Hipodrom absurdów
Odwiedziny na Hipodromie zainspirowały mnie do dzisiejszego wpisu.
Co może być nie tak z prestiżowym miejscem organizacji międzynarodowych zawodów? Hipodrom Sopot, częściowo odrestaurowany, wciąż skrywa mroczne zakamarki i sytuacje, a także trochę absurdalnych przepisów.
W starych, niewyremontowanych stajniach standardem są wiecznie brudne żłoby i poidła. Po przyjeździe na zawody wiele wierzchowców witanych jest zgniłymi resztkami owsa i, co zdarza się znacznie częściej, obrzydliwą czarną wodą.
Oczekiwanie na dekorację wygląda w ten sposób, że przez dziesięć minut wszyscy siedzą i czekają w przejściu, bo nikt nie zawiadamia kiedy się ona odbywa. Jeśli nie czeka się cały czas, nie wiadomo, kiedy trzeba będzie wjechać na halę. Rzadko kiedy wszyscy stawiają się na dekoracji.
W regulaminie korzystania z hali widnieje zapis, iż przed wyjściem z hali należy wyczyścić wierzchowcowi kopyta. Jak myślicie, ile osób się do tego stosuje?
Niepilnowane psy, myszkujące po stajniach i towarzyszące koniarzom to żadna nowość. Jestem ogromnym przeciwnikiem wolno chodzących psów w miejscach pełnych koni. Nawet nie chodzi mi o kagańce, ale niech chociaż będą na smyczy. Na pewnych zawodach WKKW rozgrywanych na Hipodromie podczas próby krosu jakiś mały pies biegł za startującą parą przez połowę trasy. Pomijając możliwość połamania psu karku, gdyby ten koń się wystaszył, mógłby spowodować poważny wypadek, gwałtownie uskakując. Jeździec, nie spodziewając się takiej sytuacji, ma małą szansę utrzymania się na koniu. Przypominam, że prędkość takiego konia osiąga w dystansie do pięćdziesięciu kilometrów na godzinę. Upadek, zwłaszcza na krosową przeszkodę, grozi poważnym poturbowaniem.
Ale przecież nikt nigdy nie zwróci uwagi właścicielowi psa, by trzymał swego pupila na smyczy.
Godziny rozpoczęcia poszczególnych klas zmieniają się o 23 w nocy. Może to nie problem dla osób startujących po południu. Inna sprawa z tymi startującymi wcześnie rano - muszą wtać odpowiednio wcześnie aby sprawdzić, czy coś się nie zmieniło i czy przypadkiem, zamiast o 8.10 nie startują o 7.45.
Mimo że Hipodrom jest sporym obiektem, myjki dla koni są klaustrofobiczne. Zwłaszcza wejścia, które nie różnią się zbytnio od standardowych drzwi dla ludzi.
Jakość dźwięku z mikrofonu jest tak niesamowita, że ja na parkurze zrozumiałam komunikat jako "cztery punkty karne", podczas gdy mój luzak usłyszał "zero punktów karnych". Okazało się, że jednak było to "zero".
Tablice informacyjne, które zazwyczaj wyświetlają czas, numer konia, jego imię, nazwisko i klub jeźdźca, tym razem zwyczajnie nie działały. Generalnie, przepływ informacji nie jest powalający.
I to by chyba było na tyle. Wam też się przytrafiają podobne rzeczy? Może znacie inne przypadki słabej organizacji zawodów, czy po prostu stajennych dziwactw? A może odwiedzaliście Hipodrom?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro