Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

❤️❤️❤️

Południe w domu całusów zapowiadało się normalnie, Roma kończyła lekcje instrumentu a Olimpia i Ludwik bawili się w pokoju rodziców. Alina pracowała przy swoim biurku. Wtedy coś przykuło uwagę Romy - za oknem biały puch spadał na dachy domów. Roma, jak z procy wstrzeliła powiadomić Olimpie.
- śnieg!!! - wrzasneła wbiegając do pokoju. Olimpia podbiegła do okna.
- Śnieg!!!!! - Krzyknęła jeszcze głośniej.
- Śnieg! - pisnął Ludwig.
- Ktoś umarł anioły płaczą - zabrzmiał tubalny głos Aliny która weszła  do pokoju.
- Wręcz przeciwnie- rozpromienił się Ludwiczek.
- śnieg to, to, łzy szczęśća aniołów albo wiem, śnieg to cukier który wysypują na ziemię anioły żeby osłodzić nam życię, tylko nie którzy nie czują jego smaku- popatrzył na siostrę z triumfalnym, a z życzliwym uśmiechem.
- Dobra dobra filozofie, ale nie przyszłam tu znajdywać wspaniałych porównań śniegu tylko na was nawrzeszczeć za to że jesteście tak głośno, a ja mam test z biologi.
-  My tylko się cieszymy - Roma posmutniała, po czym podeszła do okna i utkwiła spojrzenie w płatkach śniegu tak delikatnych, które powoli spadały i roztapiały się na chodniku. Właśnie, roztapiały lud w sercach ludzi, ale czy zdołajaą roztopić serce Aliny? Jeden płatek może być tak ciepły dla kogoś tak zmarźniętego....

- Dzwoni telefon-  oznajmiła mama dzieci. Ludwik podbiegł do talefonu. "Nieznany numer" - na ekranie
telefonu pojawiła się powyższa informacja.

Oto taka Książka o rodzińce i świętach :) Zapraszam! Mam nadzieję że się podoba chciała bym napisać ją od początku do końca i może nawet napisać serię takich książek...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro