Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#16

Per. Rosji
Zmęczony położyłem się koło Ameryki.  Poczułem się spełniony, ale nie czułem się z tym dobrze co zrobiłem. Nie powinienem się z nim kochać. To mogło to utwierdzić w zdaniu, że udało mu się nade mną zawładnąć, a to nie jest prawdą.  Reasumując jestem skończonym idiotą.

—Rosja nie idź spać. Musisz zjeść kolacje, bo w nocy będziesz głodny. —Mocno mnie szturchał.
—Ale ja jestem zmęczony. Zamów pizzę czy coś —odpowiedziałem w pół śnie.
—Dobra ja pójdę ją zamówić, a ty śpij, ale jak przyjdzie to Cię obudzę.
—Dobrze.

Ameryka westchnął, wstał z łóżka i się ubrał. Później poszedł za drzwi, a ja przykryłem się kołdrą i zasnąłem.

—Rosja wstawaj, już jest ta twoja pizza.
—No super, ale ja musze jeszcze trochę poleżeć, możesz mi przynieść.
—Nie będziesz jadł w łóżku —odpowiedział zły.
—A czemu nie? Niemiec mi na to pozwalał, a chyba ty kochasz mnie bardziej niż on, nieprawdaż?
—No dobrze jedz w tym łóżku. —Zgodził się, ale był niezadowolony.
—Więc przynieś mi i najlepiej idź sobie.
—Ja chętnie z Tobą zostanę, narzeczony. —Ostatni wyraz powiedział znacznie głośniej.
—Jaki narzeczony. Jestem zmuszony przez Ciebie do tego.
—W takim razie nie zobaczysz ojca w dzień ślubu, ani nikogo więcej oprócz mnie, Kazachstanu i Meksyku, no i jeszcze urzędnika.
—Jesteś okropny, chce rozwodu. 
—Dobra, dobra. Ja idę po tą twoją pizzę. 
—I dobrze, bo już nie mam ochoty patrzeć na tą twoją krzywą i pobitą mordę.

Nic mi nie odpowiedział tylko poszedł po mój posiłek. Z jednej strony to fajnie jest mieć takiego służącego, ale nie takim kosztem.  Amerykanin wrócił z dość dużym pudełkiem. Położył na moich kolanach i usiadł na łóżku. Otworzyłem pudełko i zacząłem jeść.

—A ty nie będziesz jadł? —zapytałem.
—A jeśli zjem trzy kawałki to się nie będziesz głodny?
—Nie będę, więc jedz.
—No dobrze. Jeśli dobrze pamiętam to wziąłem twoją ulubioną. —Uśmiechnął się.
—A skąd to wiesz? —zapytałem trochę przerażony.
—Ja wiem o Tobie wszystko. Nieraz Cię śledziłem stąd wiem.  —Przerażająco się uśmiechnął.
—Nie sądzę, że dobrze robiłeś.
—Nie interesuje mnie co ty sądzisz, wiem też dużo z twoich portali społecznościowych i od twoich przyjaciół. —Nic nie odpowiedziałem, ponieważ trochę się przeraziłem. —Nie bój się sweetie, ja Ci nie zrobię krzywdy, będzie Ci ze mną dobrze i to bardzo. —Zaśmiał się.
—Może już nie będziesz ze mną gadać? Skup się na jedzeniu —powiedziałem przestraszony.
—Ojej Sweetie się boi, niedobrze. —Udawał smutnego. 
—Nie udawaj współczucia.
—Jak jesz to jedz, a nie gadasz.
—No dobrze.

W spokoju jadłem tak jak kazał mi Ameryka. On również się nie odzywał. Tak było dobrze. Patrzyłem na ścianę, a on w zasłonięte okno, chodź on w ogóle mnie nie interesował. Teraz najważniejsza była pizza, czyli w jakiś sposób zaspokajam swoją psychikę dobrym jedzeniem. Przynajmniej tyle dobrego mnie spotkało w tej sytuacji.

Po zjedzeniu odłożyłem pudełko i leżałem, a Ameryka jak zawsze miał jakiś problem. Tym razem o to, że leżę bez ubrań. Zignorowałem go jak zawsze i leżałem jakbym nic, a nic nie słyszał, co jeszcze bardziej Amerykę wkurzało. Uwielbiam go denerwować, chodź to nigdy dobrze się nie kończyło.

—Może się w końcu ubierzesz? —zapytał bardzo spokojnie. 
—A czemu Ci to przeszkadza?
—To teraz nie jest ważne.
—Więc idź mi zrobić kąpiel, a ja pójdę się umyć i wtedy się ubiore.
—No dobrze.

Zmęczony Ameryka poszedł do łazienki i tam pewnie robił mi kąpiel.  Teraz moim celem będzie go wykorzystywać na każdym kroku, czyli plan B. Ameryka się tym wszystkim zmęczy, więc mnie wypuści. Mam nadzieję, że ten zadziała, albo wykorzystam jakiś inny  plan, które jeszcze nie mam. Może w wannie nad tym pomyśle, chodź nie sądzę, że plan C będzie mi potrzebny.

Dalej nie myślałem o tym, tylko leżałem i odpoczywałem po jedzeniu. Zawsze po obiedzie tak z Niemcem leżeliśmy i gadaliśmy na głupie tematy lub planowaliśmy naszą przyszłość. A teraz? Nie mam żadnej przyszłości, bo wszystko tak nagle się zmieniło. Niemiec został sam i ja zostałem sam, tylko z różnicą, że on sam może zaplanować swoją przyszłość, a ja muszę zdać się na los Ameryki lub muszę mieć szczęście, a jego nie mam.  Moje życie to zawsze był jeden wielki pech. Najpierw tata sam wybierał mi przyjaciół, przez co już w dzieciństwie nie byłem szczęśliwy, w szkole było dość normalnie, jeśli mogę tak powiedzieć. Poznałem Niemca i tata robił wszystko abym się z nim rozstał, później to zaakceptował, lecz następnie Rzesza miał o to problem. Od jakiegoś miesiąca byłem z nim szczęśliwy i każdy zaakceptował ten związek, ale wtedy przyszedł Ameryka i wszystko zniszczył. Reasumując całe moje życie to jeden wielki żart, chodź ja się nie śmieje.  Ciężko westchnąłem i wspominałem sobie randki z Niemcem czy głupie rozmowy. Wtedy oboje byliśmy tacy szczęśliwi i pełni życia. Było wtedy idealnie, teraz jest koszmarnie, a przynajmniej dla mnie. Zakładam, że Niemiec już o mnie zapomniał i najpewniej ma już kogoś, ale jest w kimś zakochany. On się bardzo szybko w kimś zauroczył. Był bardzo ufny, co praktycznie zawsze wychodziło mu na złe, ale zawsze dawał sobie radę, że wychodził na prostą, a tej umiejętności mu bardzo zazdrościłem. Ja musiałem tylko unikać problemów, albo uciekać przed nimi, dzięki czemu miałem jeszcze większe kłopoty.

Ameryka wrócił, był jeszcze bardziej zmęczony niż wcześniej, ale to już nie moja sprawa.

—Zrobiłem Ci kąpiel, taką jaką lubisz. —Uśmiechnął się, chodź było to sztuczne i wymuszone.
—Ciesze się, a takim razie ja idę do łazienki. 

Wziąłem piżame i praktycznie pobiegłem do łazienki. Łazienka to jest jedyne miejsce, w którym jestem sam. Wszedłem do wanny i się wygodnie ułożyłem. Woda nie była ani gorąca, ani zimna, piany w ogóle nie było, czyli tak jak lubię, a świeczki pozwalały mi się dodatkowo zrelaksować.

Podczas kąpieli nie myślałem o niczym, tylko się relaksowałem. Po dobrej godzinie wyszedłem. Porządnie się wytarłem i w końcu ubrałem. Jeszcze trochę popatrzyłem w lustro i wyszedłem z łazienki. Wróciłem do sypialni i zobaczyłem ledwo żyjącego Amerykę. Był bardzo śpiący, przez co wyglądał dość śmiesznie.

—Idź się umyć i idź spać, bo wyglądasz okropnie.
—Już idę —odpowiedział zmęczony. 
—To idź, a nie patrzysz się na mnie jak na debila.

Nic mi nie odpowiedział, tylko bardzo chwiejnym krokiem poszedłem najprawdopodobniej do łazienki. Uwielbiam gdy ktoś jest bardzo śpiący i ledwo co może chodzić. Każdy wygląda wtedy śmiesznie i jakby był pijany. Przerwałem moje głupie myśli, tylko zająłem się bardziej przydatnymi rzeczami. Poszedłem do kuchni, aby się napić wody i jeszcze trochę pochodzić po domu. Codziennie to robiłem i nigdy nie wiedziałem jaki mam w tym cel. Stanąłem przy oknie w kuchni i obserwowałem jak pada deszcz.  Nic się nie zmieniło od rana. Mimo iż lubię gdy pada to nie lubię gdy pada cały dzień i całą noc, chodź ja już nie mam na to wpływu.

Odniosłem szklankę do kuchni i wróciłem do sypialni. Położyłem się, a po chwili wrócił Ameryka. Wyglądał naprawdę słabo. Położył się i wtulił we mnie. Następnie zasnął, a ja za jakąś godzinę poszedłem w jego ślady i również zasnąłem. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro