Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 23

Sehun był wojownikiem.

Nie dla siebie, ale dla wszystkich, których kochał.

Kiedy po raz pierwszy zdiagnozowano guza mózgu, prawie stracił nadzieję na życie. Miał wtedy zaledwie trzynaście lat, ale postanowił walczyć. Przechodzenie przez chemioterapię było dla niego koszmarem, chciał umrzeć niezliczoną ilość razy, ale jego miłość do życia i spełnienie tego, o czym marzył, nadrobił cały ból.

Kiedy zdiagnozowano go ponownie w wieku dwudziestu czterech lat, już nie miał już czym walczyć. Był tak zmęczony walką, więc bał się bólu. Tak więc boi się białego domu zwanego szpitalem. Chciał żyć tym, co zostało z jego życia, robiąc to, co kocha. Lekarze powiedzieli mu, że ma większe szanse, gdy jest młodszy. Mógł przejść przez leczenie, ale tylko po to, by żyć dłużej. Sehun nie znalazł nic wartego tej męki.

Ale kiedy przyszedł Luhan, było już za późno, by żałować.

Studnia życia i robienia tego, co kocha, zmieniła się, by żyć i być z Luhanem tak długo, jak długo pozwalało mu na to jego życie.

Wtedy studnia życia i przebywania z Luhanem tak długo, jak pozwolił mu na to jego życiowy los, zmieniła się na wieczne życie z Luhanem i ich małym synkiem Zhiyu.

Ale było już za późno.

Sehun pragnie pielęgnować każdą chwilę, jaką daje mu jego krótkie życie.

- Sehunnie, tu jest zbyt pięknie. - Sehun odwrócił się od układania smakołyków, które kupili po drodze, by spojrzeć na swojego męża, który trzymał śpiącego Zhiyu w kocu. Luhan patrzył przez duże oszklone okno wychodzące na spokojną plażę.

- Cieszę się, że ci się podoba.

Obecnie są w domku na plaży, który Sehun kupił kilka dni temu, by spędzić wymarzoną podróż w następny tydzień. Pogoda była spokojna i piękna, a Zhiyu miał już jeden miesiąc, ale Sehun wiedział, że nie może dłużej czekać, bo życie nie było po jego stronie.

- Jesteś głodny, Sehunnie? - spytał Luhan, gdy Sehun podszedł bliżej niego i delikatnie pocałował go w czoło.

- Tak, ty też musisz być głodny, wezmę Zhiyu do jego pokoju i przyjdę ci pomóc.

- Nie, w porządku, odpocznij...

- Luhan - przerwał Sehun surowo, ale na jego ustach pojawił się uśmiech pewności. Delikatnie wziął śpiące dziecko z ramion Luhana, ignorując wyraz zaniepokojenia, zanim znów go pocałował i skierował się do sypialni Zhiyu.

Sehun westchnął ciężko, wchodząc do wygodnego pokoju dziecinnego, a jego odbicie w przeciwległym oknie spojrzało na niego bez wyrazu. Bolało go serce, ponieważ musiał codziennie patrzeć na swoją bladą i chorą twarz, aby pamiętać, że jego życie jest ograniczone. Smutny uśmiech szarpnął wargami Sehuna, jakby po cichu rzucał wyzwanie śmierci.

Lekarze powiedzieli mu, że ma dwa miesiące życia. Dwudziestoczteroletni mężczyzna zamierzał żyć, tak długo, jak długo będzie mógł walczyć.

Mały odgłos bulgotania wyrwał Sehuna ze swoich myśli. Spojrzał na swojego maleńkiego chłopca, który ziewał i mrugał wielokrotnie, jego piękne oczy łani spoczęły na twarzy Sehuna, zanim rzucił swoje maleńkie rączki, dopóki nie złapał małego palca Sehuna.

- Zhiyu. - Sehun wyszeptał cicho, gdy zaczął kołysać śpiącym dzieckiem w swoich ramionach. - Wiesz, nigdy nie wierzyłem w Bogów, dopóki nie modliłem się do nich, żebyś wyglądał jak twój tatuś. - Sehun zamilkł, kiedy różowe usta Zhiyu wciągnęły w senny, mały uśmiech, a jego oczy znów się zamknęły, słysząc kojący głos Sehuna.

- Potem modliłem się do nich, aby pozwolili mi żyć trochę więcej, aby zobaczyć ten piękny uśmiech na twojej buzi. - Sehun przełknął swoje dumne łzy, kiedy Zhiyu znów się uśmiechnął, już w swojej wymarzonej krainie. - Chcę się więcej modlić, chcę żyć... usłyszeć twój głos, usłyszeć jak nazywasz mnie tatusiem. Czy to... czy to możliwe?

Łza uciekła z powieki Sehuna, ale szybko ją wytarł, a potem tak delikatnie pocałował policzek Zhiyu, zanim włożył go do łóżeczka i naciągnął przytulny koc na maleńkie ciało. Delikatnie pieścił palcem miękki policzek Zhiyu, zanim pochylił się, by pocałować jego małą piąstkę, a potem maleńkie i delikatne stópki. - Jestem już wystarczająco wdzięczny, że cię poznałem.

***

Zjedli kolację przy świecach. Stół był pięknie urządzony i osadzony na balkonie. Zhiyu wciąż spał, a para cieszyła się nocą w świetle księżyca. Powolna piosenka grała w staroświeckim radiu wychodzącym z salonu.

- Daj spokój, Lu, zatańczmy.

- Wah! Sehunnie, czekaj, nie umiem tańczyć!

- Kłamca! - Sehun roześmiał się, pociągając dłonie męża i wyciągając go z krzesła. - Każdy umie tańczyć.

Luhan mocno się rumienił, gdy Sehun zatrzymał się na środku balkonu, bryza nocy była tak miękka, jak pocałowała ich ciepłe skóry, światło księżyca świeciło i odbijało jego piękno.

Nie. To Luhan zafascynował światło księżyca swoim pięknym sercem i duszą.

Sehun może umrzeć szczęśliwie, gdy będzie w ramionach jego kochanka.

- Se-Sehunnie.

- To nie jest rakieta, kochanie. - Sehun mruknął coś do ucha, jego ramiona już zawinęły się wokół talii Luhana i przyciągnęły go bliżej do piersi. Delikatnie poprowadził Luhanowi ramiona na jego kark, aby go przytrzymać. - Po prostu mi zaufaj.

Piosenka grała cicho w tle, a Sehun słyszał jego szaleńcze bicie serca. Był tak bardzo zakochany w dbaniu o lekkie zawroty głowy, które odczuwał. On chce żyć dla każdej chwili, uwięziony w ramionach i oczach Luhana.

- To jest żenujące.

- W porządku. - Sehun zaśmiał się cicho, kiedy Luhan wrzasnął, po kilkukrotnym stąpnięciu na stopę, ale przycisnął tylko swojego kochanka bliżej niego i spojrzał głęboko w jego oczy, gdy się poruszali.

- C-co? - Luhan mruknął nieśmiało.

- Nic. - szepnął Sehun, trzymając dłoń w twarzy Luhana, delikatnie pocierając miękki policzek, po czym znów otoczył ramieniem Luhana. - Jesteś po prostu taki piękny.

- Och, ty.

Sehun uwielbiał to, gdy Luhan uśmiechał się nieśmiało do niego, a jego błyszczące oczy odwracały wzrok, nie zwracając uwagi na jego nieskończoną miłość. W takich chwilach pozwalano im zapomnieć o każdym bólu, zapomnieć o wszystkim, oprócz siebie nawzajem.

Sehun uśmiechnął się i pochylił, by pocałować różowe usta Luhana, po czym zakopał twarz w jego szyi, by poczuć słodki zapach. Prawie upadł, gdy jego kolana lekko się ugięły, ale szybko opanował się i trzymał Luhana jeszcze mocniej. Jeśli jego kochanek to zauważył, postanowił nic nie mówić.

Sehun był wdzięczny.

- Lu. - szepnął do ucha Luhana, kiedy poczuł, że jego mąż nagle złapał oddech. Luhan prawdopodobnie próbował powstrzymać łzy. - Kocham cię.

Minęła chwila ciszy, dopiero gdy Luhan znów zaczął kołysać się na nowej miękkiej pieśni, wspierając ciężar Sehuna, który powoli stawał się coraz cięższy, gdy był coraz bardziej zmęczony.

Ale nie chciał przestać.

- Mówią, że mówienie, kocham cię, to bolesny sposób na pożegnanie.

Nagła odpowiedź Luhana dotkliwie uderzyła w struny serca Sehuna. Mocno trzymał ciało Luhana, żałując, że nie może trzymać go w ramionach na zawsze.

- W takim razie są w błędzie. - Sehun bełkotał, jego usta całowały szyję Luhana tak delikatnie i powoli. - Żegnanie jest tak trudne, kiedy mówienie, że cię kocham, jest najłatwiejsze, kiedy naprawdę się zakochasz.

- Gdybym cię nie kochał ponownie. - wykrztusił Luhan, a jego głos brzmiał jakby się czymś dławił, co spowodowało, że Sehun był już pewien, że ronił łzy. - Czy kiedykolwiek będzie ci łatwo powiedzieć, że kochasz?

- Tak. - odpowiedział Sehun w mgnieniu oka, jego ramiona zacisnęły się wokół ciała Luhana, dopóki nie poczuł, że jest to zbyt bolesne nawet, jak na niego. - Kocham cię bardzie,j niż mogę to ukryć.

Sehun uśmiechnął się szczerze, gdy Luhan zacisnął dłonie na jego ramionach, a jego dłonie zakopały mu się we włosach, by delikatnie go pogłaskać. Noc była jeszcze młoda i zapierająca dech w piersiach, gdy tańczyli powoli, nawet gdy w radiu nie grała już muzyka.

Sehun tańczył na dźwięk spokojnych fal i Luhan tańczył do melodii bicia serca jego kochanka.

Sehun powoli odsunął się i spojrzał głęboko w lśniące oczy Luhana, zanim złączył z nim usta w rozbieganym i namiętnym pocałunku. Czuli smak czystej miłości i łez. Przerwali pocałunek przez Sehuna, który wezwał wszystkie siły, by podnieść Luhana w ramionach i zanieść go do sypialni.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro