśmy otwierać wszystkie po kolei aż wszystkie były już otwarte. W tedy zaczęli z nich wychodzić więźniowie. Gdy zobaczyłem Sato natychmiast do niego podbiegłem.
- Panie Komandorze! - Gdy ten na mnie spojrzał zdziwił się ale też ucieszył na mój widok
- Kannan Jarrus, przyznaje że się tej wizyty nie spodziewałem - Powiedział nieco żartobliwie
- Zabieramy was z tąd - Powiadomiłem go a ten przytakną
- W końcu to się skończyło - Powiedział ktoż z boku i wyszedł chudy Neimoidianin ze sztucznymi mechanicznymi oczami
- A pan kim jest, jeśli można wiedzieć? - Spytałem a ten spojrzał na mnie trochę krzywo
- Kapitan Mar Tuuk, z dawnej floty separatystów - Niepowiem zdziwiło mnie że jakiś oficer Konfederacji dożył dzisiejszych czasów - Jeśli chce pan wiedzieć to jest tu takich jak ja wieku - Wyznał
- Zaiste tststs - Usłyszałem czyjś mocny opanowany głos po czym się odwróciłem i zobaczyłem istotę o pająkowatym wyglądzie - Admirał Trench,tststs
- Co! Niemożliwe! Pan zginą w bitwie o Ringo Vinda! - Zaśmiał się z tym swoim tststs
- Ginąłem i wracałem wielokrotnie młody Jedi - Sato podszedł do mnie z poważną miną
- Ni czas teraz na takie rozmowy, musimy uciekać - Ja jednak pokręciłem głową
- Jak wielu jest tu jeszcze dowódców Konfederacji? - Spytałem się ich
- Och wielu - Odparł Tuuk - Generał Lok Durd, Generał Whorm Loathsom i wielu, wielu innych - Wyznał z przekąsem
- KANNAN! - Przybiegł Zeb z resztą załogi która weszła na pokład
- Zeb zabierz wszystkich do transportowców - Rozkazałem mu
- Robi się! - Przytakną
- A ja? - Spytała się czerwono włosa
- A właśnie nie znam jeszcze twojego imienia - Zauważyłem
- A tak! Rzeczywiście! - Zaśmiała się - Amelia Ekhard - Sato jakby się ożywił
- Ekhard! Jak Nuro Ekhard, gubernator Comenoru - Mina jej bardzo spoważniała
- Niestety tak - Cicho przyznała
- Co tu robi córka jednego z najbardziej wpływowych dygnitarzy Imperium? - Dopytywał się podejrzliwie Sato
- To że mój ojciec jest pieskiem Imperium nie znaczy że i ja jestem! - Warknęła a w jej szmaragdowe oczy jakby zaświeciły - A po za tym nic by się nie wydało gdyby nie ta podstępna żmija! - Popatrzyliśmy wszyscy po sobie
- O kim mówisz! - Zacisnęła zęby i pięści
- Myślałam że go zniszczę ale to on zniszczył mnie - Wycedziła wściekle przez zęby
- Ale o kim mówisz? - Dopytywał się Zeb
- O tym nieznającym lojalności wobec nikogo szczylu! - Spiorunowała nas furią w oczach - O Ezrze Bridgerze! - Instynktownie wessałem powietrze na te słowa tak samo jak inni
- Bridger? - Naszą uwagę przykuł gruby Neimoidianin
- A pan to...? - Spytała się zła Amelia
- Generał Lok Durd - Przedstawił się - Znałem niegdyś dwóch Bridgerów - Przyznał
- Doprawdy? - Spytałem zdziwiony
- Tak! Mira i Ephraim Bridgerowie - Mówił prawdę!
- To rodzice Ezry! - Celnie zauważył Zeb
- Och! Bridgerowie! To byli geniusze! Pomagali w budowie naszych najbardziej niszczycielskich broni - Utoną we wspomnieniach - Brali czynny udział w projektowaniu Defoliatora, Superczołg a także Malevolence! - Wszyscy mieliśmy szok wymalowany na twarzach
- Tak! Słyszałem o nich!tststs - Przyznał Trench - W pewnym momencie pracowali wyłącznie pod rozkazami Harbiego Dooku i realizowali jego tajne projekty - Wyznał
- To... nieprawdopodobne - Tylko tyle byłem w stanie powiedzieć
- Może dokończycie rozmowę jak już się z tąd wydostaniemy? - Zaproponował zirytowany X-15
- Czy to...? - Chcaił już Sato zapytać o jego zbroje ale go powstrzymałem
- Pogadamy na statku! - Powiedziałem po czym zaczęliśmy ich wszystkich prowadzić ku promom
Dromund Kass - Kallus
- Agencie dolatujemy do miejsca spotkania - Powiadomił mnie nawigator
- Doskonale! - Po chwili wyszliśmy z nadprzestrzeni
- Połączenie przychodzące z planety - Zameldował jeden z żołnierzy
- Połącz - Rozkazałem i pokazała się przede mną holograficzna postać Erica
- No w końcu! Ile można na was czekać? - Pytał dziwnie podenerwowany
- Ale już jesteśmy - Zauważyłem - Za chwilę lądujemy - Ten przytakną
- Byle by szybko - Wycedził i rozłączył się
- A temu co? - Spytałem sam siebie
Kannan
Rozglądałem się we wszystkie strony sprawdzając czy zabraliśmy wszystkich.
- To wszyscy - Zameldował Alex
- A ten? - Spytał się X-15 wskazując kogoś biegnącego szybko na samej górze
- To nie Imperialny - Stwierdził Huks
- Ani więzień - Dodał Alexs
- Ani nawet żaden z naszych - Zauważył Zeb
- Sprawdzę to - Oznajmiłem i pośpieszyłem w tamtą stronę
Biegłem bardzo szybko i po kilku minutach stałem przed nim. Początkowo wydawał się zaskoczony ale szybko się opanował i przyjął bojową postawę.
- Kim jesteś? - Spytałem
- Nie twój zasrany interes! - Oznajmił z kpiną po czym wyją dwa wibronoże i natarł we mnie i w porę odskoczyłem od niego
- Jesteś z Imperium! - Ten się na to kpiąco uśiechną
- Nie - Zaprzeczył - Jestem od Bridgera - Drgnąłem na to - Przesyła pozdrowienia - Ukłonił się szalmancko po czym zaczął uciekać a ja otrząsnąłem się dopiero po kilku sekundach
- WRACAJ!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro