Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chrisiania - the unobvious one

Minęła już 4 godzina streama. Pomimo dużej dawki dystansu nie dało się przejść przez nawet połowę tematu. Wewnątrz Ptysia gotowało się jak nigdy. Rzucił się na łóżko mając nadzieję, że to tylko jakiś żart. "Ech, żart. Kogo ja oszukuję, to się dzieje naprawdę" pomyślał i schował twarz w poduszkę- "Chciałbym, aby samce nie istnieli... Chciałbym obudzić się w innym świecie". Formułka, którą odmówiło już większość emodzieciaków wydawała się niegroźna, jednak Ptyś jeszcze nie wiedział co może spowodować.

Obudził się ponieważ w pokoju zrobiło się jasno. Świetnie, spał w ubraniach i pewnie w okularach, żeby tylko nic im się nie stało... Usiadł na łóżku i chciał je poprawić, jednak jego ręka trafiała tylko na nos. Spojrzał w stronę poduszki i nie zauważył żadnych okularów. Co więcej obraz był przerażająco wyraźny. Coś nie pasowało. Coś było nie tak. Pobiegł do łazienki, ponieważ miał pewne przeczucia co sytuacji. Gdy tylko przekroczył próg pokoju, rzucił się w stronę lustra i zamarł. Przed nim stał nikt inny jak alternatywka z mBanku. Przerażony sytuacją pobiegł w powrotem do pokoju i zatrzasnął drzwi. Z jednej strony ma swoje crashi zawsze obok... Nie czekaj, on stał sie swoim crashi. To chyba nie jest za dobrze... Czyli jednak nie ma dobrej strony. Został uwięziony w nieswoim wymiarze, w nieswoim ciele... Dobrze, że nikogo nie ma w domu- wtedy mógłby dowiedzieć się ZŁYCH rzeczy. Nadal w sumie może. Podszedł do biurka. Wszytko było tam w idealnym porządku. Znaczy o ile sposób w jaki Ptyś segregował swoje rzeczy można nazwać idealnym porządkiem. "Jestem w innym ciele, ale nadal jestem sobą...". Im więcej chodził po domu, tym bardziej zdawał sobie sprawę z tego, że tak naprawdę jedyne co się zmieniło to jego wygląd... No i płeć, ale podpiął to pod wygląd aby mieć jeden problem na głowie a nie dwa. Przejrzał jeszcze raz rzeczy na biurku i zauważył coś niecodziennego. Bilet na pociąg... No tak, przecież mieli się spotkać- on, Chrisian i Inwidualista. Zapomniał na śmierć, ale to miało być dopiero w weekend, przecież tylko on jest o maturze i ma "wolne". Zrezygnowany postanowił poszukać swojego telefonu. Znalazł go nigdzie indziej jak we własnym łóżku. Na właśnie, czy takim własnym? Nie był tego taki pewien. Musi trochę przystopować z tymi przemyśleniami, bo tylko głowa od tego go rozboli. Wziął telefon do ręki, który poza żółtym casem niczym nie różnił się od tego co miał w swoim wymiarze, no tapeta była nieco inna, ale to chyba nie jest nic dziwnego. Spojrzał na godzinę i uznał, że jest zaskakująco wcześnie- 7 rano to naprawdę dobry czas jak na niego, jednak coś nie pasowało. Z jakiegoś powodu nie miał budzika, tak jakby to nie był dzień roboczy... Przyjrzał się dacie i z jakiegoś powodu na ekranie wyświetlał się skrót "sb". Spojrzał na datę i z przerażaniem zauważył, iż jest 25 maja. Przespał cały tydzień? Może tyle zajęła mu transformacja do tego wymiaru? Ale, mało to prawdopodobne- nie miał przecież żadnych nieodebranych wiadomości. Nie wierzył, że żaden jego znajomy nie napisał, nikt z jego rodziny nie zadzwonił, ani żaden fan nie napisał "kiedy nowy film", ani żadna gorąca alernatywka nie jest w okolicy. Nie wiedział jak czas tutaj działa, ale na pewno inaczej. Nie miał czasu, że się nawet porządnie zastanowić, gdy przypomniał sobie o bilecie- dziś na pociąg. Jeszcze raz podszedł do biurka i sprawdził godzinę odjazdu- 8.15 na szczęście postanowili spotkać się w Krakowie więc czeka go "tylko" cztery godziny jazdy. Idealny czas aby wszytko namyślać. Ale chwila, czy on w ogóle jest spakowany? Rozejrzał się dookoła i nigdzie nie mógł dojrzeć zapakowanej torby. "Czyli jednak trzeba się na szybko zapakować". Na szczęście nie tylko biurko było tak jak zawsze, a wszelkie przedmioty w mieszkaniu były na swoim miejscu. Więc spakowanie nie zabrało mu wiele czasu, chociaż nie miał zielonego pojęcia co pakuje, nie znając swojej nowej szafy. Jak najszybciej opuścił dom, aby udać się na dworzec, nie chciał się spóźnić, bo to oznaczało brak możliwości pojechania w ogóle. Chciał się spotkać, może chłopacy wiedzą coś więcej. Chwila... Skoro on się zmienił, to czy oni także się nie zmienili? Strach pomyśleć. Gdy udało mu się wsiąść do pociągu i zająć miejsce wyjął telefon z kieszeni. Ktoś odezwał się na konfie dotyczącej wyjazdu. Nie był to kto inny jak Krystiana, a więc jego też to dopadło. Sprawdził jeszcze jak nazywa się Inwidualista, a nazwa "Gabi" tylko upewniła go w trafieniu do innego wymiaru rodem z fanficów typu gender-bender. Dobrze, ma trochę czasu aby przemyśleć wszytko- jak tu trafił? Co to za miejsce? czy da się wrócić? Na pewno ma to bezpośredni związek z jego prośbami, ale czy tylko? Czy może został uwikłany w jeden wielki międzywymiarowy spisek? Nic nie jest do końca wiadome. Powrót także stoi pod wielkim znakiem zapytania. Może znajdzie sie ktoś, kto będzie wiedział jak to odwrócić. Miał taka nadzieję, przecież nie może tak zostać do końca życia. Kochał alernatywkę z mBanku, ale nie chciał się nią stać.

Poczuł się zmęczony. Czyżby podróże międzywymiarowe odbijały się na jego zegarze biologicznym? Nie może zasnąć, to przecież niebezpieczne, może prześpi swoją stację! Nie mniej oczy zamykały mu się i nie potrafił myśleć o niczym innym jak słodkim i beztroskim śnie. Jakim cudem może tak myśleć jak właśnie znajduje się w innym wymiarze, jako laska i to jeszcze gdy jedzie pociągiem? Świat jaki widział stawał się coraz bardziej znajomy, ale nie wiedział do czego. Walczył jeszcze jakiś czas z zmęczeniem, po czym poddał się błogiemu stanowi.
Lekko otworzył oczy, jakby przeczuwając, że należy je otworzyć. Pociąg właśnie zatrzymywał się na jakiejś stacji. Zobaczył napis "Kraków Główny" i zerwał się z siedzenia. Zabrał torbę i pogiegł do wyjścia. Jakim cudem udało mu się obudzić idealnie na czas? To już na serio przypominało mu coś, ale nadal nie wiedział co to takiego. Gdy tylko wysiadł przypomniał mu się pewien problem- skoro wszyscy byli tu na opak... To jak jego boys wyglądają? Spanikował na chwilę i zaczął wyciągać telefon, zdjęcie profilowe może coś mu powie.
-Julka? Dobrze się czujesz?
Spojrzał go góry, a przed nim wyrosła najpiękniejsza kobieta jaką widział w życiu. Nawet on sam jako alternatywka nie był tak piękny. Przez chwilę nie wiedział czy powinien się tak patrzyć; po pierwsze nie było to zbyt elegenkcie, a po drugie mogło spodować problemy natury... Nie chwila, nie spowoduje. Nie w tym ciele. Można się gapić :)
-Dobrze się czujesz?- spytała anielica. Ptyś od razu domyślił się, że to Krystiana- pomimo oczywistych zmian, nadal przypominała jego przyjaciela. Nadal była od niego wyższa, ale niewiele.
-He-hej- powiedział prawdopodobnie w najbardziej stulejarski sposób w życiu.
-Oh biedna, musiałaś się zmęczyć podróżą.
-Tak! Em... Dopiero co wstał...am.
Damska wersja króla taczek spojrzała na niego z politowaniem.
-Gabi spóźni się odrobinę- pociąg się spóźnia. Ale mamy pójść gdzieś indziej, da nam znać jak dojedzie- nawet głos miała idealny. Nie wiedział co się z nim dzieje. Jakby znowu miał 14 lat i spotkał crashi na szkolnym korytarzu. Poszedł spokojnie za nią, zdając się na jej boskość, mimo że na pewno lepiej znał Kraków. Usiedli gdzieś na zewnątrz- było okropnie ciepło, więc chcieli znaleźć jakiś parasol- szczęście im sprzyjało. Zazwyczaj pełna ludzi ulica była wyjątkowo pusta, to samo można powiedzieć o lokalu. Było nazbyt spokojnie. Ale kogo to by odchodziło, gdy jest się z tak wspaniałą damą? Nawet rozmowa się kleiła, Jezu czy o jest jednak jakiś piękny wymiar? Może się mylił. Może to jest jakaś nagroda za bycie dobrym człowiekiem czy coś.
Bezczelnie gapił się na piękną panią, aż nie usłyszał dzwonka- swojego własnego telefonu. Zobaczył wiadomość od "Gabi"- będzie za 20 minut w na dworcu. Zebrali się szybko i ruszyli w drogę powrotną- ramię w ramię, noga w nogę, biust w biust. Najlepszy spacer ever. Ledwo co weszli na stację, usłyszeli znajomy głos.
-Tutaj jestem. Spokojnie, jednak pociąg przyjechał odrobinę wcześniej.
Odwrócili się a za nimi stał Gabriel w własnej osobie. Czekaj... Co?

Przed nimi dosłownie stał Inwidualista, tak jak pamiętał... On jest alternatywkąz mBanku, Krystian to hot laska, jego sąsiadka stała sie sąsiadem, a Gabriela to nie ruszyło?! Jakim cudem? Co to za czarna magia? Jakim prawem, w świecie gdzie Krystian jest najbardziej ruchable laską ever, on ma pierdolonego penisa?! TO JEST NIE FAIR.
-Co tam Julcia? Zakochałaś się?- powiedział z uśmieszkiem. Ptyś odwrócił wzrok.
-Oczywiście, że nie? W tobie?
Odpowiedź wydawała mu się odpowiednia, ale Ekscentryk miał co najmniej niecodzienną minę.
-Hej, może pójdźmy już do tej knajpki co mieliśmy zjeść?- Krystiana rzuciła, aby ratować sytuację. Spadła z nieba, i tym razem nie chodziło o jej piękno, czy anielski głos.
Szli do miejsca które ponoć ustalili, choć on tego nie pamiętał, słuchając Krystiany. Ani on, anu Inwidualista nie odezwali się słowem w trakcie. Kiedy doszli na miejsce okazało się, że nawet zarezerwowali stolik. Rozsiedli się wygodnie, już wybierając co chcą do jedzenia. Jak an zawołanie przyszedł kelner i odebrał zamówienie. Wszytko wydawało się niesamowicie bajkowe, poza sytuację oczywiście. Kiedy bogini zajęła się wybieraniem jedzenia zapanowała niezwykle niezręczna cisza. No i nadal trwała. Coś tu nie bangla. Ciężka atmosfera tylko się pogłębiała, gdy promyczek ciepła ją przerwał:
-Idę do łazienki, zaraz wracam- nieeeeee, anielico stój!
Teraz dopiero zrobiło się akward. Usłyszał tylko zamykające się drzwi do łazienki i wiedział, że został tu sam.
-Ruszałeś magnesy?- usłyszał głos Gabriela. Magnesy, co chodzi... Chwila...
-Ty wiesz?
-Zachowujesz się jak nie Julka, domyśliłem się, że cię tu wywaliło.
-Zachowuje sie jak nie Julka? O co ci chodzi?
-No, patrzysz na Krystianę, jak na jakąś nieludzką istotę, mnie też zresztą, tylko w negatywnym znaczeniu. Dziwnie odpowiadasz, mało mówisz. No i nie poszedłeś z nią do łazienki.
-No tak, laski chodzą razem do łązienki...
-Zawsze bój się bazyliszka.
-Ale, co się dzieje? Gdzie ja jesteśmy? jak to działa?
-Jesteśmy w Innym wymiarze.
-Tyle sam zdążyłem zauważyć- Inwidualista głośno westchnął i zrobił przybrał pozę ojca, który musi porozmawiać z dzieckiem o pszczółkach.
-To jest wymiar fanficów- powiedział robiąc duże kółka rękoma.
Ptysia oświeciło. No tak! To takie oczywiste. Gender-bender z dupy strony, magicznie znikająca rodzina z domu, cały rozkład dnia zaplanowany, niemal całkowity brak opisów, szczątkowa akcja w wyidealizowanym świecie, dziwna poświata wokół Krystiany i brak jakiegokolwiek ciągu przyczynowo-skutkowego aby ukryć upośledzenie umysłowe autora. TO MUSIAŁ BYĆ FANFIC!
- To jest czyiś ff? Ale jak to się stało, że się w nim znaleźliśmy?
-Ty jesteś tu przez pomyłkę
-Wiem... Ale to oznacza, że ty jesteś tu specjalnie?- niczym próby wyduszenia z siebie określeń dotyczących seksualności Inwidualista próbował dobrać słowa.
-Powiedzmy, że mam możliwość wchodzenia w światy ff i wyjątkowo lubię ten konkretny.
-A dlaczego?- Gabriel spojrzał na niego jak 15 latek, którego rodzice przyłapali na oglądamiu pornografii.
-Czy ty JĄ widziałeś?
Zapadła chwila ciszy. Nawet bardziej niezręczna niż ostatnio.
-Nie no, ja rozumiem... Ale czy ty nie masz dziewczyny...
-W tym wymiarze moja dziewczyna jest legitnie facetem.
-Legitnie?
-To fanfic, tutaj nic nie jest legitne, o ile autor nie powiedział, że jest legitne.No chyba, że powiedział to dla żart, wtedy też nie jest legitne.
-Ale...
-Proszę skończmy rozmowę na temat legitności tegowymiarowego penisa mojej innowymiarowej dziewczyny. Wróćmy do początku.
- Nie no, spoko- trafiasz do wymiary gdzie umawiasz się z Krystianem, ale jako dziewczyną... Spoko.
-No nie tylko... Ale to nie jest teraz ważne. Ale teraz bardzo serio; ruszałeś magnesy?
Ptyś chwilę się zastanawiał, ale przypomniało mu się, że przed streamem zauważył, że jeden z magnesów na okapie był krzywo.
-Ruszałem, ale tylko go lekko poprawiłem...
-To wszytko wyjaśnia.
-Ja nie rozumiem... i dlaczego Krystiana jeszcze nie wróciła?
- Będzie tam dopóki nie skoczymy rozmowy. To ff, jakieś ambitne rozwiązania fabularne są dla słabych.
-No tak zapomniałem... Ale dlaczego te magnesy są takie ważne.
-Dobra, sluchaj uważnie; pomiędzy naszym światem a światem ff jest stosunkowo cienka granica- wystarczy niewielki zasób mocy memicznej, aby utworzyć przejście- twój okap sam w sobie ma trochę mocy memicznej, ty to jeszcze doprawiłeś lornetką. Ludzie zaczęli tworzyć memy,co tylko zwiększyło moc tego mejsca, jednak kuchnia, jako miejsce zjebanych akcji na domówkach jest miejsce stosunkowo statycznym memicznie, niestety ruszając magnes zniszczyłeś tą statyczność, przez co otworzyło się przejście, które pochłonęło cię we śnie.
-O kurde... Tego cie uczą na tej mechanice i automatyce?
-Nie przesadzaj. To jest czarna magia, ale nie tego rodzaju.
-Dobra, jak mam wrócić do rzeczywistości?
-Musimy przywrócić statyczność memiczną twojej kuchni. Potrzeba nam wrócić do ciebie i przekręcić magnes w odpowiednią stronę.
-Nie dobrze, możemy pociąg mam dopiero za dwa dni.
-Nie, nie. Mam zamiar mieć dziś przyjemny wieczór.
-Jak to przyjemny wieczór?
-Musimy ustawić magnesy- powiedział wstając.
-Jaki przyjemny wieczór?! Halo?!
- Dobra, słuchaj musimy się przeteleportować do ciebie. Wyobraź sobie swoją kuchnię.
-Jak to przeteleportować? Tak można?
-To ff, tu wszytko można.
-No dobra, racja... Jaki wieczór?
-MYŚL O KUCHNI!
Ptyś będąc już kompletnie zagubionym pomyślał wreszcie o tej nieszczęsnej kuchni.
-Dobra to teraz znikniemy.
I zniknęli.

Gdy Ptyś otworzył oczy zobaczył piękny widok z ona, niby to to samo okno co zawsze, ale fanficowa moc sprawiła, że o wiele ładniejsze.
-Nie wiedziałem, że mam taki ładny widok z okna- powiedział odwracając się do Inwidualisty i uśmiechając się.
-Dobra, kończymy z tym cyrkiem, bo cię już na łeb wlazło- powiedział najpoważniej jak tylko ff-otoczka mu na to pozwoliła. - Zanim staniesz się legitną Julką.
Zaczął szukać magnesu, ale źle mu to szło.
-Pamietasz który magnes ruszyłeś?
Ptyś powoli tracił kontakt z tamtym światem, coraz bardziej stając się legit Julką.
-Chyba pieska, bo był krzywo....
Gabriel szybko zlokalizował pieska i chciał go ustawić na swoje, krzywe miejsce.
-Nie czekaj!- na chwilę oprzytomniał.- Muszę cię o coś zapytać!
-Nie możesz.
-Co?
-Jak się o to zapytasz, a ja ci odpowiem, to tytuł nie będzie miał sensu- to mówiąc Inwidualista przekręcił magnes a Ptyś stracił równowagę.
Złapał się krzesła, które jednak nie okazało się stabilne i przewrócił się wraz z nim. Chwilę leżał, po czym rozejrzał się- był w swojej kuchni. Magnes pieska był krzywo, a Inwidualisty nigdzie nie było. Obok niego leżały okulary, które tylko dobra wola autorki uratowała przed zgniecieniem przez krzesło. Zakrył twarz rękoma i poczuł znajome kształty. Był sobą, przynajmniej tyle. Nie mniej, nie wiedział nadal nic.
Czy to było naprawdę, czy tylko wlnął w coś zbyt mocno głową?
Czy Inwidualista serio podróżuje pomiędzy wymiarami?
Jaki przyjemny wieczór ma na myśli?
No i najważniejsze pytanie, na które odmówiono mu odpowiedzi;
Czy Krystiana byłą legit laską czy trapem?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro