Rozdział 3.
Tego dnia obudził mnie kochający budzik. Niestety nie ten biały, piejący jak gwałcona kura. Nie. Był to budzik, numer 1. Budzik-Mellisa.
— Wstawaj, no już! — budzik, darł się jak opętany.
Zakryłam głowę poduszką i nakryłam się kołdrą, zaciskając oczy i łapiąc się za uszy.
— Zamknij się, mam kaca... — jęknęłam, prawie niesłyszalnie w materiał poduszki.
— Tak właściwie to nie bardzo mnie to interesuje. O dziewiątej mamy zajęcia, a z tego co się dowiedziałam umówiłaś się jeszcze na romantyczne śniadanko przy kawie. — prychnęła.
— Skąd ty to do cholery wiesz? — momentalnie podniosłam się, a materac wydał z siebie przeciągły jęk. — To nie jest żadne romantyczne śniadanko! — zarumieniłam się.
— Jasne, że nie jest — westchnęla z sarkazmem w głosie czarnowłosa wychodząc z łazienki, z zawiniętym wokół głowy ręcznikiem.
— Czy Was wszystkie popierdoliło? — zaśmiałam się. — Macie jakąś jebaną moc jasnowidzenia? — wstałam z łóżka, udając niesamowicie przejętą. Teatralnie złapałam się za serce.
— Jeżeli się nie mylę cała klasa już wie. Ten idiota lubi się chwalić.
— Chwalić czym?
— Nie każdy ma szansę iść na kawę z fajną łaską.
Parsknęłam śmiechem.
Ja? Fajną laską? Ujełabym to inaczej.
Spojrzałam na zegarek. Dochodziła siódma. Ta dziewczyna naprawdę ma manię punktualności i nienagannego zachowania.
__~♦~__
Kiedy weszłam do kawiarni, czekał w niej już na mnie Levis. Ubrany był w jasnoniebieską koszulę, skórzaną kurtkę i najwyklejsze dżinsy.
— Cześć. — szybko podniósł się z krzesła, gdy mnie zauważył.
Objął mnie, szybkim gestem i zaprowadził do stolika. Odsunął krzesło bym mogła spokojnie usiąść.
— Dżentelmen. — spojrzałam na niego zalotnym wzrokiem. Przechylił nieco głowę i uniósł kąciki ust, w uśmiechu.
— Co bierzesz?
— Właściwie to tradycyjnie wezmę małą czarną. — puściłam mu oczko.
— W porządku, w takim razie ja wezmę.
zadziorną niebieskooką blondynkę, siedząca. a przeciwko mnie — oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
Dalej rozmowa potoczyła się gładko. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Tradycyjnie. Był naprawdę miły, wydawał się mieć tematy, a w jego towarzystwie nie było czasu na nudę.
Czas leciał bardzo szybko.
Zoorientowałam się, że dochodzi dziewiąta.
__~♦~__
Po zajęciach stwierdziłam, że podszebuję odrobiny czasu dla siebie. I nie chodziło tu o to, że moje obecne towarzystwo mnie przytłaczało, czy czułam się przy nich nieswojo. Zwyczajnie musiałam przemyśleć niektóre rzeczy.
Co właściwie wydarzyło się w ciągu ostatniego miesiąca?
Wszystko się zmieniło.
Wszystko.
__~♦~__
Spacerowałam spokojnie przez kamienistą ścieżkę, obserwując jak zmienia się środowisko wokół mnie.
Słońce powoli zachodziło za linię horyzontu. Niebo przybrało pomarańczowe i czerwone barwy.
Usiadłam na jednej z ławek, pozwalając sobie na chwilę relaksu.
Poczułam ścisk w gardle. Ktoś zacisnął mocną pięść na mojej szyi. Gość szarpnął za moje włosy, a moja głowa automatycznie przechyliła się do tyłu.
— Trochę się zabawimy, malutka. — położył dłoń na moich ustach.
Wygięłam rękę i strzeliłam kolesiowi z łokcia z brzuch. Zwinął się z bólu, przez co zyskałam na czasie.
Boże, dzięki.
Rozejrzałam się. I nie dostrzegłam pomocy.
Złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie.
— Nie poszło po twojej myśli co? Mała suka. — strzelił mi w twarz.
Kurwa, kurwa, kurwa.
— Odpowiesz? Czy potrzebujesz zachęty? — podpuszczał mnie.
— Nie mam ochoty marnować na ciebie swojego zajebistego głosu, fiucie. — splunęłam na niego — Jeszcze nabawię się chrypki. — zaśmiałam się szorstko.
Wiedziałam co robię.
Planowałam go wkurwić.
Odciągnąć od planów.
I mi się udało.
— Dziwk-a! — nię zdążył dokończyć, a rozległ się jedynie jęk, kiedy z moje kolano obiło się o jego krocze.
Podczas ucieczki, udało mi się zapamiętać wygląd mężczyzny. Łysa głowa, ostre rysy twarzy, dres.
Ile sił w nogach pobiegłam w stronę akademika
___________________________________________________________
Wiem, że rozdział jest okropnie krótki. Kolejny jest już w drodze. Postaram się, żeby był nieco bardziej wyczerpujący. Była długa przerwa, ale powracam i mam do was ogromną prośbę.
Jeśli czytasz, zostaw po sobie ślad. Chce się rozwijać więc w komentarzu wytknij mi moje błędy!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro