54. Zapomnisz
– Zapomnisz o mnie?
– Nigdy.
Na cmentarzu pod kopułą wielobarwnych liści
Spoczywa w ziemi człowiek nieznany.
Może zginą za wolność, ze starości, z zawiści,
A może przez chorobę został pochowany.
Nie wiadomo ile wiosen dane mu było przeżyć,
Nie wiadomo kim był, jak się nazywał,
Nie wiadomo czy w jego szczęście mamy wierzyć
I dlaczego nikt do niego nie przybywał.
Teraz w dzień wielkich migracji polskich,
Na cmentarze, by zmarłym nadzieję dawać,
By mieć pewność o jego boskich radościach,
Rodzina przy metalowym krzyżu znicza zapala.
~*~
Wybiła godzina dwunasta między dniami.
Mgły ponad grobami jak żywi świętują.
Dawno już umarli z mogił powstali
I rozmawiają jak ich bliscy się dzisiaj czują.
Wśród pierwiastków Bożych nad krzyżem metalowym
Wzniosła się kobieta oglądając grunt nad ciałami,
Pomniki, wieńce, przyglądała się duszom nowym.
Nad marmurami mieniło się delikatnymi gwiazdami.
W końcu zauważyła coś niezwykłego,
Dawno przez nią nie widzianego,
Znicz migający nad spoczynkiem jej kości,
Ostatnią pochodnie w drodze do błogości.
Zniknęła.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro