Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2; pocieszenie

— Co? — Tylko tyle Bakugou zdołał wypowiedzieć. Czuł jak jego ciało dygocze od nadmiaru złości jaka się w nim zbierała. Jak Kirishima mógł coś takiego w ogóle powiedzieć!?

— Mam na myśli... Jesteś chory, Kat-.

— Zamknij się! — krzyknął, a w dłoniach pojawiły się iskry. — Pozbędę się bachora i będzie po sprawie!

Kirishima przeraził się. Wiedział co w stanie jest zrobić blondyn jeśli coś, albo ktoś stanie na jego drodze. Był młodym bohaterem, który miał wiele marzeń, a dziecko mogło je z łatwością popsuć.

— Bakugou, porozmawiajmy na spokojnie. — Alfa spojrzała na niego prosząco. — Nie chciałem cię zranić. Chce dla ciebie jak najlepiej.

— Więc pozwól mi się go pozbyć!

Czerwonooki buzował od nadmiaru emocji, a czerwonowłosy zestresował się jeszcze bardziej. Nie chciał aby jego ukochany zrobił coś głupiego czego będą żałować. Pomału zaczął podchodzić do omegi, utwardzając swoją skórę na dłoni. Niższy patrzył na młodszego z mordem w oczach, jednak nie robił żadnych gwałtownych ruchów. Z każdym krokiem Eijirō, Katsuki uspokajał się coraz bardziej. Gdy ten złapał jego dłoń i przyciągnął do siebie, starszy wtulił się w ciepłe ciało partnera, a do oczu napłynęły mu łzy, których nie chciał pokazywać, co skutkowało tym, że stał z twarzą w zagłębieniu jego szyi.

— Nie chciałem cię urazić, kochanie — szepnął cicho naturalny brunet. — Ale wiesz o co mi chodzi. Wiem, że bycie bohaterem było twoim marzeniem i, że chciałeś wszystkim udowodnić, iż będąc omegą również możesz być tak świetny jak alfa, ale nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli. Pomimo tego proszę, nie rezygnuj z tego bobasa. To nasze dziecko, a ja pragnę mieć taką małą kluskę z tobą. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Kocham cię.

Bakugou nie był w stanie nic powiedzieć. Słowa, które wypowiedział przed chwilą Kirishima, były prawdą, przez to bolały go tak niemiłosiernie. Chciał być najlepszą omegą, a stał się jeszcze gorszy, niż przeciętna osoba jego hierarchii. Nie był oznaczony, miał mieć dziecko z osobą, która go kochała naprawdę mocno, a on nie był pewny uczuć co do niej, oraz był prawie głuchy. Gorzej być nie mogło.

— Powinienem zakończyć moją karierę? — Głos blondyna zadrżał ujawniając jak bardzo się bał. Czerwonowłosemu było przykro, gdyż rzadko widywał swojego partnera w takim stanie. Przytulił go mocniej i pochylił się nad jego uchem.

— Nie. Na razie nie. Jak ciąża zacznie się rozwijać to wtedy. Pójdziemy jeszcze do lekarza, aby sprawdzić co z twoim słuchem i wtedy zadecydujemy. Ale bądź ostrożny. Teraz żyjesz za dwóch, jasne?

Młody chłopak skinął głową. Oboje wiedzieli, że to będzie ciężkie dziewięć miesięcy. Bakugou w końcu nie mógł się denerwować za dużo, co było całkowicie sprzeczne z jego naturą. Wiedział, że będzie miał nałożone różne ograniczenia, a sama myśl o tym go irytowała. Z drugiej strony miał wsparcie ukochanego, czyli coś co będzie teraz najbardziej potrzebne. Sam Eijirō również był przerażony wizją zbliżających się miesięcy, jednak siłę dawała mu myśl zobaczenia za ten czas małego dziecka w jego ramionach. Do tego liczył, że może w tym czasie Katsuki zgodzi się na oznaczenie. To było jego najbliższe marzenie. Kochał agresywnego chłopaka jak nikogo innego i czuł, że to właśnie on jest przypisaną mu omegą. Jego zapach świątecznych pierniczków był śliczny, a z jego pomarańczą, zgrał się idealnie. Pachnęli jak święta, a one zaś kojarzyły się młodemu chłopakowi z rodziną. Czuł, że mógłby mieć z blondynem tak idealną rodzinę, jak idealnie pasowały do siebie pomarańcza oraz pierniczki.

— Już okej? — zapytał w końcu gdy stali tak kolejne minuty. Nie uzyskał jednak żadnej odpowiedzi. — Katsuki?

Popatrzył na blondyna, a obraz, który ujrzał złamał mu serce. Czerwonooki stał wtulony w młodszego, ściskał mocno jego koszulkę, a twarz była zalana łzami. Białka w oczach chłopaka były czerwone, oraz policzki i nos nabrały różowego koloru. Oczy świeciły mu się przez słoną ciecz, która się w nich znajdowała, a na policzkach były widoczne mokre ścieżki. Wyższy nie wiedząc co zrobić uniósł delikatnie podbródek omegi i złączył ich w usta delikatnym pocałunku. Całował starszego tak, jakby przy mocniejszym ruchu miał się rozpaść. Kciukiem gładził delikatnie jego policzek, zgarniając resztki łez znajdujących się na nim. Już po chwili stał z powrotem przytulając wybranka swojego serca, do siebie.

— Już okej. — Bakugou przytaknął odsuwając się od Eijirō. Chłopak puścił go niechętnie nie do końca ufając słowom starszego. Wiedział, że wszelkie myśli będą nawiedzać jego partnera przez długi czas, jednak sam był zagubiony w tej sytuacji, więc nie wiedział do końca co ma na to poradzić.

Wiedział jedno: musi dopilnować, aby Katsukiemu przez najbliższe dziewięć miesięcy nie stała się żadna krzywda.

~^~

Jak wam się podobał kolejny rozdział?

Ja tu do was tylko z szybką informacją, że rozdziały pojawiają się w niedzielę i środy!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro