#9
Per. Ameryki
Rosja mnie przytulił, a ja poczułem się spełniony. W końcu sam to zrobił, więc musi trochę mnie lubić. Pocałowałem go w policzek i jeszcze mocniej przytuliłem.
—Więc kiedy ślub? — zapytałem wesoły.
—A kiedy chcesz?
—Weźmiemy 9 stycznia. — Uśmiechnąłem się do niego.
—Dobrze — odpowiedział przygnębiony.
— Zrobimy to szybko, więc żadnego wesela nie będzie, pójdziemy do urzędu stanu cywilnego ze świadkami i tyle.
—Dobrze.
—Masz się cieszyć, a nie być załamanym. Nie interesuje mnie to, że chciałeś wziąć ślub z Niemcem, poza tym jakbyś nie wiedział on teraz jest szczęśliwy z kimś innym —kłamałem.
—Mogłem się tego spodziewać. —Zaczął płakać.
Nie myślałem, że we wszystko uwierzy. Przytuliłem go, a on się we mnie wtulił, co było naprawdę miłe.
—Sweetie spokojnie, masz jeszcze mnie.
—Dziękuję Ame, to miłe z twojej strony, ale jeśli pozwolisz chce pobyć trochę sam.
—Dobrze, a ja pomyśle nad ślubem.
—Przestań z tym ślubem, ja się nie zgadzam — powiedział głośniej.
—Mnie to nie interesuje, albo go weźmiesz, albo twoje życie zamieni się w piekło. —Uderzyłem go.
—Przestań mnie bić, nie jestem twoją zabawką. — Zepchnął mnie z kolan.
—Ale jesteś moim narzeczonym, a za niedługo mężem, więc masz się mnie słuchać.
—Nie. —Poszedł na górę.
—Tylko spróbuj —krzyknąłem za nic.
Ze złości tupnąłem nogą i poszedłem za nim. Szybko wbiegłem do łazienki, bo tam się znajdował. Nie interesowało mnie to, że stoi nago pod prysznicem, tylko wszedłem tam i mocno uderzyłem go w plecy.
—Jakbyś nie wiedział to pod prysznicem jest się bez ubrań — powiedział bardzo zdziwiony.
—Dobrze to się rozbiore.
Zły wyszedłem i się rozebrałem się naga. Znów tam wszedłem i zacząłem go dusić. Rosja mnie odepchnął, a ja upadłem.
—Czy ty jesteś jakiś pojebany? — zapytał zły.
—Ty chyba jesteś, bo mnie pchasz.
—A ty dusisz.
—Bo sobie zasługujesz.
—A czym?
—Że się mnie nie słuchasz, a powinieneś.
—Przepraszam. —Zaczął płakać.
—Nic nie szkodzi.
Wstałem i go przytuliłem. On wtulił się we mnie i jeszcze bardziej płakał. Po paru minutach stania tak, Rosja mnie puścił i wyszedł spod prysznica, następnie opatulił się ręcznikiem, wytarł się i ubrał piżame. Rosja wyszedł z łazienki, a ja poszedłem w jego ślady i również wyszedłem spod prysznica. Wytarłem się i wziąłem szlafrok, który tutaj wisiał. Poszedłem do sypialni i tam ubrałem piżamkę. Zaniosłem szlafrok tam gdzie jest jego miejsce i poszedłem do sypialni, bo tam był Rosja, który coś gadał sam do siebie. Szybko zszedłem ze schodów i poszedłem usiąść koło Rosji.
—Mogę o coś zapytać?
—Możesz.
—Ale proszę powiedz mi szczerze.
—No dobrze sweetie.
—Po co mnie porwałeś?
—A tam odrazu porwałem. —Zaśmiałem się. —Po prostu chce abyś był ze mną, bo Cię kocham, a ty to robisz, bo inaczej dostaniesz ode mnie karę, a tego nie chcesz. —Uśmiechnąłem się.
—Ale ty wiesz, że Cię nie kocham i nigdy nie będę, bo jesteś dziwny i się Ciebie boję.
—Wcale nie jestem straszny, już sobie nie wymyślaj —odpowiedziałem zły. —Jesteś, bo mnie bijesz i robisz wszystko abym cierpiał i znów to robisz zmuszając mnie do ślubu.
—Tego już za dużo, albo mnie teraz przeprosisz, albo coś mi zrobię —powiedziałem bardzo zły.
—Właśnie o tym mówię.
Zły wstałem i go uderzyłem. Poszedłem do kuchni, a za mną szedł Rosja, chodź nie wiem po co. Wziąłem nóż i się do niego mocno zbliżyłem.
—Ame proszę uspokój się, jesteś pod wpływem emocji, więc się uspokój, bo przemoc do niczego nie prowadzi —powiedział bardzo zestresowany.
Nic mu nie odpowiedziałem tylko szedłem dalej, aż trafił na ścianę. Nerwowo się zaśmiał, a ja odłożyłem nóż i znów go uderzyłem, tylko, że mocniej i w drugi policzek. Zauważyłem, że Rosja odepchnął z ulgą i wyszedł z kuchni. Cicho Westchnąłem i wziąłem się za robienie kolacji, bo zbliżała się odpowiednia godzina na to.
Po godzinie wszystko zrobiłem i poszedłem po Rosję, bo nie chce aby jadł w kuchni. Pobiegłem do sypialni i zobaczyłem, że tamten płacze. Usiadłem koło niego i mocno go przytuliłem.
—Czemu płaczesz?
—Proszę zostaw mnie i idź jak najdalej.
—Sweetie robiłem kolacje, więc idziesz na dół ją zjeść, a później będziesz płakać, zrozumiano?
—Daj mi spokój — powiedział zły.
—Więc jutro czeka Cię kara.
Wstałem i zły wyszedłem. Poszedłem do salonu i sam zjadłem. Następnie poszedłem wszystko złożyć do zmywarki i ją włączyć. Wtem usłyszałem, że wchodzi Rosja. Wziął talerz i poszedł do salonu zjeść. Poszedłem za nim i obserwowałem jak je. Jadł bardzo spokojnie i był jakiś smutny, lecz już nie płakał, a nawet nie miał czerwonych oczu od płaczu. Kompletnie nie wiem czemu tyle płacze, ale mało mnie to interesowało, chciałem abym był ze mną i tyle, a w jakim stanie psychicznym będzie to już mnie nie interesuje. Rosja poszedł zanieść talerz do kuchni i wrócił do mnie. Zmierzyłem go wzrokiem i lekko przymróżyłem oczy. On to zauważył i lekko się do mnie uśmiechnął. Wstałem i poszedłem do niego, znów zmierzyłem go wzrokiem, a on mnie przyciągnął do siebie, tak abym siedział mu na kolanach. Uderzyłem go, a w jego oczach pojawiły się łzy, drugi raz do uderzyłem, a z jego jednego oka poleciała łza, znów go uderzyłem i poleciała mu z drugiego oka łza. Zaśmiałem się i znów go uderzyłem. Rosja smutno się na mnie spojrzał i mi oddał tylko dwa razy bardziej. Z mojego oka poleciała jedna łza. Rosja zepchnął mnie ze swoich kolan. Zły wstałem i znów zmierzyłem go wzrokiem. On również wstał. Może i był ode mnie dwadzieścia centymetrów wyższy, ale to nie oznaczało, że mogę go kopnął w krocze. Jak mówiłem, tak też zrobiłem. Rosja usiadł na kanapie i zaczął się zwijać z bólu. Przełożyłem moje ręce do jego szyi i zacząłem go dusić, a że ten miał ręce przy swoim kroczu to nie odepchnął mnie. Po trzydziestu sekundach puściłem go i patrzyłem jak próbuje złapał powietrze. Wyglądał bardzo zabawnie. Może i go kocham i chce dla niebo jak najlepiej, ale lubię patrzeć jak cierpi, ale nie żeby jakoś bardzo tylko trochę. Rosja wrogo się na mnie spojrzał i wstał. Wyminął mnie i poszedł do sypialni. Nie chciałem aby myślał, że może wszystko, więc poszedłem za nim. Wszedłem do sypialni i przytuliłem go od tyłu.
—Czemu ty mnie tak nienawidzisz? — zapytał zapłakany.
—Ale ja Cię kocham.
—To czemu mnie bijesz, kopiesz, dusisz i niszczysz psychicznie?
—Abyś w końcu mnie pokochał i zrozumiał, że ze mną będziesz szczęśliwszy, niż z tym głupim szwabem — odpowiedział mu bardzo zły.
—Ale jego kochałem, a Ciebie nie kocham i nie będę.
—Pokochasz mnie jeszcze — powiedziałem zły. —A teraz chodź się położyć do łóżka, bo jestem już zmęczony, a ty musisz mnie przytulić.
—Dobrze — odpowiedział załamany.
Złowieszczo się uśmiechnąłem i położyłem się do łóżka. Rosja również to zrobił. Wtuliłem się w niego i słuchałem jak bije mu serce. Przy tym dźwięku zasnąłem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro