❉5❉
- Lindy wyrzuć śmieci! Kate nakryj do stołu! Franke pojedź po Anne, Jimmy'ego, Harry'ego i Gemmę! Joe pomóż Timmy'emu zapiąć koszulę! Lottie posprzątaj wszystkie papiery po prezentach! Mamo usiądź sobie na kanapie w salonie! Blake przestań grać na tym Xbox-ie i pomóż mi wyjmować talerze! - od samego rana wszystko krążyło wokół wizyty rodziny Styles'ów, która miała do nas przyjść. Ponieważ miało być nas jeszcze więcej to potrzebowaliśmy większej ilości jedzenia i musieliśmy dostawić krzesła do stolika w jadalni. Mama zarządzała wszystkim. Była organizatorką obiadu, dlatego nikt się z nią nie kłócił tylko wykonywał jej polecenia. Tradycja mówiła wprawdzie, że dwudziestego szóstego grudnia, to my powinniśmy zapakować jedzenie i pojechać z nim do innych bliskich lub do placówek, która zajmowała się ubogimi i bezdomnymi. Na tym polegał Boxing Day, aczkolwiek zachowaliśmy tradycję, jedynie ją troszkę zmodyfikowaliśmy.
Zajęłam się tym co powiedziała mi mama i po chwili pomagałam innym w porządkowaniu domu, a raczej stołu. W momencie, kiedy do mieszkania weszli nasi goście akurat skończyliśmy, dlatego odczuwaliśmy malutki sukces.
- Nareszcie! Nie mogłam się doczekać! Witaj, Anne! - od mojej mamy bił entuzjazm i dobra energia. Przytuliła do siebie kobietę, a potem Gemmę, Harry'ego i mojego ulubieńca - Jim'a. - To jest mój najstarszy syn - Zac i jego żona - Trish, a ten maluszek to ich synek - Alan. Później jest Lottie, którą pewnie już znasz, a obok Kate i Lindy - bliźniaczki, Blake i najmłodszy - Tim.
- Dużą masz rodzinkę, Diana. Miło was wszystkich poznać. Moja najstarsza córka - Gemma, syn - Harry i najmłodszy - Jim.
- W takim razie siadajmy do stołu. - mama klasnęła w dłonie i tak jak powiedziała tak wszyscy uczyniliśmy. Zajęłam miejsce obok Jimmy'ego i Harry'ego, a inni rozsiedli się według swoich planów.
- Lottie, nałożysz mi?
- Młody, chyba jesteś wystarczająco duży, żeby sobie samemu nałożyć.
-Daj spokój.-uderzyłam Harry'ego delikatnie łokciem w ramię i wstałam, aby nałożyć małemu jego porcję. Czy chciałam czy nie, musiałam się wypiąć, ponieważ indyk był troszkę dalej od naszych siedzeń.
- Harry, coś ci w spodniach wyskoczyło! - zrobiłam wielkie oczy i przyśpieszyłam swoje ruchy, by jak najszybciej usiąść. Postawiłam przed buzią Jimmy'ego talerz, aby już nic nie mówił. Uwielbiałam tego malucha, ale czasem za dużo paplał. Na całe szczęście był taki gwar, że nikt nie zwrócił na nas większej uwagi.
- Nie przejmuj się. Nikt nie słyszał. - szepnęłam, obserwując jak jego policzki robią się coraz to bardziej czerwone.
- Ty słyszałaś. - zaśmiałam się i delikatnie musnęłam jego żuchwę. Wzruszyłam ramionami, uśmiechając się do niego niewinnie. Jego kąciki również podniosły się ku górze i pomalutku nachylał się nade mną. Jego usta leciutko ocierały się o moje, aczkolwiek to nie był pocałunek. - Mam dla ciebie niespodziankę, ale musimy wyjść na dwór. - kiwnęłam głową i odeszliśmy od całej rodziny, by iść wraz razem na zewnątrz. Otworzył kluczykiem swoje auto, a z niego wybiegł mały, biały, uroczy piesek. Ten, o którym chciał opowiedzieć Jimmy. Wzięłam go na ręce i zaczęłam się śmiać, kiedy starał się mnie polizać.
- Jejku, to jest ta niespodzianka dla mnie?
- Tak, w schronisku wyglądał na niezadowolonego, a poza tym gdy go zobaczyłem, od razu pomyślałem o tobie.
- To najbardziej uroczy gest i bardzo ci dziękuję. Jest wyłącznie taki mały problem.
- Jaki?
- Nie mam nic dla ciebie. - pokazał mi palcem, abym do niego podeszła. Zrobiłam to i odstawiłam pieska na ziemię. Położył mi dłonie na biodrach, przyciągając mnie bliżej. Tym razem pocałował mnie dokładnie, prawdziwie. Może było zimno, lecz naprawdę teraz to się najmniej liczyło. Ułożył ręce na moich policzkach, pogłębiając pocałunek. Gdy oderwaliśmy się od siebie z braku powietrza, spojrzeliśmy oboje na okno, w którym stały obie rodziny. Pomachaliśmy im, a oni udając, że nic się nie stało, odwrócili się i odsunęli.
- Jak nazwiesz pieska?
-Fibber.
- Fibber?
- Zawsze, kiedy nie chciałeś się do czegoś przyznać, a Jimmy starał się wyjawić twój sekret, to nazywałeś go kłamczuchem. Mówiłeś to tak uroczo, że mi się spodobało.
- Fibber, może być. I wiesz co jeszcze?
- Hm?
- Chyba się zakochałem. - uśmiechnęłam się szeroko, stając na palcach by ponownie musnąć jego wargi.
- Ja chyba także.
- Mówiłem, że miłość! - spojrzeliśmy na brata Harry'ego i zagarnęliśmy do uścisku.
- Święta to najpiękniejszy czas, aby się zakochać.
❉ ❉ ❉ ❉ ❉ ❉ ❉ ❉ ❉ ❉ ❉ ❉
❉ KONIEC ❉
Kocham xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro