Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1.

Drzwi otworzyły się, czemu towarzyszył cichy pomruk, upewniający mnie o pochłaniającej metal rdzy. Biorąc w rękę moją podręczną, skórzaną torbę powoli weszłam do pociągu. Obróciłam się i szybkim krokiem zaczęłam zmierzać w stronę najprawdopodobniej jedynego wolnego miejsca w ośrodku transportu.

Czułam na sobie wzrok innych ludzi, czego powodem był najprawdopodobniej mój dość kontrowersyjny wygląd.

Ubrana byłam w czarny, koronkowy crop-top, na którego nałożona była chroniąca mnie przed zimnem, również czarna kurtka, do której ramion przyczepione były delikatne, srebrne ćwieki.
Moje długie nogi ładnie podkreślała spódnica, sięgająca mi do połowy ud. Zakrywała ona część tatuaży oplatających je. Także czarne, wysokie, wiązane buty podwyższały moje marne 160, o 10 centymetrów. Długie, lekko falowane blond włosy spływały niczym leniwy wodospad po moich plecach.

Usiadłam spokojnie na fotelu, zakładając nogę, na nogę. Krajobraz za oknem tworzyły żywo zielone liście drzew, kołyszące się nieco na wietrze i płynąca pod mostem, cicho chlupocąca rzeka. Układając się wygodnie na wybranym miejscu, wyjęłam z torby telefon.

Przeglądałam media społecznościowe, które były tak bardzo pochłaniające i ciekawe, że zasnęłam.

___~♦~___

— Psieplasam... plose pani..? — usłyszałam cichy, dziecinny głosik, zakłócający mój sen.

Otworzyłam oczy, ukazując moje niebieskie tęczówki i zobaczyłam brązowowłosą, dziewczynkę. Brunetka wyglądała na około 6 lat, miała duże, brązowe oczy i długie, podkręcone rzęsy. Aniołek.

— ...ci to miejsce jest wolne? — kontynuowała, wskazując swoim małym paluszkiem i pomalowanym na różowo paznokietkiem, na miejsce koło mnie, na którym leżała moja torba.

— Tak, siadaj. — szybkim ruchem wzięłam swój bagaż i poklepałam zachęcająco ręką siedzenie, by usiadła.

Uśmiechnęła się słodko.

— Jak się naziwas? — zasepleniła, wlepiając we mnie oczka.

— Jestem Isabell. — przedstawiłam się dziewczynce, poprawiając przy tym spódniczkę. — ...a ty?

— Naziwam się Rose. — odpowiedziała uśmiechając się.

Odwzajemniłam uśmiech i pogłaskałam małą kobietkę po główce, roztrzepując nieco jej fryzurę, którą były dwa, urocze kucyki.

Z torby wyjęłam mojego nowego, świeżo kupionego laptopa i uruchomiłam go, klikając przycisk w kształcie kółeczka. Po chwili grzebania w bagażu znalazłam, także słuchawki, które, w momencie znalazły się w moich uszach.

— Cio lobisz? — spytała moja towarzyszka, wpatrując się w ekran.

— Słucham muzyki. — odpowiedziałam, uśmiechając się najsłodziej, jak potrafiłam.

Wyjęłam jedną słuchawkę z ucha i podałam ją Rose, ta przyjęła ją serdecznie i podziękowała, uśmiechając się.

Razem wsłuchiwałyśmy się w dźwięki, dochodzące z urządzenia, kiedy przyszła pora pożegnania. Naprawdę polubiłam tą małą.

Mój przystanek.

  ___ ~♦~___  

Razem z walizką i torbą kroczyłam po chodniku, szukając odpowiedniego adresu.

Dom, za domem, ogród, za ogródkiem...

Wpatrzona w karteczkę z wypisaną ulicą walnęłam w coś, a raczej w kogoś.

— Ał... — pisnęłam cicho.

— Jejku, przepraszam! — podniosła mnie dziewczyna. — ...przepraszam, nie patrzyłam gdzie idę... — uśmiechnęła się do mnie, rudowłosa.

Dziewczyna miała piegowatą twarz, zielone oczy, krótkie, ale zadbane rude włosy i zwiewną, błękitną sukienkę.

— Eh... — westchnęłam. — ...nic się nie stało. — uśmiechnęłam się. — ...ja też nie patrzyłam, gdzie idę... — machnęłam ręką.

Odwzajemniła uśmiech i wyciągnęła do mnie rękę.

— Jestem Mellisa. — oznajmiła.

— Isabell. — uścisnęłam jej dłoń.

Korzystając z okazji, postanowiłam spytać zielonookiej, gdzie znajduje się mój akademik.

— Jesteś stąd? — zaczęłam.

— Studiuje tu. — pokazała rząd białych zębów.

Więc zmierzamy w dobrą stronę.

— Oh, to dobrze się składa! — wyrzuciłam ręce w górę. — ...bo właśnie szukałam akademika! - dokończyłam, śmiejąc się. — Mogłabyś mnie tam zaprowadzić? - spytałam.

— Jasne, chodź. — obróciła się na pięcie i zamachnęła ręką, zachęcając mnie do pójścia razem z nią.

Przez chwile szłyśmy w ciszy, a ja pozwalałam Mellisie się prowadzić.

— Jaki kierunek? — spytała nagle rudowłosa, cały czas uśmiechając się promiennie.

— Architektura. — odpowiedziałam krótko.

—  Piona-a! — przybiłyśmy piątkę, co informowało mnie, że będziemy razem z Mellisą uczęszczać na te same zajęcia.

___ ~♦~___  

  —   Proszę, to pani pokój. Będziesz mieszkała razem z dwiema koleżankami z twojej klasy. — dyrektorka szkoły, po uzupełnieniu wszystkich papierów zaprowadziła mnie pod drzwi  pokoju w którym spędzę następne parę lat.

Gdy starsza kobieta wróciła do swoich obowiązków, ja jeszcze chwilę stałam przed białymi drzwiami, zastanawiając się czy wejść. Na jasnej powierzchni wisiała tabliczka.

~ Kate Price ~ Mellisa Wright ~

Niedługo się to zmieni. Dodatkowo pojawi się również  Isabell Walkers...  — uśmiechnęłam się sama do siebie.

Ale zaraz. Mellisa Wright? Czyżby to ta Mellisa?

Nie czekając dłużej, nacisnęłam pozłacaną klamkę i weszłam. 

Moim oczom ukazał się duży pokój. Ściany były pomalowane śnieżno-białym kolorem,  podobnie jak łóżka i meble. Na jasnych panelach rozłożony był również biały, krótkowłosy dywanik. Ogromna szafa zajmowała miejsce zaraz przy wejściu do pomieszczenia. Większość ściany na przeciwko drzwi zajmowało okno, które przyozdabiały białe zasłony. Na parapecie stała, także nie mała hodowla kaktusów, różnej wielkości. Na przeciwko szafy znajdowały się drzwi, najprawdopodobniej prowadzące do łazienki. Cały pokój układał się w kształt odwróconej litery "L". 

Wybrałam łóżko (a właściwie mi je przydzielono, bo reszta była zajęta), które położone było najbliżej łazienki. Do mojej dyspozycji należała także mała szafeczka nocna, na której stała biała lampka.

Usiadłam na "wybranym" przeze mnie miejscu i zaczęłam się rozpakowywać, kiedy drzwi uchyliły się pod ciężarem czyjeś ręki, znajdującej się na klamce. Usłyszałam ciche, dziewczęce chichoty dochodzące zza drugiej strony drzwi. Uchyliły się, a w ich progu stanęła wysoka brunetka o jasnej karnacji, a za nią Mellisa.

Rudowłosa szybko ominęła dziewczynę, aby mnie uścisnąć.

  ___ ~♦~___    

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro