Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

Dominic
Nie próbowałem więcej wypytywać Sebastiana. Sam też niewiele się dowiedziałem. Nikt nie miał pojęcia o co chodzi.
A coś było na rzeczy. Sebastian był ciągle jakiś taki przygaszony, mało się odzywał, łatwo się denerwował. Tak było przez cały tydzień, aż do wycieczki.
W czwartek, dzień wyjazdu, wstałem o piątej nad ranem. Sprawdziłem jeszcze raz walizkę i wyszedłem na dwór. Przed domem zobaczyłem Sebastiana siedzącego na walizce. Gdy mnie zobaczył wstał i uśmiechnął się.
-No nareszcie. Już myślałem, że znowu zaspałeś.
-Coś taki wesoły?
-Spędzę z tobą całe cztery dni. Chyba mam prawo się cieszyć, prawda?
Uśmiechnąłem się do niego i razem poszliśmy pod szkołę. W autobusie usiedliśmy razem na samym końcu z restą chłopaków z naszej klasy.
Sebastian zajął mi miejsce przy oknie.
-Jak będziemy wracać to ja siedzę przy oknie.
-Dobrze, dobrze. Nie denerwuj się tak.- powiedział i pocałował mnie w policzek.
Poczułem jak pieką mnie policzki.
-Słodko się rumienisz.- dodał i odwrócił się w stronę okna.
-Idiota.- mruknąłem.
Odwróciłem się do chłopaków i zacząłem gadać z nimi o wszystkim i o niczym. Po kilku godzinach zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej. Poczułem ogromną ochotę na papierosa. Poszedłem z kilkoma chłopakami za budynek. Wyciągnąłem swoją paczkę z wewnętrznej kieszeni bluzy. Włożyłem papierosa do ust i zacząłem przetrząsać kieszenie w poszukiwaniu zapalniczki.
-Kurwa mać.- przeklnąłem, gdy jej nie znalazłem.
-Masz.- usłyszałem czyjś głos.
Podniosłem głowę i zobaczyłem chłopaka, który trzymał w ręce zapałki.
Podziękowałem mu i podpaliłem papierosa. Zaciągnąłem się mocno dymem.
Gdy skończyłem palić wróciłem do autobusu. W środku był tylko Sebastian i kilkoro innych chłopaków.
Usiadłem na swoim miejscu i spojrzałem na odwróconego chłopaka.
-Ej, Sebastian, śpisz?
-Już nie.- popatrzył na mnie i uśmiechnął się.
Po chwili pociągnął nosem i skrzywił się nieznacznie.
-Paliłeś?
-Ja? Skądże.
-Tak, oczywiście. Po co to robisz?
-Palenie mnie uspokaja.
Wszyscy już wrócili i autobus ruszył w dalszą drogę. Pogadałem jeszcze chwilę z Sebastianem, a potem założyłem słuchawki i zasnąłem.
Około dziewiętnastej dotarliśmy do sporego hotelu na obrzeżach miasta. Odebraliśmy swoje walizki i weszliśmy do środka.
Trafiłem do pokoju z Sebastianem, Michaelem i jeszcze jakimś chłopakiem, chyba Lucasem. No po prostu zajebiście. Jak oni wytrzymają ze sobą cztery dni?
Poszliśmy się rozpakować. W pokoju były dwa dwupiętrowe łóżka. Ja i Sebastian wzięliśmy łóżko po prawej stronie, a Michael i Lucas po lewej.
-Ja śpię na górze.- powiedział Sebastian.
-Ok.
Zeszliśmy na kolację. W sumie podoba mi się to miejsce.
Gdy siedzieliśmy już w pokoju, około jedenastej wieczorem chłopaki z naszej klasy zawołali nas do siebie.
Okazało się, że mieli spory zapas alkoholu. Pociągnąłem łyk wódki, tak na rozluźnienie.
Zapowiadała się ciekawa noc.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro