Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 19

Jego usta były miękkie i ciepłe jak wtedy w nocy w Jacksonville. Prawdziwe. Wtedy i dziś. Takie same. I Daniel czuł to całym sobą. Uwierzył w ich czułość. Autentyczność. Brakowało mu tego uczucia. Brakowało mu tej bezwarunkowej przynależności i akceptacji, które przemawiały w ich niemych gestach. Najbardziej.

— Ja też tęskniłem — szeptał między pocałunkami. — Bardzo — stękał za każdym razem, gdy Alex masując mu uda, plecy i pośladki, zaciskał na nich palce coraz bardziej zachłannie.

Potem objął jego twarz jedną dłonią i przerwał na chwilę pocałunek. Spojrzał mu w oczy, jakby czekał na pozwolenie, a gdy zobaczył w jego oczach spokój, pogładził jego policzek palcami i ześlizgnął się nimi do guzików jego koszuli.

— Chcę cię, Danny — wyszeptał i znów sięgnął ustami po jego usta. — Pragnę, jak nikogo jeszcze nigdy wcześniej.

Kiedy rozpiął koszulę, wplótł palce w jego włosy na tyle głowy i zaciskając je na nich zaborczo, szarpnął, odchylając jego głowę do tyłu. Spłynął wargami po jego szyi, trącając po drodze nosem perełki, a potem odsłaniając każdy centymetr jego torsu, całował go i pieścił językiem. Daniel odchylił się i wsparł na wyprostowanych rękach. Wciąż trzymał głowę odchyloną do tyłu. Nie mógł sobie odmówić tych pieszczot. Przymknął powieki i delektował się doznaniami. Powoli, bez pośpiechu pozwalał się rozpieszczać dotykiem, a jego ciężkie westchnienia wypełniały co chwilę pokój. Od czasu do czasu przełykał głośno suchość w ustach, a oddech zaczął go dławić i wiązł mu w gardle, gdy Alex zawędrował ustami pod jego pępek. Spojrzał w dół, z trudem znosząc dotyk upragnionych ust Alexa na swoim ciele. Ten spojrzał w górę i uśmiechnął się nikczemnie. W jego oczach tliła się obietnica cielesnych doznań, jakich Daniel nigdy nie zaznał z nikim innym. Pogładził jego tętniącą erekcję przez materiał spodni i wyprostował się energicznie. Pocałował znów jego usta. Zachłannie. Nim zdążył wydobyć się z nich jakikolwiek dźwięk. Wplótł palce obu rąk w jego włosy i znów odgarnął mu je do tyłu, a cichy jego śmiech wypełnił przestrzeń zamykającą się wokół nich. Też pamiętał ten gest? — pytał sam siebie w myślach. Oczywiście, że tak. Daniel pamiętał każdy szczegół jego ciała i każdy odruch. Każde westchnienie i każdy zwykły oddech. Iskierki w jego oczach, gdy się uśmiechał i wąską linię ust, gdy był z czegoś niezadowolony.

— Za tym tęskniłem najbardziej — mruknął Alex, a następnie oplótł go ramionami wokół pasa. — Chodź do mnie — poprosił, nie odrywając ust od tych jego i ściągnął go ze stolika, sadowiąc na swoich kolanach.

Usiadł na podłodze i oparł plecy o sofę. Wpasował go w siebie szczelnie i opuszkami palców strącił mu z ramion koszulę. Pogładził ramiona z uwielbieniem. Patrzył na niego jak na skarb i dosłownie adorował każdym dotknięciem.

— Jeszcze nigdy przy nikim nie czułem się w ten sposób — wyznał, spoglądając mu w oczy. — Kocham cię, Danny.

Daniel objął jego twarz dłońmi. Przyciągnął go do siebie, spragniony. Serce pędziło mu w piersi jak szalone, a w myślach panował chaos. Nie wierzył we własne szczęście.

— Ja też cię kocham, AJ — wyszeptał zdławionym głosem i pocałował jego usta zachłannie.

Po chwili podniósł się i jemu nakazał to samo, ciągnąc go w górę za nadgarstki. Popchnął w stronę sypialni, wciąż całując niecierpliwie.

Nim do niej dotarli, zdążył jedynie rozpiąć mu bluzę i zrzucić ją z jego ramion, a kiedy opadli na materac, wspiął się na niego i zawisł nad nim zupełnie tak samo, jak wtedy w hotelu w Jacksonville, gdy był pijany. Dłonią pogładził jego tors z uwielbieniem.

— Dlaczego tak wyglądasz? — poskarżył się żartobliwie. — Przecież nie wyjdziemy przez ciebie z łóżka przez tydzień.

Alex się zaśmiał cicho.

— Nie wychodźmy z niego w ogóle — zaproponował.

Daniel spojrzał mu w oczy i chwilę milczał. Jego spojrzenie stało się jakby puste, uśmiech zbladł i zniknął. Pogładził jego policzek dłonią, a kciukiem uchylone usta. Alex poczuł lęk. Zapowiadało się na coś poważnego. Atmosfera nagle zgęstniała i zawisła nad nimi niczym gradowa chmura.

— Mówiłeś, że chcesz być numerem jeden dla swojego partnera — wyszeptał Daniel. — Nie zawsze będę mógł tego dowieść, ale...

Alex złapał go za dłoń i pocałował jej wewnętrzną stronę.

— Wiem, Danny, dojrzałem do tego, naprawdę, zaufaj mi — zapewnił.

Nie miał ochoty tłumaczyć tego teraz. Teraz marzył o nagim Danielu i fizycznej satysfakcji, jaką chciał mu zaserwować.

Daniel położył mu palec na ustach.

— Ćśśśś nie skończyłem — upomniał surowo.

Alex zamilkł i zastygł w bezruchu, patrząc mu w oczy. W poświecie ciepłego światła lampki, wkradającego się przez szklaną ścianę, błyszczały bursztynem. Nie widział go takiego jeszcze nigdy, był tego pewien. Znów był tym stanowczym facetem, którego poznał pijanego w hotelowym łóżku w Jacksonville. Tym razem jednak z tą różnicą, że był trzeźwy i śmiertelnie poważny, a jego twarda erekcja wbijała mu się w podbrzusze.

Daniel spojrzał na jego usta pożądliwie.

— W tym łóżku jesteś jedyny — wyszeptał sugestywnie i trącił jego wargi swoimi.

Alex automatycznie pogładził jego uda i pomasował pośladki. To był ten Daniel, którego pragnął.

Daniel rozpłynął się pod naporem jego dotyku. Zatracił się w tym, co czuł i przestał kontrolować. Przymknął powieki.

— Najważniejszy — zapewnił, znów całując miękko. Zaborczo.

Sięgnął ręką w dół i obaj usłyszeli brzęknięcie sprzączki jego paska.

— A ja jestem cały twój — stęknął drżącym od podniecenia głosem. — Zapamiętaj. Tylko twój. Tutaj, na zawsze.

— Tutaj, na zawsze — westchnął Alex, całując go namiętnie.

— Właśnie tak AJ — potwierdził Daniel. — A teraz koniec gadania, wyskakuj ze spodni. Dziś twój tyłek należy do mnie.

Alex poczuł, jak przez ciało najpierw przemknęła mu ogromna fala gorąca. Podniecenie w czystej postaci. Na samą myśl, że mógł być dosłownie jego, mózg mu się lasował, a spazmatyczny skurcz spiął mięśnie.

— Należy tylko do ciebie — stęknął. — Zrób to ze mną. Chcę cię poczuć — zaproponował, nim dobrze się zastanowił, ale chciał mu dać dosłownie wszystko.

Całego siebie i jeszcze więcej, jeśli tylko by mógł.

Daniel wsparł się na wyprostowanym ramieniu i zastygł w bezruchu. Włosy miał potargane, sterczące we wszystkie strony. Patrzył na niego z góry z niedowierzaniem. Nie spodziewał się takiej propozycji. Owszem, zdarzało mu się bywać tym, który rządzi w łóżku, ale nie sądził, że spotka go to właśnie tej nocy. Jego ciało wypełniło się ciepłą energią, rozlewającą się powoli aż po czubki kończyn. Uśmiechnął się, a jego oczy zapłonęły pożądaniem. Chciał spełnić jego prośbę. Pochylił się i trącił jego usta swoimi. Delikatnie. Miękko.

Energia wypełniająca małą przestrzeń sypialni natychmiast zmieniła się z porywczej i zachłannej w delikatną i namiętną.

To Daniel był sprawcą tej zmiany. Jego aura wypełniła po brzegi każdy atom powietrza i zmieniła nastrój. Jego dłonie rozpoczęły powolną wędrówkę po ciele Alexa, sięgając paska jego spodni.

— Obiecuję, że będzie wspaniale.

Alex przełknął głośno. W jego oczach pojawiło się coś, czego Daniel się nie spodziewał. Strach.

— Coś nie tak? — zapytał i zastygł w bezruchu.

Za to oddech Alexa nabrał rozpędu, a oczy spojrzały w dół na dłoń zastygłą na jego rozporku.

— To... będzie mój pierwszy raz... — stęknął i spojrzał mu w oczy.

Szukał w nich zrozumienia.

Daniel chwilę nie reagował, oniemiały, a potem pochylił się i pocałował miękko jego usta. Zaśmiał się w nie nikczemnie.

— Proszę, proszę niewiniątko — zakpił. — Kto by pomyślał — dodał z przekąsem niczym wilk na polowaniu i przyciągnął go do siebie zachłannym szarpnięciem za biodra.

Alex spiął się jeszcze bardziej, ale nic nie odpowiedział. Wiedział, że Daniel tak zareaguje. I choć to było głupie, to nie chciał tego przed nim ukrywać.

Daniel wtulił się w jego szyję i pocałował za uchem. Raz, drugi i trzeci. Miękko. Trącając jego skórę językiem i mrucząc przy tym przymilnie.

— Rozluźnij się — poprosił szeptem, czule gładząc jego tors dłonią. Wiedział, jak ma działać. — Obiecuję, że będę delikatny i że nie będziesz żałował — uwodził słowami, gdy usilnie próbował ściągnąć z niego spodnie. — Masz szczęście, że trafiło na mnie — przekonywał, bo tak bardzo, jak podobała mu się ta propozycja jeszcze przed chwilą, tak teraz dosłownie nie umiał już się powstrzymać, aby jej nie zrealizować. Nagle poczuł w sobie dosłownie zew. — Lubię powoli. Delikatnie. Bez pośpiechu. Nie masz się czego bać AJ.

Alex wciąż milczał. Zdjął posłusznie spodnie razem z bielizną, a potem zastygł jak kłoda, przykrywając dłońmi interes. Dosłownie jakby go sparaliżowało.

Daniel znów zaśmiał się nikczemnie.

— AJ, błagam, rozluźnij się, co się z tobą stało?

— Nie wiem — stęknął Alex.

— Zrezygnuj, jeśli nie chcesz.

— Nie. Chcę.

Daniel poprawił się na łokciu.

— Przodem? Tyłem? Jak wolisz? — zaczął zadawać techniczne pytania i delikatna aura sensualnych pieszczot prysła jak bańka.

— Ty zdecyduj — odpowiedział krótko Alex, a jego głos brzmiał dokładnie tak, jak miał w gardle. Sucho.

Daniel znów zawisł nad nim, tuląc jego ciepłe ciało do siebie i chwilę się zastanawiał. Przeciągnął nosem po jego szyi, wdychając zapach jego skóry. Spojrzał w stronę nocnej szafki. Nie umiał przywołać w pamięci, czy ma tam lubrykant. Sięgnął drugą ręką i otworzył szufladę. Był! Wyciągnął go i pokazał Alexowi, potrząsając tubką.

— Nie wiem, czy obaj nie dostaniemy wysypki, bo jest tak stary, ale będzie nam potrzebny — zażartował.

Alex uśmiechnął się nerwowo. W duchu faktycznie poczuł ulgę. Nie żałował propozycji, ale istotnie ucieszył się na ten widok.

Daniel rozpiął spodnie i zsunął tak nisko, jak tylko pozwalała mu na to przestrzeń łóżka, a potem skopał z siebie. Położył się na ciepłym ciele Alexa i uśmiechnął się do niego.

— Przodem, dobrze?

Alex tylko pokiwał głową na tak.

Daniel uśmiechnął się kącikiem ust. Palcami pogładził delikatnie jego włosy i odgarnął je na bok. Potem skubnął jego usta swoimi, a następnie zatopił je w tych jego, wydając z siebie ciche mruknięcie zadowolenia. Wszystko wróciło na miejsce. Eteryczna aura delikatności i namiętności natychmiast zawisła z powrotem w powietrzu. Pokój powoli wypełnił się ciężkimi oddechami ich obu i szelestem pościeli. Ich ciała splotły się razem i zaczęły się kołysać, podsycając podniecenie, aż w końcu Alex usłyszał tylko zawleczkę tubki z lubrykantem, a potem poczuł, jak Daniel wpasowuje się w jego ciało. Odgarnął mu włosy z czoła raz jeszcze i patrzył w oczy, gdy powoli napierał na niego.

Alex zacisnął powieki, a usta wykrzywił w grymas. Daniel scałował z nich ten wyraz ciepłymi ustami.

— Jesteś tylko mój — wyszeptał drżącym głosem. — Otwórz oczy AJ — poprosił.

A gdy zobaczył jego czarne tęczówki, wpatrzone w siebie z ufnością i chwilę później jak oczy wywracają się białkami do góry, mięśnie na chwilę odmówiły mu posłuszeństwa i zapadł się w sobie. Oparł czoło o jego tors zemdlony doznaniem. Szybko jednak odzyskał nad sobą panowanie i uniósł się ponownie. Jego lędźwie kołysały się powoli w górę i w dół, a dłonie co rusz gładziły Alexa po policzkach. Raz jedną raz drugą odsuwał mu włosy ze skroni na boki, a spragnionymi ustami szukał tych jego, dysząc w nie rozgrzanym, drżącym oddechem. Połykał pocałunkami ciche jęknięcia i powoli, z rozwagą zaprowadził go na szczyt.

— Danny... dochodzę... — usłyszał w końcu słowa wypowiedziane na granicy płuc.

Wszystko kosztowało go tak niewyobrażalny wysiłek, że gdy skończył i opadł na poduszkę obok, miał wrażenie, że zemdleje. Wtedy usłyszał cichy rechot tuż obok.

— Miałeś kiedyś reklamację? — zapytał kpiąco Alex, opierając czoło o jego ramię.

Dosłownie chichotał jak nastolatek. Daniel zmarszczył brwi i uniósł się na łokciach. Spojrzał na niego z niedowierzaniem. Poczuł się dotknięty, jak jeszcze nigdy w życiu nie był.

— Że co?

Alex roześmiał się głośno.

— Chcę jeszcze. To było za mało.

🎭🎭🎭🎭🎭

No, to ja nic nie będę komentować :D

Do jutra!

Monika.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro