🔯ROZDZIAŁ 40🔯
Perspektywa: Dylan
Nigdy w całym swoim życiu nie czułem tyle szczęścia! Seks z Tommy'm nie przyniósł mi tylko zaspokojenia, ale także mnóstwo różnych uczuć, których nigdy nie doświadczyłem. Na przykład kiedy serce mi przyspieszało, gdy widziałem jego uśmiech, patrzyłem mu w oczy czy słyszałem jak jęczał. To po prostu piękne!
Tak bardzo chciałem zostać z blondynem, by móc leżeć z nim w łóżku i poprzytulać, a nawet zaliczyć tą drugą, trzecią, czwartą i piątą rundę. Ale niestety musiałem zająć się sprawą Lucka. Nie mogłem pozwolić, by mojemu aniołkowi groziło niebezpieczeństwo.
- Nate? - zaczepiłem przyjaciela, który stał z Cody'm, szczerząc się do niego - Mógłbyś zebrać wszystkich w moim gabinecie? - spytałem, po czym spojrzałem na fiołkowookiego - A ciebie prosiłbym żebyś odszukał i zagadał Connora na chwilę. Byle by nie łaził w pobliżu gabinetu. - oznajmiłem.
- Okej. - odrzekł cicho Cody i ruszył korytarzem.
Przeniosłem wzrok z powrotem na przyjaciela i zaskoczyła mnie jego zszokowana mina. Spojrzałem po sobie czy nie jestem gdzieś może ujebany spermą, ale nie byłem.
- Co? - zdziwiłem się.
- Czy ty właśnie mnie POPROSIŁEŚ żebym zwołał zebranie? - niedowierzał.
- Weź się zamknij i rób co mówię. - zirytowałem się.
- O! No i to brzmi już bardziej jak ty! - zaśmiał się.
Przewróciłem oczami i skierowałem się do gabinetu. Przysiadłem na biurku, czekając na przyjaciół. Po chwili zjawił się Brett, Minho oraz Nate.
- A Zane to gdzie? - zapytałem.
- Gadał coś, że idzie do klubu. - wzruszył ramionami Nate.
- Och, no dobra. - westchnąłem - W takim razie naradzimy się bez niego. A więc co robimy z Connorem? - spojrzałem na nich pytająco.
- Okłamiemy? - zaproponował Nate.
- Pfff! I co mu powiesz? - prychnął Brett - Ja to bym go związał i wrzucił do lochu. - zdecydował.
- To nic nie da. - wtrącił Minho - Jeśli jest problem, należy się go pozbyć. Mój kumpel jest cichym zabójcom aka dilerem alko. Lucek się nawet nie skapnie gdzie wcięło Connora. - stwierdził.
Zaciekawiłem się tym pomysłem, będąc jednocześnie szczerze zdziwiony, że Minho potrafi myśleć.
- Dobry jest w swoim fachu? - dopytałem.
- Marcus jest najlepszy. Gwarantuję. - zapewnił.
- To może się udać. Luckowi wciśnie się kit, że Connor w ogóle do nas nie dotarł, a co do aniołów, to powiemy, że to były zbuntowane anioły, które uciekały z Nieba, ale smok je zjadł, gdy przelatywały nad Górą Śmierci. Pożyczy się kilka piór od chłopaków jako dowód i ubrudzi krwią. - wymyśliłem.
- W sumie nie głupie. - poparł mnie Brett.
- To idę do Marcusa. - powiadomił Minho, po czym wyszedł z gabinetu, uprzednio wyjmując z kieszeni piersiówkę zapewne z wódką.
Mam nadzieję, że nie zdąży się najebać w drodze do tego Marcusa.
Perspektywa: Brett
Wszedłem do swojego pokoju i uśmiechnąłem się na widok jaki zastałem. Liam siedział na podłodze, a Staś pełzał obok niego, zupełnie nie widząc w nim niebezpieczeństwa. Jednak po sekundzie zrzędła mi mina, gdy poczułem dziwny zapach unoszący się w powietrzu.
- Co tak śmierdzi? - spytałem.
- Umyłem Stasia w rozpuszczalniku. Jest już czysty. - odpowiedział z dumą anioł.
Otworzyłem szeroko buzię z szoku, po czym prędko rzuciłem się na Staśka, biorąc go na ręce i biegnąc do łazienki, która graniczyła z pomieszczeniem. Wrzuciłem go do wanny i odkręciłem wodę. Zwierzak dziwnie zaczął się poruszać, jakby skóra go piekła, ale na szczęście zaraz potem pływał w wodzie już normalnie i wyglądał jakby był zdrowy i nic mu się nie stało. Złapałem się za serce, które biło szybko i mocno, oddychając jednocześnie głęboko.
Do łazienki wszedł Sezamek z zdziwioną miną. Spojrzałem na chłopaka karcącym wzrokiem.
- Czy ty jesteś normalny?! - wybuchłem.
- O co ci chodzi? Czego się drzesz?! - wkurzył się.
- Prawie zabiłeś Stasia! - wykrzyczałem.
- Wcale nie! Pomogłem zmyć z niego ten różowy mazak, a ty nawet nie potrafisz być wdzięczny! A spierdalaj! - obraził się i rzucił we mnie szmatą, nasączoną rozpuszczalnikiem.
Nie no! Zabiję go zaraz!
- Jak mam być ci wdzięczny za prawie zamordowanie mojego zwierzątka?! - niedowierzałem.
- Wiesz co? Chyba jednak ten pocałunek między nami nie powinien się wydarzyć! - stwierdził ze złością, a mnie coś ścisnęło w sercu - Opiekuj się swoimi zwierzątkami! Ja wychodzę! - zdecydował i mocno trzasnął drzwiami od łazienki.
Czy on myśli, że tak łatwo pozwolę mu odejść?
Zauroczyłem się w nim, odkąd pierwszy raz go zobaczyłem.
Nie zostawię go!
Wyszedłem szybko z łazienki, uprzednio dokładnie zamykając drzwi w razie gdyby Staś wyszedł z wanny i znów postanowił kogoś upierdolić.
- Liam! - krzyknąłem, ale chłopak szedł nadal korytarzem i ani myślał się zatrzymać.
Uparciuch.
- Liam! Nie będę powtarzał! Masz w tej chwili się zatrzymać! - nakazałem, po czym dogoniłem go, bo mnie zignorował - Stój! - złapałem za jego ramię.
- Zostaw mnie! - próbował mi uciec, ale oplotłem go ramionami, zamykając w stalowym uścisku - Zaraz ci przyjebie! - zagroził, co skomentowałem lekkim uśmiechem kpiny.
- Nie uderzyłbyś swojego ukochanego, Sezamku. - stwierdziłem, patrząc jak jego policzki nabierają ślicznego, czerwonego koloru.
- A spierdalaj! Jesteś debil, a nie ukochany! - wykrzyczał z obrażoną miną.
Ciągle się szarpał, czego miałem już powoli dość. Pochyliłem się i złączyłem nasze usta na siłę. Chłopak od razu się uspokoił, a ja uśmiechnąłem mu się w wargi.
Już mam sposób na niego, gdy będzie marudził.
Zacząłem delikatnie skubać jego usta, na co je rozchylił, a ja nie mogłem tego zignorować, więc wkradłem się językiem do wnętrza jego buzi. Sezamek zacisnął dłonie na mojej bluzce, napierając bardziej swoim ciałem na moje. Ocierałem nasze języki o siebie w stałym, zmysłowym rytmie. Moje ręce zjechały z pleców chłopaka na jego biodra. Sapnął mi w usta, na co jeszcze bardziej zrobiło mi się gorąco. Ten drobniutki, wykrzykany aniołek rozpala mnie jak nikt inny.
Rozłączyliśmy nasze wargi i spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy, a w jego dokładnie widziałem to iż nie jestem mu obojętny.
- Przepraszam za Stasia. Nie chciałem zrobić mu krzywdy. - wyszeptał ze skruchą.
Uśmiechnąłem się ciepło, po czym pochyliłem, aby ponownie posmakować jego cudownych ust.
- Chyba nie zamierzacie się seksić tutaj? - usłyszałem zaraz obok - Chociaż w sumie nie przeszkadzajcie sobie, ale dajcie popatrzeć, oki? - oznajmił wesoło Connor.
Nie no! Tego gościa trzeba się pozbyć z domu jak najszybciej!
😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈
W załączniku: Brett
NOTKA OD AUTORA
Odpowiedź B była prawidłowa 👌
Co się stanie w następnym rozdziale?
a) Marcus nie zabije Connora, bo ten przez przypadek sam zrobi mu krzywdę.
b) Marcus nie zabije Connora, bo ten mu ucieknie.
c) Marcus zabije Connora.
d) Marcus nie zabije Connora, bo stwierdzi, że w sumie to mu nie warto.
Ave!
😈🔨
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro