🔯DODATEK 2🔯
ŚLUB SCANE
Perspektywa: Scott
- Kurdę, nie skończyłem tej części, a chciałbym zacząć drugą, bo bardziej ciekawi mnie wątek Reyes'a niż Maddox'a. Bo ten się tylko wścieka o wszystko, a tamten się okalecza i zastanawia mnie jak Danika mu pomoże. - oznajmił Zane, odrywając się od czytania.
Leżeliśmy w łóżku w samych bokserkach, bo z jakieś cztery godziny temu uprawialiśmy seks, a że nie chciało nam sie wychodzić z łóżka, to nadal w nim jesteśmy i czytamy książki. Zane wybrał "Mroczną Noc" autorstwa Geny Showalter, a ja czytałem Norę Roberts "Noc na bagnach Luizjany" i chłopak śmiał się ze mnie, bo stwierdził, że to romans dla bab.
A pewnie sam czytał, chuj jeden.
- Druga część jest głupia. - westchnąłem, chcąc wrócić do czytania.
- No wiesz co?! Jak mogłeś! Teraz to już w ogóle czytać mi się tego nie będzie chciało! - wybuchł.
- Tak? A jak ty mi wyspoilerowałeś "Igrzyska Śmierci" to było dobrze? - oburzyłem się.
- Byłem naćpany i to mnie tłumaczy! - wybronił się z dumą.
- Weź się pierdol, Zaney. - prychnąłem.
- Dobra, ale odłóż ten romans dla pań i chodź tutaj. - uśmiechnął się zmysłowo.
Miałem już mu przywalić w mordę, ale nagle drzwi do pokoju otworzyły się z hukiem.
- Kurwa, Lucek! Pukać nie umiesz?! - zirytował się Zane.
- Umiem, spytaj lalki. - puścił nam oczko - Wstawać i ubierać się w coś stylowego, bo zaraz się spóźnimy! - nakazał.
- Na co? - zdziwiłem się.
- No na wasz ślub. - wzruszył ramionami.
Spojrzałem z szokiem na Zane'go, a on na mnie z taką samą miną.
- Ale my nie...- zaczął chłopak.
- Szybciutko wyskakiwać z łóżka! Ja wiem, że lubicie się pieprzyć, ale zróbcie sobie przerwę, co? Już wszystko zorganizowałem! Jak się nie ubierzecie w ciągu pięciu minut, telepnę was w samych gaciach na ołtarz przed tłum ludzi. - ostrzegł, a mi nie trzeba było powtarzać drugi raz i szybko zerwałem się i zacząłem ubierać w jakieś ciuchy Zane'go, bo to w sumie jego pokój, ale tu przebywam więcej czasu niż w swoim własnym.
Chłopak był trochę wyższy ode mnie i nogawki plątały mi się nieznacznie, ale to lepsze niż stać tylko w gaciach przed tłumem ludzi.
Zane z ociąganiem także się ubrał. Miał na sobie czarne rurki, białą koszulkę z czarnym napisem, którą mu podarowałem w prezencie niedawno, a na to zarzucił skórzaną kurtkę. Wyglądał pociągająco. Tym bardziej, że chłopak znów powrócił do swoich blond włosów z różowymi pasemkami.
Ja natomiast wyglądałem jak lump. Przy długie, czarne spodnie i za duża, szara koszulka. Zajebiście.
- Ej, Lucek, ale ty żartujesz z tym ślubem, nie? - spytał niepewnie Zane - Zabierasz nas tak naprawdę na jakąś impre? - stwierdził.
Zrobiło mi się trochę smutno. Z Zane'm jesteśmy przyjaciółmi, których łączy seks i książki. Oczywiście, że wiem iż jestem dla niego ważny, ale raczej nie czuje do mnie czegoś więcej. A bynajmniej nigdy mi tego nie powiedział. Ja od jakiegoś czasu przestałem traktować go jak tylko przyjaciela z korzyściami.
- Co? A tak. Pewnie. - przytaknął jakby od niechcenia, po czym chwycił nas za ręce i nagle znaleźliśmy się...
- O kurwa. - wyszeptałem pod nosem, widząc, że stoimy na ciemnym ołtarzu, a przed nami w rzędzie czarnych ławek na serio siedzi tłum ludzi.
Byli tu chyba wszyscy nasi przyjaciele! Dylan, Thomas, Brad, Minho, Theo, Marcus, Connor, Brett, Liam, Nate, Cody! Nawet ta baba, co kupiliśmy od niej cały sklep dla Brada! A reszty nie znałem.
- To zaczynajmy! Jako prawowity władca Piekła, udzielę wam ślubu! - ogłosił Lucyfer.
- Zaczekajcie! - krzyknął nagle Brad.
- Mały, jeszcze nie doszedłem do kwestii czy ktoś jest przeciw. - westchnął Damon.
- Bukiecik! - podbiegł do mnie i wcisnął mi w dłoń mały bukiet różowych róż.
Spojrzałem zdezorientowany na Zane'go. Ja naprawdę nie wiedziałem czy on chce ze mną brać ślub.
- To tak...- zaczął Lucek - Zebraliśmy się tutaj by połączyć ze sobą na zawsze tych oto dwóch seksiaków. - oznajmił z uśmiechem - Scott, powtarzaj za mną. - nakazał mi - "Zaney, biorę sobie ciebie za męża".
Wlepiłem przestraszony wzrok w szare tęczówki blondyna, ale gdy chłopak skinął głową na znak, abym powtarzał za Damonem, strach zniknął z mojego ciała, zastąpiony przez szczęście i niedowierzanie.
On chce mnie za męża!
- Zaney...- zacząłem lekko roztrzęsionym głosem, ale szybko opanowałem ton, kiedy chłopak posłał mi pokrzepiający uśmiech - Biorę sobie ciebie za męża. - powiedziałem.
- "I obiecuję, że zawsze i na zawsze..."
- I obiecuję, że zawsze i na zawsze. - powtórzyłem, powstrzymując od tego, aby nie dodać "moje serce będzie należało do ciebie".
- "Będę się seksił tylko z tobą i pomogę ci w każdym twoim problemie. Ręką czy ustami".
Spojrzałem z niedowierzaniem na Lucyfera.
- JA TEGO NIE POWTÓRZĘ! - wykrzyczałem na całą sale z oburzeniem, na co Brett prawie ze śmiechu z ławki zleciał.
- No co? Przecież ta przemowa jest zajebista. Sam ją pisałem. - wzruszył ramionami Damon.
- Scotty, po prostu mów od siebie. Co tylko chcesz. - zaproponował Zane.
- Tak też można, chociaż nuda. - skomentował Lucek.
Spojrzałem głęboko w oczy Zane'mu, czując jak serce mi przyspiesza.
I czy to nie jest idealna pora, aby wyznać mu uczucia?
- Zaney, ja...- zacząłem, stresując się bardzo - Jesteś idiotą. - powiedziałem w końcu, na co chłopak zmarszczył brwi - Zachowujesz się czasami jak małe dziecko. A gdy zjarasz się trawką, to już w ogóle nie mam na ciebie słów. Wkurzasz mnie na każdym kroku. Czasami mam ochotę cię walnąć w głowę tak mocno, żebyś już nie wstał. Jesteś irytujący, wkurwiający i mam cię naprawdę dość. - wyznałem.
- Och...to...emmm...okej...- wymamrotał, nie wiedząc co tak naprawdę powiedzieć.
- Ale cię kocham. - dodałem - Kocham cię całym sercem, ty ułomie. I nie wyobrażam sobie życia bez twojego wnerwiania i dogryzania. I chcę cię mieć...na zawsze. - dokończyłem.
- Ostro. - zagwizdał Damon - To ja jeszcze dodam za Scott'a, że jego seksowny tyłek także należy na zawsze do ciebie, Zane. - uśmiechnął się szeroko.
Blondyn zignorował słowa Lucka, wpatrując cały czas we mnie. Nagle zbliżył się tak, że nasze twarze dzieliły centymetry.
- Ja ciebie też. - wyszeptał mi w usta, na co poczułem szczęście, gorąco i odczucia zemdlenia naraz - Ale z chęcią powtórzę też przemowę Lucka. - dodał z tym swoim głupim uśmieszkiem i ledwo się powstrzymałem, aby nie zdzielić go bukietem po głowie - Uwielbiam cię wkurzać. Wiesz, że wtedy tak słodko marszczysz nosek ze złości? - spytał, po czym otarł na sekundę nasze usta o siebie - A najbardziej uwielbiam, gdy rozpadasz się pode mną z rozkoszy. Nie zamieniłbym cię na nikogo innego, Scotty. Kocham cię i nic tego nie zmieni. - wyznał, a ja nie czekając już dłużej, złączyłem nasze usta w pocałunku.
- TO TAKIE PIĘKNE! - usłyszałem zapłakany głos Brada.
- Ej! - Lucek nas rozdzielił, przez co przerwaliśmy pocałunek - Nie teraz, głupki! Macie się lizać na końcu! - ochrzanił nas, po czym odchrząknął - To tak...Jeśli ktoś jest przeciwny temu związkowi, niech zamknie mordę i spierdala stąd zanim go dorwę. - wygłosił w stronę tłumu, następnie skupiając wzrok na nas - Ogłaszam was mężem i...a nie zaraz...- wymamrotał, wyciągając z kieszeni dwie, ciemne, zdobione obrączki - Jeszcze to se na palce załóżcie, żeby nie było i dopiero teraz ogłaszam was mężem i mężem. Możecie się lizać i iść seksić. Ave! - zakończył.
Przewróciłem oczami na jego słowa. Przyjąłem obrączkę od niego, po czym nałożyłem ją na palec Zane'go. Mojego Zane'go. Następnie on zrobił to samo i już po chwili moją dłoń przyozdabiała obrączka. Nagle poczułem jego ręce w pasie. Przyciągnął mnie do siebie szybko i wpił mi się w usta. Uśmiechnąłem się poprzez pocałunek, słysząc wokoło wiwaty i oklaski.
- Przepraszam? Ale czy ktoś z państwa ma chusteczki może? - spytał Brad, gdy oderwaliśmy się od siebie z blondynem.
- Okej! To kto następny w kolejce? - Lucek wbił spojrzenie w moich przyjaciół, którzy naraz zamarli.
Cóż...wygląda na to, że szykuje nam się tu sporo ślubów.
A ja dla beki rzuciłem jeszcze dodatkowo bukietem wprost w ręce Cody'ego, który zarumienił się od razu obficie na twarzy.
I gdyby ktoś powiedział mi jeszcze pare miesięcy temu, że znajdę w Piekle miłość swojego życia oraz zaprzyjaźnie się z demonami, a nawet Lucek okaże się spoko gościem, nigdy bym nie uwierzył.
A jednak tak się stało.
😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈
W załączniku: Scott
Piosenka: The Chainsmokers - This Feeling (KOCHAM TĘ NUTKĘ!)
NOTKA OD AUTORA
Z racji tego, że bardzo podoba wam się to ff, jestem skłonna napisać jeszcze jakiś dodatek...tylko pytanie jaki?
Co was najbardziej interesuje i intryguje w tej książce? Przeszłość? Przyszłość? Jak Dyl się zmieniał pod wpływem władzy? Jak Lucka wyrzucili z Nieba? Jak idzie Dylowi, Brett'owi i Luckowi rządzenie razem? Może to być wszystko co zostaje dla was niewyjaśnione albo sama nwm...Piszcie swoje pomysły, a ja wybiorę coś z czego zrobię dodatek;*
Ave, Moje Demony❤
😈🔨
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro