Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Siedziałem niechętnie wysłuchując porad mojej zastępczej matki. Mówiła coś że nigdy nie będę normalny.
Tak, właśnie to mówiła. Urodziłem się bez przedniej łapy. To cała prawda. wszyscy myśleli że jestem za mały żeby to zrozumieć. Wiedziałem jednak, że jestem inny niż pozostałe kociaki. One bawiły się
mchem i ganiali za muchami. Z rozmyśleń wyrwał mnie krzyk Szarego, barczystego kocura z złocistymi pręgami.
-Niech wszystkie koty zbiorą się pod wielkim głazem!
Koty zaczęły energicznie wychodzić z legowisk.
Gdy wszystkie zebrały się, Świszcząca iGwiazda przemówił.
-Witaj klanie Słońca w ten radosny dzień!- zawsze to mówił, i dlatego go lubiłem, codziennie się z nami witał ale dzisiaj chciał zrobić coś jeszcze.
-Dzisiaj powiększymy grono naszych uczniów! Zadrapek na już sześć księżyców.-po klanie przeszły pomruki zadowolenia, ale też czegoś jeszcze jakby, ciekawości? Cały klan spojrzał na mnie, na początku lekko się speszyłem ale po chwili przeszło to w nutkę dumy.
- Zadrapku, wystąp do przodu. Od tej chwili będziesz nazywany Zadrapaną Łapą.
-Zadrapana łapa!

-Zadrapana łapa!

-Twoim mentorem zostanie...Ostra Skała.
Ostra Skało przekaż swoje umiejętności temu uczniowi, wykaż się swoją niesamowitą wytrwałością oraz cierpliwością.
Podeszłem do niego i zetknąłem z nim nos ale on zamiast patrzyć w moje oczy spoglądał na moją łapę, a raczej to co z niej zostało a w jego oczach dostrzegłem obrzydzenie i przerażenie.
-Myślę że możemy kończyć zebranie, Kwitnąca Magnolio zorganizuj patrole łowieckie.
-Ostra skało? Możemy wyjść z obozu?
-Myślę, że tak pójdę pierwszy.
Szliśmy przez las w ciszy którą do czasu do czasu przerywały odgłosy zwierząt kryjące się w swoich norkach. Czułem wiele zapachów ale przebijał się jeden to pewnie oznaczenia klanu Wichru. Szary kocur zaczął mówić że znudzeniem
-Tutaj jest granica z klanem Wichru, a ta Polana to idealne miejsce do polowań.- powiedział wskazując ogonem na dużą polanem ze stawem .Ręszte drogi szliśmy w ciszy,przerywanej ćwierkaniem ptaków. Moje trzy łapy wydawały się coraz bardziej galaretowate.
-Tutaj jest polana do ćwiczeń, a trochę dalej nasz obóz.-miałknął szybko Ostra Skała.
Weszliśmy pospiesznie do obozu przeciskając się przez splątane pędy jeżyn.
-Wybierz sobie coś ze sterty zwierzyny i idź zapoznaj się z kolegami z legowiska.
Ostra Skała wydawał się trochę rozchmurzyć, nie był jak moja matka. Chyba na początku myślał, że będę powolny i inny przez brak łapy. Przynajmniej się przekonał, że tak nie jest. Wzruszyłem ramionami i podszedłem do sterty zwierzyny,nic nie wpadło mi w oko ale obok siedzieli uczniowie dzielący się bocianem, Rwista łapa biała uczennica w szaro-niebieskie łaty jej specjalnością było polowanie, i jej brat Krowia łapa biały uczeń w czarne łatki był kotem wręcz stworzonym do walki!
-Część, Zadrapana lapo!- krzyknął do mnie Krowia łapa i zaprosił przyjaznym gestem.
-Cześć!- miałknąłem.
-Chcesz zjeść z nami?Siadaj.
Przysiadłem i oderwałem kawałek miękkiego mięsa bociana.
Rwista łapa skierowała na mnie swój niebieski wzrok.
- Jak to jest nie mieć łapy?-zapytała nieśmiało.
Trochę odepchnęło mnie to pytanie,starałem się o tym nie myśleć i udawać, że jestem jak wszyscy.
-Rwista Lapo! Nie zadawaj głupich pytań!- powiedział i rzucił się na nią udając bitwę. Turlali się po suchym piasku i wpadli na Czarnego kocura.
Postawili się na łapy i spuścili wzrok z zażenowania.
- Nie zachowujcie się jak kociaki!- powiedział Czarny Wschód surowo.
-Dobrze!

*******

Obudziły mnie krople deszczu bijące o ziemię. Szybko się umyłem i wyszedłem na zewnątrz. Z nieba leciała marznąca mrzawa. Ostra Skała czekał na mnie koło legowiska wojowników.
-Jesteś gotowy na pierwszy trening polowania?- zapytał gdy podszedłem.
-Pewnie!-odparłem entuzjastyczne.
Mimo deszczu drzewa pełne kolorowych liści osłaniały przed zmoknięciem. Dotarliśmy do wysokiego Jawora.
-Spróbuj przykucnąć w ten sposób.
Chciałem wykonać ten ruch ale się nie dało!
Usiedliśmy razem na mokrej trawce i wpadłem na pewien pomysł.
-A co jakby wymyślić mi własny sposób polowania i walki?
-Zadrapana łapo to może się udać! Chodźmy do obozu!
Weszliśmy i usiedliśmy pod „zadaszeniem" z liści i gałęzi.
-powinieneś znaleźć pozycję, w której dasz radę utrzymać równowagę. -Zaczął rysować na suchym podłożu.
-Może powinienem tylnie łapy skurczyć tak by nie utrzymywać się na przedniej łapie?- zacząłem prezentować .
-Spróbuj teraz wyprostować się tak by twój brzuch przestał szorować o ziemię.
-Bingo!- mogłem poruszać się z gracją, mój brzuch był kilka centymetrów od podłogi i mogłem chodzić na przedniej łapie i kawałku drugiej!
-Świetnie! To jest to!-
Ostra Skała położył kilka ogonów przede mną kawałek mchu. -Spróbuj na niego skoczyć. -w głowie narodził mi się pomysł. Skoczę i przeniosę tylnie nogi do przodu!
Odepchnąłem się tylnymi nogami,i szybko przeniosłem je do przodu wylądowałem idealnie na mchu!
-Brawo! To było cudowne!- powiedział.
-Teraz musimy wymyślić tylko technikę walki-powiedział z przymrużonymi oczami i podejżliwym uśmieszkiem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: