#6
Elias pov
Kiedy dziewczyny zamknęły się w pokoju postanowiliśmy z chłopakami, że ugotujemy coś Chise, żeby mogła zregenerować siły. Przeszukaliśmy kuchnię w poszukiwaniu jakichś przepisów, ale nic nie znaleźliśmy. Simon wyciągnął z kieszeni spodni dziwne, nowoczesne urządzenie.
-Co to jest??- zapytałem.
-To jest tak zwany telefon. Powinieneś coś takiego kupić Chise, a tobie też by się przydało.
-Do czego to służy?
-No, do wielu rzeczy. Na przykład można się porozumieć na odległość, jeżeli druga osoba także ma to urządzenie. Jest tam też jakiś internet, a tam można znaleźć wszystko! Od przepisu kuchennego do ciekawego artykułu na temat śmierci Chise Hatori.
-Coooo?! Chise jest uznawana za martwą?!
-Przecież tam gdzie ją kupiłeś to była sprzedaż nielegalna, a ona raczej nikomu nie mówiła o swoim postanowieniu.
-Potem mi to dasz przeczytać w obecności mojej oblubienicy, a teraz dawajta przepis!
-Dobra, poczekaj.- powiedział Simon stukając w urządzenie. Jak ono się nazywało? Zresztą, nieważne. Po paru chwilach Simon pokazał mi mini maszynę z wyświetlającym się przepisem. Pierwszym krokiem było rozbicie jajek oddzielając żółtko od jajka. Próbowałem sobie przypomnieć jak to robiła Silky, ale nie umiałem sobie przypomnieć. Simon stłukł jajko i włożył jego zawartość do miski. Następnie postępował zgodnie z przepisem robiąc przy tym straszny syf. Mąka sypała się po podłodze, masło wylądowało z dwadzieścia razy na podłodze, a stół wyglądał jak fontanna mleka. Kiedy Simon stwierdził, że skończył, włożyłem ,,ciasto'' do piekarnika, kiedy nagle coś wybuchło i zaczęło się dymić. Nagle Angelica wraz z Chise wybiegły z pokoju.
-ELIAS SKURWYSYNIE ODKUPUJESZ MI PIEKARNIK!!! CO WY DO CHUJA ROBICIE?!?!?!
-Oh, hey Angelica. TO BYŁ SIMON!!!
-A W RYJ CHCESZ?!!
-Hehe uspokójcie się, gniew to grzech...- wtrącił się Simon.
-STUL PYSK, BO SKOŃCZYSZ JAK ELIAS!!!!- wytyczała Angelica dając wpierdol mi i Simonowi.
Chise pov
Kiedy patrzyłam na tą sytuację starałam się nie wybuchnąć śmiechem. Elias i Simon stękali z bólu kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć i zastałam tam Lindela.
-Chise, jak dobrze musisz mi pomóc, mamy kłopoty.
~~~~~
Ohayo, jak tam mijają wakacje? Mam nadzieję, że dobrze. Przepraszam, że część rozdziału wygląda inaczej niż początek, ale część piszę na telefonie, a część na kompie słuchając Blackpink, Nightcore i opening'ów min. z Kuroshitsuji. Rozdziały może w końcu będą się pojawiać częściej... Może pomyliłam parę wątków z powodu braku weny i długiej przerwy... Heh miłych wakacji!
Pozdro, Matrix QwQ
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro