Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[22.02.2018]


- Wiesz już, co będziesz robił po zakończeniu liceum? - Tata spojrzał na mnie znad rozłożonej gazety. Jak zwykle siedział w kuchni w garniturze, chociaż była cholerna sobota. Nie rozumiałem tego. Jasne, wiedziałem, że musi się dobrze prezentować, skoro jest politykiem, ale przecież był w domu, więc mógł wskoczyć w jakiś dres albo cokolwiek innego, ale po co skoro Ludvig Schistad woli siedzieć w garniturze. Wcisnąłem do ust spory kawałek tosta, modląc się, bym się nim udusił. Wtedy nie musiałbym odpowiadać na to głupie pytanie.

- Jeszcze nie wiem – westchnąłem, przełykając śniadanie. Sięgnąłem po kubek z kawą, po czym upiłem łyk napoju.

- To dobrze się składa – odłożył gazetę na stół, a ja spojrzałem na niego z zaskoczeniem.

- Dlaczego? - Uniosłem do góry brew. - Myślałem, że strzelisz mi wykład o tym, jaki jestem nieodpowiedzialny i w ogóle – parsknąłem, a ten tylko pokiwał głową.

- Gdybyś miał konkretne plany, to nigdy nie zaproponowałbym ci tego, co za chwilę powiem – wziął głęboki wdech, po czym przez chwilę uważnie się we mnie wpatrywał. - Społeczeństwo jest sceptycznie nastawione do służby wojskowej Chris – uważnie na mnie patrzy. - Twierdzą, że to pozbawia nas młodości i w ogóle – przewraca oczyma. - Byłem w wojsku i wiem, że z niczego mnie to nie obdarło, wiesz? - Zaśmiał się. - To mnie zahartowało i pokazało, jak być porządnym facetem.

- I mówisz mi to, bo? - Spojrzałem na niego pytająco. Wojsko nie było dla mnie opcją, bo średnio kręciło mnie wczesne wstawanie i mieszkanie w lesie.

- Posłuchaj – spojrzał na mnie z czymś dziwnym w oczach. - Jesteś moim jedynym synem, moim jedynym dzieckiem i cię kocham. Chcę dla ciebie jak najlepiej, zresztą sam dobrze o tym wiesz. Każdy z nas był kiedyś młody i robił głupie rzeczy – spojrzał na mnie wymownie, a ja tylko przygryzłem wargę. - Jesteśmy w o tyle komfortowej sytuacji, że pewne sprawy mogliśmy wyciszać Chris i dobrze o tym wiesz. Pieniądze też sporo pomogły i z tego też zdajesz sobie sprawę. Twoja mama prosiła mnie o to, bym nie wciągał cię w medialny świat. Zawsze stałeś z boku, ale nie dlatego, że uszanowałem prośbę twojej mamy a dlatego, że wiedziałem, że to nie skończyłoby się dobrze, wiesz? Cieszę się, że się dobrze bawisz, że korzystasz z życia, bo sam to kiedyś robiłem, ale sypianie z kim popadnie i upijanie się do nieprzytomności jest już przesadą. Gdy się ustatkujesz – na chwilę przerwał – znajdziesz odpowiednią dziewczynę, to na pewno gdzieś cię wyciągnę na jakąś galę czy imprezę i to masz jak w banku, ale teraz chciałbym cię o coś prosić. Jasne, możesz odmówić, ale chciałbym, żebyś miał w pamięci to, ile zrobiliśmy dla ciebie z mamą – spojrzał na mnie wymownie, a ja wiedziałem, że z góry jestem skazany na to, co mi powie. Bo nie ma szans, bym mu odmówił bez poniesienia żadnych konsekwencji.

- O czym mówisz? - Zapytałem, chociaż wcale nie byłem ciekaw.

- Zgłoś się do wojska jako ochotnik – spojrzał na mnie szybko. - Przeszedłeś wszystkie badania i testy pozytywnie, więc z tym nie będzie problemu. Służba najpierw trwa rok, więc spokojnie za te paręnaście miesięcy, jak już ją skończysz, będziesz mógł pójść na studia, albo do pracy – pokręcił głową.

- Syn czołowego polityka zgłaszający się na ochotnika do wojska będzie świetnym nagłówkiem gazet, prawda? - Zadrwiłem, czując, jak wszystko we mnie buzuje. - Czyli jak ci powiem, że nie chcę iść do wojska, nic się nie stanie, tak? - Uniosłem do góry brew.

- Posłuchaj – westchnął – obecnie nie masz planów co do swojej przyszłości. Nie jesteś z nikim w związku, nie masz dziecka ani niczego, co mogłoby ci ciążyć, bądź odciągać twoją uwagę. Jesteś wolny i zdrowy, więc co ci szkodzi? - Uśmiechnął się. - To nie tak, że pójdziesz na wojnę Chris. Poznasz nowych ludzi, dostaniesz kilka porządnych lekcji, nauczysz się wielu przydatnych rzeczy i wrócisz za rok z bogatszym doświadczeniem.

- Nie chcę mieć bogatszego doświadczenia – rzuciłem. - Wojsko mnie nie kręci. Czy ja ci wyglądam na cholernego żołnierza? - Zaśmiałem się. - Nie, poza tym sam dobrze wiesz, że przez moje adhd nie jestem najlepszym kandydatem na żołnierza.

- Twoje adhd jest pod kontrolą i dobrze o tym wiesz Chris.

- Dlaczego mam ci robić pieprzoną kampanię, co? - Pokręciłem głową.

- To nie jest kampania. Jeżeli nie chcesz iść do wojska to nie – wzruszył ramionami. - Ale jeżeli nie wybierasz tej opcji, to od razu ci mówię, że do końca przyszłego tygodnia chcę znać twoje plany na przyszłość. Twoje dokładne oceny, kierunek studiów, który cię interesuje albo praca, którą chciałbyś wykonywać. Kocham cię, ale masz jak w banku, że nie będziesz przez rok siedział w domu i imprezował – pokręcił głową. - Skoro wojsko nie jest twoim wyborem, to chcę poznać to, co chcesz robić Chris.

I tu mnie miał, zagonił w zaułek i dobrze o tym wiedział. Typowe polityczne zagranie, z którego mógł być dumny. Miałem ochotę uderzyć dłonią w stół i powiedzieć mu, co o nim myślę. Zawsze był po mojej stronie i miałem świadomość tego, że nie raz ratował dupę mnie i Williamowi. Nasze wybryki czasami były naprawdę głupie i niebezpieczne, a tata bez mrugnięcia okiem wszystko załatwiał, ale nawet to nie daje mu prawa, by wysyłać mnie do cholernego wojska.

- Mam czas do przyszłego tygodnia, tak? - Zapytałem, chociaż wiedziałem, że już zna odpowiedź, której mu udzielę.

- Tak – uśmiechnął się do mnie, po czym wrócił do czytania gazety.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro