[21.02.2018]
- Niko, powiedział, że dziewczyny tylko zgrywają trudne do zdobycia – William spojrzał na mnie uważnie znad książki do norweskiego. Przygryzał długopis, który przez dłuższy czas miał włożony za uchem.
- Po co? - Spojrzałem na niego z niedowierzaniem. - Według mnie to popieprzone. Albo chcą, albo nie chcą. Co mam chodzić i je sobie urabiać, żeby mi pozwoliły wsadzić rękę pod spódnicę? - Kręcę z rozbawieniem głową. - Co jak co, ale to do mnie laski będą przychodzić, a nie ja do nich.
- Na razie żadna do ciebie nie przyszła – parska, a ja czuję przypływ złości. Znowu uważa się za lepszego, chociaż wcale nie jest.
- Przyszła – uśmiecham się tajemniczo, by zatuszować to, że zmyślam.
- Kto? - Patrzy na mnie podejrzliwie.
- Dobrze wychowani faceci nie rozmawiają o takich rzeczach – wybucham śmiechem, po czym przewracam oczyma.
*
- Cieszę się, że cię mam, wiesz? - Przeczesuje palcami moje włosy, a ja powstrzymuję się, by nie przewrócić oczyma.
- Aha – odpowiadam, licząc, że zrozumie, że chciałbym, żeby już sobie poszła.
- Czemu w szkole mnie unikasz? - Patrzy na mnie z jakąś dziwną hardością. - Jesteśmy parą Chris, a ty zachowujesz się tak, jakbyś mnie nie znał.
- Iben – wzdycham, zastanawiając się, dlaczego tak ładna dziewczyna musi być tak upierdliwa. - Nie unikam cię, tylko spędzam czas na ważnych rzeczach związanych z russ – parskam, bo jeżeli w to uwierzy, to będzie głupsza, niż myślę. - Mam tyle na głowie, a William się buntuje, więc muszę go chociaż trochę odciążyć – uśmiecham się do niej, po czym przyciągam ją do pocałunku, by przestała mówić. Gdy wstaje z mojego łóżka, sięgam po telefon i odpisuję dziewczynie, która wysłała mi swoje nagie zdjęcia na instagramie. Świetne cycki, aż staje mi na samo wspomnienie.
*
Nie lubiłem, gdy ktoś przy mnie płakał. To niezręczne, bo niby co tak właściwie mam zrobić? Pocieszyć ją? Przytulić, a może władować jej język do gardła, co? Nie wiem. Dlatego uważnie się jej przypatruję i chociaż ma rozmazany makijaż, a jej strój nie jest zbyt dopracowany, to wciąż wyglądała ładnie. Pociera oczy, przez co odklejają się jej kawałki doczepionych rzęs. Nie są jej potrzebne, lepiej wyglądałaby w naturalnym makijażu, co jest rzadkością.
- Jeśli on sprawia, że taka ładna dziewczyna płacze, pieprz go – słyszę swój głos i mam ochotę się roześmiać. Bo kim ja jestem, by oceniać jej faceta? Iben nie raz i nie dwa przeze mnie płakała. Zresztą nie tylko Iben i jakoś miałem to w dupie.
Uważnie mi się przygląda, po czym powoli, bardzo powoli i strasznie niepewnie się do mnie przybliża. Właśnie tak skarbie, chodź do Chrisa. Jej usta łączą się z moimi, a ja od razu niczym największy skurwiel wpycham jej język do gardła, a ona nie protestuje. Smakuje jak piwo i wiśniowa pomadka, niby dziwna kombinacja, ale mimo wszystko mi się podoba.
*
- Nie mogę cię stracić, wiesz? - Uważnie wpatruję się w jej wielkie, smutne oczy. - I nie chcę słyszeć, że nie chcesz ze mną być Eva – kręcę głową. - Kocham cię i nie pozwolę, byś znów mnie odrzuciła. Wiem, że potrafię być chujem, ale przy tobie przestaję nim być, a przynajmniej się staram. Więc daj mi szansę – chwytam ją za rękę – daj nam szansę – uśmiecham się do niej, prosząc w myślach o to, by się zgodziła. Bo jeżeli nie teraz to już nigdy nie będziemy razem.
- Kocham cię – mówi cicho. - Zrozumiałam to na tej cholernej imprezie. - Kocham cię Schistad i to mnie przerasta – kręci głową. - Bez ciebie czuję się niekompletna i to słabe uczucie. Chcę z tobą być – dodaje, słabo się uśmiechając.
- Poważnie? - Czuję, jak wszystko we mnie szaleje. - Chcesz być moją dziewczyną? - Przysuwam się do niej, by być jak najbliżej.
- Tak – potakuje, po czym mnie całuje.
Nie potrafię nazwać tego, co czuję, ale wiem, że to cholerne szczęście i jeszcze większa miłość. Eva jest tą osobą, która sprawia, że mój nie tylko dzień, ale i cały świat staje się lepszy. To jej wiadomości trzymają mnie na duchu w wojsku. To przepustki spędzane z nią sprawiają, że czuję się kochany. Jej obecność sprawia, że człowiekowi chce się żyć, bo w końcu widzę jakiś sens. Nie przypadkowy seks, zabawa czy alkohol. Świadomość, że jest druga osoba, która czuje dokładnie to samo. Osoba, która się o mnie troszczy, a ja troszczę się o nią. Dziękuję za to, że ją mam, bo nie wiem, gdzie teraz bym bez niej był.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro