Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🔯ROZDZIAŁ 8🔯


Help me, it's like the walls are caving in
Sometimes I feel like giving up
No medicine is strong enough
Someone help me
I'm crawling in my skin
Sometimes I feel like giving up
But I just can't
It isn't in my blood

Pomóżcie mi, to tak, jakby ściany się zapadały
Czasami mam ochotę się poddać
Żadne lekarstwo nie jest wystarczająco silne
Niech ktoś mi pomoże
Czołgam się w mojej skórze
Czasami mam ochotę się poddać
Ale po prostu nie mogę
To nie jest w mojej krwi

Perspektywa: Thomas

Wypłakałem przez tego tyrana wiele łez, których po prostu nie mogłem zatrzymać. Ból pleców wcale nie był tak duży jak ból, który istniał w mojej psychice. Zostałem pozbawiony odzienia. Zostałem pobity. Zostałem poniżony. Przez chwilę miałem ochotę rozwinąć skrzydła, a następnie wyrwać je sobie, skazując na śmierć, mimo że dobrze wiedziałem, iż śmierć anioła lub demona jest śmiercią wieczną. My nie mamy takiej szansy jak ludzie, których dusza po śmierci nadal istnieje. Dla nas to definitywny koniec.

Lecz potem zyskałem nadzieję, przez plan Scott'a i mocne zaangażowanie Liama, który niestety poległ, nie zdobywając informacji. Ale postanowiłem, że się nie poddam. Jeszcze nie.

Nie uda ci się mnie złamać, Dylan.

Chwyciłem za obrożę na swojej szyi, chcąc ją zerwać, ale ta była niezwykle wytrzymała. Zacząłem szarpać nią tak mocno, że starłem sobie skórę na karku.

- Tom, przestań. Zrobisz sobie krzywdę. - upomniał mnie łagodnie Scott.

- I co z tego? - burknąłem, ale przestałem mocować się z obrożą.

Wstałem z podłogi, ponieważ dostrzegłem wielkie lustro w drugim kącie pokoju. Podszedłem do niego i spojrzałem na swoją twarz. Wyglądałem okropnie. Zawsze oczy błyszczały mi radością, a teraz była w nich ogormna pustka i nic więcej. Odwróciłem się tyłem, po czym uniosłem lekko czarną koszulkę w górę. Na mojej skórze widniały widoczne czerwone, grube kreski.

- O mój Boże, Thomuś. - usłyszałem pełen troski i współczucia głos Brada.

- Nic mi nie będzie. - wyszeptałem i zakryłem z powrotem plecy materiałem.

- Zajebie go, przysięgam. Trzeba coś z tym zrobić. Ten psychopata nie może tak się znęcać nad Thomasem. - oburzył się Liam wojowniczym głosem.

- A niby co mamy zrobić? Jeśli tylko któryś z nas się postawi, dostanie wpierdol. - stwierdziłem - Lepiej po prostu stąd uciec. - zdecydowałem.

- Nie mamy zakazu chodzenia po rezydencji, więc...- zaczął Scott, lecz zaraz potem urwał, bo do pokoju wszedł Dylan z uśmiechem, a ja na jego widok od razu zadrżałem.

Spuściłem wzrok, bo nie mogłem patrzeć na tego tyrana. Nienawidzę go. Chciałbym żeby zniknął z mojego życia jak najszybciej.

- Zaniedbałem was, ale miałem trochę roboty. Mam nadzieję, że wam się nie nudziło. - oznajmił wesoło.

- Och, pewnie, że nie. Twój popieprzony kolega, który chciał mnie zgwałcić na podłodze skutecznie zajął mi czas. - powiedział z sarkazmem Liam, przesłodzonym głosem.

- Wracasz do lochu. - odparł od razu szatyn, poważniejąc.

- M.A.M T.O W D.U.P.I.E. - przeliterował przyjaciel, a Scott zakrył sobie twarz rękami, nie mogąc pojąć tego co wyprawia Liam.

Dylan westchnął głośno.

- Będziesz miał za chwilę w dupie coś innego. Kurwa, czy wy na serio nie możecie nauczyć się paru głupich reguł? Nie wyzywać mnie, nie burczeć pod nosem, nie unosić głosu, traktować mnie z szacunkiem? - spytał zezłoszczony - Można się ze mną dogadać, a wy nie korzystacie z tej szansy. No może niektórzy korzystają. - spojrzał na Brada, Cody'ego oraz Scott'a - Za co dostaną nagrodę. - poinformował.

- Jaką? - zaciekawił się Brad.

- Sraką. - usłyszałem burknięcie Liama.

- Jaką chcesz. Możesz wybrać cokolwiek. - wzruszył ramionami Dylan - A ty Liam masz już dwie kary. - dodał, piorunując chłopaka wzrokiem.

Następnie demon spojrzał na mnie. A myślałem, że jak nie będę się odzywał to może mnie jakoś magicznie nie zauważy?

- Tommy, podejdź tutaj. - nakazał.

Pierdol się! Nie chcę się do ciebie zbliżać!

Miałem już postawić krok w jego stronę, ale wstawił się za mną Liam.

- Nie dotkniesz go już, ty pierdolcu! - wykrzyczał.

- Nie no serio, mam cię już, kurwa, dość. - westchnął szatyn, po czym pstryknął palcami, a Liam rozpłynął się w powietrzu - Ile to można słuchać tego pierdolenia? - pokręcił głową.

- Co z nim zrobiłeś? - spytał Scott, zrywając się na nogi.

- Nic takiego. Teleportowałem go do Brett'a. Może on zrobi z nim porządek, bo ja mam już wyjebane na tego idiote. - machnął ręką - Tommy, nadal czekam. - upomniał mnie.

Podszedłem do niego niechętnie. Myślałem, że teleportuje mnie do lochów i znowu zbije albo uderzy mnie na oczach przyjaciół, ale ku mojemu zdziwieniu położył rękę na moich plecach i zaraz potem poczułem ciepło na ciele, a ból po wcześniejszych uderzeniach zniknął.

- Chciałem cię tylko uleczyć, aniołku. - puścił mi oczko, po czym wrócił wzrokiem do pozostałej trójki - Więc? Co chcecie w nagrodę? - uśmiechnął się.

Cody spuścił wzrok i nawet nie próbował niczego powiedzieć. Scott natomiast zamyślił się, a Brad jako jedyny wstał i klasnął wesoło w dłonie.

- To tak...na początek poproszę jakieś różowe ubrania. Potem przydało by się jakoś udekorować ten pokój skoro mamy w nim mieszkać. Chcę różowe zasłonki oraz pościel w pieski. Tylko takie słodkie, puchate pieski, a nie jakieś brzydkie. A skoro o pieskach mowa to chcę pluszaki! Dokładnie to dwa pieski, króliczka i misia. Może być też krówka. Chcę też nakrycie na stół w serduszka i takie duże poduszki do siedzenia. - zaczął mówić, a Dylan stał nieruchomo z lekko uchyloną buzią - I dywan! Ma być puchaty i różowy! Oraz kwiaty w doniczkach na okno. Skoro na dworze jest tak brzydko to musi być tu dużo kwiatów, chociaż takich pokojowych. Chciałbym też perfumy o zapachu kwiatów oraz spinki do włosów w kształcie żabek i motylków. No i jak mogłem zapomnieć o plakatach koników na ścianę! Chcę pięć przynajmniej! - zadeklarował.

- Eeee...- zaczął Dylan.

- Jeszcze nie skończyłem! - przerwał mu Brad - Chcę kolorowe długopisy oraz zeszyt z puchatą okładką w którym będę mógł zapisywać swoje marzenia. O! No i różowy lakier do paznokci! I jeszcze parę różowych rzeczy jakie tylko znajdziesz to też przynieś. - dokończył i usiadł z powrotem na kanapie.

- J-ja chcę tylko niebieski sweterek. - wyjąkał nieśmiało Cody.

- Już cię lubię, mały, za tą twoją skromność. - wyksztusił szatyn, nadal będąc zszokowanym przemową Brada - Boję się pytać, ale czego ty chcesz? - spytał Scott'a.

- Skoro wszystko ma być tutaj różowe, to chcę zmienić pokój. - stwierdził.

- Nie dziwię ci się. - wyszeptał pod nosem, a że stałem obok niego to usłyszałem jego słowa - To ja zobaczę co da się zrobić i...emmm tak właśnie. - wymamrotał, po czym wyszedł szybko z pokoju.

- Dzięki, Brad. Odstraszyłeś tego dupka. - odetchnąłem z ulgą.

- Co? Ale ja mówiłem na serio. To znaczy, że nie dostanę swoich rzeczy?! - oburzył się i tupnął nogą.

Sam już nie wiem co jest gorsze, lochy Dylana czy tok myślenia Brada, który chyba nie ma w głowie nic innego jak nic.

😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈

W załączniku: Brad oraz Shawn Mendes - In My Blood

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro