Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#10

Per. Rosji
Obudziłem się, ponieważ słońce mi świeciło prosto w oczy. Leniwie się przeciągnąłem i wstałem. Poszedłem do drzwi i jak zawsze chciałem je otworzyć. Szarpnąłem za klamkę, a drzwi ani drgneły. Robiłem to drugi raz i kolejny i jeszcze raz kolejny, lecz nic nowego się nie zadziało. Wkurzony usiadłem na łóżku i zdałem sobie sprawę, że Ameryk mnie zamknął, czyli to jest ta kara, albo drzwi wejściowe musi mieć otwarte. Już sam nie wiem w co wierzyć. Dobrze wiem, że on byłby zdolny do tego, lecz drugi myślę, że nie może być on taki zły, chodź wczoraj nie miał oporu aby wziąć nóż i mi prawie go wbić, więc czemu miałbym mieć opory przy zamykaniu mnie w pokoju? Wziąłem telefon i zadzwoniłem do niego, z nadzieją, że odbierze i mi otworzy. Na szczęście odebrał

---Hi sweetie, co tam?
---Możesz otworzyć te cholerne drzwi?
---Nie mogę, bo nie zasługujesz.
---A jak mogę sobie zasłużyć?
-Kochaj się ze mną ---powiedział bardzo spokojnie.
---Ty serio mówisz?
---Tak, a ty się zgadzasz czy nie?
---Zgadzam się.

Ameryka się rozłączył i po chwili usłyszałem jak otwiera drzwi. Nie rzucił się na mnie, co mnie dość zdziwiło.

---Chcę abyś najpierw zjadł śniadanie, wypił herbatę i dopiero wtedy się zgodzę.
---A mogę wyjść z pokoju?---zapytałem pełen nadziei, że się zgodzi.---Tak, oczywiście jeśli będziesz cały czas przy mnie.
---Obiecuje.

Ameryka wskazał mi gestem, że mogę wyjść, więc jednak ma czasem serce. Poszedłem na dół i zrobiłem wszystko co chciał i jeszcze parę innych rzeczy.

Wszedłem do sypialni cały zestresowany i usiadłem na łóżku, Ameryka w tym czasie zasłaniał okna, aby było klimatycznie. Po chwili było dość ciemno w pokoju, ale nie za ciemno. Następnie zamknął drzwi i usiadł na przeciwko mnie na łóżku. Chłopak mocno się do mnie przysunął i położył swoje ręce na mojej szyi, przez co przez moje ciało przeleciał przyjemny dreszcz. Natomiast moje ręce poszły na jego plecy i zaczęły schodzić coraz niżej. Ameryka mocno się do mnie przysunął i zaczął mnie całować. Ja zacząłem wszystko odwzajemniać, aż w końcu to ja zacząłem dominować. Przewaliłem go na łóżko i robiłem to co sam chciałem. Ameryka stał się bardzo uległy, słodki i tak jakby zawstydzony obecną sytuacją.

Po stosunku Ameryka położył się koło mnie i mocno się we mnie wtulił. Wtedy był uroczy i podobało mi się to, jak bardzo jest zawstydzony. Kompletnie nie przypominał tego Ameryki sprzed dwóch godzin temu. Ten był dużo lepszy. Zobaczyłem w nim kogoś, kogo brakowało mi w Niemcu, czyli takiej delikatności i czułości. Może gdyby Ameryka był taki na serio to może by coś z tego wyszło, ale teraz nie ma na to szans, nie chce być z kimś kogo się boję, ale też nie chciałbym być z kimś słodkim i bardzo uległym, nigdy mi się to nie podobało. Niemiec był idealny do tej roli, tylko brakowało mu czułości i delitakności jaką ma Ameryka, a Ameryce dużo brakowało do kogoś kogo mam pokochać i spędzić całe życie. Może jak stanę się uległy to on częściej będzie taki miły i słodki, chodź nie chce nikogo uważać. Chyba już wolę cierpieć.

Spojrzałem w oczy Ameryki i zobaczyłem tam coś czego nigdy u niego nie widziałem. Widziałem miłość, był szczęśliwy i wzruszony. Delikatne pocałowałem go w policzek i mocno go przytuliłem. Sam nie wiem czemu to zrobiłem, ale jedno wiedziałem, z tą herbatą było coś nie tak. Ameryka przykrył nas kołdrą i zasnął. Poszedłem w jego ślady i również to zrobiłem.

Obudziłem się sam z siebie i pierwsze co zobaczyłem to Ameryka, który spał. Mocno go przytuliłem i zacząłem myśleć jak to będzie dalej, czy lepiej podjąć próbę ucieczki, chodź może ona się nie udać, przez co będę miał jeszcze gorzej niż tam, z drugiej strony są szanse, że może mi się udać. Wziąłem głęboki oddech i już chciałem wstawać, lecz zobaczyłem, że Ameryka otworzył oczy, czyli nici z mojej ucieczki. Ameryka uśmiechnął się i wtulił się we mnie. Nic nie mówił, tylko milczał, a ja również nie przerywałem ciszy tylko milczałem. Tak było lepiej i bezpiecznej dla mnie. Chłopak w końcu przemówił.

---Jesteś głodny? ---zapytał zaspany.
---Nie jestem.
---To dobrze.

Ameryka znów się we mnie wtulił i leżał zaspany. Muszę przyznać, że gdy tak leży to wygląda całkiem znośnie i da się z nim wytrzymać w jednym pokoju.

Ameryka pocałował mnie w policzek i się przeciągnął.

---Pojedziesz ze mną na zakupy? --- zapytał zaspany.
---Tak--- odpowiedziałem.
---Ale musisz być cały czas przy mnie. Jak spróbujesz mi uciec to nie będzie już tak miło, zrozumiano? — zapytał dość groźnie. 
—Tak —odpowiedziałem przestraszony.
—Ciesze się, a teraz jeszcze mnie przytul.
—Oczywiście.

Przytuliłem go, a on zaczął coś gadać do siebie, a następnie zaczął mi szeptać do ucha.

—A wiesz, że Cię kocham i to tak bardzo i nigdy nie przestanę, a teraz jesteś tylko mój i żaden Niemiec nam nie przeszkodzi, a już za niedługo weźmiemy ślub i już nikt Ci nie pomoże, bo wziąłeś ślub z własnej woli.
—Nienawidzę Cię. — Zacząłem płakać.
— Ja Ciebie też kocham. —Uśmiechnął się. —Ja pójdę się ubrać i zaraz Ci dam rzeczy, które masz ubrań.
—A czemu sam nie mogę się ubrać?
—Bo twoje ubranie musi pasować do mojego.
—Dobrze — odpowiedziałem przestraszony.
—Świetnie to ty sobie leż, a ja się ubiore. —Pocałował mnie w policzek i poszedł.

Czemu ja się na to wszystko zgadzam?  Czemu ja jestem taki głupi i słaby? Czy moje życie będzie tak już zawsze wyglądało? Co będzie za rok jeśli nic się nie zmieni i nadal będę tutaj tkwił tylko jako jego mąż? Co jeśli on się zmieni, czy to w ogóle możliwe, czy kiedykolwiek uda mi się go pokochać? A może on się zmieni i będzie dobrze? Muszę przestać tak myśleć o przyszłości. Muszę sam stąd uciec, a nie zdawać się na łaskę kogoś. Przecież mogę liczyć tylko na siebie, z resztą jak zawsze. Tata mnie zignorował, więc już nikt mi nie pomoże. Jedyną osobą, która może mi pomóc i nie weźmie mnie za dziwaka to Niemiec i Kanada. Jednym słowem jestem nadal sam. Niemiec nie będzie ryzykować życiem dla mnie, a domyślam się, że Kanada nie odwiedza swojego brata, bo po co. Liczyłem jeszcze na tatę Ameryki, ale on jest zbyt zmanipulowany. Co Ameryka ma takiego w sobie, że każdy go uwielbia i nikt nie widzi jaki on jest? Moje myśli przerwał Ameryka.

—Jako iż dzisiaj idziemy do sklepu to trzeba się ubrać na różowo, a ty źle w tym kolorze wyglądasz, więc ubierasz się na czarno.
—Mi pasuje — powiedziałem nawet radosny.
—Teraz pójdę zrobić coś do jedzenia, a później pojedziemy, także nie musisz się jeszcze ubierać, a nawet możesz jeszcze leżeć.  —Uśmiechnął się. —Jeśli chce Ci się spać to też możesz iść spać — powiedział bardzo miło. —Jak Cię zawołam Sweetie.

Ameryka wyszedł z pokoju. Sam nie wiem czemu tak jest, ale gdy jest ubrany na różowo to jest miły.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro