71. Wariacja cz. IV
"Się stęskniłem", powiedział podstępnie.
"Weź się ty ucisz, bo źle ci będzie",
Zagroziła baba, czapę zdjęła,
A po cichu zjadliwie zaklneła.
Usiadła na fotelu. "Choć Janie!".
Wtem chłopak spoczął na dywanie.
Klęknął przy obuwiu babsztyla.
Puc
Puc
Puc
Teraz na czarnym brud się nie trzyma.
A czemu jego ważności wielkie?
Bo to najlepszy pucybut w piekle.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro