8.
- H-Haku - próbowałam się opanować i nie wybuchnąć płaczem.
- Tak?
- Lepiej już ruszajmy - powiedziałam spokojnym tonem.
- Jasne... - odpowiedział cicho chłopak.
Zielono włosy podszedł do mnie i tak samo jak przedtem otoczyła nas woda. Po chwili przenieśliśmy się do jakiegoś lasu. Stałam nieruchomo w miejscu i dalej patrzyłam się w ziemię. Z moich oczu wypływało coraz więcej łez. Już nie byłam w stanie ich powstrzymać. Haku zbliżył się do mnie i przytulił mnie. W tym momencie po prostu zaczęłam ryczeć. Wtuliłam się w ramiona chłopaka, nie mogąc się uspokoić.
- Ciiii.... Już dobrze. Jestem pewien, że gdy wrócisz i wytłumaczysz im na spokojnie całą sytuację, to oni ci wybaczą - pocieszał mnie.
- Powiedziałam to wszystko... bo ch-chciałam ich chronić - dalej płakałam - Naprawdę są dla mnie ważni, dlatego właśnie...
- No już, no już... - głaskał moją głowę - Już nic nie mów. Rozumiem...
Staliśmy tak, do puki się nie uspokoiłam. Kiedy z moich oczu już nie wypływała już żadna łza, odsunęliśmy się od siebie.
- Chihiro?
- Hm?
Haku położył dłoń na moim policzku, wycierając resztki łez.
- Ymm... - nagle przestał - Powinniśmy już iść - odsunął się ode mnie, tym samym przestając mnie przytulać.
Trochę zdziwiona, odpowiedziałam:
- Jasne.
Szliśmy kawałek leśną dróżką. W końcu doszliśmy do "schodów" z okrągłych kamieni prowadzących w górę. Doszliśmy nimi do wielkiego głazu. Na jego szczycie znajdowała się szczelina z której wylewała się woda, tworząc wodospad. Było to dosyć dziwne, ponieważ za głazem dalej ciągnął się las. Co oznaczało, że woda wypływa z wnętrza, wielkiego kamienia. Przez lejącą się ciecz, można było zobaczyć jakiś znak. Niestety woda uniemożliwiała odczytanie go.
- Co to za znak? Tam za wodospadem - zadałam pytanie.
- Cóż zwykli śmiertelni ludzie go nie widzą, ale jak można było się spodziewać, skoro widzisz na co dzień duchy, to znaki boskie również będziesz mogła zobaczyć - wyjaśniał - Ten znak otwiera przejście. Niestety woda utrudnia jego odczytanie, dlatego ani zwykły człowiek, ani niekompetentny bóg nie dostanie się do świata bogów.
Haku wyciągnął rękę w stronę wodospadu i mocami rozstąpił strumień wody, ukazując znak.
- Puerta de piedra, abre - wypowiedział.
Znak w głazie zaświecił się, a z kamienia przestała lać się woda.
- Chodź - zwrócił się do mnie Haku.
- Ale jak? Przecież nie ma przejścia.
- Daj mi rękę.
Chłopak wyciągnął dłoń w moją stronę. Chwyciłam za nią, a zielonowłosy podszedł do kamienia i drugą rękę wyciągnął w stronę głazu, a ona płynnie przeszła, znikając w kamieniu. Zrobiliśmy następne kilka kroków i po "wejściu" w głaz, znaleźliśmy się nagle na zielonej polanie. Była to, to samo miejsce, które pamiętałam jeszcze z dzieciństwa. Po przejściu kilkunastu metrów, ukazało się przed nami miasto. Jednak nie wyglądało ono tak, jak je sobie zapamiętałam.
Po chwili zaszło słońce, a na ulicach zawsze tętniącego życiem miasteczka, było wciąż ciemno. Żaden z lampionów się nie zaświecił. Dawne restauracje dla Boskich gości, były zabite dechami. Podeszłam do jednej z nich i dotknęłam przybitych desek.
- Co tu się stało? - zapytałam.
- Mordorn zniszczył ten świat.
- Pomimo tego, że Yubaba nie była dobra, wolałam już jej żądzy, niż tego ohydnego czarnoksiężnika.
Nagle zza desek, z głębi dawnej restauracji, wyłoniła się...
C.D.N.
______________________________________________
Hejka!
Jestem, żyje i dodaję następny rozdzialik OwO Znalazłam starą notatkę z częściowym opisem toczącej się historii w tej opowieści, więc powiedzmy, że jest dobrze. Jednak jeszcze muszę wiele, rzeczy wymyślić, bo jak to ja, nie wymyśliłam jeszcze końca xD
Mam nadzieję, że się podoba. (I przepraszam za błędy)
Komentarze zawsze mile widziane (^w^)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro