🔯ROZDZIAŁ 33🔯
Perspektywa: Dylan
Na moje wezwanie wszyscy bez wyjątku zjawili się w salonie. Nate objął mocniej Cody'ego i schował nieznacznie za siebie, gdy zobaczył Lucyfera w naszym salonie. Natomiast Brett spiorunował przybysza wzrokiem z powodu przeszłości. Minho nie przejął się za bardzo, upijając łyk jakiegoś alkoholu z butelki. Zane o dziwo uśmiechnął się szeroko na widok czarnowłosego.
- Hejka, Zane. - Lucyfer puścił mu oczko i w ogóle zachowywał się jakby byli najlepszymi kumplami.
To mną wstrząsnęło.
- Siemka, Damon. Jak tam u Theo? - spytał śmiało blondyn.
- Ah, jak zwykle. Drze się na mnie chuj wie po co, a potem i tak przychodzi i się przymila. - wzruszył ramionami Lucyfer, po czym spojrzał na Brada, który trzymał w rękach jakiś długi kawałek serpentyny, która wiła się po podłodze za nim - Hej, Brad. Widzę, że znaleźliście ten sklep z różowymi duperelami? - zaśmiał się.
Teraz nie tylko demony, ale również i anioły spojrzały na tą dwójkę z szokiem. Skąd Zane i Brad znają Lucyfera?!
Odpowiedź zostawiłem sobie na potem. Spojrzałem na Tommy'ego, który z uśmiechem kręcił się po salonie. Kiedy przechodził koło mnie, zgarnąłem go w ramiona, a chłopak wtulił się słodko w mój bok. Jednocześnie zignorowałem ostrzegawcze spojrzenie Brett'a.
- Ale skończmy już tą pogawędkę i przejdźmy do konkretów. - oznajmił Lucek - Jak już wspominałem Dylanowi, jeden z moich demonów zauważył grupę aniołów nad Górą Śmierci i jestem szczerze zdziwiony, że mój zastępca...- tu spojrzał na mnie - Nic o tym nie wie. Czy wy coś przede mną ukrywacie? - spytał wprost.
Cieszyłem się, że żaden demon, nawet najpotężniejszy, nie może wyczuć obecności anioła. Zdradzają ich tylko skrzydła, a każdy z piątki ma na szczęście je schowane oraz że są ubrani na czarno, no może oprócz Brada i Cody'ego, tym bardziej nie można nie wziąć ich za demony.
Ale był inny problem. Któryś zawsze mógł mnie wsypać. Przypadkowo albo umyślnie.
Dokładnie zacząłem obserwować przebieg rozmowy Lucyfera z moimi przyjaciółmi, jednocześnie strzepując rękę Tommy'ego, która nagle znalazła się pod moją bluzką.
Ależ on napalony jak sobie wypije!
Gdyby nie Lucek stojący jakieś dwa metry dalej, cieszyłbym się z tego.
- Nic a nic. Akurat do nas słuchy o aniołach nie doszły. - skłamał gładko Zane.
- A powinny. To wy macie odpowiadać za takie rzeczy. - upomniał srogo.
- Koleś, jak ty nudzisz. - westchnął Tommy, a ja szybko zakryłem mu usta dłonią.
- Wybacz mu. Jest trochę nietrzeźwy. - wyjaśniłem szybko.
Czarnowłosy na szczęście olał to i spojrzał na Brett'a.
- Jesteś, a raczej byłeś jedynym aniołem, któremu pozwoliłem przebywać w Piekle, bo jak sam wiesz, resztę zabiłem. Jaki z tego morał? Zatęskniłeś za swoimi i w tajemnicy wpuściłeś te latające imbecyle do mojego Piekła! - oskarżył.
- Och, czyli jak zawsze wina za wszystko idzie na mnie, tak? - wkurzył się przyjaciel i podszedł, stając blisko twarzą w twarz z Luckiem.
- Nigdy cię nie lubiłem. - wysyczał.
- I wzajemnie. - odrzekł Brett.
Postanowiłem interweniować. Puściłem Tommy'ego, po czym odciągnąłem przyjaciela w tył.
- Brett jest moim zaufanym doradcą. Ręczę za niego. - oznajmiłem.
- Ah, zawsze miałeś do niego sentyment! - zirytował się Lucyfer - A może do aniołków także czujesz sentyment, co? Bo jak to jest możliwe, że latają sobie tutaj od tak, a rządzący o tym, kurwa, nie wie?! - wybuchł.
Teraz naprawdę się bałem. Myślałem, że Lucek przepadł na zawsze i mogę robić co chcę. Więc zawarłem ten pakt o pokój z Michaelem i wziąłem anioły do siebie. A tu się okazuje, że jednak źle zrobiłem. Ale teraz już nie mam wyjścia. Muszę jakoś z tego wybrnąć.
- Naprawdę o tym nie wiedziałem. I bardzo jestem zawiedziony tym. Osobiście postaram się dowiedzieć co to były za anioły, jak się tu dostały i dlaczego. - obiecałem.
Czarnowłosy przyjrzał się mojej twarzy, jakby namyślając się czy mówię prawdę.
- Zgoda, ale na wszelki wypadek przyślę tu jednego ze swoich, aby was przypilnował. To raczej nie problem, skoro mówicie prawdę? - zapytał z uśmiechem satysfakcji.
On wie, że ściemniamy.
- To żaden problem. - zapewniłem.
Mamy przejebane...
A raczej ja mam.
- W takim razie czekam na jakiś postęp w tej sprawie. Żegnam. - powiedział, następnie posyłając uśmiech Zane'mu i Bradowi - Narka, chłopcy. Wpadnijcie kiedyś, bo Theo się stęsknił. - zaproponował.
- Na pewno zajrzymy. - zapewnił blondyn.
- Ahh...- Lucek zatrzymał się jeszcze - Tamten to twój chłopak, Zane? - spytał, wskazując na Scott'a - Pasuje do ciebie. - stwierdził.
- Ile razy mam ci mówić, że nie mam chłopaka? - zirytował się.
- E tam, pierdolisz. - machnął ręką i w końcu opuścił dom.
Wypuściłem lekko drżący oddech. Naprawdę nie wiedziałem co teraz mam zrobić.
- Skąd znasz Lucyfera? - zdziwił się Nate - Jestem twoim najlepszym kumplem i mi nie powiedziałeś o czymś takim? - spytał z pretensją Zane'go.
- To była tajemnica. Spotkałem go kiedyś w klubie i jakoś tak dobrze się nam rozmawiało. Potem poznałem jego chłopaka. No a ostatnio przedstawiłem mu Brada. - wyjaśnił.
- Lepiej się zastanawiajcie jak odkręcić tą sytuację z aniołami. Nie dam skrzywdzić Sezamka. - oznajmił stanowczo Brett, łapiąc swoją księżniczkę za rękę.
- Dylan? - zaczepił mnie Tommy.
- Zaraz. - spławiłem go - Zawsze możemy wymyślić powód dlaczego anioły były widziane w Piekle, ale martwi mnie ten demon, którego ma przysłać do nas Lucek. - powiedziałem.
- Dyluś? - zaczepił mnie ponownie Tommy.
- Może da się jakoś go przekupić? - zaproponował Nate.
- Ja mogę zawsze nafaszerować go bimbrem. Będzie potulny jak aniołek. - wtrącił Minho, za co niektóre anioły spiorunowały go wzrokiem, a najbardziej Scott.
- Dyluś? - usłyszałem znowu.
- Tommy, zaraz położę cię do łóżka i wytrzeźwiejesz, ale poczekaj chwilkę. - nakazałem mu.
- Ja go położę do łóżka. Ty miałeś się do niego nie zbliżać. - przypomniał mi Brett.
- Dotknij mnie tylko, a łapy ci połamie! - zagroził mu mój blondyn i wtulił we mnie.
Uśmiechnąłem się szeroko.
- Chyba on nie chce, żebym trzymał się z daleka, więc...cóż raczej nie da się nic zrobić w tej kwestii. - odrzekłem dumnie.
- On tak się zachowuje, bo jest pijany! - wykrzyczał Liam.
- Nie prawda! Nie jestem! - oburzył się Tommy, po czym spojrzał na mnie - Nie jestem, prawda? - spytał słodkim głosikiem.
- Thomas! Przecież on chciał cię zgwałcić! - upomniał go Scott.
- Jak się nie zamkniesz, to ty tu zaraz będziesz zgwałcony. - skomentował Zane, za co Scott spojrzał na niego niedowierzająco.
- Zane, ty się nie odzywaj! Gdybyś mi powiedział, że chodzisz na herbatkę i ploteczki do Lucyfera, bardziej bym myślał nad tym co robię! - wyznałem.
- Nie rozmawiamy o Lucku, tylko o gwałcie! - upomniał Scott.
- Podobało mi się, okej?! - wybuchł nagle Tommy.
- To znaczy, że nie powiedziałeś nam całej prawdy? - upewniał się Liam - Wiesz co? A rób co chcesz. - machnął ręką, po czym wyszedł z salonu.
- Chodźmy lepiej na spacer, kruszynko. - zaproponował Nate, zabierając Cody'ego na dwór.
- Auć! Skaleczyłem się! - pisnął Brad, bo serpentyna przecięła mu lekko palec - Minho, przytul! - rzucił się na zdezorientowanego chłopaka.
Zaraz potem Scott odszedł bez słowa, tak samo jak Zane, idąc w innym kierunku niż on.
Zostałem z Tommy'm, który zaczął mnie gdzieś ciągnąć za rękę z uśmiechem na ustach, a ja szedłem za nim jak wierny pies.
Poszedłbym za nim wszędzie.
😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈
W załączniku: Thomas
NOTKA OD AUTORA
Odpowiedź B była poprawna 😘
Co się stanie w następnym rozdziale?
a) Pijany Thomas zacznie śpiewać i zmusi do tego samego Dylana.
b) Pijany Thomas zaciągnie Dylana do lochów i zamknie go zdezorientowanego w lochach, bo wymyślił sobie, że się zemści.
c) Pijany Thomas będzie grzeczny i położy się do łóżka, ale poprosi by Dylan go przytulił i z nim siedział.
d) Pijany Thomas uprze się, że chce polatać i Dylan będzie musiał go od tego szybko odwieść.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro