Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2.

„Nie każde marzenie jest właściwe, ale każde da się spełnić"

Taehyung spojrzał z uśmiechem na Yoongiego, który trzymał go obecnie za włosy i szarpał by młody tygrys mógł wzmocnić swoje ruchy językiem, a jemu samemu mogły przynieść większą rozkosz. I to wcale nie było tak, że szaro włosa księżniczka nie dawała rady, po prostu uwielbiała droczyć się ze swoimi klientami.

A tych klientów miał dwóch.

I nigdy nie żałował tego, że trafił pod skrzydła Jungkooka oraz fakt, iż był prywatną, wyuzdaną szmatą. Miał z tego korzyści, był bezpieczny i adorowany przez wszystkich. I nawet kiedy sam Jeon przestał korzystać z jego usług on nie zaprzestał zabawiać się z mężczyznami z gangu. Wręcz przeciwnie.

Min Yoongi i Jung Hoseok. Jedne z ważniejszych osób w całej grupie. Ten sam duch, ta sama przebiegłość, zupełnie inne charaktery. I to Kim w nich pokochał, dlatego też to oni mieli prawo dotykać jego idealnego ciała kiedy tylko mieli ochotę. Fakt, faktem, mężczyźni za sobą nie przepadali, a świadomość, że mają tą samą, seksowną kicie tylko wzmacniał barierę, którą przed sobą stawiali.

Nie raz walczyli o względy tego chłopaka z białymi kłami, lśniącymi, pomarańczowymi ślepiami. Karmelowa skórą stawała się ich ulubionym płótnem, które ozdabiali na milion sposobów, najczęściej decydując się na czerwone, krwiste wręcz malinki czy dwie dziurki po śnieżnobiałych kłach.
Taehyung przez tą zaciekłą walkę czuł się tylko lepiej i pozwalał im na wszystko od zwykłego całowania, chodzenia za rączkę, waniliowego seksu, poprzez testowanie nowych pozycji i miejsc, kończąc na wiązania, podduszaniu czy przebierankach.
Nie raz też zdarzyło się, że kończyli w trójkącie, ale to już troszeczkę inna kwestia.

Najwazniejsze, że węże traktowali go jak bóstwo, a on nie musiał zadowalać mało znaczących osób, od tego były idiotki chcące dostać się do serca Jeona.
Śmieszne.

— Kurwa mać... - Yoongi przestał dociskać chłopaka do swojego krocza by ten mógł się odsunąć i poczekać aż kilka ruchów dłonią sprawi, że całe nasienie wyląduje na jego buzi. To nie było nic nowego. Yoongi uwielbiał takie widoki i kicia już dawno rozpracowała co robić by hyung był zadowolony.

I już kilka minut po wszystkim siedział mu na kolanach, wdychając ostry zapach jego perfum, które zresztą ubóstwiał. Jego dłonie zaczęły bawić się farbowanymi włosami mordercy, który głaskał jego uda.

— Jungkookie już wrócił? — spytał patrząc w jego zielone tęczówki.

— Wrócił.

— I co? Udało mu się i tym razem?

— Można tak powiedzieć — wzruszył ramionami, kładąc głowę na ramieniu chłopaka.

— Co masz na myśli hyungie?

— Nie znaleźli tej kanalii, ale mają pieniądze, dużo tropów i Jin wspominał coś o jakimś chłopaku

— Chłopaku? Mają zakładnika?

— Chyba — mruknął, tworząc dużą krwawą malinkę na jego szyi. Taehyung zagryzł wargę i kiwnął głową, zaraz mocno wtulając się w większe ciało. I nawet jeśli był tygrysem, i powinien być waleczny, Kim kochał czułości. Czasami był po prostu małą kicią.
Zresztą nie raz już udowadniał, że jest cholernie wszystkim tu potrzebny. Dlatego też Jungkook miał do niego tak duży szacunek. W końcu plan był taki, że Kim będzie do odstresowania się przez niego, a realia są zupełnie inne.
Taehyung jest naprawdę świetny jeśli chodzi o ciche morderstwo i dodatkowo ma bardzo świetny węch co tylko pomaga im podczas misji. Co prawda, nie biorą go na każdą, ale sam fakt, mówienia pozytywnych rzeczy przez młodego smoka powoduje, że inni uznają go za geniusza.

Pukanie rozległo się nagle po całym pokoju, co było niespodziewane. Gdyby był to Jungkook po prostu by wszedł, a nikt inny nie ma odwagi pukać do jego drzwi. Zszedł z kolan kochanka, poprawił swoje białe spodnie z dziurami i zaraz otworzył drzwi już chcąc okrzyczeć osobę, która mu przerywa.
Słodki zapach dotarł do jego nozdrzy powodując nagłą euforię. Spojrzał na Seokjina i blondyna, który cały drżał, stojąc obok niego.

— ...Hyung? Stało się coś?

— Jimin będzie z tobą mieszkasz przez kilka dni, dobrze? — spytał z delikatnym uśmiechem i wskazał na chłopaka — Nie mamy obecnie pokoju, który odpowiadał by Jeonowi, więc uznał, że twój będzie najlepszy. Kilka dni. W tym czasie zdążymy zrobić jego własny tak jak Jungkook by chciał.

Taehyung zwrócił swoje kocie oczy w kierunku blondyna, który drżał i co jakiś czas przecierał oczy. Dla Kima to był zupełnie normalny widok, w końcu większość kobiet, które tu sprowadzono na początku też zostały zabrane wbrew woli. Jednak tym razem czuł niepokój i smutek z powodu chłopaka.

Pokiwał kilka razy głową i otworzył szerzej swoje drzwi by blondyn sam, bez słowa wszedł do środka i stanął do środka nie wiedząc co ze sobą zrobić.

Yoongi lustrował go wzrokiem i musiał przyznać, że chłopak faktycznie jest piękny, tak jak słyszał. Niebieskie tęczówki, blada cera, pulchne usteczka, które były pogryzione zapewne przez młodszego. W zupełności rozumiał dlaczego Jeon zdecydował się na wzięcie go do siebie.
Taehyung uśmiechnął się przyjaźnie. Podszedł do Yoongiego łapiąc go za dłoń i każąc mu tym samym wstać.

— Kochanie, zostawisz nas sam? Chce go poznać — Taehyuung uwiesił się ma szyi węża, uśmiechając się do niego. Yoongi tylko westchnął i kiwnął głową, co spotkało się z kilkoma pocałunkami na jego linii szczęki. Gangster z małym uśmiechem wyszedł z pokoju swojej kici, tym samym zostawiając przerażonego koguta z drapieżnym tygrysem sam na sam. I wiedział, że gdyby Taehyungowi chłopak nie przypadł do gustu po prostu by go rozszarpał. Jedyne co go w tym powstrzyma to fakt iż młody smok go potrzebuje.

— Więc... — Kim przechylił głowę w bok podchodząc do dygocącego chłopaka — ...pięknie pachniesz — mruknął, wciskając twarz prosto w jego szyję by móc się zaciągnąć tą słodyczą. Jimin stał jak słup bojąc się zrobić kroku w tył. Taehyung jednak miał świadomość w jakim stanie się znajduje — Jimin, tak? — upewnił się, że Jin powiedział mu prawdę, kiedy chłopak kiwnął głową — Jestem Taehyung, choć to zapewne wiesz. Nie musisz się martwić w moich pazurach nic ci nie grozi — odparł z pewnym uśmiechem po czym posadził chłopaka ma łóżku.

Blondyn ani drgnął. Kim wcale mu się nie dziwił, choć on zachowywał się inaczej gdy został tu sprowadzony. Tygrys obserwował koguta z nie odgadnioną ciekawością na twarzy. Poprawił swoje kręcone, szare włosy i otworzył ogromną szafę. Stanął na palcach by z najwyższej półki zdjąć puchaty biały koc, który zaraz znalazł się w dłoniach zdziwionego chłopaka.

— Zrobię ci meliski na uspokojenie, co ty na to? — spytał siadając obok blondyna, który spiął się jeszcze bardziej — A raczej powiem by ktoś ci zrobił. Wybacz, ale nie ufam ci na tyle by cię zostawić, a chce jeszcze żyć — zaśmiał się — Zaraz znajdziemy coś do spania dla ciebie, okey?

— Dobrze — słodki, delikatny głos dotarł do uszu  tygrysa, rozczulając go jeszcze bardziej — ...Dziękuje panie Taehyung...

— Ah słońce! Mów mi Tae! Per "pan" brzmi tak stara — zachichotał — Zadbam o ciebie, a potem pogramy w pytania, co ty na to? Ja dowiem się czegoś o tobie, a ty o miejscu tutaj.

Chłopak nic już nie powiedział, jedynie spuścił główkę w dół i zacisnął palce na przyjemnym materiale. Nie rozumiał dlaczego ów Taehyung zachowywał się tak... ciepło w stosunku do nie. Porównanie go do tego ognistego chłopaka, którego spojrzenie tworzyło wręcz na jego ciele poparzenia, a głos do teraz rozbrzmiewał w jego uszach, powodując dziwne dreszcze, przechodzące prze kręgosłup, było głupim pomysłem. Tygrys, mimo swej dominacji, którą czuł w powietrzu, zachowywał się z pewnego rodzaju troską.

Przypilnował by nie oblał się gorącą mieliską, razem wzięli kąpiel, chodź to było również niekomfortowe. Bo nie dość, że to była pierwsza taka intymna sytuacja to jeszcze widząc ciał Taehyunga, gładkie. piękne, umięśnione i pełne malinek, poczuł dziwną zazdrość i chęć posiadania tego co tygrys. Ale Jimin nigdy się do tego nie przyzna. Zjedli razem chrupki bekonowe, które szarowłosy jadł z mniejszym zapałem niż kurczaczek, który sam o nie poprosił. I na koniec Jimin wylądował w jednym łóżku z chłopakiem, ubrany w koszulę i bieliznę , owinięty kocykiem i kołdrą. Wgapiał się w ekran laptopa, próbując skupić się na filmie, a nie na fakcie jak bardzo chciał zniknąć.

Łzy napływały mu do oczu na samą myśl jak w beznadziejnej sytuacji jest. Porwany,  zamknięty, pozbawiony wszystkiego co miał, na co pracował. Zapewne niedługo zostanie mu odebrane dziewictwo i resztki godności. W końcu o to chodziło mafiozie, tak? Jimin miał być zabawką. Chłopak pociągnął ponownie nosem, nie zauważając, że sam Jeon Jungkook pojawił się w pokoju. Jego ostry zapach dotarł do nozdrzy blondyna po chwili, a dokładniej kiedy Taehyung rzucił krótkie "wynoś się, przeszkadzasz nam".

Chłopak miał inne plany, bo już po chwili nadgarstek niebieskookiego znalazł się przy jego ustach.
Jimin w tamtym momencie nie wytrzymał i mimo, że można by rzec, iż Jeon nic mu nie zrobił, chłopak wybuch płaczem, od razu przylegając do boku tygrysa i próbując u niego schować się przed całym światem. Wpadł w histerię, nie mógł złapać oddechu, cały drżał. Bał się cokolwiek powiedzieć, a tym bardziej unieść głowę w górę  i spojrzeć na smoka.
Taehyung objął go, zaczynając gładzić jego plecy.

— Wyjdź Jeon, on nie jest gotowy na takie spotkania.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro