Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 24

- Se-Sehun.

Jęki Luhana wypełniły mu uszy i umysł. Dyszał, czując się prawie zmarnowany z bólu, kiedy wtulił się w ciasne ramiona kochanka. Nieważne, ile razy to robili, zawsze wydawało mu się, że jest to pierwszy i jednocześnie ostatni raz z Sehunem.

- Jesteś najpiękniejszym, kwitnącym kwiatem, mój Luhannie. - Sehun szepnął cicho, gdy podnosił nogę Luhana przez ramię, by lepiej widzieć. Jego dłoń potarła mały otwór w górę i w dół mlecznego uda Luhana, podczas gdy jego druga ręka pracowała z członkiem Luhana, dopóki nie położył się w jego ramionach.

Luhan zaskomlał, gdy przechodził trzeci z kolei orgazm w tę noc, z ustami Sehuna całującymi jego klatkę piersiową i szyję, po czym podążał szlakiem do uzależniających warg i całował je namiętnie. Ramiona Sehuna podtrzymywały ciężar kochanka, gdy podnosił go, by usiadł mu na kolanach, a jego penis wciąż był głęboko w Luhanie. Całując policzek Luhana, Sehun rozkoszował się każdym pięknym uśmiechem na anielskiej twarzy Luhana. Przechylił głowę w górę i odsłonił twarz męża, by spotkać się z jego gorliwymi wargami, gdy poczuł, jak jego drobny mąż kołysze biodrami w przód i w tył, by przejechać swoim członkiem po jego podbrzuszu.

Sehun był tak zmęczony i wyczerpany, ale miłość, która go dusiła i błagała o Luhana, jeszcze bardziej przypaliła jego pochodnię życia.

Chrząknął i jęknął cichym głosem, doprowadzając Luhana do szaleństwa, gdy doszli do swoich przyjemności. Z pięknym świtem, uśmiech Luhana rozkwitł w sercu Sehuna.

- Kocham cię, kochanie, tak bardzo cię kocham. - Sehun wyszeptał w ucho Luhana, kiedy leżeli obok siebie nadzy, na to wyznanie młodszy chłopak zarumienił się.

Luhan uśmiechnął się sennie, a jego oczy walczyły, by zachować otwartość, a jego ręce powoli rozluźniały się wokół pleców Sehuna. Ukrył twarz w piersi Sehuna i z sennym westchnieniem jego oczy zamknęły się całkowicie. - Ja... też cię kocham, więc... tak bardzo... Nigdy nie pokocham nikogo innego... nawet... w innym życiu.

Oddech Luhana ustabilizował się, aż Sehun był pewien, że już wpadł w głęboki, pełen błogości sen. Jak w każdą inna noc, mimo zmęczenia nie mógł zasnąć, był w stanie tylko patrzeć, jak Luhan śpi z gracją. Nie tylko nie potrafił zasnąć, ale również po części nie chciał tego robić. Ta przerażająca myśl, która poluje na Sehuna od czasu, gdy minęły jego dwa miesiące.

Jego długi palec śledził twarz kochanka tak delikatnie, jak zamknął oczy. Kiedy Bogowie zdecydują się zabrać jego duszę, wtedy będzie pamiętał rysy Luhana za jego zamkniętymi powiekami. Przypomniał sobie różowe i pulchne usta Luhana, długie rzęsy Luhana i miękkie policzki Luhana. Pociągnął głęboki oddech włosów Luhana, aby pamiętać, kiedy będzie w niebie, jak to jest zakochać się w cukierkowym zapachu.

Sehun uśmiechnął się z głębi swego serca, wdzięczny, że Bogowie dali mu najpiękniejszego męża i syna. Będzie wiecznie wdzięczny za to, że żył, miał rodzinę i zakochał się.

- Dziękuję, Luhan. Za wszystko.

***

Od ostatniej podróży na plaży minęło pięć miesięcy. Luhan nigdy nie zapomniał ani chwili z dwudziestoczteroletnim mężczyzną. Miał chwile, kiedy żałował wszystkiego, co zrobił Sehunowi, kiedy po raz pierwszy pobrali się. Nigdy jednak nie przeprosił, zawsze chciał przeprosić, ale nie mógł i nie potrafił.

Cichy chichot wyciągnął Luhana z transu. Zakończył podlewanie roślin na parapecie kuchni, słysząc kolejny chichot, po czym odwrócił się, by spojrzeć na młodego szefa kuchni z pytającymi oczami.

- Kyungsoo?

- Huh? - chłopak o urodzie pingwinka rzucił spojrzeniem na Luhana i obdarzył go nieśmiałym uśmiechem, po czym odwrócił wzrok na telefon komórkowy w rękach. - Jongin spamuje mi swoimi zdjęciami w czerwonych spodniach i czerwonym swetrze.

- Dlaczego? - Luhan zapytał nonszalancko, już zaznajomiony z dziwnym związkiem pary. Może czerwony był typem ich załamania albo czymś.

- Powiedział, że jest moją walentynkową czekoladą owiniętą na czerwono. - Kyungsoo zaśmiał się głośno, a Luhan tylko patrzył na niego bez wyrazu. - Czekolada? Opalona skóra Jongina? Czerwone ubrania? - pytania przeszły przez umysł Luhana.

- Kyungsoo. - Luhan potrząsnął głową na szefa kuchni, po czym wyszedł z domu i zostawił ich na szalony czat. Na usta Luhana pojawił się uśmiech na myśl o miłości. Odkąd Jongin wyjechał do LA kilka miesięcy temu, Kyungsoo nigdy nie przestał się uśmiechać i śmiać do własnego telefonu. Ich miłość stała na dużym etapie, mimo długiego dystansu. Naprawdę zadziwiła wszystkich, którzy nigdy nie pomyśleli, że Jongin nigdy nie wybrałby się na odwagę i nie spowiadałby się naprawdę, lub że Kyungsoo by zaakceptował to z otwartymi ramionami.

Uśmiech Luhana zbladł, gdy przeszedł obok salonu, słysząc głośny i płonący płacz Hyeri. Przesunął głowę przez wejście i zobaczył Chanyeola przykucniętego obok dziewczynki, która leżała na brzuszku. W dłoni trzymał banana, a Baekhyun siedział na kanapie, marszcząc brwi na swojego wysokiego męża.

- Po prostu daj jej to, Channie.

- Nie, nie, przysięgam, że chodziła tuż przed twoim wejściem. - Chanyeol zaskomlał, podczas gdy Hyeri głośno zawołała, sięgając po owoc w ręce Chanyeola. - Chodź, księżniczko, chodź i weź banana, chodź, kochanie.

- Chanyeol, to obrzydliwe.

Lokaj spojrzał na swojego męża, jakby wyhodował drugą głowę, po czym odwrócił się, by namówić dziewczynę. Luhan zesztywniał śmiechem za jego dłonią.

- Chanyeol! - Baekhyun krzyknął, gdy Hyeri nagle położyła ręce na dywanie i powoli uniosła się na kolana. Pucołowate policzki jej się podnieciły, gdy powoli zbliżała się do Chanyeola z oczami utkwionymi w smakołyku.

Luhan uśmiechnął się z czułością na widok pięknej sceny, gdy Hyeri dotarła do ojca i chwyciła banana z zapałem. Baekhyun skoczył na równe nogi i niósł dziewczynkę w ramionach, obejmując ją dumnie, podczas gdy Chanyeol wiwatował i obejmował ich oboje szerokimi ramionami.

Luhan opuścił rodzinę, gdy szedł na górę do pokoju Zhiyu. Powoli otworzył drzwi i zajrzał do środka, aby zobaczyć, jak jego maleństwo nadal śpi mocno z palcem w jego śliniących się ustach. Luhan zachichotał na słodki widok Zhiyu. Bez względu na to, ile razy zamieniłby palec Zhiyu na smoczek, wróciłby i zobaczył, że jego mały chłopiec porzucił go, by zamiast tego ssać palec.

Z pokornym uśmiechem Luhan potrząsnął głową i wyszedł z pokoju po delikatnym zamknięciu drzwi. Wrócił do swojej głównej sypialni i zamknął za sobą drzwi. Jego oczy złagodniały jak za każdym razem, gdy zobaczył swoje oficjalne zdjęcie ślubne wiszące nad łóżkiem.

Wciąż pamięta, kiedy Sehun zaskoczył go sesją zdjęciową w ostatnim dniu wyjazdu na plażę. Uśmiechał się szeroko za każdym razem, gdy sobie przypomniał, kiedy Sehun schylił się na jedno kolano, a on trzymał rękę, zanim zdjął obrączkę, by zapytać go: wyjdziesz za mnie? - Luhan roześmiał się i odpowiedział głośnym „tak!" następnie Sehun odłożył pierścionek na palec i pocałował go delikatnie.

Luhan stał przed łóżkiem, a jego oczy głęboko wpatrywały się w obraz. Oboje mieli na sobie białe swetry i niebieskie dżinsy, Luhan miał na głowie wianek z cudownych i kolorowych kwiatów. Sehun ponownie przytulił go mocno z szerokim uśmiechem na twarzach. Na szufladzie było jeszcze jedno zdjęcie z Luhanem trzymającym Zhiyu w ramionach i oboje pochylili się, by pocałować czoło Zhiyu w tym samym czasie.

- Sehunnie. - wyszeptał Luhan, dotykając palcem twarzy Sehuna. - Tęsknię za Tobą.

- Awww! Próbowałem wziąć prysznic tylko na dziesięć minut.

Luhan zachichotał i odwrócił się z otwartymi ramionami, by objąć ciało Sehuna w tęsknym uścisku. Jego mąż roześmiał się i przytulił go mocno, po czym pociągnął, by pocałować go w nos i policzki.

- Nie masz pojęcia, ile pustki wyczułem z niekończącymi się tekstami Kyungsoo z Jonginem, a potem chodząc by powstrzymać Chanyeola i Baekhyuna przed wydrapaniem sobie oczu z powodu ich małej błahostki.

- Cóż, jestem tu teraz.

- Chodź tu. - Luhan pociągnął dłoń męża i poprowadził go do łóżka, po czym leżeli obok siebie. Ich czoła przywarły do sobie nawzajem, milcząco wpatrując się w siebie.

Luhan podniósł rękę i ujął policzek Sehuna, by delikatnie palcami muskać skórę męża. Sehun uśmiechnął się, odrywając Luhanowi oddech. Jego serce zawsze biło mocniej, gdy patrzył na zmęczone rysy męża. Skóra Sehuna zmieniła się z chorobliwie bladej w szarawą, jego oczy blakły, tracąc w nich iskrę, ciemne worki uformowały się pod jego rzęsami, zakrywając piegi jego skóry.

Ale był i pozostanie zawsze najbardziej przystojnym i doskonałym dżentelmenem w oczach Luhana. Roześmiał się w obliczu losu, wyzwał ból i śmierć, aby zostać jak najdłużej z rodziną. Żaden człowiek nie może być nigdy większy w oczach Luhana. Uwierzył, że zawsze będzie szanować decyzję Sehuna. Zawsze mu wybaczy.

- Jestem z ciebie taki dumny. - szepnął Luhan, kiedy Sehun przyciągnął dłoń do jego warg i pocałował ją z miłością.

- Nie boję się, Lu. - Sehun wyszeptał w jego dłoń i pocałował obrączkę. - Nie boję się już umierania, wiem, że zawsze będę cię czuć po swojej stronie.

Luhan przełknął łzy i ukrył ból za prawdziwym uśmiechem, gdy pochylił się i pocałował głęboko spierzchnięte usta Sehuna. Oboje uśmiechnęli się przez pocałunek, kiedy usłyszeli mały jęk Zhiyu dobiegający z urządzenia na szufladzie.

- Pójdę do niego. - Luhan oświadczył, zanim wyszedł z pokoju i wszedł do pokoju dziecięcego, aby zabrać ich chłopca. Zhiyu siedział owinięty kocykiem z szeroko otwartymi oczami, uśmiechał się szeroko, gdy Luhan pochylił się nad nim i chwycił go w jego ramiona.

Kiedy wszedł do głównej sypialni, zobaczył Sehuna leżącego na boku z małym uśmiechem na ustach. Wyższy ojciec poklepał miejsce obok siebie i Luhan położył między nimi Zhiyu, po czym położył się po drugiej stronie dziecka.

Luhan milczał, pragnąc chwili w umyśle, gdy patrzył, jak Sehun trzyma jedną małą dłoń Zhiyu, jednocześnie głaszcząc jego jedwabiście brązowe włosy. Twarz Zhiyu została zwrócona do Sehuna, z szeroko otwartymi ustami w bezzębnym uśmiechu, gdy patrzył na swojego tatusia.

- Zhiyu. - wyszeptał Sehun i ucałował małą dłoń niemowlęcia. - Jesteś dla mnie taki cenny, kochanie.

Luhan trzymał się tej chwili tak bardzo, milcząc, słuchając kojącego głosu Sehuna i miękkiego dźwięku pochodzącego od Zhiyu. Chłopczyk spojrzał na ojca swoimi ustami tworząc słodkie, małe sylaby. - Ta... ta... ta...

Sehun zawsze śmiał się z dumą i chwalił swojego chłopca, jakby usłyszał po raz pierwszy próbę powiedzenia „tatuś" przez Zhiyu.

- Kiedy... kiedy dorośniesz. - Sehun zaczął cicho, jego oczy rzucały się w przelotnym spojrzeniu na Luhana, po czym spoglądały na cenny uśmiech Zhiyu. - Kiedy dzieci w szkole będą pytać... gdzie jest twój ojciec... - Sehun ciężko przełknął ślinę, a jego oczy zacisnęły się mocno, całując ślepo rękę Zhiyu.

- Powiedz im... nie bój się, ani nie smuć, powiedz im, że twój tatuś jest... aniołem, on jest w niebie z Bogami, ponieważ go kochają. Powiedz im, że on cię strzeże i zawsze będzie z tobą, w szczególności, kiedy będziesz grać w szkolną zabawę, a on cię będzie zachęcać i klaskać dla ciebie. Kiedy grasz w piłkę nożną lub w koszykówkę, tatuś będzie twoim największym fanem i będzie cię dopingować. Powiedz im, że twój tatuś jest zawsze tam, gdziekolwiek jesteś i w jakim kierunku zamierzasz iść.

Łzy Luhana zdradziły go, gdy Sehun pochylił się i pocałował tak czule głowę Zhiyu, zanim uśmiechnął się do niego i otarł łzy męża. - Nie płacz. - wyszeptał, a Luhan lekko skinął głową. Zhiyu nadal mocno trzymał Sehuna za rękę, powtarzając sylabę „ta"... w kółko, czyniąc serce Sehuna szczęśliwym.

- Pamiętaj, tata cię kocha. - Sehun wyszeptał ciężkim podmuchem i pocałował Zhiyu w policzek.

Dłoń Luhana trzymała mocno tą Sehuna, a mimo ciężaru w sercu, miękki uśmiech pojawił mu się w ustach. - Kocham cię.

- Ja też cię kocham, kocham was oboje.

Luhan uśmiechnął się po raz ostatni, zanim Sehun pocałował go w dłoń i zamknął zmęczone oczy.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro