II
Dzień zaczelam od porannej kawy. Zeszlam po cichu po schodach na dol by nie obudzic jak zwykle pijanego ojca lesacego na dywanie w salonie z towazyszem pijackich przygod obok. Schodzac po schodach potknelam sie niestety juz na pierwszym stoniu i z impetem spadlam na dół. Usłyszalm glos mojego ojca
-gdzieżeś kurwa byla smieciu?!!?
Nie nawidze jak mnie tak nazywa. Czyje sie wtedy na prawde jak smiec. Nie mwiem co robic.
-ppppprzeprzeprzeraszasasazam
-ty suko!!!
wlnął mnie w twarz i widzilalam jak jego kolega glupio sie usmiecha. Patzrylam na jego perfidny usmieszek gdy zemdlalam. Obudzilam sie w tym samym miejscu co zemdlalam. Tak wigole kolega mojego ojca ma na imie Leroy. Sa przyjaciolmi odkad pamiedtam. Ma on kruczoczarbe wlosy z blad pasemkami ktore przechodza w szaraosc. Ma okolo 25 lat i 185cm wzrostu.
Znowu nie bylo ich w domu i dobrze. Bylo poludnie. Tak wogole moj ojciec ma na imie Darek. Postanowilam wziasc prysznic gdyz czulam sie nieswojo po porannym incydencie. Wciaz mialam zaschnieta szkarlatna ciecz na twazy ktora byla jeszcze ciepla. Mam takie ciezkie zycie. Ojciec bije mnie po kilka razy dziennie. Nie wiem jak mam tak dlozej zyc. Tne się codziennnie po kilka razy na dzien i dobrze. Tak dobrze slyszeliscie tne sie! nalalam wody do wanny i zanuzylam sie w niej. Dobrze mito zrobilo. Kompalam sie okolo pol godziny gdy nagle ze snu zbudzil mnie glosny dzwonek. Na dwoze bylo juz ciemno. Pospiesznie ubralam szlafrok i polecialam do drzwi. Gdy je otworlam zaparlo mi dech w plucach...
_______________________
jak tam kochani wam sie rodzila podobal bo mi bardzo xd takie zakonczenie akcji ale nie byćcie na mnie zli nidługo dodam kolejny rosdzial takze pa XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro