Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13; szpital

Dzień, w którym Kirishima oświadczył się swojemu – wtedy jeszcze – chłopakowi był niesamowicie dobry, jednak ku ich nieszczęściu szybko został zamglony przez złe informację. Stan Bakugou pogarszał się. Początkowo blondyn starał się to ukrywać i nawet mu to wychodziło. Wstawał siłą z łóżka, pomimo iż był bardzo słaby. Prędko łykał tabletki, aby gorączka zeszła i przy Eijirō udawał jakby wszystko szło w lepszym kierunku. Jadł nawet posiłki, jednak potem one i tak kończyły w toalecie. I to nie tak, że Katsuki robił to specjalnie, co to to nie. Jego organizm po prostu prędko reagował odruchami wymiotnymi i gdy tylko kończył jeść musiał to zwrócić. Nie podobało się mu to, lecz nie chciał nic mówić ukochanemu. Wiedział, że czerwonowłosy zaraz zacznie się martwić i wszystko wyolbrzymiać, więc obiecał sobie, że sam zadba o to, aby wyzdrowieć jak najprędzej. W końcu na świat już niedługo miał przyjść ich potomek, musiał być w pełni sił aby się nim zająć. Dlatego dbał o siebie. Gdy ukochanego nie było w domu dużo odpoczywał i brał leki. Zakupy zamawiał do domu aby niepotrzebnie z niego nie wychodzić, a sprzątał tylko powierzchownie. I naprawdę długo udało mu się udawać, że wszystko jest w porządku. Kirishima nic nie zauważał i Bakugou myślał, że będzie już tak do końca gdy pewnej nocy chłopak nie dostał drgawek i nagłego wzrostu temperatury. Kręciło się mu w głowie i ciężko oddychało, aż w końcu zemdlał. Obudził się dopiero w południe, w szpitalu. Obok swojego łóżka zauważył narzeczonego, który spał z głową na jego nogach trzymając jego dłoń.

Delikatnie położył wolną dłoń na jego głowę i zaczął ją głaskać uśmiechając się pod nosem. Czuł się bardzo słabo, ale w porównaniu do tego co działo się w nocy mógł stwierdzić, że był zdrów jak ryba. Nie musiał długo czekać, gdy Eijirō obudził się. Gdy tylko trochę oprzytomniał rzucił na Katsukiego zmartwiony ale też zdenerwowany wzrok. Nim tamten zdążył coś powiedzieć starszy westchnął cicho pod nosem rzucając tylko:

— I tak ci nic nie powiem.

— A żebyś wiedział, że powiesz. — Głos Kirishimy był ostry, nieznoszący sprzeciwu. — Kiedy miałeś mi zamiar o tym powiedzieć? Jak już będzie tak źle, że nie dadzą rady cię odratować? A może nigdy i pożegnalibyśmy jakbyś był już martwy!?

— Nie było aż tak źle — mruknął niższy, jednak zaczął się czuć trochę głupio.

— Nie było aż tak źle!? — Był wściekły, jednak pod koniec jego wypowiedzi dźwięki zadrżały delikatnie. — Bakugou miałeś czterdzieści trzy stopni gorączki! To śmiertelna temperatura!

Chłopak milczał. Co powinien na to odpowiedzieć. Że nie chciał go martwić? Przecież czerwonooki byłby jeszcze bardziej zdenerwowany. Powiedziałby mu coś w stylu, że przecież "go kocha i powinni sobie mówić wszystko". Otworzył delikatnie usta, lecz zamknął je już po niedługiej chwili. Nie wiedział co powinien zrobić w tym momencie. Poczuł jak dłoń alfy zaciska się na tej jego, a Kirishima drży delikatnie:

— Kocham cię, Bakugou, nie chcę się stracić. Jak ty byś się czuł na moim miejscu? Chciałbyś żebym milczał, nic ci nie mówił? — Blondyn zdobył się tylko na ciche "nie", lecz to wystarczyło, aby jego partner kontynuował. — No właśnie. Więc dlaczego ukrywałeś to przede mną?

— Nie chciałem cię martwić, Ei.

Nie usłyszał krzyku, zdenerwowanego głosu chłopaka. Dopiero po chwili coś się stało i było to bardzo przyjemne. Eijirō objął swojego partnera tak, że głowa niższego znajdowała się na jego klatce piersiowej. Usta naturalnego bruneta zetknęły się blond czupryną, a już po chwili starszy poczuł delikatnie złożony pocałunek na jego skórze. Następnie policzek wyższego znalazł się na miejscu w którym wcześniej były usta, a do uszu niższego dotarł delikatny, ale zmartwiony głos czerwonookiego:

— Wierzę ci, Katsu. Pewnie na twoim miejscu postąpiłbym podobnie, ale powinniśmy mówić sobie takie rzeczy. Szczególnie gdy nasze życie jest zagrożone. — Po chwili odsunął się od niego i spojrzał mu prosto w oczy. — Lekarze zrobili ci badania. Teraz czekamy na wyniki.

Skinął głową wpatrując się w twarz ukochanego. Podniósł pomału dłoń i położył na jego policzku. Przejechał delikatnie kciukiem po tej części ciała i uśmiechnął się. Alfa oddała gest zadowolona z pieszczoty. Bakugou z całych swoich sił przysunął się do Kirishimy i ucałował jego bliznę nad okiem. Gdy się odsunął zauważył jak policzki młodszego przybierają czerwony kolor. Uśmiechnął się zadowolony z siebie, a następnie ucałował jego nos. Zaczął dawać mu delikatnie pocałunki na całej twarzy zgrabnie omijając usta. Wyższy omamiony zapachem swojej omegi nie wytrzymał i pocałował go namiętnie. Blondyn mruknął zadowolony i oddał pomału pocałunek. Całowali się powoli, ale namiętnie zarazem. Język Eijirō co chwilę delikatnie muskał usta ukochanego, aby te je rozchylił, jednak Katsuki był nieugięty. Do czasu. W końcu nie wytrzymał i rozchylił wargi, a jego partner skorzystał z tej okazji. Zaczął przesuwać mięśniem po całej jamie ustnej narzeczonego, a ten kilka razy wydobył z siebie ciche sapnięcia. Wsunął palce w czerwone kosmyki i przybliżył się do ciała bohatera, tak bardzo jak tylko mógł. Po chwili Kirishima oderwał się od niego i zaczął całować jego szyje, jednak omega zachowała jeszcze resztkę świadomości i odsunęła się od alfy.

— Bo mi się jeszcze tu podniecisz — wydyszał. Czerwonooki zagryzł wargę i odwrócił wzrok. Ciężarny widział, że zrobiło się mu głupio przez co zaśmiał się cicho. Położył swoją dłoń na jego udzie, przysunął się bliżej i szepnął mu do ucha: — Jak wrócimy do domu to ci to jakoś wynagrodzę, kochanie.

Gdy dał nacisk na ostatnie słowo, poczuł jak przez ciało młodego dorosłego przechodzi dreszcz. Był zachwycony tym, jaki wpływ wywiera na niego. Miał nad nim w tej chwili pełną kontrole i podobało się mu to. Bakugou uwielbiał kontrolować innych, a szczególności większych i wyższych w hierarchii od siebie. Odsunął się ud ukochanego, który popatrzył się po chwili na niego, a jego oczy świeciły się, jakby usłyszał najwspanialszą wiadomość na świecie. Bardziej świeciły się chyba tylko wtedy, kiedy Bakugou przyjął jego oświadczyny i zgodził się aby ten go naznaczył. Katsuki zaśmiał się na radość chłopaka i chciał już coś powiedzieć gdy do sali wszedł lekarz. Dwie pary rubinowych oczu zwróciły się w tamtym kierunku i od razu spoważniały. Z niewiadomych powodów powietrze w pomieszczeniu zgęstniało i obojga czuli ucisk w żołądku. Blondyn nie wiedział czemu tak reagował. Skąd ten stres? Owszem, nie wiedział co wyszło na badaniach jednak nie mogło być tak źle, czyż nie?

— Dzień dobry. Widzę, że już się pan obudził, cudownie. Zrobiliśmy panu kilka badań i mamy już pańskie wyniki. Niestety nie są one zbyt dobre. — Starszy poczuł jak ręka ukochanego ściska się na jego własnej, a on sam zagryzł nerwowo wargę. Co to ma znaczyć? — Choroba bardzo pana osłabiła i źle wpłynęła na pańską ciążę. Niestety życie pana jak i dziecka jest zagrożone.

Nagle oddech Bakugou zrobił się nierówny. Wytrzeszczył oczy w niemałym szoku, a już po chwili poczuł jak zakręciło się mu w głowie. Spojrzał na Kirishime, który również pobladł i patrzył się z przerażeniem na chłopaka. Ich życie w jednej chwili zostało zrujnowane. Blondyn przez siedem miesięcy nosił ich potomka aby teraz dowiedzieć się, że ten może umrzeć w każdej chwili. Nie potrafił się pogodzić z tym. To wszystko musiało być nieśmiesznym żartem ze strony lekarza.

— Prawdopodobnie miał pan dużo stresu wciągu tych miesięcy, a choroba wszystko tylko spotęgowała. Można usunąć dziecko i wtedy uratujemy pańskie dziecko, albo możemy spróbował uratować pana i chłopca, jednak jest to bardzo ryzykowne i może nie przeżyć pan, dziecko, albo w najgorszym wypadku wasza dwójka.

Omega już miała zabrać głos, jednak przegoniła go alfa.

— Hej, Katsu. Musisz uratować siebie. — Katsuki spojrzał się szokowany w ukochanego. W oczach Eijirō było widać łzy. — Wiem, że dla ciebie musi to być bardzo ciężkie, dla mnie też jest, ale tak będzie lepiej. Przed nami jeszcze całe życie. Mamy wziąć ślub za niedługo, pamiętasz? — Oczy niższego powędrowały na pierścionek, który znajdował się na jego serdecznym palcu. — Możemy jeszcze spłodzić dzieci. To nie musi być on. Mi też jest przykro, ale tak będzie lepiej, proszę.

— Kiri. — Bakugou uśmiechnął się pokrzepiająco do ukochanego. — Naprawdę myślisz, że to przegram? Nie martw się. Uratuje siebie i naszego syna.

Kirishima już go nie przekonywał. Wiedział, że i tak się nie uda. Skinął więc tylko głową całując delikatnie dłoń ukochanego, a ten podpisał zgodę na operację. Czerwonowłosy chciał coś zrobić, jednak nie było czegoś takiego. Cały jego świat powierzał w rękach lekarzy i sile Katsukiego. Musiał wierzyć, że następnym razem będą już we trójkę.

~^~

No i mamy przedostatni rozdział, który ma aż 1360 słów!

W sumie to przy samej koncepcji nie sądziłem, że będzie aż tak długi. Mam nadzieję, że się wam podobał!

Możecie mi napisać: jak myślicie jaki będzie koniec?

Również mogę wam zdradzić, że już planuje kolejne ff z kiribaku, ale date poznacie dopiero za tydzień!

No to do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro