Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12

Dominic

Postanowiłem, że pójdę dziś do szkoły. Unikanie Sebastiana było bezsensowne. I tak musiałbym się z tym zmierzyć.

Skrzywiłem się, gdy zakładałem bluzę. Ręka mnie cholernie boli.

Przypomniałem sobie o czymś. Obiecałem Sebastianowi, że nie będę się ciął.

Jebać to.

Gdy tylko wszedłem do szkoły podszedł do mnie Sebastian.

-Dominic, porozmawiaj ze mną, proszę...

-Nie mam ochoty.

-Ale Dominic...

-On nie chce z tobą rozmawiać.- włączył się Michael.

-To nie twoja sprawa, Michael.- warknął Sebastian.

-Dominic to mój przyjaciel, więc owszem, to jest moja sprawa.

-Mógłbyś nas zostawić na chwilę samych?- powiedziałem cicho do Michaela.

-Jak wolisz.

Odwróciłem się do Sebastiana, ale nie patrzyłem mu w oczy.

-Dominic, ja nie chciałem, żeby to tak wyszło... Nie wiem co mnie wtedy poniosło, on przyjechał do mnie, żeby porozmawiać.

-Rzeczywiście, ciekawy sposób na rozmowę.

-Posłuchaj, do niczego nie doszło, jak tylko wyszedłeś wyrzuciłem go za drzwi.

-Ale Sebastian, to nie chodzi do cholery co robiłeś a czego nie! Po prostu poczułem się wykorzystany...

Nie chcąc zwracać na siebie jeszcze większej uwagi, odwróciłem się i chciałem odejść, ale Sebastian złapał mnie za rękę. Syknąłem z bólu i wyrwałem mu się. Od razu to zauważył i zaciągnął mnie do łazienki. Gdy upewnił się, że jesteśmy sami, podszedł do mnie i powiedział:

-Podwiń rękawy.

-A-ale po co...

Złapał mnie za rękę i podwinął rękawy bluzy. Spojrzałem na niego. Patrzył ze smutkiem na ślady po cięciu. Nie chciałem, żeby był smutny.

-Przepraszam...- powiedziałem cicho.

-Za co? To moja wina... Obiecałem, że nie pozwolę cię nikomu skrzywdzić, a sam to zrobiłem... Tak bardzo cię przepraszam...

-Wybaczam.

Wtuliłem się w niego. Brakowało mi go. Nadal bardzo go lubię, mimo wszystko.

-Dominic...

-Tak?

-Poszedłbyś ze mną dzisiaj do kina...?

Spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się radośnie.

-Oczywiście.

***

Po raz dziesiąty sprawdziłem godzinę. Sebastian spóźnia się już piętnaście minut.

A może nie przyjdzie?

Miałem już do niego dzwonić, gdy zobaczyłem go biegnącego w moją stronę. -Przepraszam cię strasznie, długo czekasz?

-Nie, nic się nie stało.

Weszliśmy do kina. Kupiliśmy popcorn i colę i rozsiedliśmy się wygodnie. Okazało się, że Sebastian wybrał naprawdę świetny film akcji.

Potem poszliśmy do parku. Usiedliśmy na ławce i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Było naprawdę pięknie. Słońce świeciło mocno, jak na październik, liście miały złote kolory.

Sebastian chyba zauważył, jak rozglądam się dookoła, bo powiedział:

-Romantycznie, prawda?

Pochylił się i pocałował mnie. Robił to delikatnie, a mnie nie obchodziło to, że jesteśmy w miejscu publicznym. Liczyły się tylko jego miękkie wargi złączone z moimi.

Gdy się od siebie odsunęliśmy, dotarło do mnie, co właśnie robiłem. Całowałem się z chłopakiem w parku! Rozejrzałem się, ale ku mojemu zdziwieniu nikt nie zwracał na nas uwagi. Odwróciłem się do Sebastiana, a on patrzył na mnie z rozbawieniem.

-To co, jeszcze raz?

-Jeszcze raz.

I znów złączył nasze usta, a ja pierwszy raz od dawna poczułem się szczęśliwy...

~~~
Dziś Walentynki...
A ja forever alone ;)
Ale po co komu chłopak, skoro mamy Wattpad :D
Macie 'randkę' Sebastiana i Dominica ^^
Kto się cieszy?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro