Zasięgu brak, a ja mam zboczoną głupawkę
Hejjjjj luuuuduuu
B: CZEŚĆ!
E: *cisza, bo akurat ma foch na świat*
*tulu czytelników*
B: UMM... TAK, NBO DALEJ JEST ZBYT CHĘTNA DO TULENIA...
Nie moja wina!
E: tAa...
Pewna *ekhem* teoria, którą podszepnął mi pewien kot, a zmusił do sprawdzenia pewien kuc, okazała się dosyć... Niepokojąco prawdziwa.
(Pozdro tych co ogarniają)
Ale mniejsza z tym.
B: NO TAK! ELFIK MA WAM COŚ DO OGŁOSZENIA!
O. Patrzcie państwo... Nie ukradł mi tekstu.
W każdym razie, wywieziono mnie do Gołubia. Siedzę w drewnianym i maciupeńkim domku, próbując znaleźć miejsce, gdzie zasięg nie będzie mi się przerywał.
Taa, to dlatego jestem teraz na Watt w kratkę.
No i dlatego, że każą mi ciągle chodzić na spacery... Brrr.
Wracam do domku w sobotę dopiero, soooł... nie wiem czy przeżyję.
I to nie tylko z powodu braku dobrego internetu.
Są tu też mój brat i siostra.
No i mój bro jest fanem Noragami. Eh.
Tę rozmowę niżej, zaczają tylko te osoby co znają wcześniej wspomniane anime, uprzedzam.
*wieczór*
*rodzeństwo sobie siedzi na werandzie i pożera kolację*
*głupawka się trochu zaczyna*
*brat i Elfik zaczynają gadać o ayakashi (czy jak to się tam pisze -,-)*
Brat: Ayakashi są beznadziejne! Powinny się zabić.
Ja: Ale one już to zrobiły, geniuszu. Są martwe.
Brat: To powinny zrobić to drugi raz! Ej, głupie ayakashi! Nadziejcie się na Yukine!
Ja: *chwila ciszy* To źle zabrzmiało.
Brat: *lenny* Nadziać się na miecz Yukine?
Ja: ...nie.
Brat: Nie, właściwie to... nadziać się na miecz Yato!
Ja: O jeżu nie.
Brat: *lennyface*
Siostra: *bez słowa wychodzi*
Ja: *po kolejnej chwili ciszy* Przestraszyliśmy ją. Ups.
*Elfik i jej brat wybuchają niekontrolowanym śmiechem*
Umarłam wtedy ok. To było zue.
E: tAk. bardZo Złe.
Dooobra! Kończymy na dzisiaj!
Elooo!
~Elfik, BLUE i ErRor
P.S.
Jeżu kochany, jaki ten rozdział jest dziwny.
Przepraszam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro