Rozkmina
Jak to jest, kiedy jeździ się w jednej stajni, w jednej grupie ze sportowcami z prawdziwego zdarzenia? Dziewczynkami, które śmigają dużo lepiej od Was, mimo że uczą się dwa razy krócej od Was? Mistrzyniami Polski, zwycięzcami Pucharu Polski i uczestniczkami zawodów międzynarodowych?
Przyznam, że trudno. I nie chodzi wcale o treningi, na nich raz tobie idzie lepiej, raz im. Kiedy jeździ się z nimi w grupie, instruktor tak dobiera ćwiczenia, żeby raz jednemu koniowi wychodziło lepiej, raz drugiemu.
Jednak czasem trudno jest się pogodzić z tym, że ktoś zawsze będzie zajmował wysokie miejsca, podczas gdy ty nigdy nie pojedziesz na poważne zawody, ledwo kończysz te najprostrze. Pojawia się wtedy pytanie: Dlaczego tak jest?
Nawet, jeśli twoim piorytetem nigdy nie było wygrywanie wielkich zawodów, i tak czujesz ukłucie zazdrości na myśl o twoich koleżankach. No bo one mogą, a ja jakoś nie. Jednak to chyba właśnie jest podstawa - takie dziewczyny (czy chłopaki) wiedzą, że decydują się na jazdę sportową, tak samo, jak ich rodzice. To chyba najważniejsze w przypadku najmłodszych - najwięcej zależy tutaj od rodziców. A właściwie ich finansów, bo w znakomitej większości przypadków bez pieniędzy nie ma rezultatów.
Możecie mówić, że to ściema, że przecież można mieć talent albo dużo szczęścia. No dobra, ale to i tak jeszcze nie wszystko. Zaraz powiem wam, co według mojego doświadczenia jest kluczem do sukcesu. Po pierwsze primo, nikt nie ujedzie daleko bez dobrego konia, powiedziałabym nawet bardzo dobrego, z którym dodatkowo trzeba się dobrze zgrać. Twój styl jazdy musi takiemu koniowi odpowiadać, musimy go świetnie rozumieć. A takiego konia nie kupisz tanio. Po drugie primo, sprzęt musi być świetnie dopasowany, zwłaszcza siodło. Powinno być ono robione na wymiar, żeby idealnie pasowało koniowi (i tobie). To też dodatkowa kasa. Jeśli ktokolwiek kupił siodło bez dopasowywania i dobrze mu służy, to zazdroszczę.
Dalej, treningi. Tutaj zasada jest prosta - im więcej trenujesz, tym lepiej ci idzie. A najlepiej, jak trenujesz u dobrego trenera, a tacy zazwyczaj wysoko cenią swój czas. Czyli w skrócie, potrzebujesz czasu i pieniędzy. Do tego dochodzą seminaria i konsultacje z jeszcze lepszymi trenerami, zawodnikami i sędziami jeździectwa.
Wtedy zadajesz sobie pytanie, czy rzeczywiście warto by było wkładać w ten sport cały swój (rodziców) dorobek, czas i nerwy (jeśli nie masz wystarczająco silnych, czeka cię wiele negatywnych emocji, no, chyba że zapłacisz za psychologa sportowego). Kiedy uznajesz, że i tak nie masz szans dorównać koleżankom, jest ci trochę lżej. Wtedy cieszenie się tym, co się ma, jest o wiele prostrze. Ja osobiście myślę o koniach jak o przyjemności i rozwoju swoich umiejętności. Zaciskam zęby i daję z siebie wszystko na treningach, by później móc powiedzieć sobie "zrobiłaś co mogłaś, dobra robota!" Ale i tak czasami myślę sobie "nosz kurczaczki, czemu ja tak nie śmigam, jak oni mogą!" ;)
Życzę Wam dużo pozytywnej energii i wewnętrznego spokoju. Nie dajcie się pochłonąć zazdrości, rozpaczy czy jakimkolwiek innym negatywnym emocjom!!! To po prostu nie ma żadnego sensu. Czasem trzeba sobie odpuścić, przecież jesteśmy tylko ludźmi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro