Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 23

                                                                Zapraszam na tt: #chłopakzmiami





Minął lipiec i przyszedł czas na sierpień, a wraz z nim jeszcze większa gorąc, niż mogła być poprzedniego miesiąca. Zostało tylko trzydzieści dni do powrotu.

Byłam już przyzwyczajona do Miami i wszystkiego, co tu robiłam, że gdy myślałam o końcu wakacji u cioci, to od razu robiło mi się smutno. Wiedziałam, że będę tęsknić za ciocią, nawet jeśli w moim odczuciu kobieta trochę się zmieniła, ale nie tylko za nią. Paczka Willa, która pomimo iż do tej pory nie znalazła Chipa, starała się każdego rozbawić, za Michelle, choć czasami śmierdziała papierosami, Jacobem, który do tej pory nie wyznał swojej damie serca swoich uczuć, czy za Mirandą, Noahem, Aaronem... A nawet Autumn, która rozbawiała mnie swoim zachowaniem; swoją złością.

Przez ten czas zrobiło się jakby spokojniej, czas płynął wolniej, a imprezy się skończyły. Weekendy spędzałam z ciocią, a gdy kobieta była w pracy, pisałam z Phoebe i od czasu do czasu z Aaronem, który kilka dni po całym incydencie na urodzinach Noaha, jako pierwszy do mnie napisał, pytając się, czy u mnie wszystko w porządku. Swoją drogą jego rany szybko się zagoiły i na szczęście nie miał żadnych efektów ubocznych, przez to, iż nie poszedł z tym do lekarza. Z Noahem też było wszystko dobrze, jednak z informacji, które podał mi Aaron, wyszedł z domu dopiero po dwóch dniach. Co prawda tamtego dnia bez przeszkód dojechał motorem do domu, jednak później było gorzej. Zemdlał tuż przed swoim domu. Miranda wraz z jego ojcem wnieśli go do środka i leżał tak do południa następnego dnia. Jego matka przyprowadziła do niego lekarza i przypisał mu leki, które mu musiały pomóc, ponieważ udało mu się wstać kolejnego dnia. Dostał naprawdę mocno, przy okazji tracąc dużo krwi w wyniku wykrwawienia. Trochę było mi go szkoda, bo musiał dostać naprawdę mocno, na dodatek to wszystko stało się w jego urodziny...

– Noelle! – usłyszałam z dołu. Ciocia musiała pewnie wrócić z pracy. Była sobota, więc miałam wolne, dzięki temu mogłam wylegiwać się w łóżku, siedzieć w piżamie i czytać książkę, której wcześniej nawet nie miałam okazji zacząć zacząć. – Już jestem!

Odłożyłam książkę na łożu i popędziłam na dół. Nawet nie było mi głupio, gdy pojawiłam się obok niej na bosych nogach i stroju, który zakładałam do spania.

Miałam plan na dzisiejszy wieczór i trzymałam kciuki, by ciocia też miała na niego ochotę i nie była aż tak bardzo zmęczona. W soboty zawsze był tłum ludzi, ale tak było zawsze w weekend i poniedziałki i choć ciocia wręcz mi kazała siedzieć w domu, to widać było, że to ją męczyło. Musiała pracować sama na wszystkich obrotach. Jednego dnia proponowałam jej, by sobie kogoś zatrudniła, gdy mnie nie będzie, ale ona odpowiedziała mi tylko, że jej tak dobrze i zawsze tak było, nawet gdy wujek był na miejscu. Tym zakończyła rozmowę i już więcej z nią o tym nie rozmawiałam.

– Mam ciekawy pomysł spędzenia reszty dnia – zaczęłam rozpromieniona. Ciocia nie była w tym samym nastroju co ja, więc już byłam prawie pewna, iż nici z moich planów.

Otwierałam już buzię, by dalej mówić, jednak ciocia była szybsza:

– Rozmawiałam dzisiaj z Michelle... – urwała, czekając na moją reakcję. Gdyby mogła, zgromiłaby mnie wzrokiem. Złość? To mało powiedziane. Była na mnie wściekła. – Chciałam jej złożyć życzenia...

Na te słowa przełknęłam głośno ślinę. Miałam wrażenie, że ziemia pode mną się zawala, a w mojej głowie zaczęło się gromadzić mnóstwo myśli. Żołądek się skurczył, a moje serce zaczęło szybko bić. Teraz już wiedziałam skąd taki nastrój.

– Powiedziała mi, że jej urodziny były już dawno temu, a ostatnio wcale się nie widziałyście. – Jej głos był taki stanowczy i głośny, że czułam, jakbym się skurczyła, od samego słuchania. – W takim razie gdzie byłaś?

– Ciociu... – Mój głos się łamał, a pod powiekami poczułam słone łzy. Choć z nimi walczyłam, starając się nie okazywać swojej słabości i tak przegrałam walkę. – To nie tak jak myślisz... – Dopiero po wypowiedzeniu tych słów, zrozumiałam jak to źle brzmi. – Ja...

– Noelle, dlaczego mnie okłamujesz? – Wbiła we mnie wzrok, jakby nakłuwała szpilkę w lalkę voodoo.

– To był tylko ten jeden raz... – Po wypowiedzeniu tych słów, zdałam sobie sprawę, że kolejny raz ją okłamałam. – Wiedziałam, że mnie nie puścisz, gdy ci powiem prawdę. Przepraszam, ale Miranda naprawdę okazała się miła i...

– Powiesz mi wreszcie gdzie byłaś?! – przerwała moją paplaninę spowodowanym stresem. – Noelle przez ten czas jestem za ciebie odpowiedzialna i mam prawo wiedzieć gdzie byłaś wieczorem! – krzyknęła. – To już drugi raz, gdy się tak zachowałaś. Noelle, co z tobą? Nigdy taka nie byłaś. – W jej oczach widziałam troskę i lęk. Miałam wrażenie, że zaraz się rozpłacze.

– Byłam na urodzinowej imprezie u Noaha – wydobyłam z siebie w końcu. Miałam dość tego ukrywania, jednak wiedziałam co ciocia myśli o Aaronie i jego przyjaciołach. Szkoda tylko, że nie wiedziałam dlaczego tak było. – To przyjaciel Aarona, tego, przed którym mnie ostrzegałaś na początku wakacji. – Zaczęłam już normalnie oddychać. – Przepraszam – powtarzałam z nadzieją, iż to w czymś pomoże. Jednak ciocia nie zmieniła wyrazu swojej twarzy. – Możesz mi w końcu powiedzieć, dlaczego każdy mnie przed nim ostrzega?

– No właśnie, Noelle – westchnęła ciężko. – Każdy, nie tylko ja – zauważyła. – On jest niebezpieczny i nie powinnaś się z nim spotykać.

– Podaj mi powód, proszę – błagałam. Musiałam się dowiedzieć prawdy. Jak nie teraz, to nigdy.

– Jest niebezpieczny i...

– Ciociu – weszłam jej w słowo, dając jej do zrozumienia, że nie o to mi chodziło.

– Wiesz, że będę musiała zadzwonić do twojej mamy, prawda? – zmieniła nagle temat.

– Wiem, że źle zrobiłam, ale ja naprawdę chcę ci pomóc. Pozwól mi...

– Czy on ci zrobił krzywdę? – zapytała nagle, na co zmarszczyłam brwi. – Czy on cię... – urwała, jakby to słowo nie mogło się przedostać przez jej gardło.

Zgwałcił? Dobierał się do mnie? Robił rzeczy, których sama nie chciałam? Nie pozwalałam? Zmuszał mnie do czegoś?

Czy naprawdę o to chodziło cioci?Aaron ma aż tak złą reputację?

– O czym ty mówisz, ciociu? – Tym razem naprawdę się przeraziłam. – Uważasz, że on mógłby się do tego posunąć?

– Tacy jak on...

– Kim on jest? – przypadkiem podniosłam głos. Nie panowałam nad nim.

– To chuligan. Zły człowiek...

Nie miałam ochoty już z nią rozmawiać. Miałam nadzieję, że uda mi się czegoś od niej dowiedzieć, ale nie. Ciocia chyba w ogóle nie miała zamiaru mi powiedzieć, dlaczego tak bardzo mnie ostrzegała przed czarnowłosym. To było bez sensowne.

– Każdego szanujesz, z każdym się dogadujesz, a o nim ciągle rozpowiadasz różne straszne rzeczy – powiedziałam cicho po chwili milczenia. – Znasz go? Jesteś pewna, czy to o czym mówisz jest prawda?

Nie miałam pojęcia dlaczego nagle zaczęłam go bronić, ale miałam wrażenie, że to co mówi ciągle moja ciocia, jest ściemą. Niesprawiedliwie posądzała Aarona. Czy ona kiedykolwiek z nim rozmawiała?

Wpatrywałam się w kobietę. Ciocia osunęła się na kanapę i schowała twarz w dłoniach. Myślałam z początku, że płacze, ale nie usłyszałam łkania. Gdy się wyprostowała, na jej twarzy nie było widać żadnych łez. W oczach dostrzegłam tylko poczucie winy.

– Widziałam go ze swoimi koleżkami na obskurnych częściach Miami – zaczęła, zapatrzona w ścianę. Wstydziła się spojrzeć mi w oczy. – To jest jeszcze dalej niż kawiarnia, niedaleko Orlando.

– Ciociu, co ty tam robiłaś? – zapytałam spokojniej, zasiadając naprzeciwko niej na krześle. Kobieta była tak zapatrzona w ścianę, jakby w jej głowie pojawiały się obrazy z tamtego dnia, w którym widziała Aarona. Zawiało grozą.

Ciocia długo się zbierała, by mi wszystko opowiedzieć. Co chwila otwierała, to zamykała buzię, lecz w końcu zaczęła mówić:

– Dwa lata temu, gdy wracałam do domu widziałam Aarona wśród niebezpiecznych chłopaków. Z oczu im się źle patrzyło, jeden z nich był łysy i miał jakiś tatuaż na głowie – mówiła o Grahamie. – Ich wzrok był przerażający, gdy zauważyli jak jedziemy. – Widziałam jak zadrżała, wspominając o nich. – Wyglądali jak jakaś mafia albo coś jeszcze gorszego. Stali całą gromadą i czekali aż odjedziemy...

– Jak to ''my''? – Nie prędzej, kiedy ciocia drugi raz wspomniała, że nie była tam sama, a z kimś. Czy wujek też ich widział? I chłopcy?

Naprawdę długo musiałam czekać na odpowiedź mojej opiekunki. Wyglądała, jakby się wahała. Wzięła głośny wdech, a potem na jednym wydechu powiedziała coś, co mnie zszokowało:

– Miałam romans z Finnem. Jeździliśmy do Orlando, by się spotykać. On tam zazwyczaj zamawiał pokój, a ja do niego jeździłam. Wujkowi mówiłam wtedy, że jadę do koleżanki. To był dla nas zły okres, ciągle się kłóciliśmy, nie było okazji na jakiekolwiek czułości czy zbliżenia. Wujek znał Finna. Jest rybakiem, więc kupowaliśmy od niego ryby. Zawsze ze sobą rozmawialiśmy. Pewnego dnia nie wiem jak to się stało i dlaczego, może to przez brak ciepła od wujka, może przez to, że tęskniłam za nim, nie wiem. Zrobiliśmy to raz, potem drugi... – Pociągnęła nosem. – Trwało to trzy miesiące. Potem się opamiętałam, powiedziałam Finnowi, że tak nie można, że mam męża i zachowuję się jak dziwka... – Kiwała z dezaprobatą głową. – Na szczęście zrozumiał to. On naprawdę nie jest zły, Noelle, tylko to co zrobiliśmy było złe. Nasze czyny – podkreśliła. – Wujek o niczym nie wie i mam nadzieję, że tak zostanie. – Po tych słowach, w końcu na mnie spojrzała. Była zapłakana.

Siedziałam w kompletnym szoku. Zamrugałam, zastanawiając się, czy aby moja wyobraźnia nie płata figli, czy może to jakiś mój dziwny sen i zaraz się obudzę. Czy to możliwe, że moja ciocia, która była dla mnie bliska i o której ani na chwilę nie mogłam pomyśleć, iż była zła, zrobiła coś takiego? Dobra, może wewnątrz posiadała duszę nastoletniej dziewczyny i od czasu do czasu tak też się zachowywała, ale nigdy nie pomyślałabym, by zdradziła wujka. Nie tylko dlatego, że się kochali, ale też dlatego, iż ciocia taka nie była. Na pewno niejednokrotnie mieli jakieś sprzeczki, kłótnie czy problemy, ale żeby aż zdradzić?

To dlatego stała się taka dziwna, gdy pojawił się Finn. Dlatego tak dobrze znał dom. No, a ta sytuacja między nimi była taka drętwa, gdy rozmawiali, a nawet gdy przebywali w jednym pomieszczeniu.

Przez chwilę miałam nadzieję, że zaraz ciocia wstanie i krzyknie: „żartowałam", ale nic takiego się nie wydarzyło. Chociaż może i to dobrze, bo to by było co najmniej przerażające. Ciocia płakała, tuląc do siebie poduszkę, a ja nie wiedziałam co mam zrobić. Nie wiedziałam co myśleć, a już w ogóle co powiedzieć.

Moja głowa zaczęła boleć. Nagle odczułam chłód, a moje ciało nie współgrało ze mną, jakby nagle nie należało do mnie, jakby ktoś mi je zabrał - nie mogłam się poruszyć. Zaschło mi w gardle od tych wszystkich emocji. Dziwiłam się, że w ogóle potrafiłam oddychać.

"Dwa lata temu..." – powtarzało się w mojej głowie niczym echo. – "Przez trzy miesiące..."– Ciocia prosiła mnie, bym nic nie wspominała wujkowi: –"Wujek o niczym nie wie..."

Minuty mijały, a ja nie potrafiłam wydobyć z siebie żadnego słowa. Dopiero, gdy ciocia się trochę uspokoiła, uznałam, że powinnam przerwać tę dręczącą ciszę między nami.

– Żałujesz tego? – zapytałam bardzo cicho, więc nie do końca byłam pewna tego, czy słyszała.

– Tak. Przysięgam, że kocham wujka i to, co zrobiłam było bardzo złe... – Starła łzy z policzków, rozmazując tusz po całej twarzy. – Wiem, że powinnam mu wszystko powiedzieć, ale...

– Nie martw się, niczego nie powiem – weszłam jej szybko w zdanie. – Czy wtedy, gdy przyszedł na noc, chciał do ciebie wrócić? – Nie wiedziałam, czy powinnam o to pytać, w końcu to jej prywatna sprawa, ale te słowa same wydobyły się z moich ust.

– Nie. Od czasu do czasu sprawdza co u mnie, czy wujek niczego nie wie i tak dalej. On... Strasznie go potraktowałam, w sumie to go tak jakby wykorzystałam... – co chwilę to mówiła, to nagle urywała wpół zdania roztrzęsiona. – On nie jest złym człowiekiem i źle go potraktowałam, ale przeszłości już nie zmienię...

Ciocia wytarła nos i wstała z kanapy. Wzięła głęboki oddech i oznajmiła:

– Muszę posprzątać. – Starała się, by jej głos był normalny i się nie łamał. Chciała się zachowywać jakby rozmowa, którą przed chwilą odbyłyśmy w ogóle się nie wydarzyła. – Chyba, że jesteś głodna, to zrobię jakiś obiad... – Zdziwiła się, ponieważ niespodziewanie objęłam ją.

– Nie martw się, nikt o niczym się nie dowie, obiecuję. – Czułam, jak gładziła mnie ręką.

Pachniała kawą i ciastem. Tuląc się do niej, poczułam ciepło. Obie tego potrzebowałyśmy.

– Chcę, żebyś wiedziała, że ja naprawdę nie chcę dla ciebie źle i martwię się, że on ci zrobi krzywdę – wyznała, wracając do tematu Aarona.

– Wiem – szepnęłam tylko. Chciałam dodać coś jeszcze, jednak szybko zmieniłam zdanie. Nie chciałam jej tego mówić teraz. Pewnie skończyłoby się to kłótnią, a ja tego nie chciałam. Tym bardziej nie po tym, co mi powiedziała. To oznaczało, iż mi ufała i była pewna, że ta tajemnica zostanie u mnie i nikomu jej nie wyjawię.

Od czasu urodzin Noaha, zaczęłam podejrzewać, że coś było nie tak. Aaron mógł mieć problemy. Choćby cały ten chłopak z blizną i jego zachowanie. Skąd miał bliznę? Dlaczego ciągle wspominał jakieś dziewczyny? I czego chciał od Mirandy? Był jakimś alfonsem? A może po prostu lubił poligamię? Jednak z jego oczu nie patrzyło się za dobrze... I ten uśmiech przerażający... Albo to, jak na mnie patrzył. Ciągle zwalałam to na sukienkę, którą wybrała mi przed wyjazdem Phoebe - chyba odkrywała za dużo - ale czy to był na pewno prawdziwy powód tego, że nie mógł przestać się na mnie patrzeć? Przecież Miranda też miała podobną sukienkę. Ciocia miała rację, coś było na rzeczy. To musiało być coś gorszego niż wcześniej myślałam.

Potrzebowałam wyjść na powietrze. Chciałam przemyśleć sprawę z ciocią, a jednocześnie spędzić jakoś dzień, spacerując po Miami. Oczywiście nie sama. Może udałoby mi się do tego namówić Michie, z którą w sumie dawno się nie widziałam. Mogłabym umówić się także z Mirandą oraz Samanthą, ale nie miałam do nich numeru telefonu. Chociaż była jeszcze Phoebe, dziewczyna bliższa niż one wszystkie razem wzięte, lecz rozmowa z nią przez kamerkę nie była taka sama, jak na żywo. Poza tym ona pewnie teraz spędzała czas z jakimś nowym facetem.

– Nie pogniewasz się, gdybym wyszła? Dawno nie widziałam się z Michelle i pomyślałam...

– Oczywiście, że nie – weszła mi w zdanie. – Tylko spotkaj się z nią, a nie z Aaronem, dobrze? – Spojrzała na mnie surowo, wcześniej puszczając mnie.

– Jasne, nie martw się. – Pocałowałam ją szybko w policzek i ruszyłam na górę.

Znalazłam komórkę na komodzie, tuż przy lampce. Na szczęście nie była rozładowana, więc wzięłam urządzenie w dłoń i zadzwoniłam do dziewczyny:

– Halo? – usłyszałam po drugiej stronie jej zachrypnięty od papierosów głos.

– Hej, masz czas? – Uśmiechnęłam się, zachowując się jakby miała to zauważyć. – Bo pomyślałam, że może wyjdziemy gdzieś razem? Może coś zjemy albo coś?

Odczekałam chwilę, zanim odpowiedziała. Pewnie musiała się zastanowić.

– Spoko, jak chcesz – usłyszałam po drugiej stronie.

– To może za pół godziny? – zapytałam, ilustrując siebie.

Potrzebowałam trochę czasu na przebranie i umalowanie. Musiałam się jeszcze umyć. Nie przypominałam sobie, bym myła zęby...

– Dobra, to spotkajmy się może na Biscayne Blvd?

– Okey, ale jak nie uda mi się tam dotrzeć, zadzwonię. – Po tych słowach się rozłączyłam.

Znałam ten adres. Była to ulica główna miasta. Co prawda nie było to bardzo daleko od domu, w którym mieszkała ciocia, jednak ostatni raz jak chodziłam po mieście miałam może z trzynaście lat, w dodatku pod opieką mojego ojca.

************************************
Witajcie! 😊
Wiem, na razie naprawdę mało się dzieje i może się to wydawać nudne, ale obiecuję Wam, że jak się zacznie, to... No po prostu przygotujcie się na rollercoaster! 🔥
Czekam na Wasze komentarze i gwiazdki! 🤩
Trzymajcie się, kochani! ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro