Rozdział 10
tiktok: akzgaj
ig: akzgaj.autorka
twitter: AKZgaj
Woda była cudnie ciepła. Dno było pokryte przez kamyczki, a pode mną płynęły długie, zielone wodorosty, które wyglądały jak włosy wodnego ducha. Promienie słońca odbijały się mocno od wody i mojej mokrej twarzy, więc czym prędzej zanurzyłam się pod taflę, czując od razu przyjemny chłód. Ujrzałam po mojej prawej stronie różowe rękawki do pływania. Uśmiechnęłam się do siebie. Mój brat towarzyszył mi w pływaniu, a nurkował z swoim dość różowym akcesorium.
– Nic nie może się marnować – powiedział, wskakując ze mną do wody i płynąc czym prędzej w kierunku małej wysepki koło naszego domu. Damazy nie wyglądał na wysportowanego, ale jak dotąd, nigdy nie udało mi się go prześcignąć w wyścigach. Ale to ja byłam bardziej wytrwalsza w pływaniu. Odrobinę mi pomogły płetwy i myślałam, że dzięki ich pomocy prześcignę Damazego, ale on ma jakąś super moc w ramionach, które prują wodę jak powietrze, zupełnie bez oporu. Mój brat jest jak torpeda i umie pływać niebywale szybko.
Damazy zdążył mnie wyprzedzić i widziałam jego sylwetkę daleko przed sobą. Dogoniłam go po jakimś czasie, gdy już stał na małej wysepce. Nazywaliśmy ją Naszą Wyspą – i według prawa ona była naszą ziemią, choć nic na niej nie było oprócz drzew i małych kamieni, a także spłowiałej flagi, którą dawno temu przywiązaliśmy do drzewa.
– Jesteś zagrożeniem dla motorówek i transportu wodnego. Mógłbyś tak zarabiać na życie. To byłby ekologiczny transport. Tylko musiałbyś brać na swój grzbiet chudych pasażerów – zauważyłam, wchodząc na plażę i siadając koło brata, który mrugnął do mnie.
– Ciekawa propozycja. Ale czy to ma w pakiecie opiekę szewca?
– Szewca? – powtórzyłam ogłupiała, ale nie czekałam na odpowiedź, bo wiedziałam, że to był jego żart.
Siedzieliśmy przez moment w ciszy. Dookoła nas szumiało lekko jezioro, a do tego jego fale, bardzo nieśmiałe i malutkie, delikatnie muskały nasze stopy.
– Co sądzisz o tym Rytisie? – spytał nagle.
Spojrzałam na Damazego zaskoczona. Zwykle udawał, że na świecie nie ma księcia Rytisa, a moją pracę traktował jako obowiązek.
– Szkoda mi go – odparłam krótko. Jakoś dziwnie się czułam przy bracie, mówiąc o tym chłopaku.
– Czemu? – Damazy zmarszczył czoło i wbił we mnie swój wzrok.
– Bo jest samotny. Nie ma przyjaciół. – Jak ja, chciałam dodać. – Znaczy takich prawdziwych. Dopiero dotarło do niego, że służył jako żywa karta kredytowa.
Damazy uśmiechnął się ironicznie. Rzadko gościł taki typu uśmiechu na jego ustach. Uśmiech ten powodował, że wyglądał zawsze w takich chwilach na łobuza, i to niespecjalnie uroczego.
– Znałem takich jak on – powiedział dość dziwnym głosem. – Tacy ludzie czyhają na zagubione dusze, które łakną nieświadomie im pomóc. Oni na to czekają. Myślisz, że on się zmieni? Błąd. Rybciu, spływaj szybko, i nie daj mu się złapać w tej jego sieci. Nie ufaj mu. Nie ufaj jego historyjkom.
Nie wiedziałam, co powiedzieć dla starszego brata. Widział on wiele w życiu, i choć od początku był odrobinę wycofany z społeczności, to zawsze był dobrym obserwatorem wyciągającym wnioski. Uważał, żeby nie popełniać cudzych błędów.
– Nie angażuj się w tą znajomość – dodał.
– Nie zamierzam – oznajmiłam cicho.
Widziałam jak Damazy przyjrzał mi się uważniej. Powiedziałam to zbyt zdecydowanie, zbyt sztucznie.
– No bo on zapomni o mnie, prawda? – dodałam szybciej, nie mogąc wytrzymać spojrzenia tych jego rentgenowskich oczu. Prawdę mówiąc, coś we mnie zbuntowało się. Coś w sercu, coś co polubiło rozmowy z Rytisem i nie chciało mówić głośno:
– Lubię z nim rozmawiać.
Odkąd poznaliśmy część swoich zainteresowań, które łączyła woda i podróż do Nowej Zelandii (do Islandii nie za bardzo, bo Rytis nie lubił takich krajobrazów i wolał zielone pagórki oraz rajskie plaże na Północnej Wyspie Nowej Zelandii), dużo rozmawialiśmy, i nie było już tej sztywności pomiędzy nami.
Rytis, który lubi planować wiele rzeczy krok po kroku, wyciągnął nieraz swój zeszyt i pokazał mi zapisane na kartkach miejsca do których chciał popłynąć. Chciał bardzo pływać szlakiem, który zahaczał o rajskie plaże, a także historię Maorysów.
– Rozumiem, jak to jest żyć pod okupacją i walczyć o wolność – mówił. – Znaczy moi rodzice żyli. Ja nie. Ale to okropne być w więzieniu we własnym państwie – wspominał i wzdychał ciężko.
Lubiłam go słuchać, jak mówił o historii i legendach Maorysów, bo dowiadywałam się co nieco o świecie poza naszym kontynentem. Naprawdę to lubiłam!
I to mnie bolało.
Bolało, bo wiedziałam, że gdy tylko skończą się wakacje, pójdziemy z powrotem do dwóch innych światów. Nie spodziewałam się, że pójdziemy do szkoły razem, w ramię w ramię, jak kumple.
– Słuchaj bracie, czemu serce boli? – zapytałam, dotykając swoich bransoletek.
– Boli cię coś? – Damazy był poważny. Zawsze traktował takie rzeczy bardzo poważnie. – Połóż się! Spokojnie oddychaj. – Wziął mnie za ramiona i chciał mnie położyć na piasek, ale strzepnęłam jego ręce i pokręciłam głową.
– Słodki jesteś czasem, braciszku. – Pokręciłam głową z lekkim uśmiechem. – Ale tu chodzi o tą sferę no wiesz, taką... taką... – Szukałam słowa, ale nie wiedziałam jak to powiedzieć. Raczej czułam wstyd.
– Wiesz, że cały organizm jest połączony? – Damazy poklepał mnie po głowie swoją ręką. – Jak coś jest uszkodzone, cały mechanizm szwankuje. Jak jest uszkodzona dusza, to jest to samo. Cały organizm zaczyna nawalać. Tak samo jak z nogami. Jak jest zakażenie, to zaraz zacznie nawalać ci serce lub mózg, a potem idziesz do...
– Kostnicy?
– Nie pozwolę. – Znów mnie poklepał po głowie, przy tym już zupełnie niszcząc mojego kuca. – Nie pozwolę, aby dla mojej siostrzyczki bolało serduszko.
Siedzieliśmy tak przez jakiś czas, rozmawiając o błahych sprawach, aż nastało popołudnie. Wtedy wstaliśmy, i weszliśmy do jeziora, aby powoli ochłodzić swoje ciała rozgrzane przez słońce. Chlapaliśmy do siebie wodą, po czym powoli popłynęliśmy w kierunku domu.
Kiedy dotarliśmy na pomost, Damazy mnie zostawił, gdyż miał jakieś sprawy do załatwienia w swojej pracowni. Ja nie wnikałam. I tak na samą myśl o jego pracy, nieprzyjemny dreszcz po mnie przebiegł.
W końcu kolejny rozdział! Zachęcam do zostawiania gwiazdek i komentarzy (bardzo mnie to motywuje ♡)
Co sądzicie o zachowaniu Damazego? Ten łobuzerki uśmieszek stanie się jego nieodłącznym elementem? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Zapraszam na mojego insta @ akzgaj.autorka gdzie wrzucam rysunki ♡ I tik tok @ akzgaj
Czy są tu jakieś duszyczki, które mają X? Jak są, dajcie znać, czy i tam mam działać ᕦ( ͡° ͜ʖ ͡°)ᕤ
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro