kobieta z klubu
Jej usta wykrzywił pogardliwy uśmiech, gdy w swoich diabelnie wysokich obcasach stanęła w drzwiach najdroższego klubu w mieście. Makijaż miała mocny, pasował on jednak do jej wyczuwalnego na pierwszy rzut oka stylu bycia, pasował do tej nocy i wwiercających się w nią spojrzeń wszystkich obecnych. Jej szczupłe, opalone nogi optycznie wydłużała krótka, czerwona sukienka. Kruczoczarne włosy zostawiła rozpuszczone i bez żadnych ozdób, efekt jednak nakazywał przypuszczać, że nad pozornie prostą fryzurą spędziła dużo czasu. Biżuteria, zrobiona ze złota i rubinów, wpasowywała się w wymogi jej królewskiego wyglądu idealnie.
Jakby świadoma swej bezkonkurencyjności, niespiesznie podeszła do barmana i - być może, by dopasować trunek do sukienki - zamówiła najpierw czerwone wino, a potem drinka w takim samym kolorze. Z taką lekkością, jakby robiła to codziennie, odrzucała propozycje coraz to nowszych mężczyzn, nie pozwalając uśpić swojej czujności alkoholem. Gdy w napływie nowych adoratorów nastąpił chwilowy zastój, wdzięcznie wstała i samotnie ruszyła na ciemny parkiet. Kolorowe światła uczyniły z niej niemal nieziemską istotę, której inni nie mogli; ba, nawet nie próbowali się oprzeć. Mimo to piękna nieznajoma z uporem tańczyła sama, a choć robiła to bez partnera, wciąż zdawało się, że poziomem umiejętności przewyższała wszystkie pary w klubie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro