Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🔯ROZDZIAŁ 36🔯

Perspektywa: Nate

- Dokąd idziemy? - usłyszałem za sobą cichutki głosik, więc obejrzałem się na Cody'ego.

- Pokaże ci coś. - wyjaśniłem, ciągnąc chłopaka jeszcze głębiej w las - Coś czego nikt oprócz mnie nie widział. To takie moje miejsce. - dodałem.

Poczułem jak mój słodziak ściska moją dłoń o wiele mocniej. Czyżby się bał, że chce zrobić mu krzywdę? Prędzej sam bym ją sobie zrobił. Chciałem już się odezwać i uspokoić fiołkowookiego, ale wszystkie obawy zniknęły, gdy dostrzegłem lekki uśmiech, który mi posłał. Znów miałem ochotę go przytulić. Chociaż tuliliśmy się do siebie dosyć długo na kanapie w salonie, to i tak dla mnie było to o wiele za mało. Mógłbym go trzymać w ramionach cały czas.

W końcu dotarliśmy na miejsce. Była to po prostu malutka polanka z jeszcze mniejszym stawem, ale wyróżniała się zdecydowanie wśród mrocznego lasu z łysymi drzewami.

- Dlaczego tu jest z-zielono? - niedowierzał Cody, patrząc na skrawek zielonej trawy wokół stawu w którym pływało pełno zżółkłych liści.

- Mam pewną teorię, ale nie wiem czy dobrze wszystko rozumuje. - odparłem, spoglądając z uśmiechem na chłopaka, który przykucnął i przejechał palcami po trawie, a potem złapał gałązkę z pąkami - Brett opowiadał mi, że na samym początku Piekło było bliźniaczo podobne do Nieba, ale kiedy został tutaj strącony Lucyfer, wszystko wokół zaczęło umierać. Potem pojawiły się inne demony i coraz bardziej to miejsce zaczęło wyglądać tak, jak teraz wygląda. - wyjaśniłem.

- Czyli to...- wskazał na zieloną trawę pod swoimi stopami - To ostatni zdrowy kawałek ziemi w tej krainie? - spytał cicho.

- I tutaj cię zaskoczę, kruszynko. To miejsce wyglądało tak samo jak wszystko wokół. - odpowiedziałem, na co fiołkowooki słodko zmarszczył nosek ze zdziwienia - Zacząłem tutaj przychodzić, gdy musiałem pomyśleć lub posiedzieć sam ze sobą. I z czasem zauważyłem, że trawa nabiera zielonej barwy. Wydaje mi się, że to moja obecność tak wpłynęła na to miejsce. Myślę, że to związane jest z tym, że nigdy nie wyzbywałem się uczuć, jak robią to inni. Może gdyby tak demony z pewnego obszaru także przestałyby się ich wyzbywać, teren wokół nich, stałby się taki jak ten kawałek tutaj? - wywnioskowałem.

- To bardzo prawdopodobne. - odparł, a ja spojrzałem na niego z zainteresowaniem.

- Dlaczego tak myślisz? - spytałem.

- W pałacu Michaela był kiedyś pewien anioł, który zrobił się nagle z jakiegoś powodu zamknięty w sobie, tajemniczy i wredny dla reszty. W jego pokoju uschły wszelkie kwiaty i reszta mówiła, że właśnie przez to jaki się stał. - wytłumaczył, nabierając coraz większej swobody wypowiedzi przy mnie.

- Czyli sądzisz, że moja teoria może być prawdziwa? Że przyroda wokół nieczułych demonów umiera, a w towarzystwie tych z uczuciami, odżywa? - upewniałem się.

- Tu masz dowód. - wskazał na zieleń.

- W sumie to i tak niczego nie zmienia. Nawet jeśli gdzieś są demony, które trzymają się swoich uczuć, to otaczają je demony bez nich. Tak jak w moim przypadku. Jest tu zielono, bo tylko ja tu przebywam. Z dala od Dylana, Zane'go, Minho czy Brett'a. - wzruszyłem ramionami.

- Żaden z nich nic nie czuje? - Cody spojrzał na mnie tymi swoimi fiołkowymi oczkami.

- Oczywiście, że czują. Znaczy, Dylan i Zane bardzo tłumią uczucia. Ale Minho czy Brett już mniej. Tłumią tylko te które ich bolą. Ja biorę wszystkie jakie mam i czasami bardzo tego żałuję, ale i tak nie wyzbywam się żadnych. - wyjaśniłem.

- Skoro posiadasz każde uczucie, jesteś jak my. Jak anioł, z tą różnicą, że nie masz skrzydeł. - odrzekł, a uniosłem lekko brwi w górę.

- Raczej daleko mi do anioła. - zaśmiałem się.

- Czemu tak sądzisz? Jesteś miły, opiekuńczy, przyjacielski. Nie zachowujesz się jak Dylan. - wywnioskował.

Nie wiedziałem jak mu wytłumaczyć fakt, że nie jestem taki dobry na jakiego wyglądam. Jemu pozwalam na wszystko, ale do innych mam dystans i jeśli ktoś szuka u mnie zatargu, szybko go znajdzie.

- Jestem taki tylko dla ciebie, Cody. Dla nikogo innego. - oznajmiłem, na co chłopak uroczo się zarumienił na policzkach.

Zamknąłem go w mocnym uścisku swoich ramion. Cieszyłem się z faktu, że obaj jesteśmy przylepami, bo w takim razie możemy tulić się bez końca.
Po chwili chłopak spojrzał na mnie niepewnie, a następnie uśmiechnął delikatnie.

Patrzyłem na tą jego piękną twarzyczkę, najpiękniejszą jaką kiedykolwiek widziałem i zapragnąłem go pocałować. Oczywiście nie chciałem go wystraszyć, ale chęć posmakowania jego ust była ogromna i nie potrafiłem jej się sprzeciwić.

Zacząłem przybliżać powoli swoją twarz do jego.

Perspektywa: Cody

Bardzo lubiłem, gdy Nathan mnie przytulał. Ufałem mu i w żadnych ramionach nie czułem się lepiej niż w jego.
Tylko, że chłopak nagle zaczął pochylać się w moją stronę, a ja spanikowałem, bo może i żyje trochę czasu na tym świecie, ale nigdy się nie całowałem. Uczucie paniki zaczęło przygniatać mnie ze wszystkich stron i straciłem zdrowy rozum. Nie chciałem, ale odepchnąłem czarnowłosego, który był tak zaskoczony tym co zrobiłem, że stracił równowagę i wpadł centralnie do stawu. Zakryłem sobie usta ręką.

Jestem taki beznadziejny...

Stałem nieruchomo, patrząc jak chłopak wyczłapuje się ze stawu. Woda kapała z niego ciurkiem, a do spodni, bluzki, policzka i włosów poprzylepiały mu się zżółkłe liście. Odgarnął grzywkę do tyłu i teraz mogłem doskonale podziwiać jego śliczne, zielone oczy.

- Chyba jednak się trochę pospieszyłem. - stwierdził, następnie zaczynając chichotać.

Ulżyło mi od razu, gdy usłyszałem jego śmiech. Myślałem, że już nigdy więcej się do mnie nie odezwie za to co zrobiłem przed chwilą.

- Prze-Przepraszam. - wyjąkałem.

- Daj spokój! Nic się nie stało! Gdyby to był ktoś inny, prawdopodobnie by już nie żył, no ale mojej kruszynce wybaczę wszystko. - powiedział z uśmiechem - Ale w sumie to mógłbyś następnym razem po prostu powiedzieć, że nie chcesz żebym cię pocałował. - dodał jednak po chwili.

Serce zabiło mi szybciej na jego słowa z których jasno wynikało, że Nathan będzie chciał mnie pocałować jeszcze nie raz. Poczułem jak policzki zaczynają mnie mocno piec.

- Wyglądasz tak pięknie, kiedy się rumienisz. - wyszeptał, przyglądając się mi rozmarzonym wzrokiem.

Uśmiechnąłem się lekko, bo to co powiedział było bardzo miłe. Ignorując to, że Nathan jest cały mokry, wtuliłem się w jego klatkę piersiową, uprzednio zdejmując z jego policzka liścia ze stawu.

- Ej! Zaraz będziesz mokry! - uprzedził, ale mimo wszystko również objął mnie ramionami - Kurdę, zabrzmiało to trochę dwuznacznie. - stwierdził po chwili ciszy, a ja przypominając sobie jego wcześniejsze słowa, zarumieniłem się najmocniej jak umiałem.

A może następnym razem po prostu dam mu się pocałować?

😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈

W załączniku: Troye Sivan - For Him

NOTKA OD AUTORA
Odpowiedź C była prawidłowa;*

Co się stanie w następnym rozdziale?

a) Dylan zobaczy Tommy'ego w bardzo skąpych spodenkach i wywali się na ryj.

b) Dylan zobaczy Tommy'ego w bardzo skąpych spodenkach i obślini na twarzy.

c) Dylan zobaczy Tommy'ego w bardzo skąpych spodenkach, ale uda, że to na niego nie działa.

Ave!

😈🔨

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro