Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🔯ROZDZIAŁ 35🔯

Perspektywa: Zane

Gdy patrzyłem na swój pokój, miałem ochotę wziąć coś ciężkiego i walnąć się w głowę. Ewentualnie rzucić pod rozpędzone auto.

- JA CHCĘ SWÓJ FIOLETOWY Z POWROTEM! - jęknąłem z niezadowoleniem, wgapiając się w różowe ściany.

Polubiłem Brada i nie chciałem robić mu przykrości, ale po prostu nie mogłem już patrzeć na ten kolor. Podszedłem do ściany i zacząłem zrywać różową tapetę.

- Zane! Zane! Musisz mi pomóc! - usłyszałem nagle i zostałem nakryty na gorącym uczynku - Ej, co robisz? Nie podoba ci się? - spytał Brad już znacznie cichszym głosem.

- Nie bierz tego do siebie, ale nie, nie podoba mi się. Lubię fiolet. A to, że mam różowe pasemka, nie znaczy, że mam mieć nasrane tego koloru wszędzie. - wyjaśniłem szczerze.

- Przepraszam. Po prostu chciałem, żeby było ładnie. - skruszył się - Ale wiesz co? Mam pomysł jak ci to wynagrodzić! - ucieszył się na nowo - W przyczepie widziałem kolorowe farby do włosów! Był tam fioletowy! - oznajmił wesoło.

Zaprzestałem zrywania tapety i spojrzałem z zainteresowaniem na przyjaciela, bo w sumie mogłem go nazywać już przyjacielem. I wcale nie byłem na niego zły, że dostałem karę w celi z tym ułomem właśnie przez niebieskookiego.

- Chcesz mi zrobić fioletowe pasemka? Jestem za! - uśmiechnąłem się.

- Yay! - Brad podskoczył w miejscu, po czym złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę pokoju aniołów.

Wbiegliśmy do pomieszczenia i jeśli wcześniej myślałem, że w moim pokoju nasrane było różem, to tutaj zdecydowanie różem to było najebane grubymi warstwami. O dziwo w pokoju był tylko ten ułom Scotty, czytający książkę w kącie. W sumie to ma za to u mnie pierwszego i pewnie jedynego plusa, bo też kocham czytać. Trochę mi było teraz dziwnie w jego towrzystwie po tym co się stało w celi. Dobrze, że chłopak nie wie dokąd pobiegły moje myśli, gdy przyciskał mnie do podłogi.

- Mówiłeś, żebym ci w czymś pomógł. - przypomniało mi się, zwracając do Brada, na co ciemnowłosy oderwał się od czytania i spojrzał na nas.

- Och, bo... - niebieskooki zmieszał się bardzo i zarumienił obficie na twarzy - Chciałem żebyś pomógł mi się ładnie ubrać. - wyznał.

- Nie ma problemu. - zgodziłem się.

- Super! To najpierw twoje włosy, a potem w coś ładnie mnie ubierzesz! Poczekaj tutaj! Biegnę po farbę! - wykrzyczał z uśmiechem, po czym wypadł z pokoju jak szalony.

Rozejrzałem się po pomieszczeniu i postanowiłem usiąść pomiędzy tymi wszystkimi miśkami na kanapie, bo siedzenie na łóżku, która miała pościel w kaczki, wydawało mi się już przesadą. Posadziłem sobie nawet jednego z pluszaków na kolana, po czym spojrzałem na Scotty'ego.
Nie wiem czemu zdrobniałem jego imię. Po prostu bardziej mi takie do niego pasowało.

- Co czytasz, ułomie? - spytałem.

- "Igrzyska Śmierci". Pewnie nigdy nie słyszałeś o takiej książce, ale w sumie to nie dziwię się. Twój mózg nie jest zdolny do jakiegokolwek myślenia, a co dopiero czytania. - prychnął pod nosem, nie odrywając wzroku od tekstu.

No to się zaraz zdziwisz, ułomie!

- Tak się składa, że przeczytałem wszystkie trzy części. - powiedziałem z lekkim uśmiechem - Pięć razy. - dodałem, na co chłopak oderwał wzrok od książki i spojrzał na mnie zaskoczony.

- To i tak nie zmienia tego, że twój mózg cokolwek potrafi. - burknął.

- Ja przynajmniej mam mózg. - skomentowałem.

- Znowu chcesz dostać wpierdol? - uniósł się, piorunując mnie wzrokiem.

- Te lekkie łaskotki, które zafundowałeś mi w celi? Pfff! Ty chyba nie wiesz co znaczy wpierdol, słabeuszu! - zaśmiałem się, czerpiąc jak najwięcej radości z wściekłej miny ciemnowłosego.

- Jestem! - do pokoju wbiegł wesoły Brad z farbą w ręku.

Scotty odłożył z hukiem książkę na stolik, po czym wstał i wyszedł, trzaskając drzwiami.

- A temu co? - zdziwił się Brad.

- Nie wiem. Może ma wahania nastrojów przed okresem. - wzruszyłem ramionami.

Brad już nic nie powiedział, tylko z uśmiechem zaczął przygotowywać farbę. Dodał do niej trochę szarego i szybko domyśliłem się, że chłopak chce by kolor pasował do moich oczu. Sam byłem ciekaw co z tego wyjdzie.

- Wiesz co? Pierdolić pasemka, opierdol mi cały łeb. - zdecydowałem.

- Na pewno? A jak nie wyjdzie? - zmartwił się.

- I tak będę piękny. - wzruszyłem ramionami - Nic nie jest w stanie zaszkodzić mojej zajebistości. - dodałem z dumą i pewnością, na co niebieskooki zachichotał i zaczął nakładać farbę na moje włosy.

Po krótkiej chwili, gdy Brad był jakoś w połowie farbowania, drzwi się otworzyły i zobaczyłem Thomasa z niemrawą miną.

Chyba dostał wpierdol od Dyla...

- Co robicie? - spytał bez entuzjazmu i rzucił na kanapę, zwalając znaczną część miśków na podłogę.

- Upiększamy się! - wykrzyczał z radością Brad - Też chcesz? - zaproponował.

- A macie coś...seksownego? Chcę zagrać na nerwach temu debilowi numer jeden Dylanowi. - wyznał.

Uśmiechnąłem się lekko.

- Spokojnie, myślę, że coś się dla ciebie znajdzie. - odparłem.

Miałem już plan jak ubrać Thomasa, żeby Dyl się zaślinił cały na mordzie. Trzeba w końcu uświadomić mu, że czuje coś do blondyna. To widać!

I cieszę się z tego jak cholera. Dyl w końcu spotkał miłość, a ta mu się jak najbardziej należy. Tyle wieków żył w mroku...
No może szkoda mi będzie naszego seksu, ale w sumie chyba i tak czas zakończyć tą naszą przyjaźń z korzyściami i zastąpić ją zdrową, normalną przyjaźnią.

Ja też powinienem zacząć się z kimś spotykać. Przejdę się do klubu na podryw! Może nawet wezmę ze sobą tego ułoma Scott'a, chociaż nie wiem który idiota go zechce. W sumie debili na tym świecie nie brakuje, więc pan maruda powinien kogoś sobie wyhaczyć. Możliwe, że dawno nie zaliczył i dlatego jest taki wkurwiający. Przeleci go ktoś z klubu i od razu mu się charakterek zmieni.

Tak, to dobry pomysł!

- Myślę, że już. - z zamyślenia wyrwał mnie głos niebieskookiego.

- I jak ten kolor wygląda? - spytałem.

- Narazie to wyglądasz jakbyś miał kupę na głowie. - skomentował Thomas.

- Super. - wymamrotałem pod nosem.

- Może jak się zmyje potem farbę, to kolor będzie ładniejszy? - powiedział niepewnie Brad.

- Dobra, trudno! To co, laleczki? Dla ciebie mam coś seksownego.- kiwnąłem do blondyna - A ty w co chcesz się ubrać? - spytałem Brada, zacierając ręce.

- Emmm...A co lubi...Minho? - zapytał powoli i nieśmiało.

- Wiedziałem, że na niego lecisz! - uśmiechnąłem się szeroko, na co niebieskooki zarumienił się lekko na policzkach - Ale wiesz co? Minho chyba nie ma wybranego gustu. Chociaż gdyby tak ubrać cię w butelki od wódki...- zamyśliłem się.

- Zane! - ochrzanił mnie Brad.

- Ubierz się po prostu normalnie i polej spirytusem. - dołączył do mojego pomysłu Thomas, na co wybuchłem śmiechem.

Tego blondaska także zaczynam lubić!

W sumie każdy z aniołów, które przyprowadził Dyl jest spoko.

Oprócz ułoma Scott'a.

Jego to musi ktoś rozdziewiczyć, bo nie idzie z nim wytrzymać!

😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈

W załączniku: Brad

NOTKA OD AUTORA

JESTEŚCIE NAJCUDOWNIEJSZYMI LUDŹMI NA ŚWIECIE! Dzięki waszym komentarzom pod poprzednim rozdziałem, bardzo poprawił mi się humor. Po prostu JESTEŚCIE NAJLEPSI! KOCHAM WAS! ❤❤❤❤❤❤

A włosy Zane'go wyszły mniej więcej tak:


Co się stanie w następnym rozdziale:

a) Nathan będzie chciał pocałować Cody'ego, ale chłopak się odsunie.

b) Nathan będzie chciał pocałować Cody'ego, ale chłopak sam nagle wpije się w jego usta.

c) Nathan będzie chciał pocałować Cody'ego, ale chłopak spanikuje i wepchnie go do stawu.

Ave!

😈🔨❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro