Rozdział I
- Sekki!
Krzyknąłem,a chwilę później w ręku trzymałem miecz.
Kolejne ayakashi przybywały do miasta, ale dobrze dla mnie przynajmniej wszyscy zobaczą jak silny i wytrwały jest Wielki Yato.
Zaśmiałem się wyobrażając sobie Bishamon klękającą na kolanach proszącą o przebaczenie, hahahaha.
- Yato! Skończ swoje chore fantazje i walcz!
Głos Yukine wyrwał mnie z pięknych myśli
- Dobrze już dobrze
Zamachnąłem się i jednym sprawnym ruchem przeciąłem na pół stworzenie przypominające ważkę.
- Który to już dzisiaj?
Spytałem głośno
- Hmm...chyba dwudziesty szósty
- Ha! Widzisz jestem wspaniały! Dziwię się że jeszcze mi świątyni nie zbudowali !
Podniosłem wyżej głowę na znak triumfu
- Gdybyś nie był takim niechlujnym, spóźnialskim, hałaśliwym, irutującym śmierdzącym i spoconym bogiem może dostałbyś skrawek ziemi
Blondyn przeszedł obok i ruszył przed siebie
- Yuuukiiineee! Wcale nie śmierdze!
Pobiegłem za nim wrzeszcząc
- Mhm. ...
Na twrzy zagościł mu ironiczny uśmieszek.
Stanęliśmy przed szkołą Hiyori.
- Za ile kończy?
Spytałem rozkładając się na murku
- Za chwilę powinna tu być
Rozebrzmiał dzwonek zwiastujący koniec lekcji, a z budynku wyszło sporo uczniów kierujących się do swoich domów.
Po kilku minutach pojawiła się także brązowowłosa.
- Hiyoori! Co tak długo? !
Skoczyłem w jej stronę jednak nawet na mnie nie spojrzała
- Hiyori?
Podszedłem bliżej
- Wreszcie jesteście ile mogłam na was czekać??
Kamień z serca już myślałem że znowu o nas zapomniała, ja to jestem faktycznie głupi
- Nauczyciel nas zatrzymał ,sorki
Usłyszałem za mną dziewczęcy głos,odwróciłem się i zobaczyłem dwie przyjaciółki różowookiej .
Czyli to nie było do mnie i Yukine. Zamurowało mnie podobnie jak mojego towarzysza
- H-Hiyori nie rób sobie żartów
Lekko poddenerwowany pociągnąłem ją za rękaw.
Poczuła to i spojrzała na mnie
- Hiyori? Wszystko w porządku?
Zapytała jedna z dziewczyn
- Tak,tylko wydawało mi się że ktoś mnie ciągnął za rękaw
Wszystkie trzy rozaśmiały się i ruszyły razem .
- Yato,czy ona znowu...
Po policzkach Yukine zaczęły lecieć łzy
- Wyciągniemy ją z tego!
Powiedziałem stanowczo i przytuliłem chłopca.
Dwa razy zapomniała,ale na szczęście wszystko sobie przypomniała ,za trzecim razem też się uda!
Time skip~
- Czemu nadal nie pamięta! !!!
Wydarłem się na cały dom
- Spkojnie Yatuś to na pewno chwilowe
Kofuku starała mnie jakoś pocieszyć
- Przez trzy miesiące? ! Chwilowe ?!
Próbowałem wszystkiego,stalkowałem ją codziennie od dnia do nocy, w szkole,poza nią, w domu,na zewnątrz ,nawet w łazience. Przez ten cały okres zauważyła mnie raz tylko żeby powiedzieć że zaraz wdepnę w kałuże ! Ja zwariuję !!!!
- Nam też jest przykro, ale czas żebyś się się tym pogodził, Hiyori o tobie zapomniała
Daikoku tylko mnie dobił
- Teraz najważniejsze żebyś wyciągnął z tego Yukine,był do niej najbardziej przywiązany
- Ja też byłem do niej bardzo przywiązany!
- Tak tak Yato,ty też
- Sarkazm! To był sarkazm!
- Jednak nie jesteś aż tak tępy
- Daikoku nie obrażaj Yatusia
Wtrąciła się różowowłosa
W tym momencie do pokoju wszedł Yukine,miał podkrążone oczy,był wychudzony i bez życia
- Hej wszystkim
Wymamrotał siadając przy stole
- Yukine wszystko będzie..
- Nie! Nic nie będzie dobrze i przestań to w kółko powtarzać bo sam w to nie wierzysz! Hiyori o nas zapomniała i nigdy do nas nie wróci!
Krzyknął czerwony ze złości
Miał rację, nie wierzyłem w to jednak nie chciałem tego okazywać
- Yukine.
Spojrzał na mnie zapłakanymi oczami
Wstałem i podniosłem mini-świątynie od dziewczyny
- Dopóki mamy to ona zawsze z nami będzie
Idąc w jego stronę potknąłem się,a przedmiot wylądował we włączonej niszczarce do drewna i wyszedł drugą stroną w postaci wiórków
- Kto do jasnej cholery postawił to dziadostwo na środku pomieszczenia i w dodatku włączone?!
Niedowierzając zacząłem zbierać pozostałości świątyni
- Hehe przepraszam ,moja wina
Zakłopotana Kofuku podniósł rękę
- Ile razy powtarzałem żebyś nie zostawiała włączonej niszczarki do drewna w domu
Zganił ją jej własny shinki
Time skip~
Wraz z czerwonookim blonynem leżeliśmy w futonie w depresji.
Teraz nie mieliśmy nic co przypominałoby nam o naszej kochanej Hiyori, kompletne dno.
Najgorsze było to,że od kilku tygodni tracę siły, prawdopodobnie powoli ubywa moich wyznawców i niedługo znikne. Jednak jest mi to kompletnie obojętne, szkoda tylko Yukine.
Nagle do pokoju wpadł wysoki mężczyzna z niewielkim zarostem
- Yato, Yukine wyjdźcie na dwór jest taka ładna pogoda
Daikoku oka- san zerwał z nas kołdrę i odsłonił rolety wpuszczając do środka palące promienie słońca
- A co jeśli ją spotkamy ?
Spytałem z twarzą wciśniętą w poduszkę
- Zignorujecie to. Poza tym ayakashi same sie nie zabiją, a jest ich coraz więcej
Westchnąłem i ciągnąc za sobą chłopca opuściłem pokój.
Nowe opowiadanie uważam za rozpoczęte!
Mam nadzieje że się wam spodoba ^ ^ ♡
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro