Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8; zgoda

Czerwonowłosy siedział na hebanowej kanapie przykryty kocem w kolorze miodu. Gruba, czerwona bluza z Crimsonem Riotem była mocno przemoczona, lecz pomimo nalegań Uraraki aby zdjął mokre ubranie, Kirishima stawiał przy swoim, niechcąc jej ściągnąć. W rękach trzymał ciepły kubek z wizerunkiem All Mighta, w którym znajdowała się jego ulubiona owocowa herbata z dwoma łyżeczkami cukru.

Twarz alfy była czerwona, a na policzkach wciąż były widoczne ślady łez, które dopiero od niedługiej chwili przestały wypływać z czerwonych oczu. Włosy były roztrzepane w nieładzie przez szybki bieg oraz fakt, że dopiero zaczynały robić się suche. Oczy były podkrążone, a białka choć powinny być – tak jak sama nazwa wskazuje – białe, były w kolorach oczów i włosów młodego dorosłego.

Zielonowłosy bohater obejmował dawnego kolegę z klasy ramieniem, lecz już od dziesięciu minut nie wiedział co powinien mówić. Nie zdziwiła go informacja, że Bakugou chcę oddać dziecko. Blondyn nigdy nie przepadał za dziećmi i sam nie chciał mieć własnych. Gdy tylko dowiedział się, że jest omegą był naprawdę zrozpaczony. W końcu w jego przypadku najlepiej, aby był betą. Jednakże los miał do niego inne plany i teraz cierpiała przez to kolejna osoba.

Izuku współczuł Eijirō. Czerwonowłosy zasługiwał na kogoś dobrego i czułego. Kogoś kto potrzebuje bliskości, kocha bezgranicznie oraz chcę założyć rodzinę. Katsuki nie był taką osobą. Był niezależny i nie chciał aby inni się nad nim pochylali. Nie potrzebował rodziny, na co wskazywał fakt, że wciąż nie dał się naznaczyć Kirishimie. Starszy również nie przepadał za wszelkimi czułościami, nie sądził iż jest to mu potrzebne. Byli zupełnymi przeciwieństwami i Midoriya wciąż się zastanawiał jak to w ogóle możliwe, że dwójka bohaterów się zeszła.

— Nie sądzisz, że powinniście sobie całkowicie odpuścić siebie? — Zielone tęczówki spotkały się z tymi czerwonymi. Pierwsze były niepewne, drugie zaś zszokowane. Uraraka która siedziała na fotelu obok kanapy, również nie rozumiała co jej narzeczony ma na myśli.

— O czym ty mówisz? — wydukała wciąż w niemałym szoku. Zawsze myślała, że jej partner kibicuje Katsukiemu oraz Eijirō. Nigdy nie wydawał się negatywnie nastawiony do ich związku, więc jego słowa sprzed chwili nie miały żadnego sensu.

— No bo... Ochacko powinnaś wiedzieć o co mi chodzi. Kacchan nie jest osobą, która potrzebuje dużo czułości. Potrafi sam sobie poradzić w życiu bez większych problemów, a Kirishima-kun jednak potrzebuje miłości. Jest osobą ciepłą, towarzyską i bardzo kochaną. Niestety Kacchan taki nie jest. Nie pasują do siebie.

— Izuku. — Dziewczyna westchnęła patrząc na niego smutno. — Pomyśl o tym w inny sposób. Bakugou może jest mało otwarty, ale jestem przekonana że kocha Kirishime i chcę z nim być. Takie osoby jak on też potrzebują czułości. On też musi się czasami do kogoś przytulić i wygadać. Gdy nie ma takiej osoby, radzi sobie z problemami w inny, często niekorzystny dla siebie bądź innych, sposób. Ja wiem, że dla nas może być to trudne do pojęcia zważywszy na to jaką stronę pokazuje nam, ale Kirishima jest kimś wyjątkowym. Kimś przy kim Bakugou czuję się dobrze i bezpiecznie.

Zielonowłosy chciał coś powiedzieć, jednak przeszkodziło mu nagłe zerwanie się Eijirō. Chłopak i jego partnerka byli zaskoczeni nagłym ruchem czerwonookiego, który w tej chwili wyglądał na poruszonego. Odłożył prędko kubek z herbatą na szklany stolik znajdujący się przed kanapą, a następnie ruszył w stronę drzwi wejściowych. Uraraka ruszyła za mężczyzną aby go powstrzymać. Mimo wszystko wciąż był cały przemoczony i powinien się teraz zagrzewać. Do tego przecież Bakugou miał po niego przyjść. Mogą się niepostrzeżenie wyminąć, a to nie byłoby miłe ani dla jednej, ani dla drugiej strony.

— Nie zatrzymujcie mnie — powiedział poważnym głosem czerwonowłosy, w międzyczasie ubierając – również mokre – buty.

Gdy był gotowy do wyjścia, otworzył prędko drzwi i nie wiele myśląc wyszedł na klatkę schodową. Odwrócił głowę w stronę schodów, a na ich końcu zobaczył, równie przemoczoną omegę. Jego omegę. Chłopak miał nierówny oddech, co dawało do zrozumienia, że biegł. Szara bluza, którą miał na sobie należała do Kirishimy, przez co bohaterowi zrobiło się ciepło na sercu. Włosy dorosłego leciały mu na twarz, a policzki były rumiane od zimna, które panowało na zewnątrz.

Pomiędzy chłopakami była cisza, w której był słyszalny tylko oddech Katuskiego. Wyższy wpatrywał się w stojącego na schodach w szoku, a Ochacko, która stała w drzwiach od mieszkania uśmiechając się pod nosem zadowolona, że jej plan wypalił. Starszy zaczął kroczyć w stronę partnera pomału, jakby bojąc się że go wystraszy. Zagryzł delikatnie wargę z nerwów, jednak młodszy nic nie robił. Stał tylko w miejscu obserwując każdy ruch ukochanego dokładnie.

— Czemu jesteś mokry? — szepnął Bakugou. Nie rozumiał do końca dlaczego Eijirō wygląda jak zmokły pies, skoro nie było go od kilku dni. Po co ktoś chciałby wychodzić w taką pogodę?

— Bo byłem na zewnątrz. Myślałem.

— O czym?

— O nas. O tym, czy jeszcze mnie kochasz.

Katsuki zaśmiał się krótko i przytulił do chłopaka. Tamten objął go swoimi silnymi rękami i nie chciał już nigdy puścić. Czuł, że ma swój cały świat w ramionach. Oczy zaszkliły się mu ze wzruszenia. Cieszył się. Bardzo się cieszył, że znów może być z omegą, która tak pięknie pachniała pierniczkami.

— Nigdy nie przestałem cię kochać.

~^~

Witam!

Wybaczcie za brak rozdziału w środę, ale ostatnio mam dość mało czasu i nie wyrabiam się z wieloma rzeczami.

Będę się starać jednak dodawać rozdziały tak, jak powinienem ale nic nie obiecuje.

Wybaczcie!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro