Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌸III🌸

Jungkook

Kiedy następnego dnia wsiadłem do autobusu z Jiminem szukałem w nim już Taehyunga. To nie tak, że chciałem z nim siedzieć i rozpocząć rozmowę, raczej pragnąłem trzymać się z daleka od tego faceta.

Był dziwny za bardzo zachwycał się tymi obrzydliwymi kwiatami wiśni. Czułem, że gdyby tylko mnie zobaczył i tak podszedłby, żeby porozmawiać ze mną i nie byłoby dla mnie ratunku. Kiedy nie spostrzegłem nigdzie brązowych włosów z zielonymi pasemkami odetchnąłem z ulgą i pozwoliłem opaść sobie na wolne siedzenie obok Jimina.

Dzisiaj czułem się w końcu znacznie lepiej, bez okropnego alkoholowego kaca. Jednak jak zawsze byłem zmęczony i zamknąłem oczy z cichym westchnieniem, by odpocząć przed pierwszym wykładem.

- Potrzebuję filiżanki herbaty – wymamrotałem cicho w kierunku Jimina, a potem usłyszałem jego rozbawiony śmiech.

- Chyba kawy, ona ma kofeinę.

Zanim mogłem mu wytłumaczyć, że nadal nie lubię kawy ktoś zrobił to za mnie.

- Ale on nie lubi kawy! – powiedział znajomy mi, rozbawiony głos. Natychmiast otworzyłem oczy i spojrzałem w parę ciemnobrązowych, które błyszczały z zadowoleniem.

- Nie, znowu on – mruknąłem cicho, po prostu odwracając głowę, nic mu nie odpowiadając. Musiał iść wprost za nami, dlaczego o tym nie pomyślałem? Wczoraj też pytał czy miejsce jest wolne, więc musiał wsiadać dokładnie na tym przystanku.

- Skąd to wiesz? – zapytał zaskoczony Jimin, nieco jednostronną rozmową. Dobrze , Jimin świetnie sobie poradzi z przejęciem mojej rozmowy, nie jestem w nastroju na to by pozwolić sobie na przesiąkanie znów pięknymi kwiatami wiśni.

Jimin był świetnym najlepszym przyjacielem.

Kątem oka patrzyłem, jak Taehyung wzruszył ramionami i zacisnął swoje palce wokół poręczy przy moim siedzeniu, ponieważ musiał stać.

- Powiedział mi – wyjaśnił Taehyung – wczoraj rano.

- Nie powiedziałeś mi, że znalazłeś nowego przyjaciela, Jungkook – Jimin odwrócił się do mnie, a ja jęknąłem rozdrażniony – On nie jest moim nowym przyjacielem! – Chłopak nie skomentował tego, ale przeciągnął przede mną swoje ramię by uścisnąć dłoń Taehyunga.
– Jestem Jimin.

- Taehyung, miło poznać, a więc masz na imię Jungkook – ostatnie zdanie było prawdopodobnie skierowane do mnie.

- Na to wygląda, huh – powiedziałem cichym głosem masując skronie. – Czego chcesz?

- Czy zawsze witasz swoich przyjaciół w ten sposób? – Brązowowłosy uśmiechnął się rozbawiony, a ja uniosłem brew i spojrzałem na niego po raz drugi, i miejmy nadzieję, że po raz ostatni.

- Jak już powiedziałem, nie jesteśmy przyjaciółmi, jesteś tylko jakimś nieznajomym, który myśli, że rozmowa z nieznajomym w autobusie i bredzenie o kwiatach wiśni sprowadzi znajomość na inny poziom.

Moje słowa najwyraźniej go nie bolały, a nawet jego uśmiech stał się teraz szerszy i skandalicznie bezczelny.

- Rozmawiałeś z Jungkookiem o kwiatach wiśni? Chodzisz po cienkim lodzie. – Jimin roześmiał się radośnie, powodując, że uderzył też łokciem w mój bok. Jak on mógł rozmawiać o moim życiu z jakimś facetem, którego zna ledwo dziesięć minut?!

Jimin był jednak złym najlepszym przyjacielem.

- Zauważyłem też, że nie lubi wiosny – powiedział brązowowłosy z zielonymi paskami, a ja zdecydowałem wtedy, że wystarczy tej rozmowy.

- Wiosna, co niby jest tak wspaniałego o tej porze roku? Szczerze mówiąc wiosną wszystko ożywa – fuj. Nikt nigdy nie lubi czegoś umierającego, czegoś martwego. A przecież nie ma nic piękniejszego niż widok opadających liści, które tętnią życiem w niekontrolowanym tańcu, biorąc ostatni oddech, a potem delikatnie opadając na ziemię. Nikt nie widzi piękna, jakie może przynieść śmierć. Nikt nie widzi estetyki pięknych kolorów. Nic nie umiera piękniej niż jesień, ale nikt tego nie widzi, a kiedy to robi, nie jest z tego szczęśliwy. Wszyscy kochają wiosnę. Dlaczego? Tylko dlatego, że wszystko wraca do życia? Dlaczego nikt nie może zobaczyć, jak piękna może być śmierć – ludzie są ślepi na ukryte piękno. – Być może wcześniej byłem trochę zdenerwowany, ale teraz już nawet wściekły. – Widzą tylko to, co jest tuż przed ich oczami i to co jest dla nich jasne. Są zbyt ślepi i leniwi, aby rozpoznać to co ukryte, przeczytać między wierszami i dać szanse temu czego się boją, zamiast się smucić.

Teraz między nami było cicho. Słyszałem tylko bełkot reszty pasażerów i głęboki szum silnika po tym, jak to powiedziałem. Oddychając głęboko chwyciłem pasek plecaka i wstałem – Wysiadamy – poinformowałem Jimina monotonnym głosem i zarzuciłem na plecy bagaż. Autobus zatrzymał się, a drzwi otworzyły się z cichym sykiem – Miłego dnia – życzyłem na odchodne Taehyungowi i przepchnąłem się obok niego, a wtedy jakaś dłoń oplotła mój nadgarstek powodując, że zatrzymałem się.

- Muszę tu wysiąść – powtórzyłem jeszcze raz i rzuciłem brązowowłosemu przez ramię chłodne spojrzenie. Jednak jego to wcale nie ruszyło.

Delikatny uśmiech zagościł na jego czerwonawych ustach i chwilę zanim mnie puścił powiedział głęboko pół-głosem – Myślę, że rozumiem, co miałeś wcześniej na myśli. 

W takim razie do zobaczenia w następny czwartek kochani!

-R

Następny rozdział: 7.06.2018

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro