Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10 ROZDZIAŁ

Ten tydzień minął bardzo szybko. Powiem szczerze, że mam już dość tego świątecznego jedzenia. Teraz z nieceirpliwością wszyscy czekamy na sylwestra. Jeszcze nie wiem co w te sylwestra będziemy robić.
Dwa lata temu sylwestra były u wujka. Ma wielki dom na wsi i wokół nie ma prawie sąsiadów, więc mógł pozwolić sobie na taką "wiekszą" imprezę. Wszyscy świetnie się bawili. Tańczyliśmy na podwórku, była muzyka, wielkie ognisko, dużo ludzi, no i oczywiście to czego nie może zabraknąć w sylwestra: sztuczne ognie. Na tej wsi panują takie jakby "zwyczaje", że zawsze po dwunastej idzie się do sąsiadów i składa życzenia. Bardzo podobały mi się tamte sylwestra. Mam nadzieję, że te będą tak samo fajne.
-O czym tak rozmyślasz?- do pokoju weszła Weronika.
Była sobota. Popatrzyłam na telefon, dochodziła dziesiąta rano. Przypomniało mi się, że dzisiaj mam się spotkać z Adrianem.
-Puka się.- udawałam obrażoną.
-To mój dom kuzyneczko.- uśmiechnęła się.
Wstałam z łóżka po czym podeszłam do szafy. Kuzynka usiadła na łóżku i przyglądała mi się. Wzięłam do ręki czarne rurki, i różowy sweterek.
-Gdzie się tak stroisz?- wysłała do mnie jakiś dziwny uśmiech.
-Nie stroje się. A tak po za tym, pomożesz mi w czymś?- zapytałam się, ale nie mogłam jej powiedzieć gdzie tak naprawdę idę. Przytaknęła mi, a ja na poczekanie musiałam coś wymyśleć- Chcę spotkać się dzisiaj z Tomkiem... Pomożesz mi? Wiesz, że moja mama się nie zgodzi...
-Hmm... No dobrze. To gdzie macie się spotkać?
Uff... Pomoże mi. Mam jeden problem z głowy.
-Na plaży, w sumie wiem gdzie to jest, ważne tylko żebyś ze mną wyszła z domu.- uśmiechnęłam się.
-Okej. To pójdę po...- nagle dziewczyna zaniemówiła. Po dłuższej chwili zastanowienia powiedziała- Wezmę twojego brata i pójdziemy na plac zabaw.
Uśmiechnęłam się do kuzynki. Nie wiem co ona będzie z nim robić na placu zabaw w ziemie, ale okej. Chociaż ta zima jest inna, jest nawet ciepło (jak na zimę oczywiście) i nie ma śniegu.
Jak dziewczyna wyszła z pokoju, zaczęłam przygotowywać się na spotkanie z Adrianem.

***

Weronika odprowadziła mnie, do takiego małego sklepiku. Stąd podążyłam w stronę plaży. Obok kawiarni, na ławce siedział Adrian. Był ubrany w czarną kurtkę, jeansy i białe air-force.
Podeszłam do niego i przywitałam się. Kiedy tylko mnie zobaczył wstał z ławki. Był wyższy odemnie o jakieś dziesięć centymetrów. Miał blond włosy i zielone oczy. Był całkiem spoko z wyglądu.
-O hej. Pójdziemy tu do kawiarni?-pokazał palcem biały budynek z napisem "caffe". Przytaknęłam.
Ruszyliśmy w stronę budynku. Usiedliśmy przy oknie. Ściągnęłam kurtkę i powiesiłam na wieszaku.
Podeszła do nas kelnerka. Zamówiłam cytrynową herbatę, a Adrian kawę. Po chwili podała nam zamówione napoje.
-No więc o czym chciałeś pogadać? Chcesz wrócić do Weroniki?
-Nie... To znaczy, jest bardzo miła i ładna, ale gdy ciebie zobaczyłem... Wiedziałem, że temat z nią jest już skończony.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Nastąpiła chwila ciszy.
-A dokładniej o co ci chodzi?- udawałam, że nie wiem o co chodzi.
-Zakochałem się w tobie.
-Adrian... Nie da się w kimś zakochać tak "nagle". Być może się zauroczyłeś, ale to tyle... Po jakimś czasie o mnie zapomnisz i będziesz chciał wrócić do Weroniki.
Znów nastąpiła chwila cisza. Nie wiem co mam o tym myśleć. Widać było, że chłopak nad czymś się zastanawia.
-Przepraszam...
-Adrian, nie masz za co... Też już wiele razy się zauroczyłam, ale to było chwilowe.- wysłałam mu uśmiech.- A czujesz jeszcze coś do Wery?
-Uświadomiłaś mi, że tak. Kocham ją...
-To do niej wróć głupku- zaczęłam się śmiać i szturchnęłam jego rękę.
-Obiecuje, że tak zrobię, ale teraz mamy jeszcze chwilę żeby pogadać, co nie?
-Jasne.
Rozmawialiśmy o wszystkim. Doradziłam mu żeby kupił Weronice kwiaty. Opowiedziałam mu też kilka zabawnych historii z dzieciństwa. Potem dowiedziałam się wiele ciekawych rzeczy o nim. Śmialiśmy się jak opętani. Siedzieliśmy tak i rozmawialiśmy około dwóch godzin. Potem chłopak odprowadził mnie do tego samego sklepiku co wcześniej moja kuzynka.
Dzwoniłam do niej kilka razy, żebyśmy razem wróciły do domu. Dziewczyna nie odbierała.

***

Weszłam do domu. Zobaczyłam w salonie mamę i ciocię. Romawiały o czymś tak, że nawet mnie nie zauważyły. Usłyszałam w pokoju Weroniki, mojego młodszego brata, Dawida. Weszłam do pokoju i zobaczyłam kuzynkę i Dawida jak siedzieli na podłądzę z jakimiś zabawkami.
-Wyjdź.- rzekła Weronika gdy tylko zauważyła mnie w drzwiach.
-O co ci chodzi?- zapytałam bezradnie.
-Ty już dobrze wiesz o co.- dziewczyna rzuciła na mnie wrogie spojrzenie.
-Nie wygłupiaj się... O co ci chodzi?
-Wyjdź i tyle.- zrobiłam to o co prosiła.
Wiedziałam o co jej chodzi. Pewnie mnie widziała jak spotykam się z Adrianem. Chciałam dla niej dobrze, ale jak zawsze, wyszło źle. Nie miałam ochoty na tłumaczenie więc po prostu wyszłam z pokoju. Poszłam do swojego i tak położyłam się na łóżku. Leżałam jakieś kilka minut, kiedy usłyszałam dzwonek telefonu, zerwałam się z łóżka jakby był pożar. Dzwonił Tomek.
-No hej.- powiedziałam.
-Chciałem powiedzieć ci tylko jedno... Myślałem, że jesteś inna. Myślałem, że wiek dla ciebie nie ma znaczenia... Byłem przy tobie szczęśliwy, ale ty jesteś taka jak inne.- co?! Co on w ogóle mówi?!
-O czym ty mówisz?!- krzyknęłam ze złości.
-Weronika już mi wszystko powiedziała. Zresztą nie ważne.- chłopak się wyłączył.
W tym momencie chiałam zapaść się pod ziemie. Moja własna kuzynka naopowiadała głupot mojemu chło... Co ja gadam?! On nawet nie był moim chłopakiem...
Dałam sobie z tym spokój. Nie miałam chęci żeby komukolwiek tłumaczyć się.
Wzięłam komputer, włączyłam facebook-a. Przeglądałam główną stronę. Nic ciekawego nie znalazłam. Do pokoju weszła mama.
-Cześć córciu.- wyglądała jakby czymś się przejmowała.
-Coś się stało?- zapytałam.
-Mam dla ciebie złą wiadomość.- nie wiem co jeszcze złego może się zdarzyć...-Jutro wieczorem wracamy do domu. Muszę wrócić do pracy, bo mają jakąś awarię... Przepraszam cię, ale musimy tam...
-Na serio?! Mamo, to ja już zacznę się pakować.- przerwałam mamie. Byłam tak szczęśliwa, że wyjeżdżamy z tej głupiej miejscowości...
-Nie jesteś zła?- mama spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
-No coś ty!
Mama wyszła z pokoju. Ja odrazu zaczęłam pakowanie. Cieszyłam się, że sylwester spędzę w swoim domu, bez kuzynki (o ile jeszcze mogę ją tak nazwać), bez jakiegoś chłopaka z internetu i bez tych wszystkich problemów.

***

Rano byłam już spakowana. O siedemnastej ciocia zawiozła mnie, mamę, Filipa i Dawida na lotnisko. Weronika i Marcel zostali w domu.
Kiedy usłyszeliśmy, że nasz samolot odlatuje za dwadzieścia minut pożegnaliśmy się z ciocią.
W samolocie założyłam słuchawki i próbowałam zapomnieć o wszystkim. Zasnęłam.
Obudził mnie Filip gdy byliśmy już na miejscu. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, gdy tylko zobaczyłam swój dom.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro