Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 21

Imprezy dla dzieci miały być zabawne i zachwycające, ale Luhan tylko dąsał się w kącie, ponieważ nie mógł już tego znieść, a plecy bolały go w każdym stopniu. Kto, u diabła, organizuje przyjęcia dla dzieci, kiedy ciąża jest tak bolesna? Kim Jongin, a kto by inny.

- To czas ciasta! - Jongin głośno zakomunikował, popychając stolik na kółkach do środka urządzonego salonu. Luhan uśmiechnął się i pomimo silnych bólów nóg, stał przy stole u boku Sehuna. Jongin z Kyungsoo znajdowali się po stronie ciężarnego, podczas gdy Chanyeol i Baekhyun z niemowlęciem w jego ramionach, zajęli stronę Sehuna.

Luhan trzymał nóż na środku ciasta, gdy ciepła dłoń Sehun owinęła się wokół jego tali, aby wspólnie przekroić ciasto. Jongin śpiewał coś niewyraźnie, ale ciężarny nie chciał się tym przejmować, ponieważ on i Sehun złożyli życzenie, zanim pokroili ciasto.

Każdy miał swój udział ze słodkim ciastem, zanim usiedli w przytulnym salonie. Baekhyun walczył z karmieniem Hyeri, podczas gdy Chanyeol trzymał na kolanach kołyszącą się dziewczynkę. Oczy Luhana spoczęły na owej pięknej scenie, która wywołała bolesny cios w jego złamanym sercu.

- Chłopaki, dajmy dziecku Zhiyu nasze błogosławieństwa. - powiedział Jongin, dając drobny pocałunek na policzku marszczącego brwi szefa kuchni. Wszyscy uśmiechnęli się świadomie, zauważając, że ciosy i kopnięcia Kyungsoo są zbyt delikatne. Luhan uśmiechnął się z tego czule, ponieważ... wszyscy wydawali się mieć tak szybkie szczęśliwe zakończenia.

- Ja zacznę! - kamerdyner powiedział, bawiąc się małymi rączkami Hyeri, dziecko było zbyt pochłonięte pływającymi w powietrzu balonami, by zadbać o dorosłych. - Cóż, Zhiyu. - Chanyeol odwrócił się i głośno zaadresował dziecięcy brzuszek Luhana. - Jestem twoim wujkiem Channie, zawsze będę tutaj, kiedy będziesz potrzebował kogoś, kto nauczy cię grać w piłkę nożną i wszelkiego rodzaju sporty, nawet jeśli nie jestem aż tak dobry! - Chanyeol powiedział i uśmiechnął się do przyszłych rodziców, jego oczy złagodniały, gdy zobaczył wdzięczne spojrzenie Sehuna.

- Kochanie, Zhiyu, a ja jestem wujek Baekhyun! - Baekhyun zahukał i pomachał brzuszkowi Luhana, drugą ręką trzymał rączkę Hyeri, jednocześnie machając nią. - To jest Hyeri, a ja dopilnuję, żebyście razem dorastali i spotykali się nawzajem, a na koniec ożenili się!

Wszyscy śmiali się z podekscytowanego wyrazu Baekhyuna, mężczyzna wyglądał, jakby wcale nie żartował. Kyungsoo odkaszlnął i wszyscy zamilkli, by dać mu szansę. - Zhiyu, jestem twoim nowym wujkiem Kyungsoo...

- Możesz go nazwać pingwinem!

- Zamknij się! - Kyungsoo uderzył w tył głowy Jongina nie tak delikatnie, ale na jego wargach w kształcie serca czaił się nieśmiały uśmiech. - Uhm... Zrobię dla ciebie najlepsze i najsmaczniejsze posiłki, mam nadzieję, że dorośniesz zdrowo i odniesiesz sukces i będziesz tak piękny jak twoi rodzice.

- Skopiuj, wklej to, co powiedział Kyungsoo. - Jongin oświadczył i klasnął w dłonie, zanim zaczął zjadać swój kawałek ciasta. Wszyscy spojrzeli się na niego z niedowierzaniem.

Gdy zegar wybił północ, przyszli rodzice nazwali to czasem spania. Sehun wprowadził zmęczonego męża do sypialni z ramieniem owiniętym bezpiecznie wokół jego talii. Zamknęli za sobą drzwi, wciąż słysząc pijacki śmiech Jongina i Chanyeola na dole.

- Chodź tu, kochanie. - Sehun rozłożył ramiona dla Luhana, który natychmiast wczołgał się w jego uścisk z głębokim westchnieniem ulgi. Luhan wtulił nos w pierś Sehuna, wzdychając z rozmarzeniem, słuchając melodyjnego bicia serca. Było to, jak delikatna, uzależniająca kołysanka.

Sehun zaczął cicho nucić, a Luhan uniósł głowę, by podziwiać pogodną twarz męża. Ciężarne serce roztrzaskało się odrobinę, spowodowane zmęczonymi rysami Sehuna. Wie, że zdrowie Sehuna przeszło bez wątpienia gorzej przez ostatnie tygodnie, a nawet przestał chodzić do firmy i pracował tylko nad najważniejszymi dokumentami z domu.

- Sehunnie? - szepnął Luhan, a ciemne oczy Sehuna spoglądały w jego stronę, a promienie księżycowego światła otaczały piękną, bladą skórę jego męża.

- Tak moja miłości?

- Kiedy... Zhiyu będzie wystarczająco dorosły, możemy... iść razem na wycieczkę?

Jego pytanie może brzmieć odmiennie i złudnie, smutne oczy Sehuna tak mówią, ale szybko się uśmiechnęły, a jego usta zakrzywiły się delikatnie, zanim pochylił się, by odcisnąć kochający pocałunek na drżących ustach Luhana.

- Kiedy Zhiyu będzie wystarczająco dorosły, pójdziemy na wycieczkę, gdziekolwiek chcesz i jak długo chcesz.

- Dobrze. - chrząknął Luhan i przycisnął twarz do szyi Sehuna, wdychając słodki zapach. Ręka Sehuna zaczęła pocierać kojąco ciążowy brzuszek, by poczuć małe kopnięcia Zhiyu na jego dłoni.

- Będzie wspaniałym piłkarzem.

- Zawsze chciałem być piłkarzem.

- Hmm... ale nigdy nie pozwól, by Chanyeol go tego uczył. - Sehun zaśmiał się z jego małego dowcipu, ale Luhan tylko zmarszczył brwi przy jego szyi.

- Jesteś jego tatusiem, tatusiowie zawsze uczą swoich chłopców, jak się bawić.

- Oczywiście, Lu. - Luhan przełknął ślinę, przeciskając się przez gardło, gdy poczuł, jak wargi Sehuna ocierają się o czubek jego głowy w delikatnym pocałunku.

- Nauczysz go także pływać, pomożesz mu... zbudować.... domek na drzewie, każde dziecko pragnie domku na drzewie.

- Hmm... tak, chciałbym.

- Każdego wieczoru będziesz czytać mu bajkę na dobranoc.

- Dlaczego nie ty? - Sehun zachichotał cicho, jego palce bębniły delikatnie o brzuszek Luhana.

- Ponieważ będę tuż obok Zhiyu, razem będziemy zasypiać z powodu twojego głębokiego głosu... - Luhan wymamrotał cicho, zmęczenie zbierało żniwo na jego ciele.

- Usłyszysz mnie każdej nocy, Lu. - Sehun wyszeptał na jego włosy, a silne ramiona zacisnęły się wokół ciała Luhana. - Bardzo cię kocham.

- Też cię kocham. - wymamrotał Luhan, zanim jego ciężkie powieki poddały się spaniu. Poczuł spadającą łzę po policzku, zanim delikatne usta Sehuna go pocałowały.

***

Zapach świeżego, cytrynowego ciasta, który zrobił, wypełnił nozdrza Luhana, gdy niósł tacę do gabinetu Sehuna. Chanyeol szedł za nim z parującą herbatą ziołową.

Luhan zapukał do drzwi dwukrotnie, po czym usłyszał małą powtórkę Sehuna. Ciężkie uczucie wbiło się w serce Luhana, kiedy otworzył drzwi z Chanyeolem. Oczy obu dwojga napotkały zmrużone oczy Sehuna, przepatrując je przepraszająco, podczas gdy on ciężko opierał się o biurko, a pot spływał mu bez końca na twarz. Serce Luhana opadło z tacą ciasta, gdy oczy Sehuna zwinęły się w tył jego głowy, zanim poddał się grawitacji, a jego ciało opadło bezwładnie na zimną podłogę.

Luhan nie pamiętał nic, tylko płakał, podczas gdy Chanyeol niósł nieprzytomne ciało Sehuna do samochodu. Wie tylko, że nie puścił dłoni Sehuna nawet wtedy, gdy lekarze próbowali go odciągnąć. Mijały godziny, aż łzy Luhana wyschły, a jego ciało stało się odrętwiałe, gdy usiadł przy łóżku Sehuna. Maska tlenowa zakrywała połowę twarzy Sehuna, jego oddech nadawał się do przecięcia.

Oczy Luhana skierowały się w stronę Yixinga, który delikatnie położył mu rękę na ramieniu, w geście pocieszenia. Spojrzał w prawo, słysząc miękkie pociągnięcie nosem Jongina, który siedział na kanapie z głową na kolanach Kyungsoo, a drobny kucharz uspokajał go pocieszającymi słowami. Chanyeol stał jak sztywny posąg, podczas gdy Baekhyun płakał w koc Hyeri, podczas gdy ona spała spokojnie w jego ramionach. Starszy Oh był blady jak duch przy drzwiach. Wszyscy już wiedzą. Czyż nie jest to zawsze zbliżający się koniec, kiedy wszyscy wiedzą.

Luhan nie mógł nic zrobić, gdy spojrzał na bladą twarz Sehuna, a jego dłoń zacisnęła mocno rękę męża, modląc się za każdego istniejącego Boga.

- Nie rób... nie, jeszcze nie... proszę... - modlił się i modlił, aby oczy Sehuna otworzyły się, by usłyszeć jego głos i poczuć jego ciepł. Jego dwa miesiące już się kończyły, ale... obiecał zostać. Obiecał Luhanowi. - Ty... obiecałeś... Sehunnie, proszę... zostań...

Godziny odwiedzin dobiegły końca i wszyscy musieli odejść. Yixing obiecał mu, że stan Sehuna jest na razie stabilny, ale Luhan nie drgnął, nie mógł teraz wyjść. Nie może zostawić swojego szczęścia za sobą.

- Luhan, proszę...

- Nie chcę iść. - wyszeptał surowo, jego dłoń zacisnęła się jeszcze mocniej na ciele Sehuna. Chanyeol potrząsnął głową, a Yixing spróbował jeszcze raz.

- Luhan-sshi, musisz odpocząć, to nie jest dobre dla twojego zdrowia i dziecka, Sehun jest w dobrych rękach i...

- Nie! - Luhan nagle urwał, a łzy wciąż błyszczały w jego jelenich tęczówkach. Jego tęczówki pociemniały, gdy spojrzał na lekarza i wszystkich, którzy próbowali go odciągnąć od Sehuna. - Nie wychodzę, nie opuszczę swojego męża.

- Ale, Luhan...

- Powiedziałem, że nie odchodzę, Baeku... - wargi Luhana nagle zatrzasnęły się, a jego oczy rozszerzyły się, pozwalając łzom płynąć bez końca po jego bladych policzkach. Nagle sapnął, niepokojąc wszystkich.

- Lu-Luhan?

- Luhan, co jest nie tak?

Bezsilny okrzyk wypadł z ust Luhana, gdy odwrócił błagalne oczy na Sehuna. Chwycił mocno jego dłoń, to wciąż łamało mu serce. Nie teraz, jeszcze nie.

Nie chciał tego robić bez Sehuna.

Nie wtedy, gdy Sehun wciąż oddychał i żył, leżąc bezradnie na łóżku.

- O mój Boże! - Luhan szlochał głośno, gdy Baekhyun głośno sapnął. - Wody mu odeszły!



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro