Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12

- Sehun. - szorstki głos zawołał go surowo, ściągając jego uwagę z dokumentów leżących przed nim. - Jak się ma twój mąż?

Sehun spojrzał bezpośrednio w oczy ojca, kiedy mężczyzna wygodnie usiadł na krześle naprzeciwko niego. Oczy starszego Oh'a wyglądały na tak odległe i zmęczone, że boleśnie szarpnęły serce Sehuna. To wszystko z powodu tego, jak bezwartościowy był.

- Luhan ma się dobrze. - odpowiedział krótko, ukrywając wzrok przed spojrzeniem ojca.

- W którym miesiącu już jest?

- Szóstym.

- Jak się czujecie... ze sobą?

- Czujemy się komfortowo.

- Sehun. - ciężkie westchnienie uciekło z ust ojca, a Sehun podniósł na niego wzrok. - Czy... powiedziałeś mu?

Sehun zesztywniał, a jego wzrok ponownie uciekł od ojca, bojąc się, że jego smutek i słabości się pokażą. Usadził się na swoim krześle z dłonią opartą na czole, by podtrzymać swoją ciężką głowę. - Nie, nie wiem nawet, czy mogłem.

- Sehun, powiedziałeś, że powiesz mu tak szybko, jak to możliwe, on już wie, że wy dwaj jesteście małżeństwem ze względu na interesy i spadkobiercę, a on musi wiedzieć dlaczego.

- Byłeś taki samolubny, ojcze i nie mogłem ci się sprzeciwić. - Sehun krzyknął, podnosząc głowę, by spojrzeć w zmęczone oczy ojca. - Moja matka zawsze prosiła mnie, bym był dla ciebie dobrym synem, aby pozostać przy tobie, ale wykorzystałeś to za bardzo.

- Sehun, proszę... - ojciec wyciągnął rękę, próbując go uspokoić, ale Sehun równie szybko odskoczył od niego.

- Wiem, że nie mogę spełnić życzenia mojej matki, nie mogłem być przy tobie, kiedy mnie potrzebowałeś i nie mogę być w przyszłości.

- Sehun, wciąż jest...

- Nie, nie ma już nadziei, oboje wiemy, że moje dni są policzone, na wszystko jest już za późno.

- Mój synu...

- Zrobiłem to, co chciałeś, nawet gdy wiedziałem, że to takie złe, nawet gdy wiedziałeś, że to takie złe. - Sehun uśmiechnął się boleśnie do swojego ojca, zanim wstał i podszedł do dużego okna, odwracając się plecami do twarzy ojca. - Spadkobiercą przedłużenia twojego rodu będzie ktoś, kto... mnie zastąpi.

- Tak mi przykro.

- Wiem, że jest... - Sehun odwrócił się i przez chwilę obdarowywał starego ojca szczerym uśmiechem. Nie dlatego, że mu wybaczył, Sehun też był winny, ale dlatego, że jego ojciec udzielił mu najlepszego prezentu, o który mógłby prosić w ostatnich dniach. - Ale nie jestem szalony, nie wtedy, gdy Luhan wreszcie się uśmiecha ze względu na mnie.

- To jest... dlatego musisz mu powiedzieć.

Wpatrując się głęboko w żałosne oczy ojca, Sehun uśmiechnął się, gdy poczuł, że wilgotność gromadzi się w kącikach jego oczu. Odwrócił się z powrotem w stronę okna, obserwując ruchliwe życie ulic Seulu.

- Chcę, naprawdę, ale od czasu do czasu każdy może być samolubny... i... - oczy Sehuna złapały szare chmury coraz bliżej i bliżej, jego serce ubolewało w klatce. - To nie tak, że Luhan będzie zraniony, gdy będę żałował, że kiedyś go zostawię.

- Sehun. - naprawdę nienawidził tego tonu swego ojca, jakby był małym dzieckiem, które nie wie, co zrobić ze swoim życiem. - Wiesz, nie możesz ukryć tego na zawsze.

- Tak, mogę. - ciemne i załzawione oczy Sehuna rzuciły się w stronę ojca, a na jego ustach pojawił się bolesny uśmiech. - Ponieważ moja wieczność nie jest tak daleko.

***

- Podoba ci się?

Uśmiech Luhana był tak zaraźliwy, że usta Sehun poruszyły się nieświadomie w górę. Umieścił dłoń na policzku młodszego, wpatrując się głęboko w oczy Luhana. Jego ciężarny mąż miał ten piękny uśmiech radosnego dziecka, gdy trzymał maleńkie, kolorowe pensy.

- Kocham to! - Luhan oświadczył z podekscytowania, odwracając wzrok ku Sehunowi, a ten poczuł, jak jego serce trzepocze radośnie iskrą, która świeciła w oczach jego drobnego męża. - Są takie słodkie! Spójrz na nie!

Sehun roześmiał się głośno, gdy Luhan wyciągnął do niego maleńkie kawałki materiału. Sehun złapał jednego i mocno trzymał go za klatkę piersiową. Luhan uśmiechnął się do niego słodko, gdy uniósł jeden grosz i zgasił go, zachichotał głośno, kiedy Sehun w zamian trzymał pensa w dłoni na ustach i pocałował go delikatnie.

- Pójdziemy i kupujemy więcej, kiedy tylko chcesz.

- Zakupy dla dziecka? - spytał Luhan z błyszczącymi oczami.

- Oczywiście, to jest właściwy moment, kiedy znamy już płeć.

- Tak, masz rację.

Serce Sehuna rosło, kiedy Luhan uśmiechnął się do niego nieśmiało, zanim ukrył twarz w kolorystycznym peniuarze.

Para gruchała i kiwała się nad maleńkimi ubraniami, nigdy przedtem nie czując się ze sobą bardziej wygodnie, podczas gdy ich uda i ramiona lekko się momentami ocierały, gdy przesuwali się na skórzanej kanapie. Sehun rzucał kiepski żart co pięć minut, żeby zobaczyć niewinny uśmiech Luhana.

- Co ściana mówi do innej ściany? - Sehun znów zaczął, a jego ręce złożyły kolejne żółte, urocze skarpetki.

- Hmm... nie wiem, co?

- Spotkamy się na rogu.

Luhan znów zaśmiał się z jego najśmielszego dowcipu, a Sehun roześmiał się z całego serca, obserwując, jak oczy Luhana stają się lśniącymi półksiężycami. Tak bardzo chciał pocałować te różowe, uśmiechnięte usta.

- To było naprawdę dobre. - ciężarny śmiał się radośnie, jedną ręką trzymając go za bok, podczas gdy druga uderzała kilkakrotnie Sehuna w ramię, jednak robił to delikatnie. Sehun został następnie zaskoczony, gdy śmiech Luhana zamarł w melodyjnym chichocie, zanim pochylił się nad nim i schował twarz w bicepsie Sehuna, jakby chciał się na nim oprzeć. Serce Sehuna skoczyło mu do gardła, czując, jak ciepło Luhana naciska na niego, a usta formują się w nieskończony uśmiech i rozdzielają na słodkie śmiechy przy jego ramieniu.

Luhan uspokoił się i odsunął, a jego twarz była lekko zarumieniona, gdy przez kilka sekund wpatrywał się w Sehuna, po czym odwrócił się, by złożyć malutkie dziecięce spodenki. Musi to być powodem wyczerpującego śmiechu te rumieńce na jego policzkach, albo tak lubił myśleć Sehun.

Dźwięk dzwonka odbijał się echem po korytarzach, zanim małżonkowie usłyszeli ciężkie kroki Chanyeola zmierzające do frontowych drzwi. Luhan spojrzał na Sehuna pytającym spojrzeniem, a ten w zamian wzruszył ramionami. Wkrótce otrzymali odpowiedź, gdy wysoki, opalony mężczyzna wpadł do salonu z ogromnym uśmiechem, a Chanyeol tuż za nim ciągnął dwa bagaże.

- Sehun hyung!

- Jongin!

Sehun wstał, ale zaraz ponownie został rzucony na kanapę z dodatkowym ciężarem mężczyzny na nim, który przytulał go mocno i śmiał głośno w jego uszach. Ramiona Sehuna owinęły się wokół Jongina, a jego oczy spotkały Luhana, wciąż stojącego trochę dalej. Jego serce przyspieszyło szybciej, gdy zobaczył błysk złości w oczach męża, kiedy ten patrzył na plecy Jongina.

- Boże, tęskniłem za tobą, hyung!

- Jongin, złaź, jesteś ciężki.

Jongin zobowiązał się i wyplątał z rąk Sehuna, zanim wstał i podał mu rękę, by pomóc starszemu wstać. Sehun odchrząknął i przejrzał uśmiechniętego mężczyznę od stóp do głów. Jongin zdecydowanie stał się wyższy i grubszy od czasu, gdy ostatni raz go widział, zanim ten wyjechał do Los Angeles i z powodzeniem zapisał się do akademii sztuk pięknych.

- A piekło zrobiło się gorętsze, hyung. - Jongin powiedział i podsumował swoje oświadczenie mrugnięciem. Chanyeol odchrząknął trochę głośno, zanim się wycofał.

Sehun rzucił okiem na Luhana i niemal roześmiał się na obrzydzoną twarz męża. Jongin podążył za jego spojrzeniem i zwrócił się również do Luhana z nieśmiałym uśmiechem na przystojnej twarzy.

- Zwłaszcza po ślubie. - zakończył Jongin z uśmieszkiem, podchodząc bliżej do Luhana. Przesunął dłonią po rzadkich, różowych włosach, po czym wyciągnął ją do Luhana. - Kim Jongin, kuzyn Sehuna.

Luhan szeroko otworzył oczy, patrząc na dłoń, a potem przekierował wzrok na Sehuna. Ciemnowłosy mąż uśmiechnął się do niego. - Bardziej przypomina zepsutego bachora z rodziny.

- Hej, jestem twoim jedynym kuzynem, wolno mi się rozpieszczać.

Sehun obserwował scenę, podczas gdy twarz jego męża zmieniła się w ciemny odcień czerwieni, zanim chwycił czekającą dłoń Jongina, bełkocząc łagodne słowa pozdrowienia.

- A czy to jest mój siostrzeniec?!

Luhan wrzasnął cicho, kiedy Jongin wyrwał się i pochylił nagle i swobodnie oparł dłonie i ucho na jego ciążowym brzuszku. Sehun zaśmiał się głośno, kiedy Luhan stał sparaliżowany, a Jongin swobodnie dotykał sześciomiesięcznego brzucha.

- Jongin. - zawołał Sehun, by zwrócić uwagę kuzyna, odciągając go od kompletnie zdziwionego Luhana. - Rozmawiałem z tobą dwa dni temu i nie powiedziałeś mi, że przylecisz.

- Uhh... - Jongin roześmiał się nerwowo, pocierając kark. - Niespodzianka?

- Jongin.

- Dobra, dobra. - Jongin wydął wargi i padł zmęczony na kanapę, uśmiechając się autentycznie, gdy jego oczy wylądowały na złożonych, dziecięcych ubraniach. - To w końcu moje wakacje i po prostu uciekłem przed ojcem, on po prostu zrzuci na mnie inny program zarządzania przedsiębiorstwem.

- Nadal nie akceptujesz, że stajesz się tancerzem?

- Tak, cokolwiek. - opalony mężczyzna westchnął i szturchnął małe, złożone skarpetki. - Poza tym, już przegapiłem twój ślub i tęsknię za tobą i wszystkimi tutaj.

Sehun rzucił okiem na bagaż w drzwiach, po czym wrócił wzrokiem do Jongina, który otwarcie gapił się na ciążowy brzuszek Luhana. Jego mąż wciąż stał jak czerwony posąg. - Więc zostajesz tutaj?

- Oczywiście, gdzie indziej, nie zostanę w hotelu przez pięć miesięcy ani z twoim zrzędliwym ojcem.

- W porządku... - Jongin się nie spodziewał się takiej odpowiedzi.

- Więc, Luhan-sshi, czy mogę zwracać się do cię Luhan? Wiesz, Sehun powiedział mi, że jesteśmy w tym samym wieku i chciałbym...

- Kolacja jest gotowa. - przerwał mu cichy, drżący głos. Wszystkie głowy zwróciły się, by spojrzeć w wielkie oczy szefa kuchni.

- Wah, jesteś na liście? - zapytał odważnie Jongin i mrugnął do przemądrzałego Kyungsoo, który natychmiast odszedł z miaukliwym piskiem. Sehun spojrzał na swojego młodszego kuzyna ostrzegawczo, ale ten tylko odepchnął go i pobiegł tam, gdzie znikł mały szef kuchni.

Teraz, jak mają zachowywać się przed Jonginem, który nie wie nic o ich zaaranżowanym małżeństwie.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro