Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7

Spojrzałam w niebo. Czy naprawdę nie mogę nikomu zaufać? Czy naprawdę każdy z nas otoczony przez miliony ludzi w ostateczności jest sam jak palec!? Czy w tym świcie nie ma już miejsca na współczucie czy pomoc?!?!
Drzewa stały w zimnym bezruchu a ich liście cichutko szeleściły na wietrze tworząc wieczorną melodie. Trawa lekko pochylała się w kierunku do którego gnał nieustannie wicher. Kropelki deszczu spadały delikatnie na moją skórę i na trawę w okół. Niebo nie było już jasne lecz nie miało na sobie też granatowej peleryny ze złocistymi cekinami. Poczułam na skórze powiew wichru który momentalnie zerwał się do biegu porywając płynące łzy daleko ode mnie. Liście zaczęły wyszarpywać się z gałęzi a potem osiadać na wichrze i lecieć z nim by w końcu spaść na ziemię i zgnić.
Czy każdy człowiek tak skończy? Najpierw otoczony milionem a potem już sam umierając w bólu tęsknocie i cierpieniu? Tak... Bo to jest świat w którym żal i łzy są słabością, strach jest szacunkiem a siła władzą. To tutaj na tej ziemi zaczęło się dobro by potem zostać brutalnie zdeptane. W tym szalejącym i wrzeszczącym chaosie znajduje się jednak gasnący płomyczek nadziei. Czy pozwolicie mu dalej świecić?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro