Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2.

Następnego dnia Sabine obudził głośny dźwięk dochodzący z budzika. Uderzyła go prawą ręką nawet na niego nie spoglądając. Głowe miała w poduszce, a nogi wyprostowane.
-Kiedy masz dzwonić to nie dzwonisz.-wymamrotała pod nosem, zła na siebie.
Wstała, zaspana i nie wyspana z łóżka. Patrząc na zegarek wywnioskowała, że jest dopiero 6 rano. Nawet jej młodsza siostra pewnie śpi smacznie w łóżku, ciesząc się z wakacji, a ona musiała wstać z łóżka tak wcześnie, bo akurat tego dnia budzik zadziałał. Po toalecie postanowiła włączyć komputer. Chciała jeszcze raz przeczytać ich ostatnią rozmowe.
Tajemniczy Z-"Hej kochana :*! Jak się spało? Mam nadzieję, że dobrze :)"
Sabina-"O no witam Pana! :) Czuję się wypoczęta.. Szkoda tylko, że nie wiem jak się do Ciebie zwracać :("
Tajemniczy Z-"Wolę być anonimowy. Nie chcę na razie nic zdradzać. Odezwę się później. Pa mała!"
I od tego momentu już się nie odezwał. Nie daj jej nawet żadnego znaku życia. Nie wiedziała co się z nim stało i dlaczego tak nagle zniknął. Winiła siebie, że to przez jej nachalność utracił się ich kontakt. Nie miała pojęcia za co los ją tak ukarał. Bała się też, że mogło mu się coś stać. Jendnak gdyby tak było to pewnie by ktoś dał jej o tym znać, a na portalu pojawiłaby się jakaś wiadomość. Jednak ani wiadomości, ani jego.
Nawet posunęła się do tego kroku, że usunęła ich wspólne wiadomości na telefonie. Płakała. Dużo płakała od momentu ich rozstania, nawet miała ochotę chodzić na imprezy, jak każda smutna dziewczyna. Ale nie mogła tego zrobić. Zależało jej na muzyce i na jej passie. Tylko to trzymało ją przy zdrowym rozsądku. Dużo płakała, ale tylko muzyka pomagała wyjść jej z tego stanu. Kiedy zaczynała śpiewać pochłaniał ją inny świat. W pewnej chwili pies zaczął skomleć. To była oznaka tego, że jak najszybciej trzeba z nim wyjść, by nie obudził innych domowników. Zeszła po cichu na dół. Na dworzu było jasno, słońce przygrzewało, ale nie zapowiadało się dobrze na reszte dnia. Wiatr powiewał jej potargane włosy, a niekiedy obłoki zakrywały słońce. Nie lubiła takich dni, wtedy najbardziej rozczulała się nad swoim życiem. Czasami nawet przesypiała tę pogodę nie mogąc usnąć w nocy. Kiedy zaczęło kropić, wiedziała, że to oznaka jak najszybszego powrotu do domu, jednak jej pies nie był tego taki pewny. Jej pies był znany z tego, że kochał wodę. Każda przygoda z deszczem i z kałużą kończyła się tak samo, czyli na byciu mokrym. Dużo czasu zajęło jej przywoływanie go, jednak w końcu jej to się udało, ciesząc się, że tak bardzo nie zmokła. W kuchni spotkała swoją mamę robiącą sobie kawe.
-Nie śpisz córeczko?-zapytała, gdy tylko ją zauważyła.
-Luki mnie obudził.-skłamała
-Widze, że pogoda niezbyt dopisuje w pierwszy dzień wakacji.
-Nie bardzo.-odpowiedziała szybko- Mamo mogę Cię o coś zapytać?
-Pewnie, pytaj śmiało.
-Potrzebuje na ciuchy, wiesz na ten obóz, który niedługo będzie. Pożyczyłabyś mi może?
Mama zrobiła smutną minę. Chciała dać córce pieniądze, ale obawiała się, że w tym miesiącu nie może jej zapewnić dużej kwoty z powodu dość dużej ilości nieobecności w pracy. Niestety, ale w tym miesiącu jej młodsza córka strasznie chorowała. Pobyty w szpitalu i ciągłe wyjazdy na badania nie pozwoliły jej na to, by wypracowała swoje godziny. Przeliczając każdego dnia rachunki do spłaty martwiła się, że będzie musiała się znowu zapożyczyć. Nie chciała odmawiać Sabinie, jednak z dokładną odpowiedzią musiała się wstrzymać.
-Zobaczymy co da się zrobić.-odparła z uśmiechem.-Ale ja też mam do Ciebie prośbę. Odprowadź Paulinkę na basen dzisiaj o 13.
-Pewnie.-odpowiedziała
Po tej dość krótkiej rozmowie Sabina udała się do swojego pokoju. Chciała zobaczyć co ma w szafie i określić co nadaje się na obóz. Wiedziała, że będzie w lesie, gdzie telefon komórkowy nie bardzo będzie łapał zasięg, a szpilki nie udźwigną tego terenu. Jednak na liczne występy mogła się troche pomęczyć. Z selelcji jaką zrobiła okazało się, że tak dużo nie musi dokupywać jednak to nie skreśla faktu, że coś kupić musi. I to ją zasmuciło. Nie lubiła prosić mamę o pieniądze. Wiedziała, że jej ojciec zalega z alimentami, a do rozprawy jeszcze kilka miesięcy. Ojciec Pauliny nie żyje, a pieniądze po jego stracie zostały wydane na remont mieszkania. Głupio się czuła, bo wiedziała, że mama sama nie da sobie rady w tym miesiącu. Ale była zmuszona poprosić ją o to. Wybrała numer do swojej przyjaciółki, nie odbierała. To dziwne, bo zawsze budził ją telefon. Jej głośny dzwonek i ulubiona piosenka zawsze stawiały ją na nogi. Chciała jednak z kimś pogadać. Obawiała się obozu, a z jednej strony cieszyła. Bała się, że mama sobie sama nie poradzi, babci się pogorszy, a cieszyła się że rozpocznie wakacje z muzyką. Ciekawiło ją jeszcze coś. Jedna sprawa z wczorajszego dnia nie dawała jej spokoju. Miała nawet nadzieję, że Tajemniczy Z wysłał jej tą śliczną sukienke. Jednak fakty były inne. Mógł być jej to były chłopak, który bardzo oczekiwał jej na swojej imprezie i dlatego kupił jej ten ciuch. Może chciał ją w niej zobaczyć i wszystkim rozpowiadać, że to od niego dostała. Chciał zrobić mu na złość. Postanowiła iść tam i powiedzieć mu kilka słów o jego beznadziejnym planie i na dodatek oczernić go przed wszystkimi gośćmi. Nie była taka nigdy, jednak tym razem posunął się za daleko. Nie chciała nic od niego i jego durne pomysły na odzyskanie jej w niczym mu nie pomogą. Przyjaźnią się i tak miało być do końca, a on od samego początku rozstania dawał jej do zrozumienia, że nadal będzie o nią walczył. Była zła na siebie i na niego. Jak mogła wcześniej o tym nie pomyśleć. Od tego wszystkiego oderwał ją telefon. Była to Daria.
-No słucham Cię kochana.-powiedziała przyjaciółka
-Gdzie byłaś, kiedy dzwoniłam?-zapytała Sabina
-Na dworzu, rozmawiałam z Maksem o jutrzejszej imprezce.
-Mhm.. A słuchaj masz może pożyczyć mi te Twoje różowe szpilki?
-Ohoho.-zaśmiała się-Jednak się na nią wybierasz?
-Będe tam zaledwie kilka minut, zobaczysz.
-Czemu tak mówisz? Przecież będzie super, a poza tym wiesz jaka będzie niespodzianka? To bę...
-Daria.-przerwała jej-ta paczka jest od niego. I idę tylko mu powiedzieć kilka słów. Potem idę do domu.
-Gadasz głupoty. On na pewno by się podpisał.
-Ta, bo akurat go znasz. To co z tymi butami?
-Jasne, że Ci pożycze. Przyjdź po nie.
-Dzięki, to do późnej.
Po zakończonej rozmowie opadła na łóżko spoglądając na zakropioną szybę. Była zadowolona, że zdążyła wyjść z psem przed tą ulewą. Zastanawiała się, czy iść w tej sukience na imprezę, czy może jednak nie. Albo może ją oddać, ale przecież nadawca nie chciał tego. Pukanie do drzwi przerwało jej ciszę. Znowu ktoś coś od niej chce. Kiedy w drzwiach stanęła jej młodsza siostra z misiem w ręce ucieszyła się.
-Czemu nie śpisz?-zapytała ją Sabina
-Nie mogę spać.-odpowiedziała krótko
-Przecież są wakacje, dni bez szkoły. Powinnaś spać do południa.
-Nie chce spać, gdy wiem, że nas zostawisz.
-Jak zostawie?
-Pojedziesz do camp roka i nie będzie Cię.
-Przecież wróce głuptasie.-zaśmiała się i ją przytuliła z całej siły.
-Obiecujesz?-wystawiła mały paluszek i błagającym wzrokiem spojrzała na siostre
-Obiecuje.
Obie siostry przypieczętowały swoją obietnice i każda z uśmiechem na ustach rozeszła się w swoją stronę.
**
U Sebastiana.
Poranek był ciężki, po dłuższym zastanowieniu można stwierdzić, że nigdy tak fatalnie nie spał. Co chwilę budził się, a twarde podłoże doprowadziło do bólu karku. Nie wiedział jak to się stało, że usnął na kanapie w salonie, a najbardziej zaskakującym faktem było pytanie jak dostał się do domu. Jego próba odstresowania się od problemów zostawiła po sobie ból głowy.
-Chyba za dużo wypiłem.-wymruczał do siebie
Slalomem doszedł do kuchni, gdzie z szafki wyciągnął tabletkę. Popił ją szklanką wody i spojrzał na zegarek. Był na siebie zły, ponieważ zawsze znał umiar i nigdy nie doprowadzał się do tego stanu. Wiedział, że musi zamówić taksówkę by dojechać do redakcji, ale zastanawiał się czy ma wystarczająco dużo pieniędzy. W głowie miał "karuzelę", która nie pozwalała mu ustać na nogach. Spojrzał do portwela, 100 złotych i kilka drobnych. Ucieszył się, że tak dużo nie stracił, ale jedna myśl nie dawała mu spokoju. Za co pił skoro nie miał wiele więcej pieniędzy, a jednak się tak bardzo upił. Nie pamiętał z kim pił, ani za co, a już w ogóle gdzie. W połączeniach też nie było nic dziwnego, a już w ogóle nic co by mu cokolwiek podpowiedziało. Nie mógł jechać taki na rozmowę. Postanowił wziąć szybki, zimny prysznic mając nadzieję, że on jakoś postawi go na nogi. Po prysznicu poczuł się troszkę lepiej, już trzymał się na nogach. Teraz musiał zatuszować ten odór alkoholu. Umył zęby, wyperfumował się perfumami, które dostał od przemiłej dziewczyny na roku. Wypastował buty, przejrzał się w lustrze poraz kolejny jeszcze poprawiając włosy. Kiedy już uznał, że jest gotowy zamówił taksówkę. Po kilku minutach przyjechała po niego, a on by nie zamoczyć swoich zamszowych butów omijał wszelkie kałuże.
-Gdzie jedziemy?-zapytała Pani kierowca
-Na Jagielońskiego 34, do redakcji.-odpowiedział zdziwiony
-Co Pan robi taką minę?-patrzyła na niego przez lusterko
-Nigdy nie spotkałem się z tym, że taksówki prowadzą kobiety.
-Ma Pan teraz okazje.-uśmiechnęła się.
Zza kierownicą siedziała młoda kobieta o brązowych jak czekolada oczach, czarnych włosach i kolczyku w nosie. Była młoda, może w jego wieku. Po drodze dość dużo rozmawiali, a nawet żartowali. Sebastian nigdy nie spotkał się z tak śmiałą kobietą, jeszcze tak dobrym kierowcą. Prowadziła tak sprawnie auto jak żaden facet. Był pod wrażeniem jej umiętości i jej poczucia humoru. Chciał poznać ją bliżej jednak jego nieśmiałość nie pozwala mu podjąć ku temu żadnych kroków. Co prawda myślał jeszcze o innej dziewczynie jednak gdy z nią rozmawiał zapominał o wszystkim. Jej usta mówiły więcej niż każde jej słowo. Był nią oczarowany. Kiedy jednak uświadomił sobie, że jego problemy nie pozwalają teraz na bliższe znajomości po prostu się zasmucił. Nie wiedział czemu w jego życiu dzieją się złe rzeczy, aczkolwiek w tym samym momencie zamazując wszystkie dobre. Męczył się w samotności, pragnął mieć kogoś kto by go przytulił. Po ostatniej znajomości czuł się źle, starał się naprawić błędy, nie umiał ich naprawić. Po każdej próbie i wykonanym kroku czuł się jeszcze gorzej. Wiedział, że to nie dobry moment na znajomości.
-Jesteśmy na miejscu. Dziękuje Panu, przepraszam Sebastianie za miło spędzony czas w czasie jazdy.-zaśmiała się
-Nie ma za co Tatiana. Jeśli będziesz na każde moje wezwanie, odstawię swoje auto i będe wzywał taxi częściej.-zapomniał o swojej nieśmiałości i prawił jej komplementy
-Niestety tak dobrze to nie ma. 25 złoty proszę.
Kiedy chłopak wyciągał pieniądze Tatiana drukowała paragon. Zawsze chciała, by klient miał dowód w razie gdyby potem oskarżył jej firme. Po zapłaceniu Tatiana jeszcze mu pomachała i odjechała, a on modlił się by jeszcze ją kiedyś spotkać. W redakcji czekała dyrektorka tej firmy. Robiła bardzo miłe wrażenie, a jej szczupła sylwetka dodawała jej uroku. Okulary na nosie robiły z niej poważną i konsekwętną kobiete. Była starsza od niego. Dyskutowali o nowych projektach, newsach. Sebastian dawał propozycje jaki by powstał artykuł, co by napisał i jak oprawił. Dyrektorce spodobały się jego pomysły i ku jego zdziwieniu dostał pracę na czas próbny. Cieszył się bardzo z tego i kiedy wyszedł poszedł pod szpital, który znajdował się 15 minut od jego nowego miejsca pracy. Wszedł na oddział, gdzie leżała jego babcia. Przy szpitalu, Pani sprzedawała kwiaty to kupił jej jedną róże na ciepłe powitanie. Jednak na sali jej nie było. Pod numerem w którym zawsze leżała jego "druga mama" łóżko było puste. Podszedł do pokoju lekarzy, zapukał kilka razy i czekał aż w końcu ktoś mu wytłumaczy tą całą sytuację. Po chwili z oddziału, który był na przeciwko zauważył doktora, który prowadzi jego babcię.
-Przeprasam Pana, gdzie jest moja babcia?-zapytał zdenerwowany
-A to Pan. Niestety Pana babcię musieliśmy przenieść na opiekę paliatywną. Przestała jeść, pić, a co najgorsze nerki gorzej pracują.
-Ile jej zostało?
-Szczerze? Bardzo mało czasu.
Westchnął.. Bał się tej wiadomości każdego dnia, jednak miał świadomość, że ją kiedyś usłyszy. Nie spodziewał się tylko, że tak szybko. Po rozmowie z doktorem udał się do swojej babci. Przypięta do kabli i kroplówek wywołała u niego ból. Każdego dnia gdy ją widział w gorszym stanie płakał. Wiedział, że niedługo go opuści i już jej nie zobaczy. Róże włożył w wazon, który jej kiedyś przywiózł. Po kilku godzinach wezwał znowu taksówkę, jej nie było. Zasmucił się, bo w tej chwili jej humor na pewno by mu pomógł. Wracając do domu i płacąc za kolejną jazdę był wykończony, nawet był przyszykowany na telefon ze szpitala dzisiejszej nocy z tragiczną wiadomością. Po doktora słowach już nie liczyło się dla niego nic, oprócz tego długu. Myślał o nim bardzo dużo. Teraz musiał znaleźć sobie mieszkanie, by sprzedać ten dom i zapłacić nim kredyty. Dzwonił i dzwonił, jednak na daremno. Nikt nie chciał wynająć mu mieszkania bez poręczyciela. A w tej chwili nie miał ani jednego. Był smutny i przygnębiony. Cieszył się jedynie z tego, że dostał prace bez potrzebnego wykształcenia, a wcale się tego nie spodziewał. I ta tajemnicza dziewczyna, Tatiana, która miała wspaniały uśmiech i wyraz twarzy. Spoglądał na paragon i po drugiej stronie zauważył ciąg liczb.
-Zostawiła numer.-powiedział do siebie uradowany.
Już miał wykręcać do niej numer, kiedy zaczął ktoś pukać do drzwi. Zostawił telefon na stole i otworzył. Automatycznie zrobił się blady na twarzy, usta nie mogły wykrztusić żadnego słowa, a nagłe ocieplenie sprawiło, że zaczął się pocić. Pamiętał tą twarz. Tak bardzo chciał o niej zapomnieć, bo złe wspomnienia nadal wywoływały u niego koszmarne sny.
-Czego chcesz?-zapytał po dłuższej chwili.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro