Rozdział 8
Zapraszam na tt: #chłopakzmiami
— Na co w ogóle idziecie? — zapytała ciocia, gdy przeglądałam się w lustrze.
Byłam już gotowa. Nanosiłam ostatnie poprawki, a moja opiekunka obserwowała, jak się pudrowałam.
Nie stroiłam się. Ubrałam po prostu jeansowe spodnie, by później nie było mi chłodno i koszulkę z długim rękawem, a na łóżku miałam przygotowaną bluzę na zamek.
— Jakieś stare filmy. — Zamknęłam puderniczkę i włożyłam ją do kosmetyczki. — A ty masz na dzisiaj jakieś plany? — Odwróciłam się do niej. Stała z założonymi rękami oparta o framugę drzwi. Obserwowała mnie z szerokim uśmiechem. Byłam pewna, iż cieszyła się, że gdzieś wychodzę. Ze znajomymi. Nie wiedziała jednak, kim tak naprawdę byli ci znajomi...
— Zadzwonię do wujka, popytam co u nich — westchnęła, gładząc framugę. — Może przyjdzie do mnie Carrie, to poplotkujemy.
Carrie była sąsiadką mojej cioci i jednocześnie jej dobrą koleżanką, co prawda starszą o parę dobrych lat, lecz to nie przeszkadzało im w ich znajomości. Była właścicielką sieci sklepów. Mieszkała wraz z mężem. Jej dzieci, które były dużo starsze ode mnie, miały już swoje własne rodziny i nie mieszkali z nimi, więc kiedy jej mąż był w pracy, ona mogła pójść do mojej cioci.
— Nie jesteś zła, że znowu cię zostawiam? — Sprawdziłam, czy spakowałam wszystkie najważniejsze rzeczy do torebki.
— Nie, no coś ty. — Wróciła wzrokiem na mnie. — Cieszę się, że znalazłaś nowych znajomych — powiedziała szczerze.
Informację o przyjeździe Aarona pod domem dostałam SMS-em. To było trochę ryzykowne, bo ciocia zobaczyłaby, kim jest mój znajomy, więc poprosiłam go, by odjechał kawałek. Wiedziałam, że to mogło dziwnie zabrzmieć, ale w każdym momencie mogłam mu wszystko wytłumaczyć. Musiałam tylko coś wymyślić, bo przecież nie powiem mu, że moja ciocia ostrzegała mnie przed nim. Chociaż, w sumie mogłabym tym zacząć temat.
— No to lecę! Pa — przeciągnęłam, tuląc ją do siebie.
Usłyszałam tylko "baw się dobrze" i wyszłam.
Wybiegłam z domu. Miałam nadzieję, że ciocia już nie zdąży odprowadzić mnie wzrokiem, dlatego też biegiem opuściłam teren parceli mojej opiekunki. W otoczeniu stał tylko jeden samochód, ale uznałam, iż to nie ten. Lecz kiedy Aaron wystawił głowę, od razu rozpoznałam jego uśmiech. Miał na sobie okulary słoneczne, chociaż słońce już zachodziło. Ale bardzo mu to pasowało, wyglądał jak prawdziwy model. Czułam się przy nim jak nic nieznacząca i mało atrakcyjna. Ot, taka sobie dziewczyna.
— Będziesz tak stać i się na mnie gapić czy w końcu wejdziesz? — przerwał moje zamyślenie, śmiejąc się cicho ze mnie.
Wchodząc do auta, od razu poczułam świeży, przyjemny zapach. Z radia wydobywała się cicha muzyka. Otwierałam, to zamykałam buzię, wahając się, czy coś powiedzieć. Ostatecznie jednak siedzieliśmy w niezręcznej ciszy. Nie potrafiłam nawet zerknąć kątem oka na chłopaka. Nagle powstała dziwna blokada, a każdy popełniony przeze mnie ruch, czy nawet mrugnięcie, był dla mnie dosyć niezręczny. Nie potrafiłam się przy nim w tym momencie wyluzować. Lepiej było, gdy rozmawialiśmy wtedy nad oceanem. Po alkoholu.
— Z Noahem się spotkamy na miejscu — oznajmił ani na chwilę nie odrywając wzroku od jezdni.
— A ty lubisz stare filmy? — zagaiłam, gdy mijały kolejne minuty.
Dopiero zdałam sobie sprawę, iż zapomniałam swojej bluzki. Ona wciąż leżała w moim pokoju. A to wszystko dlatego, że tak szybko wybiegłam z domu. Mówi się trudno. Będę w samochodzie, więc nie będzie mi zimno.
— Lubię "ojca chrzestnego", a ty?
— Ja w ogóle uwielbiam filmy. — Uśmiechnęłam się.
— Nawet horrory? — Spojrzał na mnie, unosząc jedną brew w górę.
— Jak są ciekawe, to czemu nie?
Gdyby tylko Phoebe lubiła horrory tak samo, jak ja, nie musiałabym ich oglądać w domu, samotnie, tylko w sali kinowej z prawdziwymi nachosami, a nie tymi z paczki. Te ze sklepu nigdy nie smakowały mi tak samo, jak z kina. A sama do kina nie lubiłam chodzić. Było wtedy nudno i samotnie. Wolałam więc domowe seanse.
— Dobrze wiedzieć. — Podrapał się po brodzie, na której nie miał ani cienia zarostu.
To przypomniało mi o nieznajomym z klubu, przed którym ostrzegała mnie Samantha. Też był przystojny i męski, ale chyba on nieco starszy od Aarona. I miał brodę, no może niezbyt długą, ale mimo to pociągało mnie to w nim. Nigdy nie lubiłam brodatych mężczyzn i prawdę mówiąc nigdy nie miałam dobrego powodu dlaczego miałam takowy niesmak co do tego, jednak ten jeden jedyny mężczyzna z zarostem podobał mi się.
— Często jeździsz na takie seanse? — zapytałam, gdy zatrzymaliśmy się przy światłach.
— Zawsze są w wakacje. — Wzruszył ramionami. — Zobaczysz, ile przyjeżdża tam samochodów. Musimy być tam szybciej, żeby mieć najlepsze miejsca — mówiąc to, przyśpieszył prędkość.
— Dlaczego mnie zaprosiłeś? — zapytałam nagle.
— Bo ostatnio fajnie nam się rozmawiało i pomyślałem, że może byś chciała... — urwał, skupiając się, by dobrze zakręcić w uliczkę. — Zastanawiałem się, czy byłaś kiedyś na takim show.
— Przyznam się, że nie — odrzekłam nieśmiało.
— To później mi powiesz, czy ci się podobało. — Mrugnął do mnie i szybko odwrócił wzrok na ulicę.
Jechaliśmy chyba z jakieś dwadzieścia minut. Nie było tak jak wtedy, gdy wcześniej rozmawialiśmy. No na pewno nie tak naturalnie i samoistnie, bo wciąż czułam tę niezręczną ciszę wiszącą w powietrzu.
Gdy pojawiliśmy się na miejscu, przed wielkim ekranem stało kilka aut. Nie byliśmy pierwsi, ale ostatnimi także nie. Zajęliśmy miejsce w trzecim rzędzie i czekaliśmy, aż się zacznie.
— Poczekasz chwilę? Pójdę coś kupić. — Ze schowka wyciągnął portfel. — Masz na coś ochotę?
— A co ty kupujesz? — Również wyjęłam portfel, na co chłopak na mnie dziwnie spojrzał. Dopiero po kilku chwilach mruknął coś pod nosem, że ma pieniądze i sam pójdzie kupić. Zostawił mnie i wyszedł z auta w celu zakupienia dla nas czegoś na ząb.
Chciałam wyjść, lecz nie mogłam tak po prostu zostawić samochodu, bo Aaron zabrał ze sobą kluczyki, jakby wiedział, iż będę chciała wyjść za nim. Nie miałam innego wyjścia, by czekać, aż chłopak wróci.
Było tak cicho, aż zagłuszało mi w uszach. Nie mogłam opuścić sobie szyby, ani nawet posłuchać sobie muzyki, by trochę szybciej minął mi czas. Czas się wlekł, gdy siedziałam tak sama. W pewnym momencie usłyszałam czyjeś głosy. Jeden należał do Aarona, a drugi chyba do Noaha. Nie rozmawiałam z nim, więc nie byłam tego pewna.
Aaron otworzył drzwi i podał mi wszystko, co zakupił.
— O hej. — Chłopak zajrzał do środka. Jego głos wydawał się znudzony, jakby odezwał się do mnie, bo musiał, a nie bo chciał.
Na imprezie nie zwracałam uwagi na jego wygląd, ale musiałam przyznać, iż był równie przystojny, jak Aaron. Ciemnobrązowe włosy, wyglądały, jakby w ogóle nie używał grzebienia, a szare oczy patrzyły się wprost na mnie. Na twarzy widoczny był kilkudniowy zarost, przez co wyglądał bardzo przystojnie.
Byłam ciekawa, czy pamiętał nasze ostatnie spotkanie. Patrzył się wprost na mnie, ale nie powiedział niczego. Prawdopodobnie niczego nie pamiętał przez dużą ilość alkoholu, jaką wypił. To nawet lepiej. Czułabym się w tym momencie trochę niezręcznie.
— Mam wrażenie, że skądś cię kojarzę. — Zmarszczył brwi, zastanawiając się, kim jestem.
— Nie pamiętasz już Noelle? — zapytał aluzyjnie Aaron.
— Jeśli zostawiłem cię samą w pokoju po seksie, przepraszam — spoważniał. — Za wszystko przepraszam. Tylko...
— Nie, to nic z tych rzeczy — przerwałam mu szybko.
— Pocałowałeś ją, głupku. — Aaron uderzył swojego kumpla w potylicę.
— Wybacz — wypowiadając to słowo, wyprostował się jak struna. Zilustrował mnie od góry do dołu, a potem wrócił wzrokiem do swojego przyjaciela.
— Ty lepiej wracaj do Mirandy i zostaw Noelle. Ona jest ze mną.
— Ty, Aaron — ponownie spoważniał. Odsunął się kawałek od auta, pewnie bym nie usłyszała ich rozmowy.
Widziałam, jak przez całą dyskusję oboje byli poważni. Kilka razy Noah zerkał na mnie, co znaczyło, o czym rozmawiali. O mnie. Po chwili dołączyła do nich pewna blondynka w letniej sukience. Od razu pożałowałam, iż ubrałam spodnie.
"Ale później mogłoby być zimno."
Blondynka uśmiechała się do obu chłopaków. A gdy złączyła swoją dłoń z dłonią Noaha, od razu zrozumiałam, iż to musiała być owa Miranda. Ona nie wyglądała tak plastikowo, jak Autumn. Przeciwnie. Była naturalna i urocza, a przynajmniej tak mi się wydawało, ponieważ obserwowałam ją z daleka.
Aaron jako pierwszy wrócił do auta. Nawet nie zauważyłam, że pojazd był otwarty, bo przed zajęciem miejsca, chłopak nie włączał niczego na pilocie, który był włącznikiem samochodu. Tuż za nim szedł jego przyjaciel z dziewczyną. Chyba chcieli nas ze sobą przedstawić.
— Noelle, to Miranda, Miranda to Noelle — Noah zaznajomił nas ze sobą.
Wyszłam z auta i z kulturą podałam jej dłoń. Uśmiechnęła się do mnie i odwzajemniła gest. Była delikatna, a jej ręce były strasznie gładkie. Wyglądała jak prawdziwa laleczka. Nie Barbie, tylko bardziej przypominała mi lalkę z porcelany. Miała jasną cerę, a jej wielkie oczy były koloru niebieskiego. Przypominały bezchmurne niebo. Była śliczna.
— Pogadacie sobie później, zaraz zacznie się seans — odezwał się Noah. — To do później. — Spojrzał się na Aarona ostrzegawczym wzrokiem i poszedł z dziewczyną do swojego wozu, który stał niedaleko nas.
— Noahowi się chyba nie podoba, że mnie zaprosiłeś — odrzekłam cicho.
— On mnie się nie pytał, czy może przyjść z Mirandą. — Rozsiadł się wygodniej na miejscu kierowcy. — To miał być męski wypad...
— Tylko że ty masz już dziewczynę. — Skupiłam się na swojej bluzce, by tylko nie patrzeć w jego oczy.
Aaron otwierał już buzię, by coś odpowiedzieć, lecz właśnie w tym momencie rozpoczął się pierwszy film. Z tego, co powiedział mój kolega, miało ich być w sumie cztery, ale że ja nie mogę być tu za długo, uzgodniliśmy, iż obejrzymy trzy z nich. Oczywiście mówiłam mu, że może zostać tu dłużej, by nie patrzył na mnie, ale odrzekł na to, że i tak sam musi iść następnego dnia szybko do pracy.
Swoją drogą byłam ciekawa, gdzie pracował. Niestety jednak dzisiejszego wieczoru nie było okazji, by porozmawiać o jego pracy albo o innych ważnych lub mniej ważnych faktach na jego temat, ponieważ oglądaliśmy wszystkie filmy z zaciekawieniem i zafascynowaniem, nie wliczając w to kilku cichych rzuconych w eter krótkich słów, które okazały się nic nieznaczącymi komentarzami do filmu.
— Może pójdę po coś do picia? — zapytał w pewnym momencie, kiedy zorientował się, że zabrakło już napoju. Chwycił w dłoń pusty kubek, a gdy chciał wyjść, instynktownie złapałam go za ramię, zatrzymując.
— Na razie nie. Oglądaj, teraz jest ciekawy moment.
Znieruchomiał. Patrzył wprost na mnie i nie miał zamiaru odrywać wzroku. Nie obchodził go nawet film, mimo że wcześniej wciągnął się w fabułę.
— Twoje oczy wchodzą w kolor żółty, gdy są oświetlone przez światła. Wiedziałaś o tym? — zapytał nagle.
Dopiero zdałam sobie sprawę, iż przez cały czas trzymam go kurczowo za ramię. Od razu zabrałam rękę i położyłam ją na swoich nogach.
— I co? — Tak naprawdę zupełnie nie wiedziałam co mam na to odpowiedzieć. To przyszło mi do głowy jako pierwsze, chociaż przez kilka pierwszych sekund milczałam.
— Nie jesteś taka jak wszyscy. — Nie wiedziałam, kto zmniejszył odległość między nami, ale wiedziałam, że to nie był dobry znak. Musiałam to przerwać, dlatego też w porę się odsunęłam. Dla pewności położyłam dłoń na jego torsie, czując twarde jak skała ciało. Jego serce biło mocno i miarowo, co w tamtej chwili dawało mi bezpieczeństwo i spokój.
"Czy to dobrze? Co to oznaczało? A może mi się tylko wydawało?"
— Muszę się przewietrzyć. — Uniósł w górę pusty pojemnik po piciu, dając znak, iż ma zamiar iść do sklepu. — Przepraszam — rzucił, wychodząc z auta.
"Co to właśnie się wydarzyło?"
O tym mówiłam. Nie chciałam być kolejną. Nie przyszłam tu po to, by się z nim całować albo dać się zaciągnąć do łóżka. Nawet gdyby Aaron był singlem.
Dlaczego wcale nie pomyślał o swojej dziewczynie? Może i była pusta, plastikowa oraz nienormalna, ale skoro oni byli parą, to mu nie przeszkadzały te wady. A przynajmniej powinien kochać ją taką, jaką była.
Związek na tym polega. Miłość taka jest - kochasz i wady, i zalety osoby, z którą jesteś.
Może u nich to trochę zbyt poważnie to powiedziane. Może u nich to jeszcze nie jest miłość, a zauroczenie albo po prostu są razem, bo pasują do siebie wyglądem. Lub to tylko przygoda jak ma w zwyczaju zabawiać się Phoebe. Nie wiedziałam i nie chciałam się w nic wtrącać. Nawet jeśli ich związek miał być tylko pod publikę. Nie chciałam ani kłopotów, ani powodować kłótni i nieszczęść, a w szczególności nie chciałam na razie żadnego chłopaka. Miałam ich po dziurki w nosie. Poza tym, co ja tam wiedziałam? Byłam tylko w jednym prawdziwym związku.
„Ale czy on do końca był prawdziwy?"
— Proszę. — Podał mi napój. Nawet nie zauważyłam, jak się pojawił. — Posłuchaj... — zawiesił głos.
— Zapomnijmy o tym — weszłam mu w słowo. — Nic się nie wydarzyło.
— Koledzy? — Nieśmiało uniósł jeden kącik ust w górę.
Milczałam. Udawałam, że się zastanawiam, niestety zepsuł wszystko mój uśmiech, który z każdą chwilą stawał się coraz większy. Prawie parsknęłam śmiechem.
— W porządku. — Założyłam niesforny kosmyk włosów za ucho.
Po tych słowach zajęliśmy się oglądaniem filmu. Prawdę mówiąc, zaczęło mnie krępować przebywanie w jednym samochodzie sam na sam z Aaronem. Nie chodziło tutaj o to, że prawie mnie pocałował, ale czułam się dziwnie. Co chwilę sprawdzałam na zegar, poprawiałam się na siedzeniu, jakby było mi niewygodnie. Miałam wrażenie, iż chłopak ciągle mnie obserwował. Być może przeszkadzało go już to, że nie potrafiłam usiedzieć.
Po drugim filmie weszli do nas Noah z Mirandą. Podobno to dziewczyna chciała do nas dołączyć, bo było im trochę nudno. Woleli porozmawiać z nami. Ale szczerze mówiąc, drugi film faktycznie nie był za ciekawy. Okey, może było parę fajnych momentów, ale to na tyle.
Przed nami ulubiony film Aarona. W tym momencie była chwilowa przerwa.
— Powiem wam, że ja wolę kryminały — odezwała się w pewnym momencie Miranda.
Noah objął blondynkę ramieniem, na co dziewczyna położyła swoją głowę na jego barku. Wyglądali na szczęśliwych.
— Jak długo jesteście razem? — zapytałam.
— W maju minęły trzy lata — odpowiedziała dumnie Miranda. — Nawet Noah ma tatuaż z datą naszej rocznicy. Pokaż jej — szepnęła radosnym głosem. Chłopak na życzenie swojej ukochanej podwinął delikatnie krótki rękawek bluzki, pokazując nam datę. Dziara była narysowana czerwonym kolorem, a numerki zostały napisane tak, jakby ktoś je napisał odręcznie. — To moje pismo. Pewnego dnia Noah poprosił mnie, bym zapisała naszą datę na kartce, oczywiście o niczym nie wiedziałam. Pokazał mi dopiero cały efekt. To chyba znaczy, że jestem dla niego ważna... Tak przynajmniej myślę — mówiąc te słowa, patrzyła prosto w oczy swojego chłopaka.
— I, mimo że jesteśmy razem tylko trzy lata, to ja już wiem, że to dziewczyna, z którą chciałbym być na zawsze. — Przyjaciel Aarona pocałował ją w czoło.
— Poznaliśmy się w liceum... — zaczęła opowiadać Miranda, uśmiechając się szeroko. — Z początku nie byliśmy sobą zainteresowani, ale dzięki temu, że pani od chemii podzieliła nas w pary i my byliśmy razem, poznaliśmy się bliżej. Chłopacy byli źli, że nie są razem. — Zaśmiała się na samo wspomnienie. — Ja chciałam się skupić na zadaniu, a Noah wolał poznawać się bliżej. No i tak wyszło. — Wzruszyła ramionami. — Z początku oczywiście Noah co noc zmieniał laski, ale potem nagle znudziło mu się to, poznał mnie i jest jak jest. Mam nadzieję, że już do tego nigdy nie wróci. — Popatrzyła na niego ostrzegawczym spojrzeniem.
— Ja wciąż uważam, że to trochę za szybko. — Aaron odwrócił się w stronę swojego kumpla. — Może nawet w ogóle to jest bez sensu. A jak coś się między wami wydarzy? Nie życzę wam tego, ale dla mnie to trochę głupie.
— Zobaczymy, co ty zrobisz, jak się zakochasz. — Drugi chłopak przewrócił oczami. — Bo z Autumn długo nie pociągniesz — powiedział ponuro. — Chyba że jest już ktoś, kto ci się...
— Noah — przerwał mu szybko Aaron. — Nie wtrącam się do twojego związku, to ty też się nie wtrącaj w mój.
Miałam wrażenie, iż Noahowi nie podobało się, że Aaron zaprosił mnie na ten maraton. Musiał lubić Autumn i im kibicował w związku.
— Autumn wyjechała do SPA? — zapytała Miranda, zmieniając temat.
— Tak — westchnął Aaron.
— A ty Noelle — zagaiła Miranda. — Opowiedz nam coś o sobie. Skąd jesteś?
Nie było mi dane odpowiedzieć na jej pytanie, ponieważ nagle do wozu podeszli nieznani mi chłopacy z kpiącym uśmieszkiem. Jeden w czapce z daszkiem, a drugi był łysy z tatuażem w kształcie czaszki na głowie. Wyglądali jak chuligani jak nie gorzej. Ten z dziarą, był wielki jak dąb i muskularny niczym niejeden atleta. Natomiast drugi był chudy jak patyk i wysoki. Mógł liczyć ponad dwa metry.
To musieli być ci, o których opowiadał Samuel, gdy byliśmy razem w klubie u Lucasa. Miał rację co do ich wyglądu, a szczególnie do tego z czaszką - wyglądał strasznie.
— Witaj, Aaron. — Olbrzym popatrzył się na każdego z nas po kolei, najdłużej jednak zawiesił wzrok na mnie. — A ty to...?
— Co tu robisz? — Aaron nie dał mi odpowiedzieć, za co mu dziękowałam, ponieważ chyba nie dałabym rady niczego mu odpowiedzieć. Patrzył się na mnie takim wzrokiem jak wszyscy czarni charaktery z bajek. Swoją drogą ton, którym odezwał się Aaron do muskularnego, musiał oznaczać, iż nie za bardzo się lubili. Może nawet nienawidzili.
— To samo, co ty. — Rozejrzał się dookoła siebie, a potem wrócił wzrokiem do Aarona.
— Po co przyszedłeś? — warknął Noah.
— Chcieliśmy się tylko przywitać. — Uderzył kilkakrotnie dach samochodu. — Jak się nazywasz, kwiatuszku? — Ponownie wrócił na mnie wzrokiem. — Bo Autumn na pewno nie jesteś...
— Nie twoja sprawa, Graham — rzucił niecierpliwym głosem.
— Nie ciebie pytałem.
— Jestem Noelle. — Nie chciałam, by robili jakieś kłótnie, więc dałam spokój.
— A czy ty nie miałeś przypadkiem dziewczyny? — zapytał ten drugi. — Znudziła już ci się? Mogę ją sobie wziąć? — W jego oczach nagle pojawił się błysk.
— My nie jesteśmy razem — odpowiedziałam, starając się mówić pewnym głosem, chociaż przy tych kolesiach od początku czułam dziwny respekt.
— Noelle — olbrzym wypowiedział moje imię, a po plecach przeszedł mnie dreszcz. To było przerażające. Chociaż może mi się to tylko wydawało.
— Do jutra, chłopcy — spławił ich Noah.
Graham chciał coś powiedzieć, lecz w tym właśnie momencie zaczął się film. Więc uśmiechnął się szerzej.
"Kim oni byli? I czego chcieli?"
Byli dziwnie podejrzani. Przypominali mi trochę gangsterów, którzy dopiero co wyszli z więzienia. Może to kryminaliści? A może to tylko moja bujna wyobraźnia? Chociaż może trochę się zapędziłam. Nie powinnam była oceniać ludzi po wyglądzie, ale oczy Grahama były bardzo dziwne...
Już wolałam ten przenikający wzrok Aarona.
************************************
Hejo! ❤️
Co u Was? Wszystko w porządku?
Jak się Wam podoba rozdział? ^^
Czekam na Wasze komentarze i gwiazdki ☺️
Kochani nie bójcie się mnie, piszcie komki, bo dzięki nim wiem, że jesteście i czytacie, proszę Was
Trzymajcie się, kochani 😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro