9 ROZDZIAŁ
Po skończeniu oglądania komedii z moją kuzynką, była już godzina dwudziesta trzecia czterdzieści. Włączyłyśmy na telewizorze jakiś program z piosenkami. Położyłam się na dywanie i patrzyłam na sufit. Chyba o czymś zapomniałam, ale nie pamiętam czego...
-O czym tak rozmyślasz?- Weronika przerwała mi myślenie.
-Sama nie wiem...
-Ej jak to jest mieć młodsze rodzeństwo? No bo wiesz... Twój brat ma trzy lata no i...
-W sumie nie jest tak źle. Czasami mnie wkurza, ale lubię się z nim bawić. Ogólnie, to chciałabym mieć taką siostrę co ma kilka miesięcy i nic nie mówi- zaśmiałam się.
Dziewczyna podeszła do mnie i zaczęła mnie gilgotać.
-Ej... Za co to...?!- krzyknęłam z śmiechem.
-Tak jakoś z nudów.- i zaczęłyśmy razem się śmiać.
Czasami dostajemy jakiejś "głupawki" i nikt nas nie rozumie. Tak jakoś mamy. Popatrzyłam się na telefon, aby sprwadzić godzinę. No i nagle wybiła dwunasta w nocy.
-Wesołych świąt!- zawołałam do mojej kuzynki.
Przytuliłyśmy się. Jeszcze chwilę siedziałam u niej w pokoju i rozmawiałyśmy o poprzednich świętach. Około pierwszej godziny w nocy, wróciłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i po chwili zasnęłam.
***
Rano obudziło mnie pukanie do drzwi. Krzyknęłam "proszę". W drzwiach stała moja mama. Wybiegłam z łóżka i ją przytuliłam. W tym momencie poczułam, że to najlepsze święta jakie mogą być.
-Mamo! Przyjechałaś!- uśmiechnęłam się.
-No przecież nie wyobrażam sobie świąt bez was! To miała być taka niespodzianka, że tu przyjeżdżam.- mama uśmiechnęła się do mnie.- a teraz ubierz się. Pomóż nam w przygotowaniach świątecznych.
Mama wyszła z pokoju. Szybko ubrałam się w leginsy, zwykły biały T-shirt z napisem "Sweets" i uczesałam sobie koka, aby mi włosy nie przeszkadzały.
Zobaczyłam jeszcze tylko telefon, czy nie mam żadnych wiadomości. Miałam jedną od Tomka. Wysłana była jakieś pięć minut temu.
Czekam przed drzwiami.
Zeszłam po schodach na dół. Zobaczyłam, że w kuchni była moja mama i ciocia. Były zajęte przygotowaniami świątecznymi i nawet mnie nie zauważyły. Po cichu otworzyłam drzwi wejściowe. Nikogo nie było przed drzwiami, tylko jakaś paczka. Była na niej przyklejona jakaś karteczka. Paczka oczywiście była od Tomka.
Jest to taki mały prezent odemnie. Otwórz go, ale dopiero po świątecznej kolacji. Wesołych Świąt!
PS
Obok basenu zostawiłem wszystkie prezenty, które wczoraj kupiłaś. Zapomniałaś o nic gapo. ;*
Kiedy czytałam ten list, zaczęłam się śmiać sama do siebie. Rozglądnęłam się dookoła czy nie ma samochodu Tomka i nie było go.
-A co tu się dzieje?- zza pleców wyskoczyła mi moja najukochańsza kuzynka.
-Nie strasz mnie już tak nigdy! Dostałam jakąś paczkę od Tomka, ale prosił mnie żebym otworzyła dopiero po kolacji.- pokazałam Weronice list.
-Zazroszczę ci takiego, kochającego cię chłopaka!
-Ej... On nie jest moim chłopakiem.- w sumie sama nie wiem kim on dla mnie jest.- a tak po za tym, to napewno znajdziesz sobie kogoś kto będzie ciebie kochał nad życie.
-Wątpię, ale dobra. Chyba zacznę na internecie szukać- zaśmiała się- No dobra. Chodź pójdziemy na ogród po te paczki.
***
Po przygotowaniach wróciłam do pokoju odpocząć. Chwilę leżałam na łóżku. Zobaczyłam, że na krześle obok biurka leży paczka od Tomka. Podeszłam do niej, miałam już otworzyć, ale przypomniałam sobie o jego prośbie.
Była już godzina osiemnasta. Zaczęłam przygotowywać się na kolację. Ubrałam czerwoną sukienkę na ramionczkach, która miała poziomy, czarny pasek na lini mojego pasa. Do tego założyłam czarny sweterek z guziczkami. Lekko podkręciłam włosy. Z makijażem pomogła mi Weronika. Ona była ubrana w prześliczną granatową spódniczkę sięgającą przed kolana i do tego białą koszulkę na ramionczkach. Miała zrobionego koka z warkocza. Wyglądała prześliczne.
Gdy skończyłyśmy się ubierać, malować i tak dalej, poszłyśmy po chłopaków.
Wszyscy zeszliśmy na dół do jadalni. Każdy był ubrany "niecodzienne". Wszyscy wyglądali cudownie.
Miło spędziliśmy razem czas. Ciocia powiedziała nam przy stole, że jest w ciąży. Wszyscy byli zachwycenie. Udawałam, że nic nie wiem. Weronika nic nie mówiła, tylko się uśmiechała.
Po zjedzeniu kolacji nie mogłam się doczekać aż otworzę prezent od Tomka. Najpierw oczywiście każdy otwierał prezenty spod choinki. Wszyscy byli zadowoleni z prezentów, a najbardziej mój młodszy brat z małych samochodzików od mamy.
-Dziękuję za preznt! Jest cudowny.- szepnęła mi do ucha Wera.
Wywołałam kilka naszych zdjęć jak byłyśmy małe, potem jak byłyśmy starsze, potem jeszcze starsze i stworzyłam taki album. Do tego dokupiłam dwie bransoletki. Jedna miała napis "best", a druga "friends". Dziewczyna podarowała mi jedną.
Po otwieraniu preznetów pobiegłam szybko do pokoju sprawdzić prezent od Tomka.
Otworzyłam paczkę. W niej była trochę mniejsza paczuszka, a w niej prześliczny naszyjnik z napisem "i Love you". Pokazałam prezent Weronice. Zdałam sobie sprawę z tego, że już nie potrafię żyć bez Tomka. Napisałam do niego SMS-a.
Dziękuję za naszyjnik. A jak tam mijają święta?
Położyłam się na łóżku. Nie mogłam opanować emocji. Zaczęłam jak głupia śmiać się sama do siebie. Po chwili usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Byłam pewna, że dzwoni Tomek.
-Cześć! Dziękuję za prezent!- krzyknęłam ze szczęścia.
-Ale za jaki prezent?- usłyszałam jakiś znajomy mi głos, ale nie wiedziałam kto to.
-A przepraszam... Myślałam, że ktoś inny dzwoni. A kto mówi?- oblałam się rumieńcem na twarzy. Dobrze, że ten kto do mnie dzwoni nie widzi tego.
-Adrian. Zuzka, mam pytanie. Spotkałabyś się ze mną? Chodzi o Weronikę.- nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-No dobra... To kiedy i gdzie?- nie wiem czy dobrze robię.
-W sobotę, na plaży przy tej kawiarni z lodami, o dwunastej ci pasuje?
-Jasne. To do zobaczenia.- rozłączyłam się.
Nie wiedziałam czy dobrze robię... Oby tylko Weronika się nie dowiedziała.
Poszłam do jej pokoju.
-Co tam porabiasz?- zobaczyłam ją jak siedziała na podłodze.
-Oglądam prezenty. Zuzia?
-No co?
-Cieszę się, że cię mam.- przytuliła mnie. Zaczęłam ją gilgotać.- Co ty robisz? Haha.
-Muszę się odwdzięczyć.- obie śmiałyśmy się jak nienormalne.
Te święta zaliczam do udanych. Dziś było na prawdę super!
___________________________
Postanowiłam, że będę pisać jeden rozdział codziennie, no i będą dłuższe niż ten. Oczywiście nie mogę tego obiecać, bo to zależy od mojej weny i czasu.
Zostawcie jakiś ślad po sobie. ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro