Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7 marca 2001 roku

Rafał trwał. Wyciągał wnioski z nauczek, nie powtarzał błędów. Każdego dnia wstawał, ścielił łóżko, szedł na śniadanie, a potem wykonywał obowiązki, ponosił kary, dostawał po pysku, był zamykany w skrzyni. Jak tylko jedna rana w policzku się zagoiła, to zaraz powstawała kolejna. Rafał przestawał to kontrolować. To było jak upuszczenie wewnętrznego napięcia, które w sobie nosił. Czuł chwilową ulgę, kiedy krew spływała, kiedy ból wypełniał jego usta. Zagryzał w ten sposób ból duszy.

Którejś jesieni zaczął uczęszczać na dodatkowe zajęcia z plastyki. Nauczyciele w szkole dostrzegli jego talent, a dyrektorka Seweryna chodziła dumna jak czarno biały paw, z tego jakiego ma zdolnego wychowanka. Wszystkie zaszczyty i honory spływały na nią. On rysował, one wysyłały jego rysunki na konkursy. I wygrywał. A siostry spijały śmietankę.

Rafałowi było to obojętne. Chodził na zajęcia z plastyki chętnie z kilku powodów. Po pierwsze sztuka łączyła go w jakiś sposób z przeszłością, z  rodzicami. Po drugie pani od plastyki, starsza kobieta o imieniu Łucja, była miła i zachwycała się jego pracami. Po trzecie na zajęcia przychodziły też dziewczyny. A zwłaszcza jedna, Angelika. Nie była najpiękniejszą spośród dziewcząt, jej figura nie była zbyt kształtna, miała mysie włosy i nijakie oczy, ale jednak Rafał zwrócił na nią uwagę. Ta dziewczyna była cicha i wstydliwa, a Rafał czuł się przy niej jak bohater, kiedy tłumaczył jej zawiłości technik rysowania. Słuchała go chętnie, a on chętnie tłumaczył.

Zakochał się po same uszy. Był przekonany, że to jest jego anioł, jego światełko w ciemności. Nawet imię miała anielskie. Marzył o niej częściej niż o swoim ukrytym dzienniku. Nawet jej o nim powiedział. Ufał jej bezgranicznie. Aż pewnego razu, kiedy wyruszył na tajne, nocne spotkanie z Angeliką, jego czternastoletni świat i całe pojmowanie miłości runęło. Z jednej z łazienek dobiegały jakieś jęki. Pobiegł tam, przerażony że ktoś krzywdzi jego Angelikę, ale kiedy wpadł do środka, zobaczył ich przy parapecie w półmroku. Siedemnastoletni Igor poruszał rytmicznie biodrami, dysząc i stękajac, a Angelika sapała i jęczała. I nie wyglądała wcale na cierpiącą. W odbiciu szyby Rafał zobaczył, że uśmiechała się i otwierała usta z rozkoszy.  Wyginała się chętnie do tyłu, a jej podwinięta sukienka falowała w rytm ruchów ich ciał.

Rafał wycofał się i złapał za żołądek. Czuł się tak, jakby ktoś kopnął go w brzuch. Obraz przed oczami zawirował i pokrył się czerwonymi plamami. Był wściekły. Tak wściekły, że miał ochotę wyrwać sobie serce z piersi. Pobiegł do kotłowni i kiedy odkrył, że ukrytego dziennika już tam nie ma, zaczął okładać się pięściami po głowie, twarzy i klatce piersiowej. Ale ból serca nie znikał pośród bólu ciała. Musiał zrobić coś więcej. Dysząc i drżąc, w amoku zaczął ciąć klatkę piersiową swoim szpikulcem. Mia ochotę wbić ten szpikulec w serce, ale zabrakło mu szczęścia, złamał się... Rafał padł zakrwawiony w ciemnej kotłowni i dopiero rankiem znalazł go tam palacz.

Igor kilka dni później dostał nagrodę od sióstr i wkrótce opuścił ośrodek na zawsze. W stronę Angeliki Rafał nigdy więcej nie spojrzał, zresztą jak i innych dziewczyn. Nie były warte jego uwagi. Przekonał się, że nie można im ufać, nawet jeśli mają niewinne spojrzenie i piękne słowa na ustach. To zwodnicze oszustki, lecące na najgorszych, najbardziej niegrzecznych chłopaków, którzy znęcali się nad słabszymi. Gardził tym i nie pojmował, jak mogły oddawać się takim śmieciom?

Został z niczym. Dziennik przepadł. Jego serce było  zdeptane. Wszelkie nadzieje prysły. Pozostało mu tylko pragnienie zemsty, które paliło go od środka jak żrący kwas. I rysunki. Sztuka pochłonęła go bez reszty. W niej odnalazł ukojenie, a ona nigdy go nie zawiodła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro