Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ptyś- the nose guy

Chodził z paczką mrożonego szpinaku misternie przywiązaną do głowy. Upadek bynajmniej nie był przyjemny, ale widocznie to było normalne. Nie czuł się źle, widocznie podróż międzywymiarowa nie była obciążająca dla jego ciała. Wszedł do kuchni na chwilę i zobaczył te piękne magnesy. Gdyby tak przesunąć jakiś i znowu znaleźć się w tm pięknym wymiarze? Bynajmniej nie spodziewał się doświadczyć takich rewelacji w sowim życiu. A tu proszę; inie tylko przeżył takie coś, a także do innego wymiaru jeden krok. A tak dokładniej jeden magnes.
Nie do końca chciał znać szczegóły tego co tam się wyprawia. Gabi mimo wszytko miał dziewczynę, ale z drugiej strony był w innym wymiarze. Jemu też wsiadło na mózg po kilku godzinach siedzenia w fanficu. Nie chciał rozsądzać niczego , każdy ma swoją moralność.

Wstał z krzesła na którym siedział i podszedł do okna. Musiał się chwilę zastanowić, co ma dziś w planach. Od kilku dni była beznadziejna pogoda, więc nie mógł nagrywać. W takich sytuacjach się chyba robi streamy, co nie? Nie wiedział, co mógłby zrobić na takim streamie. Przecież nie wymalować się markerem po twarzy jak ostatni debil, prawda? O kurde, ale zajebisty pomysł.
czy on ma w domu jakiś marker? Jakiś tam jest. Ale co takiego? Tatuaże markerem zawsze spoko. Oooooo, Ptyś alternatywka! Najbardziej przeruchany meme na jego konfie. To będzie hit!

Dobra, czy coś należy zrobić przed straceniem rozumu i godności człowieka? Pewnie uprzedzić rodziców, że będzie sprzedawać się w internecie za pieniądze. No trudno, jakoś na ten Comic Con trzeba pojechać, prawda? Zaanonsował się na fb irozpoczął przygotowania do streama- stosunkowo krótkiego tym razem. Znalazł sobie jakieś dwie kolorowe gumeczki i marker. Czy on przypadkiem nie jest toksyczny dla twarzy? A co tam, nie takie rzeczy się robiło w życiu. Dobra, teraz tylko zdjęcia jakiś fajnych panów w tatuażach, tyle tylko jeszcze żywych, żeby nie rozpętać burzy w internecie...
Dobra wszystko gotowe. Nawet zacznie o czasie. Wszytko jest pięknie. Można zaczynać. O, no proszę kochana autorka jest na chacie. Więc nie tylko wyruchają go w memach, ale także i w ff, jak miło. Dobra, czas rozkręcić tą karuzelę śmiechu.

Gabi spokojnie siedział sobie u siebie, wreszcie zajmując się pracą na studia. Powinien nieco nadrobić, bo ostatnio nieźle się opieprzał, ale od dziś jest pilnym studentem.
Telefon mu zawibrował. Oh, Ptyś udostępnił coś na swoim profilu, ciekawe co? Stream, ciekawie, ale on niestety opuści to wspaniałe wydarzenie... JAK TO ZMIENIA SIĘ W ALETRNATYWKĘ?
Czy on chce otworzyć KOLEJNY portal mocy memicznej w jego domu? Jezu....
Nie wiedział co ma zrobić, Ptyś go raczej nie posłucha, aby wybił sobie ten pomysł z głowy... No cóż, jedyne co da się zrobić to osłabić odbiór jego mocy... Ale on nie był przygotowany na żaden stream... Ale był ktoś, kto był... Wybrał numer do swojej dziewczyny.
-Cześć skarbie, jak tam? Nie, od jutra zaczynam z pracą. Tak. A pamiętasz, jak mówiłaś, że chcesz zostać gwiazdą instagrama? No, wiesz chyba mógłbym jakoś pomóc...

Stream zakończony pozytywnymi milionerami to dobry stream. Był zmęczony i chciałby się już położyć, ale niestety jeszcze musiał zmyć to paskudztwo z twarzy. Jest szansa, że nawet mu się uda. Z tym w miarę pozytywnym podejściem poszedł do łazienki. A przynajmniej poszedł by, gdyby za drzwiami do jego pokoju nie było jakiejś pierdolonej sceny... Zamknął przerażony drzwi i usiadł z powrotem na krześle. "Dobra Ptyś, jesteś zmęczony". Wstał i podszedł do drzwi po raz kolejny. Spokojnie otworzył je, ale widok na nimi nie zmienił się od pierwszego razu. Znowu je zamknął. "Dobra, jest źle". Kilka razu jeszcze otwierał i zamykał drzwi z nadzieją, że znajdzie coś innego za nimi. Jednak pomylił się nieco- ciągle to samo. Nie miał pojęcia co powinien zrobić? Krzyczeć, zamknąć się w pokoju? Co tu się dzieje?
-Lil Ptyś? Co ty tu robisz? Za chwilę wchodzisz!- powiedział jakiś mężczyzna, niesamowicie przypominający Chrisiana. "Jezu, czy ja jestem w ff? Ale to przecież nie jest moja Krystainka! Co tu się odfranciszkowuje?" Chwila, za chwilę wchodzi? Ale gdzie?
-Nie patrz na mnie jak na idiotę, za chwilę masz koncert, mam nadzieję, że przećwiczyłeś teksty. No to się wpakował.
-Eeeeee, tak. Tak właśnie było. To ja za chwilę będę- uśmiechnął się słodko i zatrzasnął drzwi przed nosem swojemu, jak mniemał, menadżerowi. Dobra, aby dostać się do swojego świata musi... Odciąć moc memiczną. Zakładał, że to jego alternatywkowy wygląd ją uaktywnił, zatem musi się go pozbyć. Markera nie zmyje bez wody, więc odpada. Co on może zrobić? Chyba tylko się modlić na to wychodzi...

Wypchneli go na scenę. To było jakieś gigantyczne zbiorowisko, jak to się stało? Kto to wymyślił?
-Przed wami.. LIL PTYŚ- usłyszał intro i wrzaski ludzi z trybun. Nikt z nich nie miał widocznej twarzy, o ile oni w ogóle mieli twarz. Nie miał też okularów, ale wydawało mu się, że ludzie z ff nie mają twarzy- po co by mieli mieć? Nie są ważni.
-A więc, zacznę, od waszego ulubionego kawałka *wrzask* tylko powiedzcie mi jaki to!- starał się brzmieć jak najbardziej przekonująco jak tylko się da.
Niesamowite, że krzyk tylu ludzi może być tak wyraźny- a przynajmniej nie wyobrażał sobie tego. Zdecydowanie wybrzmiało "R jest dla słabych". Jezu jak on ma to zaśpiewać? Jaki typ on w ogóle tworzy? Co tu się dzieje? Jak z tego wyjść? Dobra, czas przyaktorzyć.
-Czy mogę poprosić o podkład muzyczny?- krzyknął niczym doświadczona gwiazda. Teraz najgorsza część- czy da radę wymyślić coś na szybko?
Wybrzmiał bit- całkiem dobry. "Tworzę całkiem dobrą muzykę na to wychodzi". Jakimś cudem doskonale wiedział kiedy zacząć i co śpiewać. No tak, pomimo wszytko to nadal ff. Czy on przypadkiem nie ma nad tym światem jakiejś kontroli? Gabi miał nad tamtym... 

Koncert trwał już o godzinę dłużej niż powinien. Ptyś z zadowoleniem zauważył, że nie musi nic umieć, ponieważ w jego usta wkładane są odpowiednie słowa. Gdyby tak zawsze było... Zobaczył za sobą sobowtóra Chrisiana, który stukał w zegarek. Chyba czas kończyć. Pożegnał się więc z widownią i słysząc krzyki i wycie, opuścił scenę.
-Dałeś dziś naprawdę dobry koncert- nie spodziewałem się.
-Starałem się jak mogłem... Co teraz robimy?
-Jak to co? Odwozimy cię na tą promocyjną imprezę.
-Oh impreza?
-Nie mów, że zapomniałeś...
-Nie, coś ty! Po prostu jestem jeszcze nieco w innym "wymiarze".
Uśmiechnął się pod nosem, ale to raczej był uśmiech cierpienia. On chce do domu. Send help pls. No jak tu się nie ulitować nad takim słodkich chłopcem? No dobrze, nie dam cię zmolestować. 

Gabi niespokojnie przewrócił się na drugi bok. Coś jest nie tak. Spojrzał na swój wyświetlacz- żadnych wiadomości na ich grupkę, a przynajmniej nie od Konrada. Przecież, on strasznie nerdzi nad tym telefonem wieczorami. Chyba jednak nie udało się go odratować. Użył swojej mocy memicznej i dostał się do ff wymiaru. Był na mieście, a z nim Krystiana.
-Co tak nic nie mówisz Gabi? Zaciąłeś się.
-A nic takiego- z perspektywy postaci w ff to musiało trochę zająć.- A gdzie jest moja Juleczka?
-jak to gdzie? W domu! Od osatatniego nie wychodzi przecież z nami pić na mieście...
Musiało go dużo ominąć. Nie ważne. Musiął znaleźć Konrada. Znowu ruszał magnesy...
-Ja chyba będe się zbierał.
-Nie no, proszę cię, dopiero zaczyna się zabawa!
-Serio, czuje się zmęczony, pa.
Ucałowali się na pożegnanie i Gabi używa resztek mocy memicznej aby przetelepotować się pod mieszkanie Ptysia. Zadzwonił dzwonkiem i ujrzał Julkę.
-Gabi? Jak ja się cieszę, że cie widzę!
-Ja też! Nawet nie wiesz, jak się martwiłem! Nie rób takich głupot!
-No przepraszam! to nie było zamierzone!
-Wiem, cieszę się że wszytko jest ok.Chodź, zabieram cie do domu.
Szybko wbiegł do kuchni. Za nim weszła ona.
-Do Ciebie? Ale po co?
-Do ciebie głupolu.
-Ale ja jestem u siebie- bardzo trafnie powiedziane. Ale o trafności tego stwierdzenia dowiedział się gdy z przerażeniem odkrył, że wszystkie magnesy są na miejscu.
-Ty jesteś.... O Jezu... Jednak coś mi wypadło!
Powiedział i wybiegł z jej domu. Jeżeli to nie był Konrad to gdzie... Nie miał na to czasu, ani wystarczająco siły memicznej. Na środku ulicy wykorzystał już kończące się jej zapasy, aby wrócić do odpowiedniego wymiaru. Jest tylko jedna osoba, która ma wystarczająco dużo mocy memicznej i zechce pomóc... Chyba.

Szybko odblokował telefon. Nie miał czasu pisać, musiał zadzwonić. Ale do tego bedze musiał pracować przez posłów. Wybrał numer pizdeczki na strzała i zadzwonił. Odebrał dopiero po 3 sygnałach.
-Dominik? Słuchaj jest sprawa. Tak wiem, że jest trzecia trzydzieści. Konrad odkrył możliwość podróżowania miedzy wymiarami. Tak, zapomniałem wam powiedzieć. Jest problem z tym. Nie, nie możemy tego zrobić jutro. DOMINIK DO JASNEJ CHOLERY, PTYŚ ZGUBIŁ SIĘ NAM W FF ŚWIECIE. Ty nic! Potrzebujemy pomocy Szamanki dusz!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro