Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Nie pomożesz ?"

Rano obudziły mnie krzyki i awantura. Przez moment patrzyłam w sufit,
oswajając informację. Wzięłam czarną bluzę, która leżała na krześle i
wybiegłam z pokoju. Dotarłam do przeglądającego się zza ściany Ressa. Całysię trząsł i kurczowo trzymał się ściany.

–Ress…- szepnęłam, na co on wpadł w moje ciało i mocno przytulił.

–Nigdy nie staniesz się jak mama, prawda ?.- powiedział ze ściśniętym
gardłem.

Zdziwiło mnie to pytanie.

–Oczywiście, że nigdy taka nie będę.- mocniej go przytuliłam.

Rodzice się właśnie kłócili. O co znowu ? Nie mam pojęcia. Oboje wyglądali na nieźle wstawionych, ale to w sumie codzienność.

–Idź do pokoju.- powiedziałam.

Ress spojrzał na mnie tylko smutnymi oczami i wyminął mnie, idąc do
swojego pokoju. Ja natomiast weszłam do salonu, przerywając kłótnię.

–Możecie się ogarnąć ?.- zapytałam głośno.- Dzieci śpią.

–Raven.- ojciec zmierzył mnie zimnym spojrzeniem.- Jeszcze…

–Jeszcze chwila a mnie uderzysz ? Proszę bardzo. Czekam.- stanęłam
prosto, patrząc w oczy swojego ojca. Czekałam chyba z kilka minut, bo skoro
nic zrobił, nie ma sensu stać i patrzeć się na kogoś takiego jak on.

Wróciłam do swojego pokoju i wzięłam wcześniej naszykowane ubrania.
Poszłam do łazienki i zaczęłam się ogarniać. Twarz, włosy, ubiór, makijaż.
Kiedy wszystko ogarnęłam poszłam do pokoju Nicolasa, aby go obudzić.

–Nicolas.- weszłam na jego teren. Nie poruszył się w ogóle.
Wzięłam jakąś poduszkę i rzuciłam ją w niego.

–Ała…- mruknął z niezadowolony.- Czego chcesz ?

–Zajmij się Ressem oraz Molly.- powiedziałam szybko.- I weź tu posprzątaj. Jebie jak w stajni.

–Dziwne, że tylko ty to czujesz.

–Zrób to, o co cię poprosiłam.- powiedziałam ostro i zamknęłam drzwi od jego.pokoju. Jednak szybko się wróciłam.- Rodzice są w domu, uważaj, proszę. Dopiero teraz odważyłam się wyjść z domu. Ubrałam buty i sięgnęłam po szarą rozpinaną bluzę. Napisałam do Maddie, że już wyszłam z domu i za kilka minut będę w szkole. Dzisiaj pomijając poranną awanturę rodziców czułam się naprawdę dobrze. W miarę dobrze. I miałam przeczucie, że dzisiejszy dzień może okazać się dobry. Na horyzoncie widziałam już szkołę. Pobiegłam w kierunku Maddie, która opierała się o murek przed szkolnym wejściem.

–Mam złą wiadomość.- powiedziała na powitanie.

–Też miło cię widzieć, Maddie.- uśmiech zszedł mi z twarzy.- Więc ? Co to za
wiadomość ?

–Ethan cię szuka.

No chyba nie.

–Mówił co chce ?

–Powiedział, że będzie na ciebie czekać na palarni.

–Nienawidzę tego miejsca.- odpowiedziałam.

–Powiedziałam mu to. A on tylko: to świetnie, jeszcze bardziej ją zdenerwuje.

–Jeszcze wczoraj był taki mniej denerwujący.- powiedziałam ciszej.- Widzimy się na matmie. Zajmij nasze ulubione miejsce.

–Się wie, siostro.

Byłam naprawdę bardzo ciekawa tego, co do powiedzenia ma mi Ethan.
Miałam też dziwne wrażenie, że chce mnie ośmieszyć na oczach ludzi z
palarnii więc musiałam się przygotować na jego wygłupy. Jednak moje wszystkie plany poszły w niepamięć ponieważ chłopak na palarnii był sam. I patrzył się w moją stronę, delikatnie się uśmiechając. Może jednak nie chce mnie ośmieszyć.

–Czego chcesz ?.- podeszłam do niego bliżej.

–Może trochę grzeczniej.- jego uśmiech zbladł.- Jest sprawa. Co teraz
będziesz miała za lekcje.

–Matematykę. A co ? Chcesz mi zniszczyć zadanie domowe jak ostatnio mój referat ?

–Nie popłacz się już z tym referatem. Mam prośbę.

Podniosłam brwi.

–Że co ?.- spytałam.- Ethan Willows prosi mnie o przysługę ? Tego jeszcze
nie grali…

–Pomóż mi napisać sprawdzian z matematyki.- wypalił.

Zamrugałam parę razy bo nie dowierzałam, że ktoś taki jak Ethan poprosi mnie o pomoc.

–Ty ? Prosisz mnie o pomoc w matematyce ?

–Czy to aż takie dziwne ? Nie ukrywajmy, jesteś…mądrzejsza ode mnie w tym przedmiocie więc proszę cię o pomoc.

–A co ja będę mieć w zamian ?.- zapytałam z kpiącym uśmiechem.- No
wiesz…ja ci pomogę w matematyce, natomiast ty…

–Podła żmija.- mruknął z niezadowolenia.

–I kto to mówi, podły chuju.

Czy ja to powiedziałam naprawdę ?
O kurwa.

–Naprawdę podła z ciebie żmija.- zakpił.- Co chcesz więc zamian, ukochana Raven ? Pieniądze ?

–Nie. Zdecydowanie coś innego.- odpowiedziałam poważnie.- Chcę, abyś
przestał mnie prześladować. Razem ze swoją ekipą.

–Żartujesz sobie, prawda ?

–Nie.- uśmiechnęłam się zwycięsko.- Zdecyduj. Albo przestaniesz mnie
dręczyć ze swoimi durnymi przyjaciółmi, albo nici z pomocy przy matematyce. Sam zdecyduj, Ethanku.- założyłam dłonie na piersi.

On również się uśmiechnął, ale jakoś dziwnie…Po chwili złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Jednak obrócił mnie tak, że teraz leżałam wygięta na murku, a on zwisał nade mną.

–W co ty pogrywasz Willows, co ?.- warknęłam, próbując się wydostać z jego natarczywego ruchu.

–Sam nie wiem. Po prostu jakaś siła mi kazała, abym to zrobił.- zaśmiał się.-
Ale muszę ci powiedzieć, że naprawdę wyglądasz pięknie.

–Palant.- mruknęłam, ciągle chcąc się wyswobodzić z jego ucisku.- Nie
dotykaj mnie.

–Powiem tak: Możemy pójść na taki układ. Ty mi pomożesz ze sprawdzianem, a ja cię przestanę dręczyć. Ale w zamian będziesz mi również dawać korepetycję i razem będziemy zajmować się swoim młodszym rodzeństwem.

–Słucham ? Ethan, ty jesteś jebnięty. I mówię ci kurwa, przestań mnie
dotykać!

–To jak ? Zakład ?.- uśmiechnął się wrednie.

–Robisz tylko sobie pod górkę debilu.- odpowiedziałam ciszej, kiedy jego ręka
przeciągnęła się po moim udzie.- Jeszcze raz…

–A mnie zabijesz. Wiem, wiem. Uwielbiam się z tobą droczyć, słodka Raven.

–Nie nazywaj mnie tak.- syknęłam.

–Okej, puszczam.

W końcu, kurwa. Już miałam się na niego rzucić, ale mnie powstrzymał.

–Chciałaś mnie uderzyć ? Wiesz, że brzydzę się przemocą.

–Mówi to ten, kto pobił w pierwszej klasie chłopaka, który był wobec mnie
natarczywy.- powiedziałam mu to prosto w twarz.

I chyba to był mały błąd, ponieważ jego oczy przestały być takie “szczęśliwe”.
Jego uścisk na dłoni zelżał, a jego usta zamieniły się w cienką linię. Chyba nie
spodobało mu się to, co przypomniałam. Może dostał jakiś okropny ochrzan tamtego dnia od rodziców. Kurde, nie pomyślałabym.

–Ethan…

–To jak ?.- zapytał chłodno.- Wchodzisz w to ?

–Dobrze. Wchodze w to.- powiedziałam smutno.

–Za chwilę mam sprawdzian. Bądź pod telefonem.

I sobie poszedł. No to super.
Napisałam szybko do Maddie, że nie będzie mnie na matematyce. Wiedziałam, że nie dam rady robić notatek i jednocześnie podpowiadać temu bucowi. Poszłam więc do bardziej ustronnego miejsca, gdzie odpaliłam telefon i czekałam na wiadomość od Ethana. Wyciągnęłam zeszyt, który służył jako brudnopis i długopis, który walał się po plecaku. Ethan wysłał mi wiadomość, że już dostał sprawdzian i wysłał mi zadania. Jakie było moje zdziwienie, kiedy to był ten sam test, co pisaliśmy go jakiś miesiąc temu. Dopiero teraz mieli ten temat ? Cóż, my też jesteśmy daleko jeśli chodzi o kilka innych przedmiotów. Napisałam chłopakowi wszystko, co wiedziałam. W pierwszym zadaniu odpowiedź A, w drugim odpowiedź C, w trzecim znowu A, a w czwartym B. Później zadania otwarte. Zrobiłam jakieś tam obliczenia, aby wyszedł dokładny wynik, jaki jest czterdzieści dwa. Następne zadanie to wynik pięćdziesiąt, później siedem, a ostatnie zadanie to wynik osiemnaście. Proste.
Tego zadania z gwiazdką nie umiałam, i mimo tego, że robiłam chyba wszystkie kombinację to zawsze miałam błąd. Napisałam mu, że tego nie umiem, ale odpisał mi, że mam chodziaż spróbować.

Do: Ethan najprzystojniejszy koleś w szkole:
No mówię ci, że tego nie umiem ja pierdole

Od: Ethan najprzystojniejszy koleś w szkole:
Zastanów się dlaczego to akurat ciebie poprosiłem o pomoc w tym teście

Do: Ethan najprzystojniejszy koleś w szkole:
Bo chcesz być ode mnie lepszy i mówić mi to na każdym kroku ?
Od: Ethan najprzystojniejszy koleś w szkole:
To drugi punkt

Nie pisałam już do niego. Wysłałam mu pozostałe zadania i zaczęłam myśleć
nad tym ostatnim. Nie sądziłam, że o tym pomyślę, ale Ethan to moja mała
motywacja do zrobienia zadania z tą cholerną pierdoloną gwiazdką.
Myśl Raven, myśl…
Dobra, może…
Zaczęłam coś bazgrolić w zeszycie, wytężyłam wszystkie zmysły i chyba
otworzyłam oko, aby zrobić te pierdolone zadanie.

Od: Ethan najprzystojniejszy koleś w szkole:
Zostało mało czasu

Cholera, faktycznie. Dobra, tu jest wynik trzy tutaj siedem…strzelam, że
łącznie z pozostałymi wynikami i jeszcze innymi obliczeniami wyjdzie
siedemset. Kurwa, a niby taka mądra jestem. Wysłałam chłopakowi zdjęcie z zadaniem i schowałam swoje rzeczy.
Jestem ciekawa, jaki dzisiaj był temat na matmie. Mam nadzieję, że nic
nowego. Zabrałam się z powrotem do szkoły idąc pod klasę z matematyki, bo
tam miała na mnie czekać Maddie. Dziewczyna stała z założonymi rękami i patrzyła się na mnie, jak idę w jej stronę.

–Czemu cię nie było na matmie ?.- zapytała podejrzliwie.

–Nie uwierzysz. Ethan chciał, abym mu podpowiadała na matmie.

–Chwila chwila chwila…czegoś nie ogarniam. Ethan Willows chciał, abyś mu pomogła na sprawdzianie z matmy ?!

–Tak, przed chwilą to powiedziałam.

–Nie wierzę. On ?

–Też jestem zdziwiona.

Zastanów się dlaczego to akurat ciebie poprosiłem o pomoc w tym teście.

Nadal nie wiem, Ethan.

***

–Musimy w końcu zrobić ten projekt z historii.- mruknęła Maddie.- A po mojej
ostatniej bójce z Blakiem wątpię, aby coś wypaliło.

–Ewentualnie będziemy was trzymać na dwóch końcach pokoi.

–No dzięki, chciałabym mieć jakiś wkład w tym projekcie.

–Spokojnie, ja tylko żartowałam. Ale…

–Raven!

Ręce mi opadły, kiedy usłyszałam głos Ethana. Wiedziałam, że ten palant
zaraz po lekcji do mnie przyjdzie. Obróciłam się z uśmiechem w jego stronę.

–Słucham cię, Ethan.

–Dziękuję! Tak bardzo dziękuję!.- zaczął skakać nade mną, a na końcu mnie
przytulił. On mi chyba zmiażdżył wszystkie organy.- Zdobyłem najwięcej
punktów z całej klasy! Normalnie w to nie wierzę!

–Tak, wiemy.- wtrąciła Maddie.- W końcu Raven napisała ci wszystkie
odpowiedzi. Gdyby nie ona to pewnie dostałbyś najniższą ocenę z klasy…

–Ważne, że zdałem, jasne ?.- warknął w jej stronę.

Nie słuchałam ich, bo zastanawiałam się jakim cudem zrobiłam te zadanie z
gwiazdką.

–Chwila.- przerwałam im kłótnie.- Zdobyłeś…wszystkie punkty ?

–No tak. Wszystkie sześćdziesiąt punktów.- odpowiedział.- A co ?

–Jestem w szoku.- oparłam się o szafki szkolne.

–Raven ?.- zapytała Maddie.

–Nie wiem, jak zrobiłam te zadanie z gwiazdką.- mruknęłam.- Na pewno to
było dobrze ?

–Gdyby nie było to bym tu nie przychodził. A raczej napisałbym ci SMS’a, że jestem oburzony.- odpowiedział chłopak.

–Nie zesraj się.- uderzyłam go delikatnie w ramię.

–Ja chyba wiem dlaczego tak dobrze ci poszło.

–Słucham cię uważnie Ethan.

–Bo tak właśnie działam na kobiety.- odpowiedział dumnie.

Ja i Maddie spojrzałyśmy się na siebie i wybuchłyśmy śmiechem. Ludzie na
korytarzu patrzyli się na nas jak na jakiś dziwaków. I w sumie się nie dziwię.
Ja też bym tak patrzyła.

–Nie rozumiem, co w tym takiego śmiesznego.- odpowiedział, patrząc raz na mnie raz na rudowłosą.
My tylko bardziej się śmiałyśmy.

***

–Nie mam bladego pojęcia, co sobie ubzdurałeś w tej swojej główce, ale się
nie zgadzam.

–Oj Raven.- nie odpuszczał.- Co jest w tym dziwnego, że chce cię
odprowadzić do domu, co ?

–Bo nie.- mruknęłam idąc w stronę wyjścia.- Po za tym nie masz dzisiaj jakiśtreningów ?

–Aktualnie nie. Więc jestem wolny.- uśmiechnął się promiennie.

–Dlaczego jesteś taki irytujący…- wyciągnęłam słuchawki z torebki, ale Ethan mi je wyrwał, ponownie chowając je do mojej torebki.- Hej!

–Nieładnie to tak słuchać muzyki w towarzystwie.- uśmiechnął się wrednie.

–Czego chcesz ?.- zatrzymałam się.- Nie rozumiem.

–No co ? Mamy układ, zapomniałaś ?

–Tak wiem, że mamy układ.

–I zapomniałaś czego on obejmuje ?.- podniósł jedną brew do góry. No tak.

Faktycznie. Pomogłam mu w matmie, więc on ma przestać mnie denerwować. Jednak ta cena okazała się za duża i muszę mu jeszcze dawać korepetycje.
No nieźle.

–Zamknij się.

–Oj kochana Raven.- objął mnie ramieniem.- Jesteś czasami za nerwowa.

–Ach tak ?

–Owszem. Musisz się czasem wyluzować. W ten weekend jest impreza u Abbey, więc ?

–Eee…czy ty chcesz mnie zaprosić na imprezę ?

–Możliwe, więc jak ?

–Nie.- odpowiedziałam krótko.- Mam lekcje. I ten cholerny projekt do
zrobienia!

–No właśnie…projekt. Jutro się widzimy.

–Ale…

–Też tak myślę, że to dobry plan. I patrz, jesteśmy już pod twoim domem!.-
zawołał wesoło.

–Jak ja cie…

–Do zobaczenia, słodka Raven.- poczochrał mnie po włosach.

–Hej!.- zawołałam odtrącając jego rękę.

–Do zobaczenia, Raven!.- zawołał na odchodne.

Pokazałam mu środkowy palec, kiedy wchodziłam na posesję. O co mu
chodzi ?

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał!
Miłego dnia/nocy!❤
Dbajcie o siebie <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro